More

    Maciej Jodłowski: Miałem swego rodzaju trenerski komfort, bo każdy scenariusz w Oaks pasował którejś z moich klaczy

    Stajnia Macieja Jodłowskiego złapała wiatr w żagle i ciągle się rozpędza. W zeszłym roku Jolly Jumper wygrał nagrody Rulera i Derby, ale nawet teraz, bez JJ w swoich szeregach, Stajnia Orarius radzi sobie bardzo dobrze. W ostatnią niedzielę Miss Dynamite niespodziewanie wygrała Oaks, Marigold Blossom była czwarta, a Skarbie piąta, więc z pięciu płatnych miejsc w najważniejszej gonitwie dla trzyletnich klaczy, konie w treningu Jodłowskiego zajęły aż trzy. Oprócz Oaks wygrał także dwie wcześniejsze najważniejsze gonitwy dla klaczy z rocznika derbowego – Soliny i Wiosenną, za sprawą sprinterki Marigold Blossom. Jakby tego było mało to Zen Spirit zapowiada się na czołowego dwulatka, który będzie walczył o najważniejsze laury, a może nawet miano zimowego faworyta na Derby. Wisienką na torcie jest fakt, że Maciej Jodłowski zajmuje obecnie trzecie miejsce w czempionacie trenerskim, tracąc do lidera zaledwie jedno zwycięstwo, a jego skuteczność wynosi aż 24,4 procent.

    To Pana pierwszy sukces w Oaks dla klaczy pełnej krwiangielskiej, jak Pan go przeżył?

    To prawda, pierwszy sukces w gonitwie zawsze wiążę się z wyjątkowymi emocjami. Teraz  z marzeń zostały mi już tylko dwa wyścigi. Nie wygrałem jeszcze St. Leger oraz Wielkiej Warszawskiej. 

    Jak się czuje tegoroczna oaksistka?

    Bardzo dobrze, nie przejęła się tym wyścigiem, tak samo zresztą jak Skarbie i Marigold Blossom.  

    Miss Dynamite pokazała w Oaks wielkie serce.

    Czy przed wyścigiem największe szanse dawał Pan Miss Dynamite, czy jednak Skarbie skoro Pan ściągnął Szczepana Mazura z Niemiec?

    Tak, Skarbie dawałem największe szanse. Szczepan trochę przespał swój moment, to nie był jego wyścig. Miał siedzieć w środku stawki po starcie. Plan był taki, że Miss Dynamite miała iść z przodu, Skarbie być mniej więcej w połowie, a Marigold, która jest najszybsza, finiszować z końca. Nawet zwycięzca nie zrobił tego, o co go prosiłem, bo powiedziałem Stefano (Stefano Mura dosiadał zwycięskiej Miss Dynamite – przyp. red.), że jak będzie wolno, to ma jechać na front. Miss Dynamite potrzebuje mocnego tempa, ponieważ nie ma tak dobrej przerzutki, jak rywalki. Miał się nie bać zrobić rzetelnego wyścigu. Krótko mówiąc, wszystko poszło nie po mojej myśli. Skarbie z końca stawki nie była w stanie skutecznie zaatakować. Zafiniszowała i odrobiła całkiem sporo, ale wystarczyło to tylko do piątego miejsca. Marigold Blossom jest zdecydowanie szybsza, więc jej na prostej finiszowej poszło trochę lepiej. Wiedziałem, że ma rodowód sprinterski i teoretycznie nie powinna ścigać się na 2400 m, ale tylko raz w życiu można wystartować w Oaks i nie mogłem jej tego odbierać. 

    Wyszło na to, że stajnia Dozbud 2 miała trzy faworytki, a nieszczęśliwie skończyła bez miejsca w porządku. Czy taktyka, że Skarbie i Marigold Blossom mają galopować z tyłu była odgórnie narzucona przez Pana w dyspozycjach do jeźdźców?

    Takie są wyścigi. Ułożyłem taktykę w taki sposób, aby każdej z trzech trenowanych przeze mnie klaczy stworzyć najlepszą okazję na zwycięstwo. Było to możliwe, bo cała trójka jest od siebie inna, ale niestety wygrać może tylko jeden koń. Mi było obojętne, która to będzie, miałem swego rodzaju trenerski komfort, bo każdy scenariusz gonitwy pasował którejś z moich klaczy. Mimo wszystko cały mój plan się zawalił zaraz po starcie. Stefano nie wziął na siebie wyścigu i nie pojechał równo, a Szczepan się zgubił, z kolei dla Marigold dystans nie był odpowiedni. Gdy konie wychodziły na finiszową prostą, to wiedziałem, że nie wygram tegorocznego Oaks. Dwie klacze z tyłu nie miały szans na walkę o zwycięstwo, bo były za daleko, a Miss Dynamite teoretycznie miała sobie nie poradzić, bo nie ma wystarczająco dobrego przyspieszenia. Załamany odszedłem od telewizora, mówiąc, że nic z tego nie będzie. Później spojrzałem na wyścig i zobaczyłem, jak pięknie bronić się zaczęła Miss Dynamite i wywalczyła pierwsze miejsce. Finalnie szczęście mi dopisało. 

    Skarbie była faworytką Oaks, ale skończyła piąta.

    Rok temu Derby, teraz Oaks, chyba powoli zrywa Pan łatkę trenera wyłącznie dwulatków i koni, które radzą sobie tylko wiosną i na krótkich dystansach…

    Zawsze miałem dobre dystansowe konie, takie przypisywanie mi opinii trenera tylko od sprintów i młodych koni jest bezzasadne. Trenowałem Akademię, która wygrała w Nagrodzie Soliny i była trzecia w Derby. Innym razem wygrałem Soliny jedną z widzowskich klaczy. Oprócz tego był u mnie Duke Of Zamindar, który również ścigał się na poziomie pozagrupowym. Oczywiście zazwyczaj kupowałem dwulatki najwcześniejsze jak się dało, bo zawsze chciałem dobrze dla swoich właścicieli. Moim celem było danie im frajdy i zysku, a im szybciej, tym lepiej, więc decydowałem się na szybko dojrzewające konie, które zazwyczaj najlepiej biegają na krótkich dystansach. W ostatnich latach miałem trochę bardziej doświadczonych i cierpliwych właścicieli, więc postanowiłem kupować konie na krótkie i długie dystanse, mniej więcej pół na pół.

    Jest Pan zadowolony z efektów tej zmiany?

    Tak, ale nie można z tego robić zasady. To jakie się kupuje konie, zależy od tego jacy właściciele są w danym czasie związani ze stajnią. Właścicielom nowym, dopiero zaczynającym przygodę z wyścigami, trzeba kupić konia, który szybko się pokaże i będzie dobrze biegał od początku kariery, żeby właściciel się nie zniechęcił. Tak zrobiłem też z Panem Zalewskim ze stajni Dozbud 2. Pierwszym koniem, którym dla niego kupiłem był przecież Power Barbarian, fenomenalny zwycięzca trzech gonitw kategorii A w wieku dwóch lat. Później mieliśmy  już inne założenie i mogłem pozwolić sobie na wybór dużo późniejszej Skarbie. 

    Jak Pan ocenia rocznik trzyletnich klaczy?

    Ciężko powiedzieć na co stać nasze trzyletnie klacze. Migliore Speranza w Derby została niekorzystnie przeprowadzona, a pod koniec wyścigu Czech na niej się złożył. Miss Dynamite w Irandy była piąta. Źle nie przeleciała, Westminster Moon była poza zasięgiem, ale pozostałe konie kończyły dość blisko siebie. Jeszcze nie wyklarowało się, na ile stać obecne trzylatki, z ocenami trzeba trochę poczekać. 

    Jakie teraz ma Pan plany dla każdej z trzech klaczy, które biegały w Oaks, zacznijmy od najlepszej w tym wyścigu.
    Nie myślałem o tym jeszcze, ale Miss Dynamite ma swoją ścieżkę gonitw pozagrupowych – Nagrodę Rzeki Wisły, Krasne, może Wielka Warszawska, zobaczymy, co na to właściciele. Marigold Blossom musimy skrócić dystans, a Skarbie nie jest jeszcze zagrana, więc możemy nią trochę lawirować. Mimo że jako jedna z niewielu koni wygrała już trzy wyścigi w tym sezonie, to mamy jeszcze kilka opcji i nie musimy wcale wybierać gonitwy z kategorii A lub B.

    Któreś z nich zobaczymy w tym roku za granicą?

    Nie planuję takich wyjazdów.

    Zdaje sobie sprawę z tego, że ich kariery dopiero się rozwijają, jednak czy już teraz Pan lub właściciele, czy polskie stadniny mogą myśleć o tym, że kolejne cenne klacze poszerzą grono hodowlanych klaczy w Polsce?

    Panowie Mirpuri i Zalewski, czyli właściciele tych trzech klaczy, obaj prowadzą własne hodowle, więc pewnie wszystkie trzy zostaną w przyszłości matkami stadnymi. Z hodowli Pana Zalewskiego pierwsze młode konie zobaczymy już w przyszłym roku, z resztą już jak byliśmy na aukcji, to ogiery nas w ogóle nie interesowały, w grę wchodziły tylko klacze o ciekawych rodowodach. Z kolei Kishore od dłuższego czasu hoduje własne konie, jego Kalindan dobrze pokazał się w tym roku.

    Trenuje Pan konie od roku 1994, ale chyba dopiero ostatnie lata są dla Pana najlepsze, jak Pan myśli – czego to jest zasługa? 

    Pierwsze lata nie były najlepsze, jako początkujący trener nie miałem dostępu do najlepszych koni z państwowych stadnin. Dobry materiał pojawił się dopiero, gdy wróciłem z Włoch i dostałem szansę od Pana Tyszki. Zacząłem trenować konie z Widzowa. Nie od razu były wyniki, ale później zaczęliśmy sporo wygrywać. Bez dobrych koni nie ma mowy o wielkich wyścigach. 

    Dekoracja po zwycięstwie Akademii.

    Jednak największe sukcesy odnotowuje Pan od kilku lat, wydaje mi się, że Pańska kariera najbardziej przyspieszyła w 2019 roku. Od tamtej pory wygrał Pan trzy razy z rzędu Nagrodę Mokotowską (2019, 2020, 2021), raz Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi (2020), Rulera (2022), Derby (2022), Wiosenną (2023), Oaks (2023). Co roku jakieś duże osiągnięcia. Zmienił Pan metody treningu, czy może w ostatnich latach trafiał Pan na dobre konie?

    Warsztat trenerski się nie zmienił, podobnie kwestie żywieniowe. Oczywiście staram się ciągle poprawiać, ale wyniki to zasługa tego, że zacząłem dostawać lepszy materiał. Ważne jest też to, że z moją stajnią współpracują fajni właściciele, którzy pozwalają mi wybierać konie. Trener powinien wybierać konie, a nie agent. Większość tych dobrych koni było wybieranych przeze mnie lub przy współpracy z właścicielami. 

    Niedawno z Pana stajni odeszło kilka koni, ale też znalazło się dla nich zastępstwo w postaci dwóch koni zakupionych na aukcjach typu Breeze Up. Co Pan na ten moment o nich sądzi? Wyjdą niedługo do startów?

    Zrobiłem właśnie im zdjęcia rtg pod kątem skostnienia. Klacz jest zamknięta, a ogierek jeszcze potrzebuje trochę czasu. Zdjęcie rentgenowskie pokazało, że należy dać mu jeszcze półtora miesiąca, więc do startu wyjdzie pewnie jesienią, a kobyłka może zacząć już mocniej pracować. Te konie przyszły z aukcji Breeze Up, ale to wcale nie są gotowce. Trzeba poświęcić im trochę czasu, nie jest tak, że zrobią dwa galopy i można puszczać je w zapis. 

    Zakupiona na aukcji Breeze Up dwuletnia klacz. Fot. Greg Rockets FB

    Jak już jesteśmy przy dwulatkach, a te powoli zaczynają się ścigać, to jak ocenia Pan tegoroczną stawkę swoich młodych koni?

    Jestem z nich zadowolony. Wygraliśmy już dwa wyścigi, a jeszcze kilka ciekawych koni wyjdzie do startu. Mam bardzo ciekawe dwulatki, będą widoczne i na pewno trochę zapunktują. 

    Doskonale pokazał się Zen Spirit, czy według Pana może zostać liderem rocznika?

    Razem z ogierem trenowanym przez Wiaczesława Szymczuka Ultimatum faktycznie najlepiej się pokazały. Pewnie spotkają się w Nagrodzie Dakoty i wtedy zobaczymy pojedynek na szczycie. 

    Jakie ma Pan plany na Zen Spirita? Będzie biegał w najważniejszych gonitwach, czy planuje go Pan nieco oszczędniej poprowadzić w wieku dwóch lat?

    To jest koń dojrzały, więc zbieramy co się uda. Nie wiemy przecież, co będzie w przyszłym roku. Teraz ma przewagę nad końmi późniejszymi, później się to wyrówna i może być mu trochę ciężej. Jak leżą pieniądze na ziemi, to trzeba się po nie schylić, nie ma co myśleć o następnym sezonie. Kto wie, czy nie przytrafi mu się kontuzja? W naszych realiach trzeba kuć żelazo, póki gorące. Wychodzę z założenia, że jeśli koń jest zdrowy i dobrze się czuje, to trzeba nim regularnie biegać. Schować można późniejszego konia długodystansowego, przy wczesnym i szybkim trzeba być gotowym na walkę od początku.

    Zen Spirit wygrywa gonitwę II grupy.

    Jakie konie oprócz nich można wyróżnić za to jak spisują się na treningach, może wskaże Pan jakieś niebiegane konie, w ramach swego rodzaju cynku dla czytelników…

    Mamy przed sobą ciekawych debiutantów, ale tę informację zachowam dla siebie. Nie chcę zapeszać. Jak to się mówi “ciszej siedzisz, dalej zajedziesz”. 

    Ostatnio Pańska stajnia wróciła do gonitw płotowych, a to za sprawą nowego jeźdźca… Jakub Pieńkos chyba dobrze sobie radzi i więcej koni w przyszłości będziemy mogli oglądać na przeszkodach?

    Odszedłem od gonitw skakanych, bo nie miałem jeźdźca treningowego. Zresztą to nie tylko mój problem, a wszystkich trenerów i właścicieli. W Polsce nie ma specjalistów od takich wyścigów, więc sporo osób postanawia oszczędzić sobie czasu i męki, żeby później nie musieć myśleć, że koń jest gotowy, ale nie ma kto na nim pojechać w wyścigu. Trzeba  pamiętać, że gonitwy skakane wiążą się z dużo większym nakładem pracy. Dzięki Kubie znowu otworzyła mi się furtka do wyścigów płotowych i będę z tego korzystał. To młody chłopak, który pracował w bardzo dobrej angielskiej stajni płotowej. Super się sprawdza i myślę, że “będą z niego ludzie”.

    To teraz w Pańskiej stajni już nie ma samych dziewczyn…

    Tak, Kuba jest lubiany w stajni, dziewczyny go adorują, robią do niego maślane oczy, więc mu się dobrze pracuje (śmiech). Pracujące u mnie dziewczyny są super. Oprócz tego, że dobrze jeżdżą, to mają poczucie humoru i świetnie się tu czują. W stajni musi być atmosfera. Ta jest u nas dobra, jak praktycznie nigdzie, więc są i wyniki. Konie w takim środowisku dużo lepiej się czują. Załogę mam ekstra, nic tylko się z niej cieszyć. 

    Obecnie jest Pan na 3. miejscu w czempionacie trenerskim, z najlepszą skutecznością w pierwszej dziesiątce. Czym jest tegoroczny klucz do sukcesów, wspomniana atmosfera pracy? 

    To zasługa całej załogi stajennej, osób jeżdżących i pracujących z ziemi. Dobra atmosfera przekłada się na spore chęci i wszystkie trybiki w tej naszej “maszynie” działają, a z tego biorą się wyniki.

    Jaki ma Pan cel na ten sezon?

    Cele na ten sezon już są za mną. Miałem dwa główne i jeden nieco mniejszy, tymi ważniejszymi był Oaks dla koni pełnej krwi angielskiej oraz Derby Arabskie. Oaks wygraliśmy, więc jestem zadowolony, a w Derby nie było nam dane się pokazać, bo El Nadira przez swoją klaustrofobię nie chciała wchodzić do startmaszyny, przez co nie mogła pokazać pełni swojego talentu. Mogła się policzyć w Derby, ale właścicielka nie chciała jej już męczyć. A tym mniejszym celem była Nagroda Wiosenna, ponieważ wiedziałem, że Marigold Blossom jest sprinterką i to mógł być jej jedyny bardzo ważny wyścig w sezonie. Zależało nam na tym, żeby się tam pokazała i się udało, a do tego dołożyła jeszcze później zwycięstwo w Soliny, więc jestem z niej bardzo dumny. Teraz wychodzą dwulatki i będziemy skupiać się na gonitwach pozagrupowych dla nich. Oczywiście dalej myślimy o swoich starszych bardzo dobrych koniach i liczymy na trzy klacze z Oaks, a także Renomę, która, jak Skarbie, też ma już na koncie trzy sukcesy w tym roku. 

    Marigold Blossom wygrywa Nagrodę Soliny przed faworyzowaną Migliore Speranzą.

    Życzę, aby atmosfera w stajni dalej była doskonała, a konie były zdrowe i dalej przynosiły Panu dumę. Dziękuję za rozmowę. 

    Dziękuję również.

    Rozmawiał Michał Celmer

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły