Stawkę tegorocznego Oaks tworzy jedenastka klaczy. Trzy najmocniej liczone z nich to trzylatki ze stajni Dozbud 2. Trzy “muszkieterki” na całą resztę. Grono wyróżnionych przez redaktora programu wyścigowego zamyka trenowana w Niemczech Thuja, ale czy faktycznie właściciel stajni Dozbud może spać spokojnie? Czy Skarbie, na której pojedzie Szczepan Mazur jest faktycznie najlepsza z jego klaczy i ogółem jest numerem jeden rocznika wśród klaczy?
Odpowiedzieć na te pytania będzie można dopiero po 16.30 w niedzielę, jednak już teraz przyjrzyjmy się szansom uczestniczek najważniejszej gonitwy dla trzyletnich klaczy. Oaks w Anglii, czy Stanach Zjednoczonych, bywa traktowany jako Derby dla klaczy, ze względu na to, że właściciele nie mogą zdecydować się na zapisanie klaczy zarówno do Derby, jak i Oaks, ponieważ są one rozgrywane niemal jedno po drugim. W Polsce właściciele klaczy mają w tej kwestii więcej swobody. Z 11 uczestniczek tegorocznego Oaks jednak tylko dwie brały udział w Derby. Lavender Beauty zajęła siódme miejsce, a Migliore Speranza była jedenasta. Na celowniku dzieliło je ponad 5 długości.
Lavender Beauty (Le Havre – Onceuponastar po Sea The Stars) w dystansie prowadziła peleton i galopowała blisko głównego lidera Mercurego. Wyglądało to tak, jakby Lavender Beauty była prowadzona do pomocy Saanen, która ostatecznie była trzecia. Przy wyjściu na prostą finiszową przygasła, nie nawiązując z początku walki z ogierami, jednak później stanęła na chód i niemal do celownika galopowała równo z Clydem, Kalindanem, czy The Clashem.
Po starcie w Derby zmieniła trenera. Właściciele Andrzej i Ryszard Zielińscy zdecydowali przenieść ją z francuskiej stajni Alicji Karkosy do najbardziej doświadczonego wśród polskich trenerów Andrzeja Walickiego. Według doświadczonego trenera, Lavender Beauty została niekorzystnie przeprowadzona w Derby, więc można spodziewać się, że poprawi. Tylko pytanie o ile? Minusem jest to, że była dość mocno eksploatowana, w tym sezonie wzięła już udział w pięciu wyścigach.
Z kolei Migliore Speranza (Churchill – Timepecker po Dansili) w dystansie była prowadzona niemal na końcu stawki. Mimo tego, że nie tak łatwo o Derby rozgrywane na torze z dłuższą prostą niż ta na Służewcu, dżokej zdecydował się wyciągnąć ją bardzo szeroko jeszcze w zakręcie i ścigał się już na łuku, wyglądało to tak jakby Derby były rozgrywane w Stanach Zjednoczonych, a finiszowa prosta miała 300, nie 600 metrów. Migliore Speranza po wyjściu z zakrętu nie pokazała nic specjalnego, ale na ostatnich 300 metrach Jiri Palik jej już nie wyciskał, więc może start w Derby nie kosztował jej dużo.
Migliore może poprawić, ale równie dobrze może się okazać, że daleko jej do zostania liderką rocznika, na jaką kreować można ją było ze względu na udane starty w wieku dwóch lat oraz bardzo interesujący rodowód. Doskonale u jej boku zawsze spisywała się Marigold Blossom (Footstepsinthesand – Rockstar Night po Fastnet Rock), która w teorii miała sobie z nią nie poradzić po wydłużeniu dystansu, jednak w Nagrodzie Soliny pokazała sporo klasy i ostatecznie była lepsza od Migliore.
Można uznać, że tempo narzucone przez Bolota Kalysbeka na Trani było tam zbyt wolne, przez co nie wybito z ręki Tomasa Lukaska największego atutu Marigold, czyli szybkości. Należy się spodziewać, że w Oaks wyścig będzie mocniejszy, jednak nie można tego powiedzieć z przekonaniem, poniewaz żadnego lidera w stawce nie widać.
Szybki wyścig od startu byłby jak woda na młyn dla Skarbie (Mastercraftsman – Sharqawiyah po Dubawi). Siwa klacz trenowana przez Macieja Jodłowskiego powinna zyskać wraz z wydłużeniem dystansu, ale jeśli gonitwa będzie zbyt wolna, to może zostać bez szans w walce z błyskotliwymi rywalkami, jak chociażby Marigold Blossom. Specjalnie na ten start Skarbie trener Maciej Jodłowski ściąga z Niemiec polską gwiazdę Szczepana Mazura, który w najważniejszych wyścigach dodaje koniom nawet kilka długości.
Z tego trzeba wywnioskować, że Skarbie dawane są w stajni większe szanse niż Marigold Blossom, a temu nie ma się co dziwić. Przecież teoretycznie Marigold Blossom to sprinterka, na niej pojedzie również sześciokrotny czempion Alexander Reznikov.
Skarbie jest faworytką programową oraz ligi ekspertów, będzie pewnie też najmocniej grana, ale czy można nazwać ją pewniakiem? Według mnie nie, choć nawet Mazur ją liczy: – Klacz pokazała się z dobrej strony w ostatnim starcie, trener jest zadowolony z jej treningów i myślę, że mam realne szanse na bardzo dobry wynik – ocenił Szczepan.
Skarbie jeszcze nigdy nie brała udziału w gonitwie pozagrupowej, więc nie jest sprawdzona w gronie czołowych klaczy. Ten sezon ma bardzo dobry, bo wygrała już trzy wyścigi, jednak dwa z nich były III grupy, a do tego doszła I-grupowa Nagroda Novary. Ten sezon zaczęła od wygrania słabo obsadzonej gonitwy na dystansie 1800 metrów. Później przegrała aż o 5,5 długości z Miss Dynamite (Vadamos – Astral Weeks po Sea The Stars), która tego dnia wręcz przefrunęła nad Skarbie, pokazując swoją zdecydowaną wyższość nad faworytką.
Skarbie ten wyścig prowadziła od startu, Konrad Mazur pojechał na niej na klasę, ale na finiszu z ogromnym łatwością pokonała ją rywalka tego samego trenera. W kolejnym starcie Skarbie wygrała o ponad długość, z przedostatnim później w Derby Glady Eaglem, a ostatnio (2 lipca) zrewanżowała się Miss Dynamite, z tym, że biegła z ulgą wagi (55 kg) i wtedy to Miss Dynamite (57 kg) prowadziła od startu. Jednak Miss Dynamite poprowadziła znacznie wolniej niż Skarbie i na lekkim torze siwa klacz okazała się szybsza.
Jeśli w Oaks liderką będzie inna z klaczy, to może się okazać, że Skarbie wcale nie jest o klasę lepsza od Miss Dynamite, której praktycznie nikt nie liczy. Wygląda na to, że córka Vadamosa lepiej czułaby się od Skarbie na nawierzchni mocno elastycznej – takie wnioski wysnuł też trener Maciej Jodłowski w wypowiedzi przed weekendem. Obie były dość ostrożnie prowadzone aż do Oaks, co może w tę niedzielę zaprocentować, jednak należy też pamiętać o tym, że obie mają w nogach już cztery wyścigi.
Elastyczne tory z zasady pasują koniom trenowanym przez Adama Wyrzyka, które na co dzień przygotowywane są w cięższych warunkach i zazwyczaj mają więcej wytrzymałości niż szybkości. Z ośrodka treningowego Rosłońce na Oaks przyjadą dwie klacze. Stellarmasterpiece (Cloth of Stars – Sister Dam’s po Mastercraftsman) jest z “urzędu” skreślana przez większość typerów, ponieważ nie radziła sobie nawet w gonitwach III grupy. Trochę poprawić może, bo to długodystansowa klacz, ale mimo wszystko nie należy spodziewać się, że będzie w końcowej rozgrywce o najwyższe lokaty.
Większe szanse powinno przyznać się Glorii Gentis (Harzand – Princesa Del Sol po Kyllachy). W tym sezonie biegała dotąd tylko dwa razy, najpierw była czwarta w Nagrodzie Strzegomia, szyję przed Senlisem i siedem długości za Marigold Blossom, a później w Soliny kończyła trzecia, trzy długości za Migliore Speranzą i Marigold Blossom, więc między startami względem rywalki poprawiła ponad cztery długości. Na dodatek różnica między nimi mogła być w Soliny jeszcze mniejsza, ale Temur Kumarbek złożył się, widząc, że nie ma szans nawiązać walki z klaczami przed sobą, a wtedy córka Harzanda znacznie zwolniła.
Teraz znowu Gloria może sporo poprawić. Tym razem w siodle nie będzie miała Kumarbeka, tylko Kumushbeka Dogdurbeka, a praktykant dżokejski nie miał jeszcze okazji poznać klaczy i choć się rozwija, to póki co jeździ raczej gorzej od rodaka, którego zmieni w siodle. Na dokładkę dodam, że Wyrzyk z pewnością wie, jak przygotować klacz do Oaks, trenowane przez niego konie wygrywały tę gonitwę już pięciokrotnie.
Niewiele doświadczenia ma też Little Pati (Sir Percy – Gaviota po Delegator). Jedyna reprezentantka firmy Westminster w Oaks brała do tej pory udział tylko w trzech wyścigach w karierze. Z debiutu w wieku dwóch lat była druga, sześć długości za Blue Sash, biegnącą wtedy po raz piąty w karierze. Następnie pewnie wygrała ze Stellarmasterpiecie w gonitwie na 1600 metrów, w maju tego roku i niemal dwa miesiące później (24.06), łatwo ograła God Of Wara i Sprytnego Heńka w gonitwie na milę, a to raczej nie jest jej dystans.
Nie powinna bać się 2400 metrów, bo jest po angielskim derbiście, tylko że tak naprawdę nikt nie zna jej realnych możliwości. Teoretycznie może być nawet najlepszą klaczą na Służewcu, ale równie dobrze, jej maksimum może sięgać gonitw II grupy. Maciej Janikowski słynie ze spokojnego przygotowywania koni do ważnych gonitw, co znalazło też potwierdzenie w jej przypadku. Little Pati pobiegnie w Oaks po ponad miesięcznej przerwie.
Ukraińskiej hodowli Dzhenifer Rym (Yenisey – Dzhatra po Aheles) w polskim Oaks nie ma żadnych szans, a weźmie udział w gonitwie ze względu na nie poparte wynikami chęci właściciela. Nikt mu tego oczywiście nie może zabronić, ale nie ma też się nad nią co rozwodzić, bo równie dobrze stawka mogłaby liczyć dziesięć koni.
Na koniec zostały dwie klacze o silnych powiązaniach z Niemcami. Kesha (Isfahan – Kolosseum po Samum) trenowana przez Claudię Pawlak to późno dojrzewająca klacz z doskonałej niemieckiej rodziny. Została wyhodowana przez jedną z najbardziej szanowanych stadnin w Niemczech – Gestüt Karlshof.
Półsiostra Keshy – Kolossal wygrywała długodystansowe gonitwy rangi Listed, a nawet G3, a pełny brat ich matki to niemiecki czempion, derbista Kamsin, który jest reproduktorem, kryjącym obecnie w Niemczech za 3,5 tysiąca euro.
Kesha rozpoczęła karierę dopiero w tym roku. W debiucie była czwarta, tracąc niecałe 7 długości do Little Pati (1600 m) i 1,5 mniej do Stellarmasterpiece. Później była trzecia, znowu ponad 7 długości, ale już za Marcusem Aureliusem (1800 m), a ostatnio w Nagrodzie Novary (2000 m) kończyła czwarta, kolejny raz o siedem długości, ale tym razem za Skarbie. W Oaks powinna się nieco poprawić, bo czas i wydłużenie dystansu działają na jej korzyść, jednak na walkę z czołówką rocznika raczej jest jeszcze za wcześnie.
Ostatnim koniem do omówienia jest francuskiej hodowli Thuja (Dschingis Secret – Texada po Cacique) trenowana przez Rolanda Dzubasza w Niemczech. Podobnie jak Kesha, zaczęła karierę w tym roku i biegała tylko trzy razy. Zaczęła od siódmego miejsca w gonitwie kategorii D (2200 m), 11 długości za zwyciężczynią. W kolejnym starcie, również w gonitwie kategorii D (2400 m) była piąta, ze stratą niespełna 8 długości.
W ostatnim wyścigu (2 lipca) została sprawdzona z lepszymi końmi, w kategorii C, ale była dopiero ósma, ponad 12 długości za najlepszą parą, która kończyła łeb w łeb. Konie przyjezdne z Niemiec często pokazują naszym, gdzie przysłowiowe “raki zimują”, jednak Thuji, moim zdaniem, nie powinniśmy się szczególnie obawiać.
Michał Celmer