Z byłym znakomitym dżokejem, a obecnie trenerem – Januszem Kozłowskim, który przygotowuje konie zaliczane do grona faworytów na Derby i Oaks 2023: Senlisa (zwycięzca Nagrody Mokotowskiej) i Migliore Speranzę (wygrała Nagrodę Efforty), rozmawia Jan Zabieglik
To był Pański dwudziesty sezon w roli trenera. Na jakim etapie jest Pan obecnie, jeśli chodzi o osiągnięcia? Czy udało się zrealizować zamierzenia i oczekiwania?
Wiadomo, że na początku trzeba było się uczyć, że tak powiem, na błędach. Nie miałem wiedzy teoretycznej. Wszystkiego, co wiedziałem na temat treningu, nauczyłem się pracując jako jeździec ponad 20 lat w najlepszej na Służewcu stajni Andrzeja Walickiego. Czy spełniły się moje oczekiwania? I tak, i nie. Nie wygrałem np. najważniejszej gonitwy, czyli Derby dla folblutów, i doskonale zdaję sobie sprawę, że jeśli nie trafię na konia najlepszego w roczniku lub po prostu, jak my to mówimy, szczęśliwego, mogę obejść się smakiem. Wyścigowa prawda głosi przecież, że to koń stwarza człowieka, a nie odwrotnie, i ja się z nią w pełni zgadzam!
A przecież to szczęście było tak blisko, bo już w pierwszym roku Pańskiej trenerskiej kariery Tiarella finiszowała w Derby 2003 jako druga.
No właśnie, dzielnie walczyła od połowy prostej z Gospodarzem i Darabem, tymczasem jak
diabeł z pudełka wyskoczył finiszujący z ostatniej pozycji, prowadzony przez Jerzego Ochockiego Joung Islander, i sprzątnął mi zwycięstwo sprzed nosa. Nie był to żaden orzeł, do Derby dostał się kuchennymi schodami (tak nazywana jest Nagroda Aschabada – przyp. red.), natomiast faworytem publiczności był drugi koń Mieczysława Mełnickiego, Domart, który wygrał nagrody: Strzegomia, Rulera oraz Iwna. On jednak przygalopował dopiero jako szósty. To był wyrównany rocznik. Domart okazał się papierowym tygrysem i po Derby już tylko w biegu o Nagrodę Kozienic był trzeci, w Mosznej ósmy, a w Criterium szósty. Natomiast derbista spisywał się przyzwoicie. Był drugi w St. Leger i trzeci w Wielkiej Warszawskiej. Tiarella, niestety, doznała kontuzji, która zakończyła jej karierę.
Dlaczego gonitwa Derby jest tak ważna w karierze konia?
Bo może w niej zwyciężyć tylko raz w karierze. Natomiast pozostałe prestiżowe nagrody z Wielką Warszawską na czele, która jest najważniejszą gonitwą porównawczą sezonu, może wygrać nawet po kilka razy, wszystko zależy od tego czy wraz z wiekiem zdoła utrzymać wysoką formę.
Czy oprócz Tiarelli jakiś Pański koń był blisko w Derby?
Rok później mógł wygrać Domus, ale dżokej Piątkowski musiał go „wziąć na siebie” w końcówce, bo mu drogę zajechała Królowa Śniegu pod Małgorzatą Maroszek. W rezultacie był trzeci za nią i Montbardem. Komisja Techniczna uznała mój protest i przesunęła klacz za crossing na trzecie miejsce za Montbarda i Domusa. Potem już tylko jeden z moich koni uplasował się na płatnym miejscu w Derby dla folblutów. Bonsai’s Blade w 2010 roku był czwarty.
Dużo więcej szczęścia miał Pan w Derby koni czystej krwi arabskiej. W 2014 roku wygrał Ziko, hodowli i własności Andrzeja Cielocha, a dwa lata później Shannon Queen, hodowli Magdaleny Gromali i jej współwłasności, razem z Pańską żoną Kasią. Przygotowuje też Pan od trzech sezonów bardzo dobrego francuskiego araba, własności Polska AKF Sp. z o.o., Rasmy’ego Al Khalediah, który jednak od lipca nie biegał. Z jakiego powodu?
