Emil Zahariev to trener bułgarskiego pochodzenia, który od lat związany jest z polskimi wyścigami. Niegdyś był czołowym jeźdźcem, teraz dąży do tego, by zostać najlepszym trenerem. W wywiadzie dla Traf News pokazuje, że ma głowę pełną marzeń i zrobi wszystko, aby je realizować. Mowa o sukcesach w gonitwach na europejskich torach. Pomóc mu w ich osiągnięciu mają świetne konie starsze, takie jak: Coming’ Through, Emiliano Zapata, Damask Blade oraz Kabula, a także dobrze zapowiadające się konie dwuletnie. Na okres zimowy 2023/2024 Zahariev planuje przenieść z grupą swoich koni do Francji, tam je trenować i wystawiać w gonitwach, jak robiła to minionej zimy czeska trenerka Ingrid Janackova Koplikova.
Zacznijmy od gorącego ostatnio tematu, czyli startu Kabuli we Francji. Jak go Pan ocenia?
Wszystko było przeciwko niej – dżokej, stan toru i sposób rozgrywania gonitwy. Dżokej pojechał nie tak, jak prosiłem. Przy tak wolnym tempie wyścigu w dystansie i piekielnie szybkiej końcówce, żaden koń nie byłby w stanie wygrać z ostatniej pozycji. Konie na celownik wpadły praktycznie w tej samej kolejności, w której galopowały od startu. Nie mówię, że Kabula by ten wyścig wygrała, ale na pewno nie byłaby ostatnia. Ten rezultat nie oddaje jej możliwości. Przy takim układzie gonitwy nie miała żadnych szans, całe szczęście, że jeździec nie przyciskał jej na prostej, tylko ją przekentrował, bo i tak nic by tam nie ugrała, a tylko mogło się to na niej negatywnie odbić.
To na pewno nie jest jej ostatni wyścig za granicą. Marzy mi się, żeby pobiegła w Prix de l’Opera, gonitwie G1 dla klaczy w dniu Łuku Triumfalnego. Teraz wróci do startów w Polsce, ale zgłoszenie do tej prestiżowej francuskiej gonitwy na pewno dostanie, a już to czy pobiegnie, będzie zależało od jej wyników.

Oprócz Kabuli ma Pan jeszcze kilka dobrej klasy koni starszych.
Grupa starszych koni w mojej stajni jest bardzo mocna. Mamy pełen wachlarz koni pozagrupowych, praktycznie do każdej gonitwy kategorii A i B mogę zapisać co najmniej jednego konia i wcale nie będzie to zgłoszenie na wyrost. Emiliano Zapata świetnie radzi sobie na dystansach do mili, trochę dalej, bo na dystansach do 1800, może nawet 2000 metrów, idealnie czuje się Comin’ Through, a w o kawałek dłuższych dystansach świetnie czuje się Kabula. Z kolei gonitwy typowo długodystansowe to miejsce do popisu dla Damask Blade’a.
Jakie ma Pan plany w stosunku do tych koni?
Comin’ Through zacznie od gonitwy grupowej, a później wystartuje w wyścigu o Nagrodę Golejewka.
A więc jego celem jest Nagroda Golejewka?
Jego cele są dużo, dużo większe. Nagroda Golejewka to tylko pierwszy krok.
Rozumiem, że nie tylko u nas będzie biegał. Czy takie same plany ma Pan na dalszą karierę siedmioletniego ogiera Emiliano Zapata?
Tak, on też na pewno pojedzie za granicę. Zacznie od startów w Polsce, bo w zeszłym sezonie biegał u nas i bardzo dobrze mu to wychodziło. Pierwsze krok to Nagroda Jaroszówki.
Ciągle poprawiał się Damask Blade, czy ciągle ma zapas możliwości i nie znamy jeszcze jego pełnego potencjału?
Damask zacznie sezon od pewnego wyścigu w maju, a później od razu pobiegnie w gonitwie o Nagrodę Prezesa Totalizatora Sportowego. W zeszłym roku biegał często i w wyścigach sporo z siebie dawał. Trzeciego października był drugi w niemieckiej gonitwie klasy drugiej i to był dla niego dość trudny start, więc teraz chce dać mu trochę odpocząć. Jeśli dobrze spisze się w Nagrodzie Prezesa, to pobiegnie w Grosser Preis von Berlin. Jednak jego głównym celem na sezon 2023 jest walka o zwycięstwo w Wielkiej Warszawskiej. Ma ogromne możliwości i nie pokazał jeszcze pełni swojego potencjału. Szczepan Mazur po zajęciu na nim drugiego miejsca w Niemczech powiedział, że Damask Blade spokojnie powinien radzić sobie w gonitwach rangi Listed, a nawet G3.

Ma Pan też kilka koni starszych o teoretycznie mniejszych możliwościach.
Oprócz wymienionej czwórki mam też kilka innych solidnych grupowych koni, ale one jednak poziomem odbiegają trochę od moich najlepszych koni. Apfel Nonantaise dobrze się rozwinęła. Widać, że jest bardzo późno dojrzewająca. Ciągle w nią wierzę i według mnie w tym sezonie pokaże więcej niż do tej pory.
Izalor będzie biegał gonitwy płaskie, zacznie ten sezon od startu we Wrocławiu. Z kolei Fugaz jest uzupełnieniem naszej stajni. Do tej pory biegał średnio, ale według mnie trochę się teraz poprawił. Dalej jest chimeryczny, ale jeśli go zapiszemy w odpowiednim momencie, to zaistnieje. Power Spirit w zeszłym roku borykał się z problemami zdrowotnymi. Teraz się dobrze czuje i ładnie galopuje, ten sezon powinien być dla niego bardziej udany niż poprzedni.
Zpigall jest koniem typowo płotowym. W drugiej części sezonu, po Wielkiej Partynickiej, będziemy próbować przejść z nim na stiple, ale chciałbym żeby także co najmniej raz pobiegł we Francji. Do ścigania wraca Mageek, pauzował ze względu na operację wyciągania chipów z nadgarstka. Wszystko jest na dobrej drodze. Spory potencjał w gonitwach skakanych ma też Karak, którego z pewnością zobaczymy w gonitwach płotowych.
Z kolei Snajper w zeszłym roku miał dwa nieduane starty, ale wyraźnie poprawił się przez zimę. W pierwszym starcie nie trafił na łatwych rywali i będzie mu trudno, ale ogólnie na ten sezon patrzymy z optymizmem.
Przejdźmy do koni trzyletnich. Jak ocenia Pan swoje klacze, czy pojawiają się już pierwsze myśli o Nagrodzie Oaks?
Rabiosa to typowa dystansowa klacz, o czym świadczy jej papier i praca na treningach. Zacznie od startu 1 maja we Wrocławiu. Podobnie oceniam klacz Gangs N’ Roses. Ona bardzo ładnie się rozwinęła przez zimę i niedługo pobiegnie pierwszy wyścig, który pokaże nam co dalej. Na ten moment nie mam w stosunku do nich żadnych pewnych planów, ale jeśli któraś z nich będzie biegać na wysokim poziomie, to dostanie zapis do Oaks. Muszą udowodnić, że nadają się na wyścig tej rangi.
O ostatniej z trójki trzyletnich klaczy ciężko cokolwiek powiedzieć. Shalenzaya dopiero debiutuje, ale to bardzo ciekawa kobyła. Powinna wystartować w drugiej gonitwie dla koni niebieganych.

Jak na ich tle wypadają trzyletnie ogiery, czy któryś z nich znajdzie się w zapisie do Derby?
Mam trochę komfortu, ponieważ wywiad ze mną ukaże się jako jeden z ostatnich i miałem możliwość przeczytania wypowiedzi wszystkich swoich przedmówców. Każdy z trenerów ma swojego derbistę i z tego wynika, że w tegorocznym wyścigu o Błękitną Wstęgę nie ma dla mnie miejsca, bo patrząc na prognozy pozostałych trenerów, mi zostało już tylko ostatnie miejsce. Z tego względu postanowiłem się wyłamać i nie zapisać żadnego konia do Derby.
Od tego postanowienia mogę odejść jednak za sprawą Trijumfa. Pobiegnie on już pierwszego dnia w nagrodzie Generała Władysława Andersa, jeśli ogra Joe Blacka, to dopiszę go do Derby. Dwulatkiem ani razu nie wygrał, był za to aż trzy razy trzeci. W mojej opinii konkurencja musi na niego uważać, bo może okazać się groźny. To cieniutki z budowy koń, więc żadnego potężnego pytona z niego nigdy nie będzie, ale jest proporcjonalny i jego domeną będą wyścigi na długich dystansach. Talentu na pewno mu nie brakuje.
Pozostałe dwa trzylatki to Marcus Aurelius i Masterpeace. Pierwszy z nich poszedł trochę do przodu. Nie pokazał jeszcze, na co go naprawdę stać. Muszę przyznać, że to po części moja wina. Chciałem więcej nim osiągnąć już w pierwszym roku startów, a przez to ostatecznie nic nie osiągnął. Pierwszy raz wystartuje w połowie maja, w wieku trzech lat będzie biegał dużo lepiej niż jako dwulatek.
Masterpeace jest późniejszy i chcę być z nim ostrożny, wolę dmuchać na zimne. Przy jego pierwszym starcie popełniłem błąd, niepotrzebnie tak szybko go zapisałem. Przez to później musiałem czekać trzy miesiące. Podczas ostatniego dnia we Wrocławiu był drugi, pokazując tym samym spore możliwości. To bardzo ładny koń, zacznie sezon w maju.
W tym roku ma Pan w treningu aż dwanaście koni dwuletnich, jak się one zapowiadają?
Muszę to powiedzieć i nie będę gryzł się w język – moja stawka koni dwuletnich jest niesamowicie utalentowana. Imponują mi tym, jak wyglądają i pracują. Mam wobec nich wielkie nadzieje, ale nie będę się rozwodził jeszcze o żadnym z osobna. Są to konie wyraźnie długodystansowe i późne, ale na pewno większość z nich wystartuje już w tym sezonie, mało tego, według mnie naprawdę będą biegać na wysokim poziomie. Jestem nimi szczerze zauroczony. Z tego względu mam wobec tegorocznych dwulatków ambitne założenie, każdy dwuletni koń, któremu uda się wygrać gonitwę, natychmiastowo będzie zapisywany do wyścigu we Francji.

Więc można spodziewać się częstych wyjazdów koni w Pana treningu do Francji?
Nawet bardzo częstych. Chcę próbować swoich sił każdym koniem, który choć trochę wyróżni się w naszych wyścigach. Cała czwórka koni starszych – Comin ‘Through, Emiliano Zapata, Damask Blade i Kabula mają swoje cele zagraniczne, które wcale nie kończą się na gonitwach Listed, ani nawet na G3. Każdy z tych koni ma ogromny potencjał i nie mam zamiaru marnować czasu. Nie ograniczam się do wyjazdów jedynie koni dwuletnich oraz czteroletnich i starszych, jeśli jakikolwiek inny koń, niezależnie od wieku i rasy, pokaże się dobrze, to będzie przeze mnie sprawdzany w gonitwach zagranicznych.
Do emerytury nie zostało mi wiele czasu, chce wykorzystać go jak najlepiej tylko się da, więc jeśli tylko właściciele koni będą chętni, a moim podopiecznym nie będzie brakować zdrowia i możliwości, to będziemy często ścigać się we Francji.
Czy nie boi się Pan, że konie delikatnie wyróżniające się na “polskim podwórku” nie będą dawać sobie rady za granicą?
Ależ skąd. Oczywiście porażki się zdarzają i moje konie prawdopodobnie czasami będą zamykać pole, ale taki jest sport. Poziom polskich wyścigów zdecydowanie poszedł w górę i nie musimy bać się rywalizacji z zagraniczną konkurencją. Nie wierzę w to, że konie w czeskim treningu są w stanie z sukcesami walczyć we Francji, a nasze nie. Konie w trenowane w Polsce są na co najmniej takim poziomie. Myślę, że ten sezon i początek następnego, na który planuję przenieść się z częścią koni do Francji, to pokażą.
Po starcie Kabuli spotkała mnie spora ilość hejtu i krytyki, ale to wcale nie był taki zły start. W dodatku trafiła na bardzo mocne konie i jestem pewny, że mogła wypaść zdecydowanie lepiej. Niestety, polskie środowisko wyścigowe jest skłócone i zamiast się wspierać, to ludzie tutaj kopią pod sobą dołki. Wiele osób myśli tutaj tylko o sobie i nawet nie jest w stanie patrzeć na wyścigi oraz resztę naszego środowiska w sposób obiektywny. Ludzie zamiast współpracować i walczyć razem o poprawę sytuacji – nie wybiegają wzrokiem poza czubek własnego nosa. To jest dla mnie dość przykre, ale nie zamierzam przez to zmieniać swoich zasad i planów.
Powiedział Pan o planie przeniesienia się z częścią koni do Francji. Czy może Pan to rozwinąć?
Tak. Po zakończeniu sezonu 2023 razem w kilkoma (około ośmiu) końmi planuję wyjechać do Francji. Tam zamierzam trenować je od listopada aż do lutego i biegać nimi w zimowych wyścigach, co jest możliwe, ponieważ sezon we Francji trwa cały rok. Po pierwszych dwóch miesiącach na miejscu zamierzam zwiększyć grono koni z kilku do co najmniej dziesięciu i cała ta stawka ma przebiec docelowo dwa wyścigi przed rozpoczęciem się sezonu 2024 w Polsce. To jest mój naszkicowany plan na następną zimę.
Brzmi bardzo ciekawie, a nawet prekursorsko. Jeszcze na koniec omówienia koni proszę, aby powiedział Pan kilka słów o nowych koniach czystej krwi arabskiej w Pana stajni.
Mam ich trójkę – Harley De Saularie, Black De Saularie oraz Mach De Saularie. Całą trójkę kupiliśmy w zeszłym roku i została zajeżdżona tej zimy. Wszystkie mi się podobają i uważam, że mają spore możliwości, ale są dosyć późne i będzie trzeba na nie jeszcze kilka chwil poczekać. Prawdopodobnie zaczną biegać w drugiej części sezonu.
Dużą rolę odgrywa także jeździec, z tego co wiem, w tym sezonie współpracuje Pan z czołowym dżokejem z polskiego środowiska wyścigowego.
Zgadza się. W tym roku moim dżokejem stajennym jest Alexander Reznikov, a więc gwiazda wśród jeźdźców w Polsce. Od lat prezentuje najwyższy poziom i jestem bardzo zadowolony, z tego, że na stałe będę z nim współpracował i to właśnie on będzie dosiadał moich koni na pierwszą rękę. Oprócz niego w stajni ciągle pracuje Nikola Cyrkler, która stale się rozwija i jest coraz lepszym jeźdźcem. W tym roku będzie można zobaczyć ją w gonitwach uczniowskich, ale i nie tylko. Sumiennie pracuje, a ma w stajni od kogo się uczyć, więc może mieć przed sobą piękną wyścigową przyszłość.
Oprócz Alexa chciałbym wyróżnić także moich właścicieli. Są to wspaniali ludzie i obecnie jestem dumny, że to właśnie z takimi osobami przychodzi mi na co dzień współpracować. Każdy z właścicieli moich koni daje mi dużo wsparcia, a prawdziwymi fundamentami tej stajni są Marc Dherment, Filip Krupa oraz Zygmunt Sobolewski.

Dziękuję za rozmowę.
Ja również, wszystkiego dobrego.
Rozmawiał Michał Celmer
Na zdjęciu tytułowym dekoracja po zwycięstwie ogiera Emiliano Zapata w Nagrodzie Haracza.