More

    Gwiazdy polskich wyścigów (cz. 1): Dixieland – błyskotliwy na torze i w hodowli

    Na początku kwietnia wyhodowany w Widzowie ogier Dixieland (Conor Pass – Dostojna po Dorpat) dołączył do grona „Legend Polskiego Jeździectwa” w kategorii konie. Projekt ten zainicjował Artur Bober i umieścił w nim już 146 legend (ludzie, miejsca, konie i wydarzenia). Przy tej okazji na Traf News otwieramy kącik historyczny, w którym będziemy co jakiś przypominać gwiazdy polskich wyścigów (konie, hodowców, właścicieli, trenerów, dżokejów). Zaczynamy właśnie od Dixielanda, który wsławił się brawurowym zwycięstwem w Wielkiej Warszawskiej w 1980 roku, prowadząc od startu do celownika i wygrywając o 5 długości w gronie tak wspaniałych rywali, jak Kometa, Czubaryk, derbistka Sinaja, Dżudo, czy Akcept.

    W hodowli Dixieland okazał się równie błyskotliwy, jest ojcem trzech derbistów: Bachusa, Solozzo i Limaka oraz wielu innych znakomitych koni. Przypominamy sylwetkę tego wybitnego ogiera, napisaną przed laty przez jego hodowcę Jarosława Kocha, zamieszczoną w „Przeglądzie hodowlanym”. Było to po odejściu Dixielanda w 2000 roku, a historia dopisała piękny epilog, bo już po śmierci swojego ojca wspaniałe sukcesy odnosiły dwa konie z Widzowa – San Luis wygrał dwa razy Wielką Warszawską, a Masini był gwiazdą gonitw przeszkodowych, notując wygrane w gonitwach G1 we Włoszech.

    Dixieland – Jarosław Koch („Przegląd hodowlany” nr 7, 2000 r.)

    „W macierzystej stadninie w Widzowie padł na serce 24 kwietnia 2000 roku, w wieku 23 lat, ogier pełnej krwi angielskiej Dixieland. Był on klasowym koniem wyścigowym oraz najlepszym reproduktorem hodowli polskiej po II wojnie światowej i na pewno jednym z najlepszych w dziejach hodowli koni pełnej krwi w Polsce.

    Dixieland. Fot. Darosław Kędzierski

    Urodził się 11 marca 1977 roku w Stadninie Koni Widzów. Jego matka, klacz Dostojna (Dorpat), dała już wcześniej doskonałego wyścigowca og. Dipol (Antiquarian), który był koniem trójkoronowanym. Dostojna należy do rodziny klaczy Oriental Pageant. Klacz ta urodziła się w 1933 roku w Anglii po ogierze Singapore (St. Leger), od klaczy Grand Gala po Grand Parade (Derby). Została sprowadzona do Polski w 1936 roku przez Antoniego Budnego. W czasie wojny w stadninie Jana Klarnera dała dwie wyróżniające się klacze – w 1941 r. Orthnerin i w 1943 r. Ottilię.

    Po wojnie Orthnerin trafiła do Widzowa i dała oaksistkę Dorianę (po Łeb w łeb), a ta po epokowym Aquino urodziła Dorquinę – babkę Dixielanda. Rodzona siostra Dorquiny, sprzedana do SK Rzeczna kl. Dorna, dała Darię (Deer Leap), a ta Diakową po Isztopirin – jedną z najlepszych klaczy wyścigowych. Diakowa wygrała 5 gonitw pozagrupowych (Aschabada, Oaks, Wielką Warszawską oraz dwie międzynarodowe: w Berlinie i Pradze). Druga wspomniana córka Oriental Pageant – Ottilia trafiła do SK Moszna i tam stworzyła dzielną podrodzinę, z której wywodzą się takie konie, jak Orlandyna (Wiosenna i II miejsce w Derby), a w ostatnich latach Oregon, który wygrał nagr. Iwna, pokonując trójkoronowanego Krezusa.

    Dorpat – ojciec Dostojnej, dziadek Dixielanda i Dipola

    Ojcem Dixielanda był og. Conor Pass, hod. irlandzkiej, sprowadzony do Polski w 1976 r. Conor Pass, sk.gn., ur. 1970 r. (Tiepolo II – Windfield Lily) był koniem poprawnym, o ładnej szyi i głowie, dość typowy dla swojej rasy. Biegał 32 razy, z czego 7 razy wygrał (1400 – 2800 m). Największym jego sukcesem było wygranie irlandzkiego St. Leger, w którym po raz drugi pokonał niemieckiego og. Star Appeal, późniejszego zwycięzcę Łuku Triumfalnego i uznanego w Niemczech za Konia Roku.

    W rodowodzie Conor Passa szczególnie cenna jest linia żeńska, wywodząca się od oaksistki francuskiej Yveline, od której pochodzą tak słynne ogiery, jak: Djakao, Shantung, I Say, Irish Ball, Sassafras. Conor Pass pochodził z tej samej linii męskiej, co słynny ogier Aquino – od Bruleura z rodu Byrley Turka. W ostatnich latach wyróżniły się w Europie z tej linii Ahonoora, Indian Ridge, Blekney, Luthier, a także derbista angielski Dr Devious.

    Conor Pass – zwycięzca irlandzkiego St. Leger, ojciec Dixielanda

    W pierwszym roku Conor Pass dał w Widzowie, oprócz Dixielanda, drugiego znakomitego wyścigowca, karego, rosłego ogiera Dżudo. Ogier ten wygrał dwie klasyczne nagrody Rulera i St. Leger (w Derby był drugi za widzowską Sinają), natomiast jako dwulatek wygrał dwie prestiżowe gonitwy w Berlinie. W wieku czterech lat został bardzo korzystnie sprzedany za granicę i przez dwa następne lata biegał z powodzeniem w Szwecji, Francji, Hiszpanii (wygrał lokalny wyścig G1) oraz w Niemczech i w Anglii.

    Kariera wyścigowa Dixielanda.

    Rok 1980 był najlepszym sezonem wyścigowym dla stuletniej Stadniny Widzów po II wojnie światowej. Jej wychowankowe (Dixieland, Sinaja, Dżudo, Donka) wygrali 7 z 8 najważniejszych gonitw klasycznych i pozagrupowych (Wiosenna, Rulera, Derby, Oaks, St. Leger, Wielka Warszawska, Soliny). Z wszystkich stadnin pełnej krwi podobny sukces odniosła w ostatnim 50-leciu tylko SK Moszna w 1964 roku.

    Dixieland biegał 16 razy w trzech sezonach i 9 razy wygrał, 3 razy był drugi, 2 razy trzeci, a 2 razy bez miejsca w Budapeszcie i Kolonii. Jako dwulatek wygrał II grupę, był drugi w Wiedniu, a następnie wygrał dowolnie Mokotowską i Critérium.

    Dixieland na padoku na Służewcu pod Bolesławem Mazurkiem. Fot. Darosław Kędzierski

    Będąc trzylatkiem na wiosnę poważnie zachorował (ochwat) i tylko dzięki troskliwej opiece swego trenera i obsłudze stajni wyścigowej w sierpniu rozpoczął starty. Pierwszy start po tak długiej chorobie nie był zbyt udany (III m. w St. Leger), ale też wymagania postawiono mu zbyt wysokie. Następnie wygrał dowolnie I grupę, a potem bardzo łatwo nagr. Pink Pearla oraz pamiętną Wielką Warszawską z miejsca do miejsca i na koniec dowolnie nagr. Critérium.

    Warto pokrótce przypomnieć tę Wielką Warszawską, bo, jak wielu stałych bywalców wyścigowych mówiło i pisano w prasie, takiego zwycięstwa w tej prestiżowej gonitwie jeszcze nie widziano.

    Niedziela 28 września 1980 roku była pochmurna i zimna (+6°C), tor mocno elastyczny. Na starcie stanęło 10 koni, w tym tak znaczące jak: derbistka i oaksistka Sinaja, zwycięzca nagr. Prezesa Rady Ministrów i drugi w Kolonii og. Czubaryk, zwycięzca dwóch klasycznych nagród Rulera i St. Leger Dżudo, a oprócz nich Akcept (I m. w St. Leger w 1979 r.), Kometa i, oczywiście, Dixieland.

    Poddenerwowany przedłużającym się startem Dixieland zrzuca swego jeźdźca, dżokeja Romana Maciejaka, na szczęście ten natychmiast go dosiada. Po starcie Dixieland od razu obejmuje prowadzenie i z przewagą kilku długości prowadzi wyścig. Wśród publiczności przeważają głosy, że w tych warunkach to bardzo ryzykowna taktyka i prawdopodobnie nie dociągnie do mety.

    Po wyjściu na prostą Dixieland powiększa przewagę nad stawką i w ręku wygrywa dowolnie o 5 długości. Za nim walczyły o drugie miejsce Kometa (2), Czubaryk (3) i Akcept (4). Miesiąc później wygrywa dowolnie po raz drugi Criterium (1300 m) i jest to jego ostatni start w sezonie.

    Dixieland pod Romanem Maciejakiem przed startem do legendarnej Wielkiej Warszawskiej 1980. Fot. Darosław Kędzierski

    Bardzo szkoda, że będącego w takiej formie Dixielanda nie wysłano do Kolonii, gdzie mógłby walczyć w gonitwie o Nagrodę Europy, w której często braliśmy udział, a rok wcześniej o zwycięstwo walczyły dzielnie Czubaryk (II m.) i Skunks (IV m.), ale był to rok 1980 i dyrektor toru nie chciał podjąć takiej decyzji. Konkurencja w tamtym roku nie była silna, a wyścig wygrał polski Pawiment (Iwno), będący w niemieckim treningu.

    W wieku czterech lat Dixieland biegał 7 razy: był drugi za Jarabubem w nagr. Golejewka, następnie wygrał z nim, bardzo łatwo prowadząc, Nagrodę Widzowa. Potem te dwa racery stanęły do decydującego pojedynku w nagr. Prezesa Rady Ministrów. Tu Dixieland, źle prowadzony, przegrał niewiele z Jarabubem. Najpierw spokojnie galopował, ale około 1400 m stoczył niepotrzebną walkę z liderem Jarabuba Da Skatem, następnie bez odpoczynku ciągnął do mety.

    W takim stylu wygrał poprzedni wyścig z Jarabubem, ale teraz dystans był dłuższy. Na około 200 m przed metą zbliżył się do niego Jarabub. W „batach” Jarabub zrównał się z Dixielandem, a następnie, prawdopodobnie ze zmęczenia, zaczął się kłaść na niego i, mimo przeciwdziałania dżokeja, uniemożliwił Dixielandowi walkę o zwycięstwo. Dlaczego jeździec, trener lub Komisja Techniczna nie złożyli protestu, nie wiadomo.

    W trzy tygodnie po tak ciężkim wyścigu wysłano go do Budapesztu. Bardzo źle zniósł podróż i pobyt w obcym miejscu. W gonitwie Kincsem Dji był po raz pierwszy bez miejsca. Po powrocie, po sześciu tygodniach odpoczynku, wygrał pewnie Nagrodę Kozienic od Surduta, ale nie był to taki styl zwycięstwa, jaki oglądaliśmy wcześniej. Trudy wyścigów dawały o sobie znać. Mimo tego podjęto niezrozumiałą decyzję wysłania go do Kolonii na wyścig na 1600 m, zakładając że tyle może wytrzyma.

    Dixieland jako ogier czołowy w Widzowie

    Mimo tego, że w tamtym sezonie biegał wyłącznie na 2200 do 2600 m i jawnie źle zniósł poprzednią podróż, a w Kolonii przyszedł bez miejsca, w dwa tygodnie po tej porażce, wierząc w jego klasę, wysłano go po raz trzeci na start w nagr. Criterium (1300 m), zapominając o starym wyścigowym powiedzeniu, że czasem, szczególnie jesienią, „forma bije klasę”. Dixieland przegrał, był trzeci.

    Na tym zakończył karierę wyścigową. Dixieland nie był, niestety, z żelaza, ale był koniem klasowym i niesłychanie ambitnym. Będąc w formie, był w Polsce nie do pobicia. Warto zaznaczyć, że na 9 wygranych wyścigów, 5 razy wygrał dowolnie, 2 – bardzo łatwo, 1 – łatwo i 1- pewnie. Poważny wpływ na jego karierę miał fakt, że w 16 startach dosiadało go aż 5 dżokejów, o różnym poziomie umiejętności. Dixielanda trenował na torze doświadczony trener Józef Paliński, który doprowadził do zwycięstwa w Derby trzech widzowskich wychowanków: Dipola, Sinaję i Sollozzo oraz jednego z SK Rzeczna (Otmara).

    Dixieland w 1995 roku z człowiekiem, który go wyhodował i jest autorem tego artykułu – Jarosławem Kochem.

    Kariera stadna Dixielanda.

    Był on znakomitym reproduktorem. Do 1997 roku dał 197 źrebiąt pełnej krwi, które wygrały 305 gonitw, w tym 18 z nich wygrało ponad 50 gonitw imiennych i pozagrupowych w kraju i za granicą. Stanowił klacze w ośmiu państwowych stadninach (w Golejewku, Widzowie, Jaroszówce, Mosznej, Kozienicach, Stubnie, Strzegomiu i Rzecznej). We wszystkich, z wyjątkiem Rzecznej, był ojcem późniejszych zwycięzców w gonitwach pozagrupowych najwyższej rangi.

    Były to:
    SK Golejewko – Bachus (Derby, Rulera, Skarba);
    SK Widzów – Sollozzo (Derby, PRM, Próbna, Widzowa, Korabia, a za granicą Karlove Vary, Bratysława, Budapeszt) i Dżamina (Efforty, Wiosenna, Critérium);
    SK Stubno – Limak (Derby, Rulera, Strzegomia) i Daxi (Wiosenna, Oaks);
    Hodowli Grzegorza Kaczmarka – Zagara (Oaks i Wielka Warszawska);
    SK Moszna – Naredo (Rulera, Skarba), Tulipan (Życia Warszawy) i Amandina (Jaroszówki);
    SK Jaroszówka – Terencja (Próbna, Skarba, Wiosenna, Rzecznej, Moszny, Critérium, Deer Leapa) oraz Ombrelia (Kozienic i Expresu Wieczornego);
    SK Kozienice – Cortez (Wiedeń i Bratysława);
    SK Strzegom – Moja Mała (Krasne, Sac a Papier, Listed Race w Niemczech), Biba (Ministerstwa Rolnictwa i Dorpata), Diaboletto (Mokotowska), Rawajak (Strzegomia), Hetmanka (Krasnego), Kara Kum (Dorpata) i Martynika (Życia Warszawy i Sac a Papier).

    Dixieland dawał potomstwo wygrywające na każdym dystansie. Był Koniem Roku i dwoje z jego potomstwa także uzyskało tytuł Konia Roku (Limak – 1994 i Zagara – 1997). Był championem ogierów w 1994 roku i vicechampionem ogierów w 1988 roku. W roku 1999 został vicechampionem ojców matek za og. Dakota.

    Runda honorowa po zwycięstwie w Wielkiej Warszawskiej w 1997 roku trzyletniej klaczy Zagara (Dixieland – Zana po Seal) – od lewej: dżokej Józef Gęborys z synem, trener Maciej Janikowski oraz hodowcy i właściciele Zagary Grzegorz Kaczmarek i Andrzej Żbikowski. 

    Jego świetne córki okazały się znakomitymi matkami: Biba (Bongiorno), Terencja (Trevor), Amandina (Almanzor), Daxi (Da Xian), Dżamina (Dżentile), Drosera (Druzus). W 1994 roku osiągnął najwyższy współczynnik powodzenia (4,27) z wszystkich reproduktorów krajowych i importowanych w ostatnim 50-leciu (współczynnik powodzenia – to stosunek średniej wygranej potomstwa danego ogiera do średniej wygranej całego rocznika).

    Konie po Dixielandzie okazały się też dzielnymi w sporcie hipicznym. Jego córka, kl. półkrwi Banderola, hod. SK Skrzydlów, zdobyła mistrzostwo Polski w WKKW pod Piaseckim. Jego wnuk xx Stawros (matka po Dixieland) zdobył mistrzostwo Polski WKKW juniorów w 1999 roku pod Warszawskim, a jego wnuk Soner (Sonorita po Dixieland) został mistrzem Polski w rajdach długodystansowych (Tura) i startował w mistrzostwach świata w Dubaju.

    Dixieland w Widzowie. Fot. J. Soczyńska

    Dixieland miał silną osobowość, często cechującą wybitne reproduktory. Początki stadniny widzowskiej zapisały się wyhodowaniem, oprócz świetnych wyścigowców, wybitnego reproduktora Sac-a-Papier (ur. 1896). Pod koniec następnego wieku sukces ten powtórzył ogier Dixieland – jeden z filarów polskiej hodowli koni pełnej krwi angielskiej.

    Jarosław Koch, „Przegląd hodowlany” nr 7, 2000 r.

    —————————————————-

    Epilog

    Historia dopisała piękny epilog już po śmierci Dixielanda w 2000 roku. Na początku XXI wieku znakomite wyniki na torach wyścigowych osiągali dwaj jego kolejni synowie ze stadniny w Widzowie – San Luis (od klaczy Santa Monika po Who Knows), wnuk wspaniałej widzowskiej Sonory (wygrała m.in. Oaks i Wielką Warszawską) i Masini (od klaczy Mansarda po Miami Prince), który był blisko zinbredowany 2×4 na Conor Passa i 3×5 na Dorpata.

    San Luis w treningu Andrzeja Walickiego dwa razy wygrał Wielką Warszawską w latach 2004-2005 i był bliski tego, by jako pierwszy koń w historii zwyciężyć w tym wyścigu po raz trzeci, ale zajmował drugie miejsca w latach 2006 (o szyję za sensacyjnym zwycięzcą Night Expressem) i 2007 (za szwedzkim Equip Hillem). Poza wspaniałymi występami w WW San Luis zwyciężył również w nagrodach: St. Leger, Prezesa Rady Ministrów i Widzowa.

    W całej karierze biegał 56 razy, wygrał 15 wyścigów i 319 tysięcy złotych. W latach 2011-2012 San Luis był reproduktorem w dziale półkrwi w stadninach Janów Podlaski i Racot, ale niestety padł już w 2012 roku. San Luis jest półbratem trójkoronowanego na Służewcu, fenomenalnie szybkiego widzowskiego San Moritza (Roulette – Santa Monika po Who Knows).

    Syn Dixielanda, dwukrotny zwycięzca Wielkiej Warszawskiej – San Luis pod Piotrem Piątkowskim

    Masini jako dwulatek biegał w Polsce 7 razy, ale nie wygrał wyścigu. Został sprzedany na jesiennej aukcji na Służewcu za skromne 4000 złotych do Czech. Trenował go w Czechach Čestmir Olehla, a syn Dixielanda największe sukcesy odnosił we Włoszech w gonitwach przeszkodowych, gdzie dwukrotnie wygrał Grande Steeple Chase di Milano G1, triumfował też w Gran Premio Merano G1.

    Masini z dobrej strony pokazał się też na słynnym paryskim torze Auteuil. W 2005 roku zajął tam siódme miejsce (które było płatne) w Grand Steeple-Chase de Paris G1. W Czechach i Słowacji zwyciężał m.in w Zlata Spona triletych (CZE-I hurdle) 2900 m i Cervnova cena (CZE-I hurdle) 4100 m. W sumie wygrał 9 wyścigów przeszkodowych i 5 płotowych. Na 46 startów zwyciężył 14 razy, a suma wywalczonych przez niego nagród wyniosła w przeliczeniu ponad pół miliona euro.

    Babką świetnej, trójkoronowanej w 2000 roku, widzowskiej Dżamajki jest znakomita córka Dixielanda – Dżamina (wygrała Nagrodę Wiosenną i Criterium, była druga w Oaks).

    RZ

    Na zdjęciu tytułowym Dixieland w 1980 roku na Służewcu

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły