More

    W jedną czy w drugą i tak Błękitna Wstęga dla Westminster? Analiza szans koni w Derby 2023

    W ubiegłym roku firma Westminster dosłownie otarła się o zwycięstwo w Derby, gdy Lady Iwona spóźnionym finiszem nie poradziła sobie, z broniącym się Jolly Jumperem, pod doskonale jadącym Szczepanem Mazurem. Tym razem stajnia Westminster ma dwa najmocniej liczone konie w wyścigu, a psującego plany Mazura na liście dżokejów zabraknie. Czy z tak dysponowanymi Westminster Moonem i Manwhatamanem można powiedzieć, że jest już po wyścigu? 

    Traf Online na derbową niedzielę przewidział duże pule gwarantowane. W Derby pule zakładu zwyczajnego i porządku wynoszą po 20 555 zł, trójki 22 555 zł, a czwórki 15 555 zł. Septyma 35 555 zł, a kwinta 14 444 zł. Oprócz tego są jeszcze trzy triple z pulami równymi 5055 zł. 

    Tegoroczne wyścig Derby zostanie rozegrany o godzinie 17.00. Dystans to oczywiście klasyczne 2400 metrów, a pula – z uwzględnieniem nagrody dodatkowej od firmy Westminster – wynosi 300 tysięcy złotych. W przeliczeniu to ponad 67 tysięcy euro, czyli poziom pomiędzy francuskim Listed, a G3 oraz w granicach niemieckiego G2. Wprawdzie polski klasyk nie nie ma jeszcze statusu gonitwy Pattern, jak Wielka Warszawska, ale można liczyć, że to tylko kwestia czasu.

    Jednak nie ma co teraz popadać w marzenia. W startmaszynie, ustanowionej tuż przed trybuną honorową, znajdzie się 16 trzylatków, w tym trzy w zagranicznym treningu i dokładnie tyle samo koni polskiej hodowli. W Derby potrzebne jest szczęście, jednak w szesnastce koni jest kilku outsiderów, którym nawet ze szczęściem nie będzie łatwo. Bez większych szans na odegranie znaczącej roli są Mercury i Glady Eagle. Nie wyróżniały się one nawet w wyścigach III grupy, w dodatku pierwszy z nich będzie liderem dla Kalindana i The Clasha. 

    Teoretycznie ciężka do oceny może być trójka przyjezdna zza naszej zachodniej granicy. Przeciętnie biegał trenowany przez Rolanda Dzubasza Nordminster, który na dwa starty w niemieckich wyścigach czwartej klasy nie zdołał załapać się nawet do pierwszej trójki. Ma jednak dobry, dystansowy rodowód, jego brat był trzeci w niemieckim Derby. Saanen własności braci Andrzeja i Ryszarda Zielińskich, będąca w treningu Alicji i Roberta Karkosów, nie radziła sobie w stawkach koni o dużym potencjale. Miała dwa przyzwoite występy, ale ostatni pozostawił wiele do życzenia. Jeśli nie pokaże dużo więcej niż w Paryżu, to na Służewcu też będzie bez szans. 

    Ostrożnie trzeba patrzeć na Lavender Beauty tych samych właścicieli. Wygrała dwa wyścigi we Francji, jako dwulatka w listopadzie na 2000 m i w tym roku w lutym na 1600 m. Nie do końca była sprawdzona w dystansie, jednak jej rodowód świadczy o sporych możliwościach na 2400 m. Jako dwulatka wygrała już na dwa kilometry, więc niemal rok później wydłużenie dystansu o kolejne 400 metrów nie powinno być dla niej niczym strasznym.

    Podobnie jak Saanen rozczarowała w swoim ostatnim wyścigu, jednak jeśli uznać ten występ za wypadek przy pracy, to może w niedzielę szukać płatnego miejsca. Gdy uznać poprzedni start za normę, to trzeba powiedzieć, że nie będzie miała łatwego zadania w gronie najlepszych koni w polskim treningu.

    Lavender Beauty wygrywa wyścig we Francji.

    Jest też kilka koni, które musiałyby doznać niesamowitej zwyżki formy, aby móc liczyć się w walce o zwycięstwo. Mowa o Green Cloverze, Dom Francisco, Westminster Grey’u oraz Kalindanie. Green Clover ma mało doświadczenia. Wygrał dwa wyścigi w słabych stawkach, a później był trzeci w Memoriale Jednaszewskiego, ale stracił do Westminster Moona ponad 8 długości, a ten wygrał wtedy dowolnie. Przegrał też z Machu Picchu, któremu nie dawano by w tym wyścigu szans na zaistnienie. Green Clover w Warszawie startował tylko raz, więc może teraz poprawić, ale to raczej nie wystarczy na powalczenie z czołówką rocznika.