Ziko był już przed Derby koniem szczęśliwym, bo główni konkurenci, Westim i Cerwing doznali
kontuzji, natomiast Shannon Queen biegała rewelacyjnie już w wieku trzech lat, wygrywając
nie tylko najważniejszych pięć gonitw w roczniku, ale także Nagrodę Porównawczą ze starszymi końmi. Kontynuowała tę świetną passę jako czterolatka, zwyciężając także w sześciu gonitwach: Kabareta, Janowa, Derby, Sheikh Zayed Bin Sultan Al Nahyan – Nagroda Europy, Oaks i Michałowa. Pierwszej porażki doznała dopiero w trzynastym starcie – w Porównawczej, w której pełnym blaskiem objawił się talent przyszłego zdobywcy Pucharu Świata Fazzy Al Khalediah. W ostatnim swoim sezonie wygrała Nagrodę Sabelliny i po raz drugi zdobyła Nagrodę Michałowa. W sumie była 14 razy pierwsza w 17 występach. Takiego rekordu nie zanotował żaden koń w historii Służewca, ani arab, ani folblut.
Jeśli chodzi o Rasmy’ego, to był niepokonany w wieku trzech lat (trzy gonitwy wygrał na
Służewcu i jedną w Pizie), a w ubiegłym roku zwyciężył czterokrotnie: dwa razy w Szwecji i po
razie we Włoszech i na Służewcu, gdzie ustanowił w Al Khalediah Poland Cup rekord toru na
1600 m – 1’45,9. W tym sezonie po wygraniu Nagrody Cometa i drugim miejscu w Ofira, po raz drugi triumfował w Jägersro (President of the U.A.E. Cup, L) w Szwecji. Po powrocie doznał jednak kontuzji. Już wznowił treningi i jest spora nadzieja, że będzie się ścigał na dobrym poziomie także w przyszłym sezonie.
Czy rekordowe osiągnięcia Shannon Queen, bardzo dobre wyniki Rasmy’ego i sensacyjne zwycięstwo Rain and Sun w Wielkiej Warszawskiej uznaje Pan za największe za sukcesy w dotychczasowej karierze?
Wysoko je sobie cenię, ale Królowa Shannon, bo tak ją w stajni nazywaliśmy, miała niezwykły
talent i zdrowie do biegania, więc moim zadaniem było tylko utrzymanie jej formy fizycznej na
najwyższym poziomie. Bardzo w nią wierzyłem i w pewnym momencie przyzwyczaiłem się do jej zwycięstw. Podobne cechy ma Rasmy Al Khalediah, który jest szczególnie mocny na dystansach do 2000 m. Natomiast wygranie Wielkiej Warszawskiej przez Rain and Sun w 2018 roku wymagało większej sztuki i oczywiście odrobiny szczęścia. To, że ta klacz trafiła jako roczniaczka do naszej stajni, było zasługą mojej żony, która ją kupiła zaledwie za 2000 euro na aukcji we Francji. Chciałem, żeby choć raz wystartowała w wieku dwóch lat, ale gdy trochę ją w treningu przycisnąłem, stała się nerwowa, więc dałem spokój. Zadebiutowała w wieku trzech lat i zwyciężyła w trzech pierwszych startach, dwukrotnie w III grupie i handikapie II grupy. Już wtedy wiedziałem, że ma moc. To była rakieta, dlatego na treningach sam na niej jeździłem. W Novary, po spóźnionym finiszu była druga, a Oaks wyścig się jej nie ułożył i zajęła tylko czwarte miejsce. Jednak nie upadaliśmy z Kasią na duchu. W walce wygrała Nagrodę Krasne. Przed Wielką Warszawską była na dużym chodzie, więc mieliśmy podstawy do optymizmu. Wyścig ułożył się super. Anton Turgaev się wyważył na 53 kg, jechał bez obciążeń, bo nasza klacz nie była zaliczana do grona faworytów (miała przedostatnie notowania w siedmiokonnej stawce – 14:1). Antek zaatakował jako ostatni i w celowniku Rain and Sun wyprzedziła Santa Klarę o szyję. Trzeci był wielki faworyt, trójkoronowany derbista Fabulous Las Vegas. Po biegu okazało się, że nastąpił odprysk kości. Kontuzja została wyleczona, ale w wieku 4 lat klacz nie prezentowała już poprzedniej formy. Odeszła na matkę do Stadniny Pegaz, należącej do Andrzeja i Ryszarda Zielińskich. Klaczka od niej, po Ecosse, jest już u nas w stajni. Ma na imię Raj mi daj i powinna w 2023 roku zadebiutować.
Mocnym atutem Waszej stajni były i są konie biorące udział w wyścigach z płotami. Skąd taka tradycja?
W tym miejscu chciałbym sprostować pojawiające się mediach informacje, że ja specjalizuję się w skokach. Otóż wszystkie zasługi, jeśli chodzi o trening płotowy, należy przypisać mojej żonie, która pracowała kiedyś w stajni prowadzonej przez profesora tej i przeszkodowej konkurencji Grzegorza Witolda Wróblewskiego i wiele się od niego nauczyła. To jest trenerska działka Kasi, która ponadto na co dzień odpowiada za wiele kwestii administracyjnych (m.in. kontakty z właścicielami koni) dzięki czemu funkcjonujemy. Komputer to jest jej domena, ja się go nie dotykam. Jeśli chodzi o konie płotowe, to ich sukcesy pozwoliły nam przetrwać trudne lata. Pierwsze dwa zwycięstwa odniósł przed 2005 rokiem Suit. Potem po cztery razy wygrywały Jutrzenka, Bonsai’s Blade i Test. Po wznowieniu gonitw płotowych po 8-letniej przerwie w ubiegłym roku, czterokrotnie triumfował na płotach Noble Eagle, hodowli Kishore Mirpuriego oraz jego współwłasności i mojej żony. W tym roku wygrał dwie płotowe gonitwy, w tym Wielką Partynicką we Wrocławiu. Ponadto Leading Lion, hodowli Mariusza Konarskiego i jego współwłasności oraz mojej żony, zwyciężył trzykrotnie.
Pora wspomnieć o swoistym światełku w tunelu, które w tym roku pojawiło się w perspektywie przyszłorocznych Derby. Po raz pierwszy Pański podopieczny, francuskiej hodowli Senlis, własności Pani Kasi, wygrał Nagrodę Mokotowską, wyłaniającą zimowego faworyta na Derby. Ponadto irlandzka Migliore Speranza, własności Dozbud 2 Sp. z o.o., zdobyła najcenniejszą w programie wyścigów dla dwuletnich klaczy – Nagrodę Efforty. Czy z takimi dwoma końmi można z nadzieją patrzeć w kierunku Derby 2023?
Zwycięstwem w Mokotowskiej zbytnio się nie ekscytuję, bo wygrywały ją konie niejednokrotnie przypadkowe. Teraz też mówią, ze Senlis wygrał przypadkowo, ale ja jednak myślę, że to jest dobry koń. Bardzo w niego wierzę, on w przyszłym roku się rozwinie i będzie, taką mam nadzieję, naszą perełką. Także klacz zapowiada się bardzo obiecująco. W tym roku Vadeni, koń po ogierze Churchill, ojcu Migliore Speranzy, wygrał francuskie Derby. Inne też dobrze lecą, więc dobre wyniki naszej klaczy wpisują się w ten trend.
Czy będzie Pan ją do Derby prowadził ścieżką dla klaczy, a więc przez Wiosenną i Soliny, czy też skonfrontuje także z ogierami: w Strzegomia, Rulera lub Iwna?
Ona sama na to odpowie, czy będziemy próbowali, czy nie. Może tak być, że klacze okażą się
lepsze od ogierów w derbowym roczniku. Ona była kupiona na lepszej aukcji, za większe
pieniądze. Jeśli miałbym dzisiaj wybierać, to bym wybrał ją.
Czy też, tak jak Rain and Sun, będzie Pan jej dosiadał podczas treningów?
Nie, ja już zrezygnowałem z jazdy na koniach. Stoję z boku, przyglądam się i wyciągam wnioski.
Na koniec wisienka na torcie: Pańska stajnia zanotowała największy procent zwycięstw w sezonie 2022 – 22,73. Drugie miejsce w tej klasyfikacji zajęła Natalia Szelągowska – 19,57, trzecie Trener Roku 2022 Maciej Jodłowski – 19,23, a czwarte Czempion Trenerów 2022 Cornelia Fraisl – 17,36. Czyli był to udany sezon dla Pańskiej stajni!
Też tak uważam. Oby przyszły był jeszcze lepszy!
Rozmawiał Jan Zabieglik
JANUSZ KOZŁOWSKI – sylwetka
Dosiadał koni w latach 1972-1975 i 1978-2002, notując łącznie 5699 startów, z czego wygrał 1180 (21 procent!). Należy do elitarnego „Klubu Tysiąc”. Tysięczne zwycięstwo odniósł 8 sierpnia 1998 roku na klaczy Imbra, pokonując w biegu o Nagrodę Pink Pearla w walce o pół długości Kabareta. Już pierwszy start w karierze (13 maja 1972 roku) na ogierze pełnej krwi Kasjusz okazał się zwycięski.
Kolejne stopnie jeździeckie zdobywał: 29 sierpnia 1973 roku – starszego ucznia (10 wygrana gonitwa na folblutce Sonatina), 14 sierpnia 1974 roku – praktykanta dżokejskiego (25 wygrana gonitwa na pełnej krwi klaczy Cervinia), 5 października 1975 roku – kandydata dżokejskiego (50 wygrana gonitwa na „angliku” Hokaido) i 16 sierpnia 1979 roku – dżokeja (100 wygrana gonitwa na półkrwi Jedynce we Wrocławiu).
W latach 1976-77 nie brał udziału wyścigach (odbywał służbę wojskową), a w sezonach 1984-85 dosiadał z powodzeniem koni w Austrii u trenera Aleksandra Falewicza. Trzykrotny zwycięzca Derby: Aksum (1990), Kliwia (1991) i Dancer Life (2002), na którym zdobył potrójną koronę.
Wielką Warszawską wygrał cztery razy: w 1983 r. na Cisowie, na Kesarze w 1989 r. oraz dwukrotnie na Kliwii w 1991 i 1992 r. Do zwycięstwa w St. Leger prowadził Cisowa- 1983, Dietmara – 1988, Aksuma – 1990, Amman – 1994 i Dancera Life – 2002.
Czempionem był trzykrotnie (1983, 1991, 1992). W 1978 roku ustanowił we Wrocławiu nieoficjalny rekord świata, wygrywając na koniach półkrwi siedem gonitw z rzędu! Wyrównał to osiągnięcie w 1996 roku słynny włoski dżokej Lanfranco Dettori, który 28 września wygrał wszystkie z siedmiu gonitw, rozgrywanych tego dnia na torze w Ascot.
Wywiad został przeprowadzony dla Magazynu Wyścigowego “Kanat”, który ukazuje się razem z kwartalnikiem “Koń Polski” (nr 4/2022) i jest aktualnie dostępny w sieci Empik
Na zdjęciu tytułowym z dekoracji po Wielkiej Warszawskiej 2018 – od prawej: Magdalena Kopka-Wojciechowska – członek zarządu Totalizatora Sportowego, Anna Maria Anders – córka generała Władysława Andersa, Bogdan Pukowiec – członek zarządu Totalizatora Sportowego, dżokej Anton Turgajew, trener Janusz Kozłowski i właścicielka klaczy Rain and Sun – Katarzyna Kozłowska