Pierwsza niedziela września to wyjątkowy moment w kalendarzu polskich wyścigów konnych. Tego dnia cała uwaga zwrócona jest na tor we Wrocławiu, na którym rozgrywany jest najważniejszy mityng sezonu i dwie prestiżowe gonitwy skakane – Wielka Wrocławska (przeszkody) i Wielka Partynicka (płoty). Bohaterem dnia był bez wątpienia Niclas Lovén, który wygrał oba wspomniane biegi, na trenowanych w Czechach Her Himie oraz Dařbujánie. Publiczność musiała gorąco dopingować swoich faworytów, bo nie obyło się bez walki.
Her Him wyprzedził konie Josefa Vani
W terminie dodatkowym wycofany został jeden z faworytów Wielkiej Wrocławskiej (Nagroda Prezydenta Wrocławia), Swinging Tomas. Zatem w wymagający dystans 5000 m, obfitujący w trudne przeszkody, ruszyło osiem koni. To oznaczało, że każdy z nich, poza jednym, w przypadku ukończenia gonitwy, otrzyma premię finansową.
W roli mocnej faworytki w tej sytuacji występowała dobrze znana polskiej publiczności Santa Klara, obecnie trenowana w Czechach przez znakomitego specjalistę – Josefa Vánę juniora. W przeszłości klacz biegała na Służewcu dla trenera Adama Wyrzyka, m. in. wygrywając Oaks i zajmując drugie miejsce w Wielkiej Warszawskiej.
Początek był oczywiście bardzo spokojny. Konie biegły mocno zgrupowane, a stawce przewodziła Le Mur. Taki stan rzeczy utrzymywał się dość długo. W pewnym momencie do liderki dołączył drugi z koni Váni, Notti Magiche, a kilkaset metrów później Santa Klara, która podkręciła tempo. W zasadzie cały czas każdy z uczestników zachowywał jeszcze szanse na zwycięstwo. Dopiero na ostatnim zakręcie, już na bieżni płotowej, zaczęły odpadać zmęczona prowadzeniem Le Mur oraz Charleston Charlie.
Pozostała piątka trzymała się kilka długości za Santa Klarą. Przez chwilę mocniej posyłany musiał być Her Him, ale po wyjściu na prostą szerokim łukiem, zaczął poprawiać. Santa Klara nie potrafiła przyspieszyć. Przed ostatnim skokiem dołączyły do niej Her Him oraz towarzysz stajenny Notti Magiche. Na domiar złego, faworytka potknęła się na ostatnim płocie, zostając mocno wybita z rytmu. W tym momencie Notti Magiche był pierwszy, ale Her Him wykazał się lepszym przyspieszeniem i silnie wysyłany przez Niclasa Lovéna wpadł na celownik o pół długości przed rywalem. Santa Klara była trzecia. Czwarty po ostatnim skoku był ubiegłoroczny triumfator Nick, jednak inny koń polskiej hodowli, Turion, odrobił 1,5 dł. straty do niego na finiszu i okazał się lepszy o łeb.

Ośmioletni już Her Him (Kendargent – L’exploratrice / Trempolino) został w przeszłości zakupiony przez Grzegorza Wróblewskiego, który podarował go swojej partnerce życiowej Ivanie Porkátovej. Razem przygotowują go do startów w Czechach i podróżują po Europie, startując w biegach przeszkodowych. W ub. roku Her Him wygrał m. in. prestiżowy wyścig Króla w Szwecji.
Dařbuján pogodził faworytów
Chociaż na starcie najwyżej dotowanej gonitwy płotowej w Polsce – Wielkiej Partynickiej (Nagroda Unico Logistics) stanęło ostatecznie tylko pięć koni, emocje były niesamowite, bo cała piątka niemal do ostatnich metrów liczyła się w rozgrywce. Nie jest to częsta sytuacja, bo dystans biegu jest wymagający – 4200 m.
Tempo podyktował faworyt ze stajni Josefa Váni, Altus. Nie było ono jednak szczególnie mocne, ponieważ stawka cały czas biegła mocno zgrupowana, aż do prostej finiszowej. Altus pokonał przedostatni płot jeszcze jako pierwszy, ale grupa była tuż za nim. Najlżej wydawał się galopować prowadzony po zewnętrznej Dominique. Chwilę po ostatnim skoku, 200 m przed metą, wszystkie konie biegły niemal równo. Wtedy najlepsze przyspieszenie zaprezentowały Dominique i nieoczekiwanie znacznie mniej liczony Dařbuján.
Po walce o 0,5 dł. lepszy okazał się Dařbuján, co było tego dnia specjalnością Niclasa Lovéna. Kilka długości za nimi trwała jeszcze bardziej zacięta walka o trzecie miejsce. Galopował na nim Lord Dragon, w końcówce bardzo mocno atakowany przez Don Kastersa, jedynego w wyścigu konia w polskim treningu (Janusza Kozłowskiego). Ostatecznie o łeb lepszy był gość z Czech. Najmocniej liczony Altus zamknął pole, ale do zwycięzcy łącznie stracił zaledwie niespełna 7 dł.
Dla trenowanego przez Jakuba Spáčila Dařbujána (Age of Jape – Divoká Kočka / Ray of Light) to zdecydowanie największy sukces w karierze. Pięcioletni wałach biegał do tej pory w gonitwach niższej kategorii w Czechach i wygrał tylko raz. Ostatnio prezentował się solidnie, ale tym razem wydawało się mieć sporo mocniejszych konkurentów, stąd nie dziwi, że nie był szczególnie liczony. Właścicielem sensacyjnego triumfatora jest Pavel Odložil.

Warto dodać, że dla Niclasa Lovéna był to trzeci sukces zarówno w Wielkiej Partynickiej, jak i Wielkiej Wrocławskiej. Jeździec ze Skandynawii na zakończenie dnia dołożył jeszcze jedno zwycięstwo w przeszkodowej gonitwie o Nagrodę Galeriusa. Do wygranej poprowadził trenowanego przez Michała Borkowskiego dla państwa Zalewskich Ministra Wojny. W końcówce bezskutecznie ścigały go najmocniej liczone Go Canada i Sophist.
It’s Highest wschodzącą gwiazdą?
Dzień znakomicie rozpoczął się dla niezwykle skutecznie jeżdżącego od kilku lat na Partyniach Pavla Složila. Wygrał dwie pierwsze gonitwy płotowe. Najpierw poprowadził go zwycięstwa Brexita ze stajni Čestmira Olehli, a następnie zdeklasował konkurentów na trenowanym przez Roberta Świątka It’s Highest.
Dla tego ostatniego to drugie z rzędu zwycięstwo w gonitwie płotowej. Trzylatek sprawia znakomite wrażenie i niewykluczone, że czeka go świetna kariera, gdyż był to zaraz dopiero jego drugi start w życiu. Właścicielem obiecującego wałacha jest Tadeusz Sieradzki. Kolejny solidny występ zanotował Perlios (tr. Maciej Jodłowski) pod obiecującym Jakubem Pieńkosem. Duet ze Służewca tym razem finiszował na drugim miejscu (wcześniej byli dwukrotnie trzeci).

Od dawna na Partyniach nie oglądaliśmy wygranej w gonitwie przeszkodowej amazonki i wreszcie to nastąpiło. W przedostatnim wyścigu dnia Tereza Polesná odważnie zaatakowała na wałachu Jasmin Będę na ostatnim zakręcie. Wyrobiła sobie kilka długości przewagi nad prowadzącym wcześniej Et Tu Brute i ścigającym tę dwójkę Galánečką. W końcówce rywale odrobili część strat, ale trenowany przez Pawła Pałczyńskiego dla Jakuba Kartusa Jasmin Bede nie dał się już pokonać.
Chociaż oczywiście najważniejsze wydarzenia miały miejsce na bieżniach płotowej i przeszkodowej, to w niedzielę na Partyniach rozegrano także trzy wyścigi płaskie. Tzw. bumper w wielkim stylu wygrał czteroletni podopieczny Pavla Složila – Master Luke (Reliable Man – Dinaria / Holy Roman Emperor) pod Adamem Čmielem. Aż o 12 długości odjechał na finiszu walczącym o kolejne miejsca Night Maxowi, George’owi of Beaumont oraz Igraszce. Uznanie budzi przede wszystkim fakt, że Master Luke niósł aż 69 kg, czyli aż o 10 więcej od głównych rywali!
W pozostałych dwóch wyścigach płaskich najlepsze okazały się Australian Reef (tr. Marlena Stanisławska) pod Erbolem Zamudinem Uulu oraz arab Porto Rico (tr. Robert Świątek), którego bezbłędnie poprowadził Sergey Vasyutov.
Krzysztof Romaniuk
Na zdjęciu tytułowym finisz Wielkiej Wrocławskiej 2023