Słup dnia udowodnił, że jest koniem o ogromnych możliwościach. Bolot Kalysbek na jego pomocniku Mecenasie pojechał sprytnie, tak jakby chciał zwiększyć szanse swojego konia w gonitwie i wcale nie zrobił bardzo mocnego wyścigu. Przez to końcówka okazała się bardzo szybka, ale Westminster Moon, jak powiedział jego dżokej Sanzhar Abaev jest koniem klasowym i nic mu nie przeszkadza. Gdy tylko rozpoczął finisz, było widać, że musi wygrać. Bez żadnego kłopotu mijał kolejnych rywali, aż przed nim nie było już nikogo. Zgodnie z przewidywaniami wygrał dowolnie i pokazał, że trzeba się z nim liczyć w kontekście derby. Fantastyczny wyścig zrobił także polskiej hodowli Machu Picchu. Nie był liczony, a ograł bardzo dobre konie i ostatecznie jako drugi zameldował się na celowniku. Na Westminster Moonie trenowanym przez Macieja Janikowskiego mogliśmy oglądać dżokeja stajennego Sanzhara Abaeva.
Maciej Janikowski skomentował zwycięstwo w następujący sposób: – Wyścig wyszedł tak jak zakładaliśmy. Nie chciałem robić bardzo mocnego wyścigu, ze względu na stan toru. Koń mógłby odczuć jego skutki. W dodatku Westminster Moon niósł większe obciążenie niż pozostałe konie, więc nie było sensu robić wyścigu przeciwko sobie. Końcówka może była trochę za mocno, ale prosiłem dżokeja, żeby posyłał konia, nawet jeśli wygrywałby łatwo, żeby go nauczyć walki do końca. To dlatego, że jego następnym startem będzie Derby, a tam przyjadą konie zza granicy i nie będzie już żartów. Myślę, że wydłużenie dystansu będzie mu odpowiadać, tylko potrzebuje bardziej elastycznego toru. Dzisiaj dżokej wyczuł, że koniowi nie pasuje tak twarda bieżnia.