    Dom Francisco nie wygrał jeszcze gonitwy. Przegrał z God of Warem o 3 długości, co nie świadczy o nim dobrze. W drugim starcie jednak stracił do Manwhatamana niecałą długość. Nie poprawił wraz z wydłużeniem dystansu, jak jego kolega ze stajni, ale może dopiero dochodzić do formy. W ostatnim starcie przegrał ze Skarbie i Glady Eagle’em, ale jechała na nim uczennica, którą – mimo talentu – ciężko porównywać z dżokejami. 

    Westminster Grey to ciekawy trzylatek po Outstripie, ale raczej najlepiej czuje się dystansach do 2000 metrów. W Rulera wypadł dobrze, był trzeci, tracąc do Senlisa ¾ długości. W Iwna poszło mu dużo gorzej, został odpowiednio przeprowadzony, ale na prostej zgasł. Nie poradził sobie z dystansem i tym razem do Senlisa stracił 4 długości, a ogier trenowany przez Janusza Kozłowskiego nie wyglądał tego dnia na dobrze dysponowanego. W siodle ma Karolinę Kamińską, która ostatnio popisała się świetną jazdą na Domindarze, jednak nie należy do czołówki jeźdźców i po Murze (jechał w Iwna) raczej nie poprawi. Trener Maciej Jodłowski oficjalnie poinformował, że Westminster Grey biegnie w Derby do pomocy innym koniom ze stajni Westminster. 

    Kalindan najpierw przegrał przegrał o 13 długości z Westminster Moonem w Irandy, a w kolejnym starcie stracił do Manwhatamana niecałe 6 długości. Konrad Mazur dobrze go przeprowadził, ale syn Kundalini galopował bardzo ciężko. Nie pokazał nawet odrobiny błysku, a i tak był dość blisko. Na pewno przydałby mu się cięższy tor niż 2,9. Kolejne 200 metrów też nie powinno mu zaszkodzić, jednak sprawia wrażenie jeszcze nie do końca dojrzałego. Pozostałe konie wydają się być wcześniejsze.

    W siodle będzie miał Vaclava Janáčka, który może wyciśnie z niego trochę więcej niż poprzedni jeźdźcy. Można się spodziewać, że w tym starcie będzie lepszy niż w poprzednich, jednak nie należy przewidywać ogromnej poprawy, która dałaby mu szansę na walkę o czołowe lokaty, choć przy idealnym układzie gonitwy może pokusić się dobry występ.

    Kundalini – matka Kalindana. Fot. Konie Wyścigowe

    Do omówienia pozostała siódemka koni, których zdecydowanie nie można skreślić lekką ręką. Tarik teoretycznie może nie pasować do najlepszych koni rocznika, ale już w swoim debiucie pokonał bardzo dobre konie importowane z Zachodu, w tym Migliore Speranzę, Westminster Grey’a i The Clasha. W Nagrodzie Mokotowskiej nie poradził sobie z czołówką dwulatków, podobnie było w Rulera, ale w Iwna pokazał, że 2200 metrów mu pasuje.

    W zakręcie było dla niego za szybko, a na prostej nie miał przejścia na finiszu. Per-Anders Graberg musiał wyciągnąć go szerzej, przy czym ogier znacząco zwolnił. Za to później oddał bardzo dobry finisz i końcówkę równie dobrą, co The Clash. W Derby jeździec na Tariku się nie zmieni i jeśli uda mu się lepiej przeprowadzić syna Bush Brave’a, a ten będzie w lepszej dyspozycji po ostatnich szlifach trenerki Małgorzaty Łojek, to może zostać czarnym koniem gonitwy.

    Tarik pokonuje External Powera.

    Clyde ma jeszcze teoretyczne szanse na potrójną koronę. W Nagrodzie Rulera spisał się rewelacyjnie i wygrał dowolnie, co nieczęsto się zdarza. Start w nagrodzie Strzegomia nie powinien być brany pod uwagę, ponieważ nie został odpowiednio przeprowadzony, a taktyka uniemożliwiła mu zaistnienie w gonitwie. Umyślnie dano mu start na przetarcie, który nie odzwierciedlał jego możliwości. W wieku dwóch lat był najlepszy, a swoje możliwości pokazał później w pierwszym tegorocznym klasyku.

    Jego derbowy problem może polegać na tym, że ma jednostronnie sprintersko-milerski rodowód. Odpoczął, bo nie startował w Nagrodzie Iwna. Trener zapewnia, że nie był to zabieg taktyczny i chciał go sprawdzić w dystansie, ale uniemożliwiła to lekka kontuzja i przerwa w treningach, po której obawia się o jego dyspozycję. Jeśli Derby rozgrywane byłyby na 1400 metrów, to “już by wisiał”, ale na 2400 m, szczególnie przy mocnym wyścigu, będzie miał przed sobą trudne wyzwanie. Na ile wystarczy mu klasy i co pokaże po dwóch miesiącach przerwy na teoretycznie za długim dystansie?

    Clyde wygrywa dowolnie Nagrodę Rulera.

    Najmocniejszą klaczą w zapisie do Derby jest Migliore Speranza. Miała łatwo ograć Marigold Blossom w Nagrodzie Soliny, ale nie dała jej rady, co nakazuje dozę ostrożności przy typowaniu. W nagrodzie Wiosennej i Soliny ścigała się po nośnych torach, może na bardziej elastycznej nawierzchni pokazałaby więcej? Janusz Kozłowski od dawna uważa ją za klasową klacz, jednak trzeba powiedzieć jasno, jeszcze nie pokazała wystarczająco dużo, żeby robić z niej faworytkę. Ma świetny rodowód, ale po jej startach ciągle pozostaje niedosyt. Może teraz będzie inaczej? Pojedzie na nim Jiri Palik, a jeździec stajenny Janusza Kozłowskiego, Bolot Kalysbek, dosiądzie Senlisa. 

    Migliore Speranza.

    Senlis to drugi z koni trenowanych przez Kozłowskiego. Zimowy faworyt na Derby z pewnością nie był czerwcowym faworytem. W Nagrodzie Strzegomia kompletnie się nie popisał, ale -według trenera – wtedy wszystko było przeciwko niemu, co udowodnił, zajmując później drugie miejsce w Rulera. W Nagrodzie Iwna Bolot Kalysbek jechał na nim na końcu stawki. Na prostej Senlis nie od razu “odpalił”. Do ataku zebrał się dopiero 400 metrów przed celownikiem i ostatnie pół kilometra miał z pewnością najszybsze ze wszystkich koni.

    Przed gonitwą wyglądał średnio lub nawet słabo. Był zdenerwowany i bardzo mocno spocony, a mimo wszystko, trzeba przyznać, ładnie przeleciał. Patrząc tylko na ostatni start, całkowicie odrzucając rodowód, można stwierdzić, że kolejne 200 metrów powinno mu sporo pomóc. Wydaje się, że może zostać nieco korzystniej przeprowadzony, a i na lepszą dyspozycję jest szansa. Pozostaje pytanie, czy nawet gdy wszystko dopisze, będzie w stanie ograć faworytów?

    Senlis pod Bolotem Kalysbekiem na treningu. Fot. Nie tylko galop

    Na koniec została mocno liczona trójka koni. Najniżej z nich stoją notowania The Clasha. Syn genialnego Cracksmana w Rulera “ruszał z kolan”, więc ten start można uznać za galop, bo jeździec go nie forsował. W Iwna było już znacznie lepiej. Nie miał przejścia po wyjściu na prostą i Temur Kumarbek musiał wyciągać go “na pole”. Trzysta metrów przed celownikiem pokazał znakomite przyspieszenie, ale to był dość krótki rzut. Na ostatnich dwustu metrach nie zbliżał się do Manwhatamana już tak szybko, jak w połowie prostej, ale i tu jeździec nie wyciskał go jak gąbki.

    Konie w treningu Adama Wyrzyka najczęściej w Derby pokazują dużo więcej niż we wcześniejszych startach, dlatego zdecydowanie nie można go odpuścić. Ten sam układ właścicielski – Invincible Racing Group wygrał Derby dwa lata temu za sprawą Guitar Mana, który sensacyjnie zgarnął Błękitną Wstęgę. Tym razem obawę wywołuje numer startowy, bo Clash pobiegnie z szesnastką.

    Jeśli praktykant dżokejski nie spisze się na medal, to ogier będzie pokonywał pierwszy zakręt najszerszym kołem, przez co nadrobi kilkadziesiąt metrów, względem Manwhatamana startującego z jedynką, który najpewniej będzie galopował przy samym kanacie. Podobnie z drugim łukiem, jeśli Temur pojedzie na The Clashu szeroko w pierwszym zakręcie i nie przełoży się odpowiednio na przeciwległej prostej, to nadzieja stajni Rosłońce będzie miała kłopot. Jaką taktykę przygotuje Wyrzyk i jak poradzi sobie z nią Kumarbek? Jeśli źle, to żeby wygrać, musi być lepszy od Manwhatamana o co najmniej kilka długości, a czy to jest w ogóle realne?

    The Clash.

    Z pary Westminster Moon – Manwhataman teoretycznie ciężko wybrać mocniej liczonego konia, raczej głównym faworytem będzie pierwszy z nich, więc zacznijmy od omówienia Manwhatamana. Syn Manduro jest niepokonany w trzech ostatnich startach. Najpierw wygrał w słabej stawce w III grupie, później w gonitwie II grupy był lepszy od Blue Sash tylko o ¾ długości. W Nagrodzie Iwna było już dużo lepiej, czego można było się spodziewać, bo każdy dodatkowy metr, to dla Manwhatamana większa szansa na dobry występ.

    Nagrodę Iwna wygrał bardzo łatwo, o ponad dwie długości przed The Clashem, ale będąc poza zasięgiem jego i innych rywali. Od Martina Srneca nie dostał nawet jednego bata. Był perfekcyjnie przeprowadzony, o co nie będzie aż tak łatwo w szesnastokonnej stawce w Derby, jednak jego występ zrobił bardzo dobre wrażenie. Jest późnym koniem i z pewnością nie jest jeszcze w szczytowej formie, ale jeśli ma tak dużo klasy, jak wydawało się w Iwna, to niemal na pewno musi być w czołówce w Derby.

    Konie trenowane przez Krzysztofa Ziemiańskiego zawsze są groźne w najważniejszych gonitwach, więc i teraz można spodziewać się dobrego występu jego podopiecznego. Z jego startów łatwo wywnioskować, że nie ma imponującego przyspieszenia, więc mocny wyścig byłby dla niego dobry. Przy szybkiej końcówce, szczególnie jeśli na początku prostej nie będzie miał takiej przewagi jak w Iwna, może sobie nie poradzić. 

    Manwhataman.

    Z kolei mocna końcówka nie byłaby problemem dla Westminster Moona. Piekielnie szybki ogier, o fantastycznej przerzutce, na prostej po prostu odlatuje od rywali i w mgnieniu oka przesądza o wyniku gonitwy. Tak przynajmniej było w jego dwóch dotychczasowych tegorocznych startach, ale… no właśnie, jest pewne ale. Do tej pory wygrał tylko dwa wyścigi I grupy, na dodatek oba były rozgrywane na końcówkę, ostatni kilometr kolejno w: 60,1 s; 60,4 s, a ostatnie 500 metrów w: 29,3 oraz 28,5 s.

    Po jego nieudanym zeszłorocznym starcie można wywnioskować, że nie czuje się najlepiej na ciężkiej nawierzchni. W Nagrodzie Hipokratesa, na torze mocno elastycznym (4,2), przegrał z External Powerem i Shamadramem. Derbowy dystans nie powinien mu przeszkadzać, szczególnie na warszawskim torze, co innego pewnie byłoby w Epsom, gdzie tor jest dużo bardziej wymagający. Polskie Derby są rozgrywane w Warszawie, a tu, w wieku trzech lat, pokazywał się kapitalnie, jak żaden inny koń. Biegał w gorszych stawkach, ale był po prostu o kilka klas lepszy od rywali. Dotąd nie było na niego mocnego i nikt jeszcze nie wie, gdzie jest sufit jego możliwości.

    Maciej Janikowski z pewnością przygotował go do Derby doskonale, przecież niemal od początku kariery syn Sea The Moona szykowany był właśnie do startu w pierwszą niedzielę lipca. Może okazać się najlepszy i to o kilka długości, ale równie dobrze może nie poradzić sobie z tak mocnym tempem, jakiego należy się spodziewać po liderze ze stajni Wyrzyka. Na pewno dużo zależeć będzie od tego, jak pojedzie Sanzhar Abaev. Przypomnijmy, że obecny lider czempionatu jeźdźców jeszcze nie wygrał Derby dla koni pełnej krwi angielskiej. 

    Westminster Moon.

    Wychodzi na to, że jeśli o zwycięstwie w Derby decydować będzie szybkość na ostatnich 500 metrach, to wygra Westminster Moon, z kolei jak gonitwa będzie bardzo mocna, to ciężki do pokonania będzie wytrzymały i bardzo mocny Manwhataman. Taki wniosek z pewnością pozwala łatwiej usnąć osobom związanym ze stajnią Westminster, jednak o koniach zgłoszonych do Derby jeszcze nie wszystko wiadomo. Nikt nie zna ich prawdziwych możliwości. Spore znaczenie będzie miał sposób rozegrania gonitwy. 

    Derby to piękne wyścigowe święto. Ktoś musi zawieść, wygrać może każdy. Żaden typ nie jest bezpodstawny, a nikt nie wie, do kogo uśmiechnie się szczęście. 

    Michał Celmer

    Na zdjęciu tytułowym Jolly Jumper wygrywa Derby 2022.

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły