More

    Maciej Janikowski: Moonu, Syriusz i Magic zostaną zgłoszone do polskiego Derby

    Najlepsza dwulatka poprzedniego sezonu Moonu zacznie sezon 2022 od Nagrody Wiosennej. Nie lubię biegać klaczami w Derby, ale ona jest tak dobra, że w jej przypadku nie mamy wyjścia. Podoba mi się jak galopuje Syriusz. Polskiej hodowli Magic, półbrat Magnetica, pobiegnie na otwarcie sezonu  w Memoriale Tomasza Dula. To olbrzymi koń, który potrzebuje czasu, może mu być ciężko na dystansach powyżej 2000 metrów – mówi w rozmowie z Trafnews.pl trener Maciej Janikowski.

    Robert Zieliński: Zakupiona jesienią 2020 roku przez firmę Westminster na aukcji roczniaków Tattersalls za 3500 funtów klacz Moonu (Sea the Moon – Pax Aeterna po War Front) była najlepszą dwulatką poprzedniego sezonu na Służewcu, niepokonaną w trzech startach, wygrała nagrody Skarba i Ministra Rolnictwa. Jak Moonu przezimowała, na ile się zmieniła, jak prezentuje się na wiosnę?

    Maciej Janikowski: Do niedawna specjalnie nic pozytywnego nie mógłbym na jej temat powiedzieć, ale na szczęście sytuacja zmienia się na lepsze.

    Dlaczego, co się stało?

    Ona jakoś tak dziwnie zimowała, nie wiem dlaczego.

    Czym się to objawiało?

    Pewne objawy zaczęły się już jesienią poprzedniego roku. Wyglądała pod względem fizycznym dobrze, ale bardzo wcześnie zaczęła zmieniać włos na zimowy, już kilka dni po zwycięskim wyścigu w Nagrodzie Ministra Rolnictwa, a przecież odbył się on jeszcze w ostatnią niedzielę września, czyli było bardzo wcześnie. Najszybciej ze wszystkich moich koni dostała zimowej sierści.

    Wygląda na to, że jej organizm szybciej niż innych koni zaczął szykować się do zimy. Może to było przyczyną tego, że nie wygrała tak łatwo, jak większość osób oczekiwała, Nagrody Ministra Rolnictwa, bo tylko o szyję pokonała Matt Machine, a w Nagrodzie Skarba wygrała z nim o 5,5 długości. Znacznie bliżej niej był też Marvelous Stam.

    Naprawdę bardzo wcześnie zaczęły się u niej te zmiany i myślę, że prawdopodobnie tylko to mogło być przyczyną tego, że ona w Nagrodzie Ministra Rolnictwa była trochę mniej taka chętna do galopowania, nie chciała tak bardzo się ścigać jak poprzednio. Jak ją dżokej poprosił, to zrobiła to co trzeba, wygrała, ale to nie było z taką chęcią jak poprzednio.

    Maciej Janikowski nagradza Moonu po wygranym wyścigu

    Nie zrobiła tego z taką lekkością, jak wcześniej, ale mimo trochę słabszej dyspozycji dała radę w rywalizacji na najlepszymi końmi tego rocznika w Polsce.

    Organizm w takich sytuacjach daje o sobie znać. To są może minimalne różnice w dyspozycji konia, niuanse, ale na tym poziomie współzawodnictwa nawet takie szczegóły mogą mieć znaczenie, koń jest wtedy trochę mniej chętny do walki.

    A jak było dalej z dyspozycją Moonu, która ominęła Nagrodę Efforty, wyścig kategorii A dla klaczy? Po tym jak dostała zimowego włosa rozumiem, że uznał Pan, że nie ma co jej męczyć w jesiennych wyścigach i dlatego zakończyła starty w ostatnią niedzielę września?

    Wyglądała wtedy mało ciekawie, jak niedźwiedź, dostała bardzo długiego włosa, Już się śmialiśmy, że chyba jakaś super straszna zima się zbliża, skoro ona się tak zabezpiecza. Gdy widziałem co się z nią dzieje, to zrezygnowałem ze startu w Nagrodzie Efforty. Po co biegać koniem, który już na zimę się przygotował. I tak pewnie ten wyścig by wygrała, ale akurat firma Westminster nie potrzebuje za wszelką cenę walczyć o pieniądze w gonitwach, więc była komfortowa sytuacja, aby dać Moonu odpocząć.

    Pod względem sportowym ten start w Nagrodzie Efforty też już nie miał większego sensu, bo była sprawdzona, ograła całą czołówkę w najważniejszym wyścigu dla dwulatków, Nagrodzie Ministra Rolnictwa, a taki kolejny start mógł jej tylko wyjść na minus w rozwoju fizycznym.

    Nie było już sensu sprawdzać, czy ona te klacze ogra, bo było wiadomo, że ona są dużo słabsze, więc nic by to nie dało. Poza tym właściciele mieli na Nagrodę Efforty drugą swoją klacz – Westminster Cat, która łatwo ten wyścig wygrała. Rozmawiałem z właścicielem Moonu i daliśmy jej spokój święty, gdy pokazywała, że nie w głowie jej już wyścigi i mam nadzieję, że na dobre jej to wyszło.

    Trener Janikowski i Szczepan Mazur podczas dekoracji po błyskotliwej wygranej w Nagrodzie Skarba

    Czy Moonu teraz już się lśni?

    Jest tak, że konie, które jako pierwsze nabierają jesienią zimowego włosa, to na wiosnę jako pierwsze linieją. Moonu może nie jako pierwsza wyliniała w mojej stajni, ale przy tym futrze, które miała, to i tak szybko tę zimową sierść zrzuciła, już z 3/4 tego włosa nie ma.  

    Czy Moonu rozwinęła się jeszcze fizycznie przez zimę? Pomiary wskazują, że przybyło jej dwa centymetry w kłębie i dwa w popręgu, jej wymiary teraz to 160-184-20?

    W okolicach lutego, nie wiedzieliśmy dlaczego, ale jakoś tak zrobiła się dość lekka, wydawało nam się, że nic nie poprawiła się fizycznie, nie przybiera na wadze, na ciele. A robiła wszystko to co pozostałe konie, które tak nie reagowały. Inna sprawa, że my akurat wtedy nie kentrowaliśmy, bo nie było do tego warunków, był tylko stęp i kłus, dopiero w marcu konie zaczęły galopować. Więc miała takie trochę nietypowe objawy i sposób rozwoju. Przez tyle lat miałem już tyle koni, a ona była tu jeszcze nowym, dodatkowym doświadczeniem. Jak zaczęła kentrować, galopować, to zaczęła się szybko poprawiać pod względem fizycznym.

    Czyli może brak szybszej pracy, kentrów jej nie służył?

    Nawet na pewno możemy teraz powiedzieć, że tak było. Poza tym ja od początku w to wierzyłem i tak mówiłem do swojej załogi, pracowników: nie martwcie się, ona jak zacznie pracować, zrzucać włos, to szybko się poprawi. I rzeczywiście tak się stało. Odwiedzali mnie wcześniej znajomi, m.in. znany wieloletni hodowca z Widzowa Jarosław Koch, oglądali Moonu i bardzo im się wtedy nie podobała. Koch tak popatrzył na nią skrzywiony i powiedział: ona coś tak nie najlepiej wygląda. I ja to też widziałem, ale zakładałem, że to przejściowa sytuacja.

    Jednak zmieniło się to na lepsze i teraz Moonu już jest w dobrej kondycji fizycznej?

    Od tego czasu, gdy zaczęła robić, zaczęło się wszystko zmieniać na lepsze. Ona zrzuciła ten włos, trochę też urosła, może dlatego przez pewien czas się zrobiła taka trochę cieńsza. Najważniejsze jednak to co jest teraz, to co było, to już minęło. Jest dobrze, poprawiła się i to bardzo. I bardzo szybko, bo w ciągu dwóch trzech tygodni, zupełnie się zrobił inny koń.

    A już jest na etapie półmachów, galopów, czy jeszcze tylko kentruje?

    Na razie tylko kentruje, półmachów i galopów jeszcze nie robi, zwłaszcza, że ze względu na pogodę nie bardzo były do tego warunki. Dopiero w ostatnią sobotę zrobiliśmy pierwsze galopy na torze zielonym, głównie dla tych koni, które będą zapisane w pierwszy dzień wyścigowy, a Moonu później wyjdzie do startu.

    Czyli zimowa aura nie sprzyjała systematycznej pracy w tym roku, konie nie są do końca gotowe?

    Na szczęście zostaliśmy wpuszczeni na zielony tor ze starszymi końmi, zrobiliśmy trochę roboty. Wcześniej był z tym problem, bo w nocy często podmarzało, nie zawsze dało się kentrować na torze roboczym. W pewnym momencie też tak wszystko wyschło, nie było deszczu, że kurzyło się jak w lipcu, a teraz z kolei jak spadł śnieg, wszystko się rozpuściło i jeszcze zaczął obficie padać deszcz, to znów na torze treningowym zrobiły się warunki do niczego i zostaliśmy wpuszczeni na zielony tor. Nie było innego wyjścia, bo za dwa tygodnie ruszają wyścigi i trzeba było koniecznie zrobić galopy, aby te konie były względnie przygotowane. Kentrować na torze roboczym przez pewien czas można było, ten podkład pracy objętościowej został wykonany, ale teraz potrzebna była szybsza praca, takie przetkanie przed wyścigiem. Szczególnie dla niektórych cięższych koni jest to ważne. Starszym to jest mniej potrzebne, ale trzylatki wymagają większej pracy.

    Jaki jest wstępny plan startów dla Moonu na ten sezon, kiedy kibice zobaczą ją w wyścigu?

    Od początku, już jesienią, myślałem, że z nią będzie trzeba iść tą tradycyjną drogą. Starą, która była klasyczna, jeszcze za moich i Andrzeja Walickiego młodych lat, czyli na pewno pierwszy start w Nagrodzie Wiosennej na 1600 m, później pewnie Nagroda Soliny na 2200 m, choć tego jeszcze na pewno nie wiadomo, zobaczymy. Na pewno na początek pójdzie Wiosenną.

    Czyli raczej nie nastawia się Pan na rywalizację wiosną z ogierami w nagrodach Strzegomia i Rulera?

    Nie. Po co? Nie ma sensu. W Rulera jeszcze nie wiadomo, czy nie pojadę siwym, czyli Syriuszem, który wygrał dwa wyścigi jako dwulatek. Więc tym bardziej nie muszę z wiosny forsować Moonu z ogierami.

    Docelowo Moonu jest szykowana pod kątem polskiego Derby w pierwszą niedzielę lipca?

    No tak, na razie takie jest założenie. Co prawda ja nie jestem zwolennikiem biegania przez klacze Derby. Trochę tak po angielsku uważam, że trzyletnie klacze w pierwszej połowie sezonu to mają swoje wyścigi, ale u nas jest trochę inaczej niż w Anglii i klacze często startują w Derby.

    Anglikom jest łatwiej odpuścić starty klaczy w Derby i prawie nigdy one tam nie startują, bo kalendarz to też wymusza. Mają w tym samym terminie, jeden dzień wcześniej, albo później – Oaks w Epsom. Natomiast w Polsce między Derby a Oaks jest zwykle miesiąc przerwy, więc teoretycznie można startować w obu wyścigach.

    To właśnie mam na myśli, że u Anglików to jest naturalne, że klacze biegają w Oaks, a ogiery w Derby i zwykle starałem się postępować podobnie.

    Ale jak ma Pan tak znakomitą klacz jak Moonu, to zapewne zrobi Pan odstępstwo od tej reguły?

    Tak, tym bardziej, że u nas ostatnio, ale i w dawnych latach, klacze bardzo często wygrywają te duże wyścigi, w tym Derby. Jak jest bardzo dobra klacz, to na pewno trzeba próbować i nie ma co wymyślać.

    Czy Pan albo właściciele z firmy Westminster macie dla Moonu zaplanowane jakieś starty na torach zagranicznych?

    Pod koniec marca byli w stajni właściciele, robiliśmy sobie taki przegląd koni, rozmawialiśmy o planach na ten sezon. Na razie plany są pod kątem polskiego Derby i gonitw przygotowawczych do nich, ze szczególnym uwzględnieniem klasycznej Nagrody Wiosennej.

    Czyli jeśli Moonu miałaby się sprawdzić za granicą to raczej już po Derby i Oaks?

    Na temat startów zagranicznych to jeszcze w ogóle nie było mowy. To są młode konie, dojrzewają, rozwijają się, ich kariera dopiero się kształtuje, ze względu na klimat mamy pewne ograniczenia w przygotowaniu koni. Tymi trzylatkami za granicą mamy trochę mniejsze szanse, niż później starszymi końmi.

    Jak Pan na podstawie dotychczasowych wyścigów, treningów, budowy, rodowodu, ocenia zdolności dystansowe Moonu? Czy to klacz na długie, czy może średnie dystanse?

    Ona na pewno nie jest jakaś bardzo szybka. Według mnie ma po prostu trochę klasy. Na ile, to się okaże. A klasowe konie to raczej powyżej dwóch kilometrów powinny biegać. Do dwóch też, ale na pewno nie poniżej mili.

    Czyli 2400 m w Derby i Oaks powinny być dobrym dystansem dla Moonu?

    Zaczynamy oczywiście od mili od Wiosennej, bo nie chcę jej od razu na wiosnę szykować na 2200 metrów, ale myślę, że ona powinna dawać sobie radę w dystansie, bo nie wygląda na sprinterkę i milerkę. I z pochodzenia jest podobnie.

    Jej ojciec Sea The Moon wygrał niemieckie Derby na 2400 m i ma sporo dobrej krwi na długie dystanse, bo jest synem Sea The Stars, a wnukiem Monsuna. Natomiast ze strony matki Moonu ma sporo szybkości i ogierów na krótszy dystans, bo tam są amerykańskie War Front, Seeking the Gold i AP Indy.

    Wydaje mi się, że poradzi sobie w dystansie. Chyba nie ma co tu zbytnio się obawiać.

    A gdyby Pan miał ją porównać klasą, możliwościami, do tych 4-5 najlepszych koni, które Pan trenował w swojej karierze, to jak na ich tle oceniłby Pan Moonu?

    W tej ścisłej czołówce moich najlepszych koni w karierze, to chyba na razie nie jest. Za wcześnie o tym mówić. Nie chcę też powiedzieć, że jest gorsza, bo wie Pan jak czasami taki porównania wyglądają i nie zawsze się sprawdzają.

    Rozumiem jednak, że takiej błyskotliwości, klasy, jak u Va Banka, to na razie u niej nie widać?

    Nie, na pewno jeszcze nie widać. I po żadnym koniu, które były u mnie po odejściu Va Banka, tego widać nie było, mimo że było kilka naprawdę niezłych. Trudno któregokolwiek nawet porównywać do Va Banka.

    Va Bank podczas swojego zwycięskiego debiutu na Służewcu

    Zapewne nie tylko u Pana nie było konia na miarę Va Banka, ale chyba we wszystkich stajniach w całej Polsce nie było takiego konia, który by się do niego zbliżył możliwościami…

    On miał to, co powinny mieć klasowe konie, które chcą biegać na świecie. On miał niesamowite przyspieszenie. Na razie te konie to w ogóle nie umywają się do niego.  

    Oprócz Moonu, ciekawym koniem w Pana stawce trzylatków jest urodziwy, dobrze zbudowany i ciekawy pochodzeniowo syn włoskiego wicederbisty i zwycięzcy G1 Ramontiego, półbrat znakomitego Magnetica – Magic, który w dobrym stylu wygrał w debiucie jako dwulatek. Jakie on po zimie sprawia wrażenie na treningach?

    Zimą było średnio, bo on strasznie jest duży, ciągle rósł. On ma już 172 cm w kłębie. Na szczęście jest szczupły, on taki jest trochę jak Magnetic, gdy był trzylatkiem. Nie jest ciężki, jest tylko bardziej kościsty od Magnetica, ma porządną nogę po tym Ramontim, który był takim mocnym koniem. On ma po ojcu to, że fizycznie widać po nim, że jest silny, ale nie jest gruby, nie jest ciężki i to jest jego szczęście i jedyna szansa przy tym wzroście, że coś z tego będzie. Bo gdyby przy tym wzroście on był cały masywny, to on by tego nie udźwignął.

    Jak Pan go ocenia, czy Magic to jest taka nadzieja polskiej hodowli, może w tym sezonie włączyć się do walki z końmi importowanymi z Europy Zachodniej w Derby i innych ważnych gonitwach na Służewcu?

    Mam trochę obaw. Na moje wyczucie to nie ma pewności, że on w dystansie, przy tym wzroście, będzie sobie dawał radę. Przy tych gabarytach, przy tym wzroście, nawet jak on jest szczupły, to do 2000 metrów to myślę, że będzie wszystko ok. A powyżej 2 km to musiałby być wybitny, taki jak Secretariat, żeby przy tych wymiarach dać sobie radę. Bardzo ciężko jest takiemu koniowi na długich dystansach.

    Magic jako dwulatek wygrał z debiutu, w Nagrodzie Scyrisa był drugi

    Zwłaszcza, że ten jego ojciec Ramonti, choć był drugi we włoskim Derby na 2400 m, to jednak najlepsze wyścigi w karierze miał na 1600 m, gdy w Anglii wygrywał prestiżowe gonitwy G1 Queen Anne i Sussex Stakes.

    Tak, zgadza się, wszystko to analizując, ja tak to widzę, że Magic jest raczej do 2000 metrów. Zacznie od dystansu 1600 m. W sobotę był na zielonym, dobrze galopował i dlatego pobiegnie w pierwszym dniu wyścigowym w handicapie otwarcia, czyli Memoriale Tomasza Dula dla trzylatków, zwłaszcza, że ma przy warunkach tego wyścigu dobrą wagę. Handicaper Pan Krzysztof Wolski na szczęście nie „dowalił” mu za dużo, może dlatego, że w swoim drugim starcie Magic był drugi, przegrał w Nagrodzie Scyrisa o pół długości z Przystojnym Kaźmierzem.     

    Jaką wagę poniesie w Memoriale Dula Magic?

    56 kg.

    To rzeczywiście dobra waga dla trzyletniego ogiera na wiosnę.

    Dobra, dlatego pojadę, zwłaszcza, że nie bardzo mam alternatywę, a później jest Nagroda Irandy na 2200 m, a chciałbym, aby miał przetarcie, był już trochę w wyścigi wciągnięty. To duży koń, potrzebuje czasu, by wejść w sezon, rozbiegać się.

    Trener Andrzej Walicki też lubił biegać wieloma końmi, szykowanymi na Derby, czy Oaks tą ścieżką, omijając nagrody Strzegomia, Rulera, czy czasem nawet Iwna. Akurat wyhodowana przeze mnie Testarossa wygrała właśnie Memoriał Dula i Nagrodę Irandy. Czyli polskiej hodowli Magic idzie w jej ślady?

    Te duże konie, to trzeba tak wciągnąć w sezon, muszą się rozbiegać, one nie mogą tak od razu być w najwyższej dyspozycji. Nie ma można od nich tak z pierwszego wyścigu na full żądać, bo nie są do tego jeszcze gotowe. Po drugie, w przypadku Magica, przy tym wzroście, to jemu ciężko od razu dwa kilometry pobiec.

    Czy są plany, aby Magic wystartował w Derby.

    Ja go tak średnio widzę w Derby na 2400 m. On będzie zgłoszony w pierwszym kwietniowym zapisie do Derby, ale to na razie tylko pierwszy zapis i zobaczymy później po jego startach jak będzie. Zdecydujemy wtedy, ale ja bardziej, tak jak w przypadku Magnetica, przewiduję, że trzeba go będzie zostawić trochę na później.

    Magnetic wygrał m.in. Nagrodę Prezesa Totalizatora Sportowego

    Magnetic na tym swoim najwyższym poziomie, to zapalił dopiero jako czteroletni i później starszy koń, nie jako trzylatek.

    Tak, bo po Nagrodzie Rulera, gdzie był siódmy i innych wiosennych wyścigach, widać było, że jako trzylatek on sobie jeszcze nie daje rady z tą ścisłą czołówką. Biegał nieźle, zwykle był na płatnych miejscach, ale widać było, że jeszcze potrzebuje czasu. Marek Brezina jeździł wówczas na nim i na robocie i w wyścigach i mówił, że jemu się wydaje, że dla Magnetica to jest jeszcze trochę za wcześnie, że sił mu brakuje. I to przetrzymanie go dłużej przed startami z najsilniejszymi końmi, wyszło mu na dobre, bo później 5 wyścigów wygrał.

    Oprócz Moonu i Magica, które konie zgłasza Pan do Derby?

    Syriusza, to bardzo fajny koń, podoba mi się jak galopuje. Teraz też już się poprawił, bo on także w zimie średnio wyglądał, ale na wiosnę chyba trochę urósł i na pewno zmężniał, zaczyna nabierać ciała, taki się robi fajny koń. Po tym jego ojcu, El Kabeirze, konie dobrze biegają za granicą, coraz droższe są, już teraz coraz ciężej będzie je kupić.

    Syriusz jako dwulatek biegał dwa razy i dwa razy wygrał

    Czyli udane wstrzelenie się z zakupem w odpowiednim momencie?

    Udało mi się go wybrać w taki trochę nietypowy sposób, bo ja go wypatrzyłem w Internecie. To była taka aukcja w czasie pandemii, że konie się kupowało przez Internet. Ja go wynalazłem z pochodzenia w katalogu, a później były zamieszczone filmy od jego właściciela, na których było widać jak się rusza, jak galopuje, miał taką bieżnię dookoła w stadninie. Spodobał mi się jego ruch, podobało mi się, że jest taki sprytny. Sam go kupiłem, a później dołączył do nas Pan Melnyk jako właściciel. Gdy mu pokazałem filmy i konia, to też mu się spodobał.

    To jest polski właściciel?

    Nie, on jest z Ukrainy, choć ma też pojedyncze konie we Francji. To jest taki trochę światowy Ukrainiec, który działa w wielu krajach, ma trochę znajomości. Wcześniej we Francji miał Scuti, ale skierował ją do mnie do treningu, jest też u mnie Lyudochka od niego. Scuti to dobry zakup, fajna kobyła, piękna, zbudowana jak ogier. On ma stadninę, więc ją w przyszłości weźmie do hodowli. Melnyk ze swoim kolegą z Ukrainy mieli teraz przysłać do mnie trzy dwuletnie konie swojej hodowli, są zgłoszone do sezonu w Polsce, ale na razie ta cholerna wojna zablokowała ich transport. Teraz Melnyk siedzi biedny pod Kijowem w swojej stadninie. Czasami dzwoni do nas, a tam pełna wojna. A ta stadnina, o której mówiono w telewizji, że tam spadły bomby, to stadnina tego naszego Ukraińca, znanego ze Służewca ze stajni Millennium – Konstantina Zgary. Jego stadnina została uszkodzona, doszło tam do pożaru.

    To smutne okoliczności, żyjemy w ciężkich czasach. Natomiast, by skończyć rozmowę w miarę optymistycznym akcentem, to cieszy fakt, że Pan i trener Walicki, jako nestorzy polskich wyścigów, ciągle działacie, nie poddajecie się, nadal trafiają do was dobre konie, a w tym sezonie wasze trzylatki mogą wystąpić w rolach głównych, bo Pan ma Moonu, Syriusza, Magica, a trener Walicki też kilka koni, które z dobrej strony pokazały się jako dwulatki. Jednym słowem, stara gwardia się nie poddaje, walczycie dzielnie z młodszymi trenerami, nie bacząc na pesel.

    Nie poddajemy się, ciągle sobie gadamy z Andrzejem, że szybko się nie damy. Pan Bóg zdrowie daje, to trzeba to uszanować i wykorzystać, a nie siedzieć z założonymi rękami na emeryturze. Myślę, że jeszcze kilka lat podziałamy, zwłaszcza, że jakieś ciekawe konie się ciągle trafiają. Jest z kim pracować.               

    Rozmawiał Robert Zieliński, ekspert Służewiec iTV

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły