More

    Podsumowanie sezonu 2023: Lider trzylatków Westminster Moon triumfował w Derby i zdobył status black type

    Niezależnie od oceny siły rocznika trzylatków, której – na podstawie gonitw porównawczych rozgrywanych w drugiej części sezonu – nie można wystawić zbyt wysokiej, niewątpliwie numerem jeden okazał się trenowany przez Macieja Janikowskiego Westminster Moon. Startujący z trochę niższego pułapu ogier szybko wspiął się na szczyt rocznika, następnie potwierdził swoją dominację w Derby, by ostatecznie wykorzystać okazję i uzyskać prestiżowy status black type „na własnym podwórku”, zajmując trzecie miejsce w Wielkiej Warszawskiej, która w tym roku po raz pierwszy miała rangę Listed Race.

    Westminster Moon – droga na szczyt

    Trener Maciej Janikowski już w przedsezonowych rozmowach wskazywał, że Westminster Moon (Sea the Moon – My Daydream / Oasis Dream), który w wieku dwóch lat pobiegł tylko dwukrotnie (był pierwszy i trzeci), zrobił przez zimę znaczące postępy i jest nadzieją stajni na sukcesy w roczniku. Oczywiście, doświadczony i utytułowany trener nie pomylił się w swojej ocenie. Z pełną świadomością wykorzystał też możliwość spokojniejszego menażowania karierą trzylatka w pierwszej części sezonu – tę swobodę dawało mu sklasyfikowanie wiosną Westminster Moona w II grupie. Naturalnym wyborem była zatem tzw. „boczna ścieżka” przygotowań do Derby.

    Oznaczało to szybką weryfikację predyspozycji dystansowych (tutaj jednak nie mogło być obaw ze względu na jego rodowód), a jednocześnie sprawdzenie się w gronie nieco słabszych, przynajmniej do tej pory, od ścisłej czołówki rówieśników. W gonitwie o Nagrodę Irandy Westminter Moon zrobił jednak taką „defiladę”, że natychmiast znalazł się w czołówce Handikapu Generalnego, a także notowań faworytów Derby.

    Wyścig na szybkim torze był rozegrany spokojnym tempem. Podczas szybkiej końcówki ogier łatwo „odjechał” rywalom i aż o 13 długości wyprzedził walczące o drugie miejsce Kalindana oraz External Powera. 4 tygodnie później sytuacja się powtórzyła – w Memoriale Jerzego Jednaszewskiego Westminster Moon pokonał finiszowe 500 m w 28,5 sekundy, o 7 długości wyprzedzając drugiego na mecie Machu Picchu. To był jego ostatni przedderbowy sprawdzian.

    Po drodze do Derby Westminster Moon łatwo wygrał Nagrodę Irandy oraz Memoriał Jerzego Jednaszewskiego

    Dwie imponujące wygrane wystarczyły, żeby ogier stał się głównym kandydatem do zdobycia Błękitnej Wstęgi, choć byli także sceptycy, którzy zaznaczali, że do tej pory pokonywał przeciętnych przeciwników, a wyścigi były rozgrywane na „końcówkę”. Z drugiej strony, wśród potencjalnych rywali żaden szczególnie się nie wyróżnił, a główne sprawdziany wygrywały różne konie. Na starcie pojawiły się także dwie klacze trenowane we Francji dla Andrzeja i Ryszarda Zielińskich. Były zaliczane do dość szerokiego grona liczonych koni.

    Najważniejsza próba rzeczywiście została rozegrana trochę inaczej niż wcześniejszego biegi z udziałem Westminster Moona. Mocny był początek, a w dalszej części biegu tempo ustabilizowało się na poziomie 31-32 sekund. Ogier już przed wyjściem na prostą pojawił się w czołówce i po chwili objął prowadzenie. Dość szybko uzyskał bezpieczną przewagę, którą bez problemów utrzymał do mety. To był prawdziwy pokaz dominacji w roczniku. O jego przewadze nad rywalami świadczy nie tylko styl zwycięstwa, ale także fakt, że mimo niekoniecznie optymalnego przeprowadzenia, nikt nie był mu w stanie zagrozić. Dosiadający go Sanzhar Abaev pojechał bowiem z olbrzymim zaufaniem do możliwości Westminster Moona, na zakręcie mocno poprawiając po zewnętrznej, co teoretycznie mogło kosztować go niepotrzebną utratę sił.

    W drugiej części sezonu przyszedł czas na porównanie derbisty ze starszymi końmi, a właściciel (Westminster Race Horses) wraz z trenerem Maciejem Janikowskim obrali „międzynarodową” ścieżkę. Trzy tygodnie po Derby Westminster Moon został rzucony na głęboką wodę i wystartował w Berlinie w Furstenberg Rennen na poziomie kategorii G3. Wyścig nie był w jego wykonaniu udany – ukończył go na szóstym miejscu. Gonitwa była dobrze obsadzona, ale polscy kibice liczyli na więcej, szczególnie że lepszy o 1,25 dł. od niego okazał się biegający średnio w tym roku Plontier, trenowany we Wrocławiu.

    Oczywiście tego wyniku nie należy oceniać zbyt surowo. Po pierwsze była to pierwsza konfrontacja trzylatka ze starszymi, w dodatku od razu bardzo mocnymi, konkurentami. Po drugie start nastąpił relatywnie szybko po, bądź co bądź, wymagającym występie w Derby, a do tego trzeba jeszcze dodać podróż. Na te czynniki zwracał uwagę trener Maciej Janikowski.

    Finisz Westminster Freundschaftspreis: doświadczony wałach Lightning Jock o 0,5 dł. pokonuje polskiego derbistę

    Po dłuższej przerwie (tym razem 6 tygodni) Westminster Moon pobiegł w prestiżowej Westminster Freundschaftspreis, w której zmierzył się z czołówką trenowanych w Polsce koni starszych, a przy okazji podejmował już „u siebie” dwójkę koni z Niemiec – triumfatora biegu o Nagrodę Kozienic New Wizarda oraz niżej ocenianego, zagadkowego Lightning Jocka. Nieoczekiwanie to ten drugi na prostej stanął do walki z polskim derbistą i go pokonał. Sporą rolę odegrały tu doświadczenie starszego wałacha, a także rutynowanego dżokeja Alexandra Pietscha.

    Najważniejszy sprawdzian miał dopiero jednak nadejść, bo za taki trzeba uznać Wielką Warszawską, po raz pierwszy rozgrywaną jako wyścig rangi Listed. Oprócz czołówki koni w Polsce, na starcie stanęły także klacze z Niemiec (Ultima) i Francji (Noir i Calliepie). Trzylatek nie zdołał nawiązać walki z Le Destrierem, a także znakomicie dysponowanym Jolly Jumperem, ale obronił trzecie miejsce przed naciskającymi go w końcówce rówieśniczkami: Noir i Ultimą. To cenny wynik, będący jednocześnie spełnieniem celu ważnego w karierze każdego konia wyścigowego – uzyskanie statusu black type.

    Ostateczny bilans Westminster Moona w sezonie jest bardzo dobry – sześć startów (w tym jedno w Niemczech na poziomie G3), trzy zwycięstwa i zarobionych niemal 240 tys. zł, a także zdobycie statusu black type.

    Niespodzianka bierze trzy lewy przed Derby

    Prowadzona przez Krzysztofa Ziemiańskiego na Służewcu stajnia Niespodzianka od kilku lat regularnie zdobywa sporo cennych trofeów w rywalizacji koni pełnej krwi angielskiej. Jej wielkim gwiazdami w ostatnich sezonach były przede wszystkim starsze cracki Night Tornado i Timemaster, ale można było spodziewać się pojawienia ich potencjalnych następców.

    Już w pierwszej pozagrupowej gonitwie sezonu, trener Ziemiański posyłał do boju dwa obiecujące ogiery – czołowego dwulatka sezonu 2022 Clyde’a (Territories – Clariyn / Acclamation) oraz niepokonanego w dwóch startach Shamadrama (Mukhadram – Sweet As Honey / Duke of Marmalade), należącego do rodziny Traków. Na tym drugim z dużym wyczuciem pojechał Sergey Vasyutov, prowadząc od startu do celownika. Najszybciej pokonał ostatni kilometr, co sprawiło, że dynamicznie finiszujący z końca stawki i niosący o 3 kg więcej Clyde nie zdołał mu zagrozić. Kompletnie rozczarował zimowy faworyt na Derby – Senlis.

    Shamadram wygrywa gonitwę o Nagrodę Strzegomia przed Clydem

    O ile do jazdy Stefano Mury na Clydzie w Strzegomia można było mieć spore zastrzeżenia, o tyle w gonitwie o Nagrodę Rulera Włoch nie popełnił już błędów, a jednocześnie ogier zademonstrował wielką formę. Swoje zrobiło też prawdopodobnie mocne tempo w dystansie. Clyde galopował lekko, a na prostej z łatwością pozostawił rywali daleko w tyle. Celownik minął z przewagą 7 długości, kończąc wyścig w bardzo dobrym czasie 1’35,7’. Tym samym objawił się jako potencjalny następca biegającego w tych samych barwach (własności Marianny Surtel i Niespodzianki) wyśmienitego milera Timemastera. Na drugie miejsce z końca stawki finiszował Senlis, dzięki czemu zatarł niekorzystne wrażenie, jakie sprawił poprzednim startem. Blisko za nim przybiegły Westminster Grey oraz Shamadram.

    Niestety, ten występ kosztował Clyde’a więcej, niż można się było spodziewać. W efekcie nie pobiegł w gonitwie o Nagrodę Iwna, a rolę najmocniej liczonych koni przejęły Senlis oraz Shamadram. Tymczasem Krzysztof Ziemiański miał w zanadrzu kolejnego asa. W solidnym wyścigu świetnie pokazał się Manwhataman (Manduro – Call the Tune / Country Reel), kolejny ciekawy koń ze stajni Westminster.

    Martin Srnec zastosował na nim ofensywna taktykę, w dystansie podążając za liderującym dla The Clasha Mercurym. Kiedy Mercury osłabł w połowie zakrętu, Manwhataman wysforował się do przodu i do końca utrzymał dobre tempo, nie pozwalając się do siebie zbliżyć konkurentom. Spośród nich najlepiej tym razem finiszował The Clash, ale wystarczyło to tylko do drugiego miejsca, o 0,75 dł. przed kraśnieńskim Tarikiem oraz nieco spóźnionym Senlisem. Zupełnie nie poradził sobie Shamadram – jak się później okazało, to był jego ostatni start w 2023 r. z powodu kontuzji.

    W Derby trener Ziemiański realnie mógł zatem liczyć głównie na Manwhatamana, który w Iwna pokazał spore możliwości, a przede wszystkim wytrzymałość, odziedziczoną bez wątpienia po niemieckim ojcu – Manduro. Clyde startował bowiem bez zaliczenia sprawdzianu dystansowego, choć zarówno pod względem rodowodu, jak i stylu biegania, sprawiał wrażenie milera. Reprezentanci stajni Niespodzianka sumarycznie wypadli nieźle. Manwhataman walczył na prostej o drugie miejsce, a ostatecznie był czwarty. Z kolei oszczędnie prowadzony na końcu stawki Clyde zafiniszował na piąte miejsce. Te wyniki raczej nie były spełnieniem marzeń, choć w tych okolicznościach też nie można ich uznać za rozczarowanie.

    Manwhataman

    W drugiej części sezonu Manwhatamana nie zobaczyliśmy już na Służewcu. 11 września pobiegł w gonitwie sprzedażowej w Saint-Cloud, w której zajął drugie miejsce i zmienił właściciela za niecałe 25 tys. euro.  Z kolei Clyde pobiegł jeszcze dwukrotnie w Warszawie. Najpierw był trzeci w gonitwie o Nagrodę Syreny, finiszując za starszymi sprinterami – Jenny of Success i Emiliano Zapatą. Krótko pokonał weterana Comin’Through, od którego okazał się nieznacznie lepszy także w walce o drugie miejsce w gonitwie Tattersalls Pink Pearla, wygranej przez Wedding Ring.

    Wracając do Derby trzeba jeszcze wspomnieć o dwójce, która ostatecznie skończyła w cieniu Westminster Moona, na drugim i trzecim miejscu. Bardzo dobrze spisał się na prostej Senlis (Dariyan – Shining Way / Whipper), demonstrując podobny finisz do tego, jaki pozwolił mu zająć wcześniej drugie miejsce w Nagrodzie Rulera. Tym samym, choć nie sprostał roli zimowego faworyta (w wieku dwóch lat wygrał Mokotowską), to zaliczył jeden z najlepszych występów w karierze.

    W drugiej części sezonu pobiegł już tylko dwukrotnie, ponieważ przed St. Leger uciekł prowadzącemu na padoku i został wycofany przez lekarza weterynarii. W trybie awaryjnym został zgłoszony do rywalizacji o Nagrodę Przedświta, ale się w niej nie policzył. Został skreślony przez trenera Janusz Kozłowskiego z Wielkiej Warszawskiej i ostatecznie pobiegł jeszcze tylko w rywalizacji o Nagrodę Korabia. Tam Bolot Kalysbek Uulu wcześnie na nim zaatakował i był bliski zwycięstwa, jednak tuż przed celownikiem pokonały go walczące o wygraną konie starsze – Petit i Proletarius.

    Trzecie miejsce w Derby przypadło trenowanej we Francji przez Alicję i Roberta Karkosów Saanen. Pozytywny wynik klaczy trochę niepokoi w kontekście oceny siły rocznika trzylatków w Polsce, ponieważ ona ciągle pozostaje bez zwycięstwa, a ponadto wydaje się, że derbowy dystans wcale nie był dla niej optymalny (lepsze wyniki zanotowała później w rywalizacji na krócej).

    Wiosenny rozkwit Marigold Blossom

    W pierwszej części sezonu wśród klaczy obyło się bez większych niespodzianek, bo na poziomie pozagrupowym królowały bohaterki sezonu 2022 – triumfatorka trzech gonitw i druga w prestiżowych biegach o Nagrody Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Efforty, a także jej pogromczyni z Efforty, Migliore Speranza. W kontekście rzucenia rękawicy ogierom na dłuższych dystansach, a przede wszystkim w Derby, zdecydowanie wyżej oceniano przygotowywaną przez Janusza Kozłowskiego Migliore Speranzę. W przypadku Marigold Blossom trener Maciej Jodłowski miał jasno określone założenia i cel – zwycięstwo w klasycznej gonitwie o Nagrodę Wiosenną. Warto podkreślić, że obie klacze są własnością spółki Dozbud 2.

    Marigold Blossom z dużym zapasem wygrywa Nagrodę Wiosenną

    W tym celu Marigold Blossom (Footstepsinthesand – Rockstar Night / Fastnet Rock) wcześnie rozpoczęła sezon, biorąc udział w gonitwie o Nagrodę Strzegomia. Pokazała się z dobrej strony, zajmując trzecie miejsce za Shamadramem i Clydem, będąc dość spokojnie przeprowadzona. W Wiosennej startowała zatem z przewagą sezonowego „przetarcia” nad swoją główną konkurentką, Migliore Speranzą. Zademonstrowała wyśmienitą formę, łatwo wygrywając pod Tomášem Lukáškiem w czasie 1’36,1”. Migliore Speranza ostatecznie wywalczyła drugie miejsce, długim finiszem pokonując nieźle dysponowaną Donnię.

    Do rewanżu między dwójką liderek rocznika miało dojść w próbie dystansowej, gonitwie o Nagrodę Soliny. Tym razem dość mocno faworyzowana była Migliore Speranza (Churchill – Timepecker / Dansili), ponieważ spodziewano się postępów z jej strony, a przede wszystkim jej rodowód wskazywał na zdecydowanie większe predyspozycje dystansowe niż Marigold Blossom, także w stajni uznawanej za typową sprinterkę. Do pomocy Migliore Speranzie została zgłoszona Trani, jednak narzuciła ona tylko umiarkowane tempo.

    Na prostej atakująca z końca stawki Marigold Blossom błyskawicznie przyspieszyła i szybko objęła prowadzenie. Ponieważ nie była zmęczona spokojnymi warunkami biegu, potrafiła utrzymać dobre tempo do końca, mimo że Migliore Speranza ścigała ją i w końcówce zmniejszała straty. „Bonusowy” sukces bardzo ucieszył trenera Macieja Jodłowskiego. Jego podopieczna nie miała zgłoszenia do Derby, ale wygrana była sygnałem, że może warto próbować sił klaczy w Oaks.

    Miss Dynamite „odpaliła” w lecie

    W Oaks miało dojść do kolejnej konfrontacji między dwójką dzielnych klaczy ze stajni Dozbud 2. Dodatkowo na starcie stawała ich towarzyszka stajenna, Skarbie, także przygotowywana przez Macieja Jodłowskiego. Co więcej, to właśnie jej przypadła rola faworytki, bo ta gonitwa od początku sezonu była dla niej celem, a podczas Gali Derby klacz wygrała główny sprawdzian przed Oaks – wyścig o Nagrodę Novary.

    Do jej siodła na Oaks został specjalnie zaproszony z Niemiec Szczepan Mazur. Ponadto na starcie stanęły m. in. siódma w Derby Lavender Beauty, kolejna klacz ze stajni Macieja Jodłowskiego – Miss Dynamite, która w Novary przegrała ze Skarbie oraz zagadkowa, nie wyróżniająca się w Niemczech Thuja.

    Miss Dynamite i triumfujący Stefano Mura po zwycięstwie w Oaks

    Stajnia Dozbud 2, pomimo zapisu trzech uczestniczek, nie zdecydowała się podyktować warunków. W efekcie wyścig trochę przypominał rywalizację o Nagrodę Soliny – umiarkowane tempo stopniowo rosło w dystansie, a najszybsza była końcówka. Co więcej, wspomniana trójka wychodząc na prostą zajmowała, nie licząc odpadającej Dzhenifer Rym,… trzy ostatnie pozycje. Taka taktyka nie mogła przynieść sukcesu i chociaż ostatecznie klacze przesunęły się na płatne miejsca (od trzeciego do piątego), to nie miały szans włączyć się do rozgrywki.

    Walkę o wygraną stoczyły między sobą dużo odważniej przeprowadzone Miss Dynamite i Thuja, które już 500 m przed celownikiem wyprzedziły liderkę Stellarmasterpiece. Ostatecznie to Miss Dynamite wpadła na celownik jako pierwsza, w czym bez wątpienia była duża zasługa dżokeja Stefano Mury. Piękne zwycięstwo było wielką radością dla dwójki właścicieli – Kishore Mirpuriego oraz Wojciecha Żmiejki. Bliskie drugie miejsce słabo radzącej sobie w Niemczech do tej pory Thuji było natomiast kolejnym sygnałem, że siła tegorocznych trzylatków nie jest najmocniejsza w historii.

    Jak się jednak okazało w dalszej części sezonu, wynik Oaks nie był do końca przypadkiem. Miss Dynamite (Vadamos – Astral Weeks / Sea the Stars) potwierdziła swoją dominację wśród klaczy, miesiąc później w znakomitym stylu wygrywając Nagrodę SK Krasne. Bardzo wyraźnie pokonała wówczas starsze rywalki: Ivę Grey oraz Lady Jaguar, natomiast jedne ze słabszych występów w karierze zaliczyły Migliore Speranza (czwarta) oraz Skarbie (piąta).

    Ostatecznie właściciele Miss Dynamite, wraz z trenerem, nie zdecydowali się zmienić planów startowych trzylatki po tych sukcesach i pozostali przy startach w gonitwach o Nagrody Rzeki Wisły oraz Sac-a-Papier. Niosąca podwójną nadwagę klacz wypadła w nich nieźle, plasując się na trzecich miejscach za mniej obciążonymi starszymi przeciwnikami.

    Pozostałe trzyletnie bohaterki nie błyszczały. Skarbie w SK Krasne doznała kontuzji i już nie wyszła do startu, Marigold Blossom nie radziła sobie już za dobrze w rywalizacji z czołówką sprinterów i milerów, natomiast Migliore Speranza była ósma w Wielkiej Warszawskiej i piąta w Nagrodzie Zamknięcia Sezonu.

    Trzylatki polskiej hodowli nie błysnęły

    Niestety, wśród trzylatków dość próżno szukać przedstawicieli polskiej hodowli, którzy odegraliby istotną rolę w roczniku. Kilka ogierów osiągało przyzwoite wyniki na poziomie grupowym i było w stanie nawiązać walkę o płatne miejsca w biegach nagrodowych, jednak bez wątpienia zabrakło chociaż jednego większego sukcesu. Szczególnie w gronie klaczy trudno którąkolwiek wyróżnić.

    Po sezonie 2022 spore nadzieje były wiązane z Tarikiem (Bush Brave – Tantra / Winds of Light), bowiem syn trójkoronowanego Bush Brave’a w wieku dwóch lat wygrał Nagrodę Intensa i pokazywał spory potencjał. Rzeczywiście to on się ostatecznie wyróżnił, osiągając bardzo dobry wynik w gonitwie o Nagrodę Iwna, w której finiszował na trzecim miejscu. To sprawiło, że ożyły nadzieje na pozytywny rezultat ogiera w Derby, jednak na zakręcie został wybity z rytmu i ostatecznie nie liczył się w walce o płatne miejsce i był dopiero 10.

    Dwa oczka wyżej uplasował się Kalindan (Rock of Gibraltar – Kundalini / Belenus), wcześniej drugi w Nagrodzie Irandy i piąty w Iwna. Po przerwie letniej Kalindan wygrał na poziomie IV grupy, natomiast Tarik nieźle wypadł w konfrontacji ze starszymi końmi w pierwszogrupowym wyścigu o Nagrodę Villarsa. Dwa niezłe starty zanotował także Machu Picchu (Ecosse  /Marsa Alam / Forever Bond), zajmując drugą lokatę w Memoriale Jerzego Jednaszewskiego oraz trzecie w Nagrodzie Aschabada.

    Lady Ewelina

    Nie w pełni wykorzystany potencjał Lady Eweliny?

    Chociaż firma Westminster zdecydowała się po ubiegłorocznym debiucie na Służewcu przenieść obiecującą Lady Ewelinę (Mukhadram – Quadri / Polish Precedent) do niemieckiego trenera Andreasa Wohlera, to warto wspomnieć o jej losach na Zachodzie. Jeszcze w wieku dwóch lat utalentowana klaczka uzyskała status black type, wygrywając w październiku wyścig rangi Listed w Hannoverze.

    Tegoroczne starty rozpoczęła od przebicia tego osiągnięcia i odniosła zwycięstwo w Kolonii, tym razem na poziomie G3 w prestiżowej gonitwie dla klaczy Schwarzgold-Rennen na 1600 m. To potwierdziło duże możliwości trzylatki i jeszcze mocniej rozbudziło nadzieje właściciela. Lady Ewelina została zgłoszona nie tylko do niemieckiego Oaks, ale także do Prix de Diane, a więc francuskiego klasyka. I właśnie ten wyścig był jej kolejnym wyzwaniem.

    W połowie czerwca klacz stanęła na starcie licznie obsadzonego francuskiego Oaks na torze Chantilly. Pokazała się w nim z dobrej strony, ostatecznie zajmując 7. miejsce, ze stratą niecałych 10 długości do wielkiej międzynarodowej gwiazdy – Blue Rose Cen. Pozostał jednak pewien niedosyt, ponieważ oglądając wyścig można było odnieść wrażenie, że miała szansę nawet na powalczenie o miejsce w trójce-czwórce – niestety, jadący na niej Eduardo Pedroza jej nie wykorzystał.

    Pech nie opuścił Lady Eweliny także w przypadku niemieckiego Oaks. Tym razem klacz była nerwowa przed startem i ostatecznie nie została wprowadzona do maszyny. To był duży zawód, szczególnie że trener podkreślał wysoką formę klaczy. Chcąc ją wykorzystać, zapadła decyzja o szybkim zgłoszeniu trzylatki do Grosser Preis von Berlin (G1). Tym samym miała się spotkać z mocnymi przeciwnikami z Niemiec i Francji, a także zapisanym przez Marlenę Stanisławską czteroletnim liderem starszych koni w Polsce – Le Destrierem.

    Ostatecznie Lady Ewelina, wraz z reprezentantem Polski oraz biegnącym w barwach stajni Godolphin New Londonem, zajęła ex aequo piąte miejsce. Długość przed nimi wyścig ukończył niemiecki derbista z 2022 roku Sammarco. Na początku października klacz pobiegła jeszcze raz w Berlinie, tym razem na poziomie G3. Znów wypadła przyzwoicie, jednak na grząskiej bieżni nie zdołała zająć płatnego miejsca i była szósta.

    Biorąc pod uwagę początki kariery, a także możliwości jakie Lady Ewelina zaprezentowała m.in. we Francji, można odnieść wrażenie, że nie udało się w tym roku w pełni wykorzystać jej potencjału. Klacz ma jednak zostać w treningu na kolejny sezon (podobnie jak inna gwiazda stajni Westminster – czteroletnia Moonu), więc będziemy trzymać za nie kciuki.

    Krzysztof Romaniuk

    Na zdjęciu tytułowym Westminster Moon wygrywa Westminster Derby 2023

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły