Justyna Domańska od lat młodzieńczych związana jest z wyścigami. Trafiła na Partynice w wieku dwunastu lat jako amator, a trzy lata później pojechała w swoim pierwszym wyścigu. Związała się z końmi na stałe. Nawet jej edukacja była zorientowana w tym kierunku – ukończyła najpierw technikum rolnicze, a następnie zootechnikę na Akademii Rolniczej we Wrocławiu. W trakcie swojej kilkunastoletniej kariery jeździeckiej wygrała ponad 100 gonitw, uzyskując tytuł dżokeja, jako jedna z niewielu kobiet w Polsce.
Czy od zawsze wiązała Pani swoją przyszłość z rolą trenera?
To wyszło w zasadzie naturalnie. Skoro już mając kilkanaście lat zaczęłam przychodzić na treningi, a później przez kolejnych kilkanaście brałam udział w wyścigach, to musiałam taką możliwość poważnie rozważyć. Zaraz po zakończeniu kariery jeździeckiej, właściwie z marszu, zdałam egzamin trenerski i uzyskałam licencję. Jednak nie od razu otworzyłam swoją stajnię. Początkowo współpracowałam z innymi trenerami, miałam też epizod z końmi rajdowymi. Nadal się tym zajmuję, ale teraz zdecydowanym zajęciem numer jeden jest trening koni wyścigowych. W moim sercu szczególne miejsce mają araby. Może z folblutami w treningu nie miałam za bardzo szczęścia.
Jakie sukcesy i konie najmilej Pani wspomina?
Do tej pory pod względem możliwości i wyników zdecydowanie wyróżniły się Apollo del Sol i Sharm El Sheikh, które miałam okazję trenować w poprzednich sezonach. To były w zasadzie moje pierwsze araby francuskiej hodowli i od razu okazały się bardzo dobre. W 2021 r. Apollo wygrał dla mnie trzy wyścigi, a w ubiegłym był czwarty w biegu o Nagrodę Europy. Podczas tego samego dnia (Dnia Arabskiego – przyp. red.) znakomite drugie miejsce w Al Khalediah Poland Cup zajął Sharm El Sheikh. To są wyścigi Pattern, a więc konkurencja jest w nich naprawdę wymagająca, więc te wyniki z pewnością były bardzo cenne.
Mimo że moja stajnia nigdy nie należała do tych wielkich, w których jest dużo koni i wielkie gwiazdy, to w ostatnich latach zawsze udawało się pokazywać w niezłych gonitwach. Przykładem może być chociażby polski Pontarion, który potrafił wygrać dwa wyścigi na poziomie I grupy, w rywalizacji o Nagrodę Skowronka pokonując późniejszego derbistę Dragona. Zajął też trzecie miejsce w pozagrupowej Nagrodzie Czorta (kat. B).
A jak prezentuje się tegoroczna stawka?
Trenuję wyłącznie konie arabskie. Niewielu jest reprezentantów starszych roczników. 8-letni Dodge został zgłoszony do sezonu, ale już nie miał dawnych chęci do rywalizacji, więc ostatecznie już został wycofany z treningu i wrócił do właściciela. Nie ma także francuskiego ogiera Attack del Sol, który został sprzedany. Fajnym koniem jest natomiast Harun RA. Ma dobry rodowód, odpowiedni charakter i waleczne serce. Jedynym czynnikiem, który go ogranicza, są warunki fizyczne. To malutki konik, więc mimo wielkiej ambicji, może być mu ciężko przeskoczyć pewien poziom. Nie odbieram mu jednak szansy. Zostanie zgłoszony w pierwszym terminie do Derby Arabskiego i będziemy obserwować z właścicielem, co pokaże. Nie mam wątpliwości, że będą mu odpowiadały wyścigi długodystansowe, a rywalizacja w gronie arabów polskiej hodowli też wydaje się dla niego korzystniejsza niż starcia z „Francuzami”.
Czteroletni Gandawiano jest teraz wałachem. Jest dość trudnym koniem – ostrym i niezbyt „lubiącym” się z maszyną startową. Przewiduję dla niego głównie bieganie we Wrocławiu. Posiadające eksterierowe rodowody Passar i Falcon Pierwszy przechodzą przede wszystkim próbę dzielności podczas treningów, ich ewentualne starty będą raczej dodatkiem.
Wśród trzylatków jest kilka koni o bardziej wyścigowych rodowodach, jak michałowski Echalon, czy reprezentanci spółki Polska AKF.
Rzeczywiście, pod względem wyścigowym to na nie właśnie muszę najmocniej liczyć. Echalon jest wyrośniętym, ciekawym ogierkiem. Ładnie pracuje i wyróżnia się nieco na treningach. Zobaczymy, jak to się przełoży na jego występy w wyścigach. W wyścigach PASB powinien zaistnieć.
Trzy klacze własności Polska AKF są po Waresie. Niestety, derbista i rekordzista toru na 3000 m do tej pory nie dawał jakichś wybitnych koni. Może w połączeniu z fajnymi rodowodowo matkami to się odmieni. Rodzeństwo Shady Al Khalediah, a więc Anood i Wasmy, było na torze bardzo dzielne i szybkie. Ona sama jest dość ostra, ale raczej nie ma się co z nią śpieszyć, bo późno się urodziła, dopiero pod koniec maja. Powinna być niezła. Sadqt Al Khalediah jest jeszcze „zimowa” i nieco ospała. Niczym się za bardzo nie przejmuje. Chyba musi się rozbudzić, ale nie wykluczam, że drzemie w niej jakiś potencjał. Na ten moment niczym szczególnym nie wyróżnia się Aseel Al Khalediah, ale i ona urodziła się w maju, więc może potrzebować więcej czasu.
Z grona michałowskich koni o bardziej eksterierowych rodowodach, całkiem nieźle prezentuje się El Mariella. Klacz ma wyścigowe linie i całkiem żwawo się rusza. Sama jestem ciekawa, jak będzie sobie radziła na torze. Parisana PA reprezentuje stajnię Agaty Parys, która co roku przekazuje mi do treningu jakiegoś konia. I biegają one solidnie, często łapiąc się na dobre miejsca i wygrywając jakiś wyścig. Parisana fajnie się rozwija. Wyrośnięty Feliz ma eksterierowy rodowód, jednak całkiem nieźle się rusza. To wyrośnięty, ale lekki ogier.
Wydaje mi się, że przygotowanie stajni do sezonu jest dobre. Sprzyjały nam warunki pogodowe. Pozostaje mi zatem tylko czekać na pierwsze starty moich podopiecznych w nowym sezonie!
Rozmawiał Krzysztof Romaniuk
Na zdjęciu tytułowym Justyna Domańska wraz z Apollo del Solem po zwycięstwie na Służewcu.