Miniony weekend był dobry dla Polaków, którzy wystawiali swoje konie na zagranicznych torach. Na torze Bropark pod Sztokholmem, trenowany przez duet Ivana Porkatova – Grzegorz Wróblewski Her Him (w czerwcu zwyciężył w Svenskt Grand National) wygrał przeszkodowy wyścig o Nagrodę Króla Szwecji, czym powetował sobie niedawny nieszczęśliwy upadek już na początku Wielkiej Wrocławskiej. Trzecie miejsce w gonitwie płotowej w Szwecji zajął Ambrosius, trenowany przez Wróblewskiego dla Jakuba Kartusa. Ambrosius 4 września wygrał wyścig płotowy we Wrocławiu.
W niemieckim St. Leger w Dortmundzie (2800 m) z dobrej strony pokazał się trenowany na Partynicach przez Michała Borkowskiego pięcioletni Hipop de Loire, który zajął czwarte miejsce. Koń ze stajni Sławomira Pegzy bardzo dobrze czuje się na niemieckich torach, bo 14 sierpnia wygrał w Berlinie gonitwę Hoppegartener Steher Preis LR na 2800 m. W obu wyścigach bardzo dobrze pojechał na nim Szczepan Mazur. Hipop tylko 1,25 długości przegrał z Nerium, który w ubiegłym roku był drugi w Preis von Europa G1, blisko za córką Frankela Alpinistą, która jest jedną z głównych faworytek Prix l’Arc de Triomphe 2022. St. Leger wygrał w wielkim stylu pod Bauyrzhanem Murzabayevem – trzyletni Tunnes (po Guiliani), półbrat znakomitego Torquator Tasso, sensacyjnego zwycięzcy ubiegłorocznej Nagrody Łuku Triumfalnego. Czy na Longchamp zobaczymy w tym roku ich obu?
Torquator Tasso jest na ten moment trzecim faworytem Prix l’Arc de Triomphe 2022 z notowaniami około 8:1, podobnie jak japoński Titleholder. Przed nimi jest niepokonana od dwóch lat siwa córka Frankela Alpinista (6:1), a na pozycję faworyta awansował, po zwycięstwie nad francuskim derbistą Vadenim i triumfatorem Grand Prix de Paris Onesto, w Irish Champion Stakes – trzyletni Luxembourg (4:1), trenowany przez Aidana O’Briena dla trójcy z Coolmore i ich wspólników.
W notowaniach na Łuk przestał pojawiać się niepokonany w dziesięciu startach Baaeed, po tym jak kilka dni temu jego trener William Haggas poinformował, że gwiazda stajni Shadwell nie pojedzie w pierwszą niedzielę października do Paryża, natomiast po raz ostatni w karierze wystartuje w Champion Stakes w Ascot. Haggas wcześniej rozważał start na Longchamp, ale górę wzięło jednak zachowawcze postępowanie i obawa o porażkę na 2400 m w Łuku. Uznano, że bardziej bezpieczny będzie wyścig 15 października w Ascot na 2000 m ze słabszymi rywalami.
Niespodziewanie w notowaniach na Łuk pojawił się natomiast po błyskotliwym triumfie w niemieckim St. Leger Tunnes. Z notowaniami 25:1 półbrat Torquator Tasso wskoczył od razu na dziesiąte miejsce w rankingu, ale póki co nie ma on zapisu do Łuku, nie był zgłoszony w pierwszym terminie. Czyżby szykował się dodatkowy zapis 28 września za 120 tysięcy euro?
Trzyletni Tunnes, trenowany przez byłego znakomitego dżokeja Petera Schiergena, biegał do tej pory 5 razy i 4 razy zwyciężył. W St. Leger w Dortmundzie Murzabayev wygrał na nim, prowadząc niemal od startu do celownika i zdeklasował rywali, bijąc drugiego Sir Filipa aż o 8 długości. Widać było, że podobnie jak w przypadku Torquator Tasso, bardzo sprzyja mu grząska bieznia, a taka może być w pierwsza niedzielę października na Longchamp.
Tunnes jest zinbredowany 3×3 na klacz Turbaine, córkę Trempolino i epokowej Allegretty (matka zwyciężczyni Łuku Urban Sea, babka Galileo i Sea The Starsa). Ojciec Tunnes – Guiliani (po Tertullianie, od włoskiej oaksistki, drugiej w Yorkshire Oaks Guadalupe, córki Monsuna) jest objawieniem wśród reproduktorów w Niemczech. W Polsce biega jego córka Miss Molly, która aż cztery razy była druga (w tym w ostatnią sobotę za Zayrą), ale nie wygrała jeszcze wyścigu.
Ponad 12 długości za bitym faworytem Tunnesem (1,3:1 plus stawka), na czwartym miejscu, ukończył niemiecki St. Leger Hipop de Loire (notowany 19:1). W dystansie, w 11-konnej stawce, był prowadzony przez Szczepana Mazura w granicach siódmej pozycji. W połowie prostej zaatakował, widać było, że jest bardzo wytrzymały i pasuje mu grząska bieżnia. Mocny posył Mazura pozwolił mu wyprzedzić Normfliegerin o niecałą długość.
Tylko 1,25 długości zabrakło podopiecznemu trenera Borkowskiego do trzeciego na celowniku Nerium, który był trzecim faworytem (5:1). Nerium biegał w tym roku dopiero drugi raz, bo borykał się z kontuzjami, ale to koń z bardzo wysokiej półki (najwyższy rating w Racing Post 117 funtów). W ubiegłym roku zajął drugie miejsce w najważniejszym wyścigu w Niemczech Preis von Europa G1, tracąc tylko 1,25 długości do zwycięskiej Alpinisty, która teraz jest jedną z głównych faworytek Łuku. Z Alpinistą w 2021 roku Nerium przegrywał trzy razy w gonitwach G1.
Nerium nie jest teraz w tak dobrej formie jak rok temu, ale podejście blisko do konia tej klasy bardzo dobrze świadczy o możliwościach Hipopa. Wydaje się, że syn American Posta jeszcze lepiej czułby się na dystansach powyżej 3000 metrów. Listed w Niemczech już wygrał, w jesiennych warunkach, w takiej formie, ten błociarz jest też w stanie wygrać Listed dla stayerów i we Francji, ewentualnie być na płatnym miejscu w gonitwach Pattern.
Przed St. Leger Hipop miał w niemieckim handicapie GAG 88 kg (Tunnes miał 97), a w Racing Post 106 funtów po wygranej w Listed w Berlinie na 2800 m. W Dortmundzie zarobił 4 tysiące euro, zwycięzca Tunnes 40 tysięcy euro z puli 70 tysięcy. Forma i kariera Hipopa są bardzo falujące. Przed tym sezonem został wykastrowany, być może to pozwoli mu teraz ustabilizować formę, a zaczął biegać znakomicie.
W Polsce późnodojrzewający stayer Hipop de Loire w 2020 roku jako trzylatek był czwarty w Iwna, jedenasty w Derby, siódmy w Wielkiej Warszawskiej, a na koniec sezonu wygrał łatwo Nagrodę Sac a Papier na 3200 m. Jako czterolatek biegał na wiosnę słabo, po czym zrobił dobry wyścig w polskim St. Leger, zajmując drugie miejsce za znakomitą niemiecką Memphis, a bijąc aż o 8 długości polskiego derbistę 2020 Night Thundera. Jesienią znów zawiódł – w WW był szósty, a w Sac a Papier dopiero czwarty, w roli bitego faworyta.
Dwa tegoroczne starty Hipopa w Polsce nie były zbyt udane i nie sygnalizowały tak znakomitych występów na niemieckich torach. W Nagrodzie Prezesa Totalizatora Sportowego zajął ostatnie, szóste miejsce, nie stracił jednak dużo, a to był jego sezonowy debiut. 23 lipca zajął na Służewcu drugie miejsce w gonitwie III grupy na 1800 m, przegrywając ponad 4 długości z szybką Polonią Spirit F, a bijąc o pół długości niezłego Zanzily Passion. Na pewno jednak dystans był dla niego za krótki. Zaskoczył świetnym występem w połowie sierpnia w Berlinie, gdzie wygrał (notowany 13:1) Listed na 2800 m o dwie długości od niezłego Nubiusa.
Dobre wieści napłynęły też w ten weekend ze Skandynawii – znany z dobrych występów we Wrocławiu Her Him wygrał prestiżowy wyścig przeszkodowy – Nagrodę Króla Szwecji (H.H. Konungens Pris) na 4200 m pod szwedzkim dżokejem Henrikiem Engblomem. Gdy rozmawiałem po Wielkiej Wrocławskiej z trenerem Grzegorzem Wróblewskim, był bardzo rozżalony, że w wyniku upadku innych koni, któremu mu przeszkodziły, tej gonitwy nie ukończył Her Him, który był w znakomitej formie i były nadzieje, że będzie walczył o zwycięstwo w tym wysoko dotowanym wyścigu (200 tysięcy złotych pula nagród, 100 tysięcy dla właściciela zwycięskiego konia). Jak żartował Wróblewski, to miały być pieniądze, które pozwolą jego stajni i rodzinie przeżyć zimę.
Trenowany w Czechach siedmioletni Her Him (po Kendargent, co ciekawe od córki Trempolino, który mocno siedzi w rodowodzie Tunnes) to koń, którego Wróblewski podarował w urodzinowym prezencie swojej żonie Ivanie Porkatovej i ona jest oficjalnie jego trenerką. – Trenujemy tego konia razem, w duecie z moją żoną – mówi Wróblewski. – We Francji, czy Anglii jest teraz możliwość, że konie są zapisywane na dwóch trenerów, np duety Lageneste – Macaire czy John i Taddy Gosdenowie. Niestety, w Czechach, czy w Polsce nie jest możliwe rejestrowanie koni na dwie osoby, więc umówiliśmy się, że skoro Her Him jest koniem własności mojej żony i prezentem dla niej, to ona będzie wpisana jako jego trenerka, bo ma licencję trenerską i wspólnie ze mną trenuje tego konia – wyjaśnił Wróblewski. I jak zwykle w swoim stylu zażartował, że chyba wkrótce będzie bezrobotny, bo wszyscy właściciele oddadzą teraz konie do treningu jego żonie, skoro jej tak dobrze idzie z Her Himem, a on co najwyżej będzie mógł zostać jej asystentem, albo menedżerem swojego syna, który jest utalentowanym młodym piłkarzem.
Można śmiało rzec, że Her Him podbija Szwecję, bo w czerwcu wygrał w Stromsholmie dużą gonitwę przeszkodową – Svenskt Grand National, a Porkatova i Wróblewski odbierali puchar z rąk króla Szwecji Karola XVI Gustawa. Tym razem też para królewska miała dekorować zwycięzców, ale okazało się to niemożliwe, bo Karol Gustaw i jego żona królowa Sylwia udali się do Anglii na pogrzeb Elżbiety II.
Ten wyjazd Her Hima do Szwecji był możliwy tylko dlatego, że nie ukończył on 4 września Wielkiej Wrocławskiej, przebiegł niewielki dystans i nie był zbytnio zmęczony. Ten start w Skandynawii był nieco na otarcie łez. Gonitwa o Nagrodę Króla Szwecji, choć bardzo prestiżowa, jest znacznie niżej dotowana niż Wielka Wrocławska. Za zwycięstwo Her Hima Ivana Porkatova zainkasowała w przeliczeniu z koron szwedzkich około 6,5 tysiąca euro, a za zwycięstwo na Partynicach było 100 tysięcy złotych, czyli około 21 tysięcy euro. Dobre jednak i to.
- Pula nagród była w Szwecji mniejsza niż we Wrocławiu, ale zwycięstwo Her Hima sprawiło mi ogromną radość – mówi Wróblewski. – Przecież w latach 80-tych spędziłem w Szwecji 5 wspaniałych lat, gdy trenowałem między innymi mojego ukochanego konia Jungę, mam do tego kraju wielki sentyment. Był to bardzo prestiżowy mityng, bo tego dnia rozgrywano wielką gonitwę płaską Stockholm Cup z udziałem koni z Anglii. Her Him wygrał tym razem tylko o długość, ale wygrał łatwo. Z nim jest tak, że jak nie zna jakiegoś toru, to bardzo ostrożnie skacze, więc trochę tracił na przeszkodach. Natomiast na finiszu popisał się błyskawicznym przyspieszeniem i łatwo minął rywali. Po zwycięstwach w dwóch tak ważnych wyścigach jak Svenskt Grand National i Nagroda Króla Szwecji, jest szansa, że Her Him zostanie wybrany najlepszym stiplerem sezonu w Szwecji, a moja żona najlepszym trenerem w tym kraju. Byłaby to dla nas wielka satysfakcja i powód do dumy. Robertowi Lewandowskiemu Złota Piłka przeszła kilka razy koło nosa, to może my zgarniemy chociaż te nagrody – spuentował w swoim stylu Greg Wróblewski.
Trener Wróblewski zapewniał, że Her Him za bardzo się nie zmęczył tym wyścigiem, nie był nawet specjalnie ponagalany do wysiłku, bo w Szwecji na szczęście przepisy mocno ograniczają używanie bata. Dżokeje mogą go używać tylko, gdy jest w pozycji do dołu, czyli w zasadzie mogą tylko lekko pobudzać konie, nie można uderzać batem z góry, czy z boku. Her Him trochę się lenił w dystansie, ale wygrał pewnie. Duet Porkatova – Wróblewski zaplanował teraz dla Her Hima start 15 października we Wrocławiu w jednej z dwóch najważniejszych przeszkodowych gonitw sezonu – Crystal Cup na 5500 m (pula nagród 172 tysiące złotych, w tym 80 tys. dla zwycięzcy). Henrik Engblom, który wygrał na Her Himie te dwie gonitwy w Szwecji, obiecał, że przyjedzie do Wrocławia na Crystal Cup.
Na torze Bropark w miejscowości Onsta pod Sztokholmem w gonitwie płotowej H.M. Drottningens Pris (3800 m) wystartował także trenowany przez Wróblewskiego dla Jakuba Kartusa Ambrosius, który 4 września wygrał we Wrocławiu płotową Nagrodę Osady Śnieżka. – Ambrosius spisał się bardzo dobrze, zajął trzecie miejsce, najwyższe jakie mógł w tej stawce, bo wygrał tę gonitwę znakomity koń przywieziony z Anglii przez trenera Archiego Watsona, a drugi był szwedzki champion wyścigów płotowych – wyjaśnia Wróblewski.
W najbliższą niedzielę Wróblewski pojawi się w Polsce z trenowanym przez siebie synem Adlerfluga Wilantosem, który został zgłoszony do Wielkiej Warszawskiej. – Wilantos wygrał wyścig w Karlowych Varach i tak trochę awansem został zapisany do Wielkiej Warszawskiej, gdzie biegną konie wyższej klasy, bo właściciele chcieli spróbować tego konia poza granicami Czech. Wilantos jest w dobrej formie, ale za wiele sobie nie obiecujemy, na luzie podchodzimy do tego startu. W rozmowie z moim synem Patrykiem żartowałem nawet, że musi kupić taki wielki, wielocalowy, szeroki telewizor, aby kamery były w stanie uchwycić i pokazać w nim Wilantosa na prostej finiszowej, gdy będzie kończył daleko za najlepszymi końmi – wyjawił Wróblewski, który po zakończeniu kariery trenerskiej spokojnie może rozpocząć karierę satyryka i zdystansować Roberta Górskiego z Kabaretu Moralnego Niepokoju, czy braci Wójcików z Ani Mru-Mru.
W sobotę na Służewcu została rozegrana Nagroda Tunisa, który był znakomitym płotowcem we Francji, wygrał ponad 600 tysięcy euro. Wyhodowany w Iwnie Tunis jest synem Estejo, którego syn Ocean Life w treningu Wróblewskiego wygrał dla Jakuba Kartusa jako trzylatek wyścig G3 we Włoszech i był drugi w Gran Criterium d´Autonno Siepi G1 w Merano za Isatisem de l’Ecu, również trenowanym przez Wróblewskiego.
W niedzielę w Strasbourgu w gonitwie przeszkodowej Prix d’Auteuil startował syn świetnie znanej ze Służewca klaczy Kardinale (wygrała m.in. polski St. Leger i Nagrodę Prezesa TS, była druga w Derby, Oaks i WW) – pięcioletni Kerlaz, zakupiony ode mnie jako źrebak przez championa trenerów stiplowych we Francji Guillaume’a Macaire’a. W siedmiokonnej stawce zajął bliskie czwarte miejsce. Dotychczas we Francji Kerlaz był trzy razy drugi, raz trzeci, trzy razy czwarty i raz piąty. Nazbierał dotąd 35 tysięcy euro, ale jeszcze nie udało mu się wygrać. Najlepiej spisał się w debiucie, gdy był drugi w dobrze obsadzonym wyścigu płotowym na słynnym torze Auteuil.
Kerlaz po tej gonitwie został sprzedany do Szwajcarii do stajni znanego trenera i właściciela koni stiplowych Juerga Langmeiera, który na wiosnę zakupił innego konia z Polski – Tkliwego Nihilistę, hodowli Joanny i Jarosława Zalewskich. Syn Rutena wygrał we Francji jedną gonitwę przeszkodową i ponad 75 tysięcy euro, był we Francji czwarty w Listed, a w Merano trzeci w G1, w którym drugi był Ocean Life, a wygrał Isatis.
Ojciec Tunisa, Ocean Life’a i Kerlaza – Estejo, kryje od kilku lat we Francji i to z powodzeniem. Jego trzyletni syn Speed Emile na 5 startów wygrał 4 wyścigi w treningu Macaire’a i jest obecnie szósty na liście najlepszych koni we Francji w gonitwach skakanych w swoim roczniku. Dwa inne konie z rocznika 2019 po Estejo też już wygrały gonitwy we Francji. W tym kraju stanowi też sam Tunis, który pokrył już około 300 klaczy pod kątem gonitw stiplowych, w przyszłym roku zadebiutują pierwsze trzylatki po Tunisie.
W poniedziałek swój debiut we Francji zaliczył zwycięzca Nagrody Mokotowskiej i Strzegomia – Matt Machine, który w sierpniu odszedł od trenera Macieja Jodłowskiego i jest trenowany we Czechach przez Vaclava Lukę. Reprezentant stajni Westminster pobiegł na torze Saint-Cloud w wysoko dotowanym i mocno obsadzonym conditions klasy 1 na 1600 m (17 500 euro za zwycięstwo). Zajął ósme miejsce na 9 koni, ale nie stracił dużo do czołówki. Siódme, ostatnie płatne miejsce, przegrał o krótki łeb.
Za nim był tylko syn Dubawiego Show Lights ze stajni Godolphin. Wygrała klacz „black type” Missyouni, córka Siyouniego przed synem Kingmana Pervade, należącym do sukcesorów Khalida Abdullaha. Matt Machine sprawdził się w mocnym towarzystwie, gdy pobiegnie trzy razy i zdobędzie notę w handicapie, ma realne szanse powalczyć o zwycięstwo w wysoko dotowanych we Francji gonitwach handicapowych z pulą nagród około 50 tysięcy euro.
We wtorek z kolei we Francji zadebiutowała w gonitwie Maiden na 1800 metrów na torze Evreux półsiostra polskiego derbisty z 2013 roku Patronusa – trzyletnia Proud Spirit (Caccini – Princess of Java), trenowana w Chantilly przez Alicję i Roberta Karkosów dla Andrzeja i Ryszarda Zielińskich. Spisała się przyzwoicie, bo debiutowała w gronie klaczy, które już biegały sporo wyścigów. Zajęła jedenaste miejsce na 14 koni, ale jej strata do czołówki była niewielka. W kolejnych startach na pewno poprawi, w debiucie nie było jej łatwo się zebrać, bo to niezwykle wyrośnięta klacz, ma około 170 cm w kłębie i pełnię możliwości powinna pokazać dopiero w przyszłym sezonie jako czterolatka.
We wtorek w Evreux biegała też inna podopieczna Karkosów – Mang’Seko, która zajęła siódme miejsce w gronie czternastu koni na dystansie 1800 m. 31 lipca Mang’Seko była piąta na Służewcu w Nagrodzie Syreny. Jest ona pierwszym koniem, który wygrał wyścig dla Alicji Karkosy jako trenerki, jesienią 2021 roku.
W niedzielę Karkosowie pojawią się na Służewcu z trenowaną we Francji dla braci Zielińskich trzyletnią klaczą Calliepie, która ma zgłoszenie do Wielkiej Warszawskiej i wydaje się, że z niską wagą 53 kg jest w stanie nawet włączyć się do walki o zwycięstwo. Callipie zajęła drugie miejsce w polskim Oaksie, przegrywając minimalnie z Lady Iwoną po finiszu z ostatniego miejsca. Wcześniej biegała tylko trzy razy, bo zadebiutowała dopiero jako trzylatka i była jeszcze dość surowa. Od startu w Oaksie nie biegała w wyścigach, jej forma powinna pójść mocno w górę, to też klacz na czterolatkę.
Robert Zieliński, ekspert Służewiec iTV