More

    Nie żyje Filip Minarik – wybitny dżokej i człowiek o wielkim sercu

    Świat wyścigów konnych pogrążył się w poniedziałek 4 września w żałobie. W wieku 48 lat odszedł Filip Minarik, uznawany za najlepszego czeskiego dżokeja w historii. Wygrał w karierze 1769 gonitw, czterokrotnie był czempionem jeźdźców w Niemczech. W lipcu 2020 roku uczestniczył w groźnym wypadku na torze w Mannheim, po którym nie mógł już wznowić kariery dżokejskiej. W ostatnim czasie zmagał się z depresją.

    Czeski portal Jezdci.cz tak napisał w tekście wspomnieniowym o Filipie Minariku:
    „Był niezwykłym człowiekiem. W siodle był jednym z najbardziej utytułowanych i uzdolnionych jeźdźców swojego pokolenia, a prywatnie niezwykle sympatyczną i serdeczną osobą. Nigdy nikomu nie odmówił pomocy – ilekroć któryś z jego kolegów, przyjaciół, ale często nawet zupełnie obcy człowiek, znalazł się w trudnej sytuacji życiowej, szybko spieszył mu z pomocą. Konie były jego przeznaczeniem. Całe życie pozostał małym chłopcem, który żył wyłącznie wyścigami konnymi. Interesował się nimi nawet w wolnym czasie, chłonął każdą informację i stale dokształcał się w tej dziedzinie. W późniejszych latach był doradcą i mentorem młodszych kolegów. Wśród obecnego pokolenia dżokejów cenił zwłaszcza Bauyrzhana Murzabajewa, w którym widział swojego następcę. Ilekroć spotykał osobę o podobnej pasji, niezależnie od wieku i narodowości, szybko potrafił znaleźć z nią wspólny język. Był idealnym ambasadorem swojego sportu, człowiekiem uczciwym i przystępnym. Dlatego szczególnie pokochali go fani wyścigów w Japonii”.

    Filip Minarik przyjaźnił się z legendarnym dżokejem i trenerem Heinem Bollowem, który zmarł w wieku 99 lat, krótko po wypadku czeskiego dżokeja na torze w Mannheim. Fot. Sport Galop

    Urodził się 10 marca 1975 roku w Pradze, ale przez prawie 30 lat jeździł w wyścigach i mieszkał w Niemczech. Jest synem byłego czempiona dżokejów w Czechach – Ferdinanda Minarika. Zaczął jeździć w wyścigach już w wieku piętnastu lat. Brat Filipa – Ferdinand junior, także jest dżokejem.

    Filip Minarik był na tyle skromny, że powątpiewał w swój talent jeździecki: – Nie miałem tego daru od natury, raczej ciężko na to wszystko zapracowałem. Ale zawsze miałem szczęście, że trafiałem na ludzi, od których mogłem się wiele nauczyć. Najpierw od taty, a stopniowo od innych – mówił Filip Minarik w jednym z wywiadów.

    Na początku lat 90-tych wyjechał do Niemiec i ten kraj stał się jego drugą ojczyzną, tam odniósł największe sukcesy w karierze dżokeja. Początki nie były jednak łatwe, niewielu trenerów i właścicieli chciało dawać dosiady mało znanemu dżokejowi z Czech. – Przebijałem się w małych wyścigach w Niemczech Wschodnich. Walczyłam o każdy start i byłem wdzięczny za każdą szansę, nawet na najgorszym koniu. Nigdy wtedy nie przyszło mi do głowy, że będę mógł wygrywać największe wyścigi w Niemczech. To był dla mnie zupełnie inny, odległy świat, ale się do niego przebiłem – wspominał po latach Minarik.

    Momentem przełomowym był rok 2000, kiedy został zatrudniony w Kolonii przez trenera Petera Schiergena, wcześniej wybitnego dżokeja. Już w pierwszym roku pracy u Schiergena wygrał 100 gonitw, a w sezonie 2005 po raz pierwszy został czempionem dżokejów w Niemczech. W sumie był nim czterokrotnie – jeszcze w latach 2011, 2016 i 2017 (w tym ostatnim sezonie wspólnie z Alexandrem Pietschem, który w sobotę wygrał na Służewcu gonitwę Westminster Freundschaftspreis na wałachu Lightning Jock).

    Minarik wygrywa Großer Preis von Baden G1 w 2017 roku na Guignolu. Fot. thoroughbrednews.com.au

    Minarik wygrał aż 110 wyścigów black type, z tego 54 grupowe, z których 14 było najwyższej kategorii G1. Aż czterokrotnie wygrywał prestiżową gonitwę Großer Preis von Baden G1. Zaczął od mocnego uderzenia w 2006 roku, bo zwyciężył w tym wyścigu na jednym z najmniej liczonych koni w stawce – Prince Flori (27:1). W tej gonitwie wygrywał też w 2010 roku (Night Magic), w 2014 (Ivanhowe) i w 2017 (Guignol).

    Nie udało mu się wygrać niemieckiego Derby w Hamburgu, ale w 2005 roku zwyciężył w Preis von Europa na klaczy Gonbarda, na której w tym samym sezonie triumfował w innym wielkim wyścigu G1 – Deutschlandpreis. Dwukrotnie dosiadane przez Minarika klacze były najlepsze w Preis der Diana, czyli niemieckim Oaks – Salomina (2012) i Well Timed (2018).

    Trzy razy wygrywał najważniejszy wyścig w Monachium – Großer Preis von Bayern G1 ((2012 Temida, 2014 Ivanhowe, 2015 Ito). Wygrał tam też Bayerisches Zuchtrennen G1 w 2015 roku na Guilianim.

    Filip Minarik po zwycięstwie na Stone of Destiny w Shergar Cup na torze Ascot w 2018 roku. Fot. thoroughbredracing.com

    Zwyciężał na 63 torach wyścigowych w jedenastu krajach na kilku kontynentach. Trzy sezony zimowe spędził w Japonii, gdzie stał się bardzo popularny i był mocno ceniony. Był pierwszym czeskim dżokejem w historii, który wygrał 1000 gonitw. Mając na koncie 1769 wygranych jest rekordzistą Czech pod tym względem.

    Po poważnym upadku podczas wyścigu w Mannheim w lipcu 2020 roku, przez cztery tygodnie pozostawał w śpiączce. Później przeszedł długą i trudną rehabilitację, miał kłopoty z chodzeniem. Po zakończeniu kariery stał się aktywnym promotorem i ambasadorem wyścigów konnych. Wiele osób starało mu się pomóc, aby odnalazł się w nowej roli w świecie turfu. Został twarzą jednej z firm bukmacherskich, działających na rynku wyścigowym. Miał jednak kłopoty zdrowotne, będące konsekwencją wypadku, zmagał się też z narastającą depresją. Trudno mu było pogodzić się z tym, że nie może już jeździć w wyścigach, które tak pokochał.

    Filip Minarik podczas rehabilitacji po wypadku w gonitwie. Fot. isport.blesk.cz

    Problemy miał już wcześniej. Wyczerpany kłopotami z wagą, trzymaniem diety i ciągłymi podróżami samochodem po kraju z toru na tor, zaczął nadużywać alkoholu. Jesienią 2013 roku doprowadziło to załamania psychicznego i wypalenia zawodowego. Nie poddał się jednak, przezwyciężył kryzys i wrócił do wysokiej formy. Jeździł dla słynnej stadniny Schlenderhan.

    – Wyścigi to taki sport, że trzeba dać z siebie wszystko, łącznie z życiem prywatnym. Nie każdy to potrafi. Wyścigi to trudny świat, niosą ze sobą ciągłe ryzyko – kontuzji, presję ze strony publiczności i właścicieli, głód, ciągłe podróże. Kiedy się udaje, to jest warto, ale czasem nie wszystko wychodzi. Wiele rzeczy w życiu musiałem przemyśleć i ułożyć na nowo – mówił niedawno w wywiadzie.

    Po wypadku Filipa Minarika wspierał m.in. słynny włoski dżokej Lanfranco Dettori. Fot. thoroughbredracing.com

    Jeszcze podczas ostatniego weekendu wybrał się, by oglądać wyścigi na torze w słynnym niemieckim kurorcie Baden Baden. Już, niestety, po raz ostatni. Postanowił odejść…

    Niemiecki Turf Times napisał we wtorek: „Wyścigi konne dały mu wszystko, a ostatecznie zabrały też prawie wszystko, choć jego rodzina, przyjaciele i współpracownicy, cała społeczność wyścigowa, starali się go mocno wspierać po poważnym wypadku w lipcu 2020 roku, który zakończył jego pełną sukcesów karierę dżokejską”.

    Pozostawił żonę Katję i córkę Finję. – Walczyliśmy bardzo ciężko, by wrócił do zdrowia fizycznego i psychicznego, ale ostatecznie przegraliśmy walkę z pogłębiającą się depresją. Potrzebujemy czasu, aby uświadomić sobie i zrozumieć to, co się stało – powiedziała w rozmowie z Galopponline żona Filipa Minarika, Katja.

    Filip Minarik oddał wyścigom konnym całe swoje serce. Fot. web.de

    Portal Jezdci.cz pożegnał go takimi wzruszającymi słowami: „Filip Minařík w niezapomniany sposób zapisał się w historii czeskiego turfu, ale pozostawił jeszcze głębszy ślad w sercach tysięcy ludzi, którzy podobnie jak on poświęcili swoje życie wyścigom konnym i koniom pełnej krwi angielskiej. Filipie, kochaliśmy Cię. Spoczywaj w pokoju!”

    RZ

    Na zdjęciu tytułowym Filip Minarik. Fot. galopponline.de

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły