To jest najlepszy koń na świecie, trochę przybysz z innej wyścigowej planety. Czteroletni Equinox (Kitasan Black – Chateau Blanche po King Halo) wygrał w niedzielę 26 listopada w Tokio Japan Cup G1 na 2400 metrów w takim stylu, jakby folblut wyszedł na trening z końmi półkrwi. Całą prostą poruszał się innym chodem, jak rzeczywiście koń innej rasy niż rywale, a byli to przeciwnicy światowej klasy. Przez całą prostą galopował w ręku lub w lekkim posyle. W roli bitego faworyta (1,3:1) wygrał pod Christophem-Patricem Lemairem o 4 długości przed tegoroczną japońską oaksistką Liberty Island. Było to jego szóste z rzędu zwycięstwo w gonitwie G1, od półtora roku – gdy przegrał w japońskim Derby o szyję z Do Deuce – jest niepokonany.
Już przed Japan Cup w mediach na całym świecie zamieszczano informacje, że Equinox po tym występie prawdopodobnie zakończy karierę wyścigową i zajmie w sezonie 2024 boks reproduktora. Ekipa Silk Racing Co Ltd jednak dotąd nie potwierdziła tego oficjalnie. – Equinox wyjeżdża teraz na krótkie wakacje i podczas nich podejmiemy decyzję co do jego przyszłości – oświadczył po wyścigu trener Tetsuya Kimura, choć w Japonii pojawiły się pogłoski, że może jednak właściciele zostawią Equinoxa w treningu na 2024 rok z myślą o występie w Nagrodzie Łuku Triumfalnego. Nic nie jest przesądzone, jak się na dziś wydaje.
Niedzielną gonitwę w Tokio poprowadził w szaleńczym tempie zwycięzca najwyżej dotowanego wyścigu świata Saudi Cup (pula nagród 20 milionów dolarów) – sześcioletni Panthalassa, który jednak nie był w dobrej formie, bo nie biegał od marca od nieudanego występu w Dubai World Cup. Yutaka Yoshida na frontowym Panthalassie pokonał pierwsze 1000 metrów w 57,6 sekundy, odskoczył daleko od rywali i na 600 metrów przed celownikiem miał jeszcze około 25 długości przewagi nad resztą stawki, którą prowadził Titleholder.
Equinox przez większość dystansu był prowadzony przez Lemaire’a na trzecim miejscu i galopował bardzo spokojnie. 400 metrów przed słupem idący tylko w lekkim posyle Equinox lekko minął Titleholdera i nieuchronnie, niczym zaprogramowany, zaczął się zbliżać do słabnącego coraz bardziej z każdym metrem Panthalassy (odpadł ostatecznie na dwunaste miejsce, stracił do Equinoxa 13,5 długości). Minął go 250 m przed celownikiem i znów niezagrożony swobodnie biegł po zwycięstwo niczym na porannym kenterku, co zdarzało mu się już też w poprzednich startach. Rywale nie byli w stanie w żaden sposób nawiązać z nim walki. Lemaire na ostatnich metrach położył ręce na szyi championa i nawet go nie posyłał.
Equinox wyprzedził o 4 długości drugą faworytkę (27:10) Liberty Island (Duramente – Yankee Rose po All American), na której jechał Yuga Kawada. Ta trzyletnia klacz na 7 startów wygrała 5 razy (w tym cztery gonitwy G1), a wśród tych triumfów były klasyki – Oka Sho/Japanese 1000 Guineas na 1600 m i Yushun Himba/Japanese Oaks. W niedzielę w Tokio potwierdziła, że jest koniem światowej klasy, mocnym nie tylko wśród klaczy i nie tylko w swoim roczniku. Racing Post wycenił ten jej występ na 120 funtów, identycznie jak w Oaks.
Na trzecim miejscu, długość za Liberty Island, finiszowała pod Williamem Buickiem kolejna z klaczy, czteroletnia Stars On Earth (Duramente – Southern Stars po Smart Strike), czwarty kończył Do Deuce (Heart’s Cry – Dust and Diamonds po Vindication), który w Derby Japonii w 2022 roku pokonał o szyję Equinoxa, a piąty pięcioletni Titleholder (Duramente – Mowen po Motivator), jeden z najmocniej liczonych koni w Nagrodzie Łuku Triumfalnego 2022, ale zajął wtedy w Paryżu dopiero jedenaste miejsce, daleko za Alpinistą.
Titleholder w ubiegłym roku był drugi w japońskim 2000 Guineas i blisko szósty w Derby, a w sezonie 2022 wygrał trzy gonitwy z rzędu (dwie G1 i jedną G2). W tym roku biegał tylko trzy razy, w marcu wygrał Nikkei Sho G2, w kwietniu był zatrzymany w gonitwie G1 w Kyoto, a po raz kolejny, i ostatni, do startu wyszedł 24 września – zajął drugie miejsce w Sankei Sho G2 na 2200 m. W niedzielę nie był jeszcze w swojej optymalnej formie.
Lemaire, zapytany po zwycięstwie, jaki był plan na ten wyścig, odparł: – Właśnie to wszyscy widzieliście. Wszystko przebiegało tak, jak sobie wyobrażaliśmy, ponieważ Panthalassa zrobił coś podobnego jak podczas Tenno Sho jesienią zeszłego roku, gdy Equinox też z nim wygrał. Teraz mój koń dobrze przyjął start, więc zdecydowałem się trzymać za dwoma liderami, była to dla niego najlepsza pozycja. Galopował tak płynnie, że wychodząc na prostą czułem niesamowitą adrenalinę, gdy osiągnął maksymalną prędkość. Nie ma słów, żeby opisać to uczucie. Nawet ja byłem zaskoczony, tym jak przyspieszył. Jest niewiarygodnie szybki – zakończył Lemaire, który wygrał Japan Cup już po raz czwarty.
W tym roku w Tokio wystartował tylko jeden koń z zagranicy, trenowany we Francji przez Jean-Pierre’a Gauvina sześcioletni wałach Iresine (Manduro – Inanga po Oasis Dream), którego notowania były jednak niskie (kurs 110:1). Pod czołową francuską amazonką Marie Velon zajął dziewiąte miejsce w stawce osiemnastu koni, ponad 10 długości za Equinoxem. Zwycięzca Japan Cup sprzed roku, Vela Azul, tym razem uplasował się pod Hollie Doyle na siódmym miejscu.
Iresine na 20 startów wygrał aż 13 razy i ponad 776 tysięcy euro. Na wysoki poziom wszedł dopiero jako czterolatek, gdy wziął La Coupe G3 na 2000 m i Prix Bedel LR na 2400 m. W wieku pięciu lat triumfował w Prix Royal-Oak G1 na 3100 m (francuski St. Leger), Prix Foy G2 na 2400 m, Grand Prix de Lyon LR 2400 m. W tym sezonie zwyciężył w Prix Ganay G1 na 2100 m oraz ostatnio 15 października w Prix du Conseil de Paris G2 na 2200 m. Tokio to były jednak dla niego zdecydowanie za wysokie progi.
Czas gonitwy na 2400 metrów znakomity – 2 min 21,8 s. To o 1,2 sekundy gorzej od rekordowego rezultatu (2 min 20,6 s) Almond Eye, gdy wygrywała Japan Cup 2018. Equinox ewidentnie miał jednak jeszcze duże rezerwy. Za ten występ został oceniony przez Racing Post na 134 funty, to jest jego najwyższy rating w karierze (za zwycięstwo w wielkim stylu w Dubai Sheema Classic G1 dostał „tylko” 132 funty), identyczny jaki dostał za swój poprzedni występ.
29 października tego roku w Tokio Equinox zwyciężył w Tenno Sho G1 na 2000 metrów. Wyprzedził ogiera Justin Palace (syn Deep Impacta) o 2,5 długości, a mógł wygrać ze znacznie większą przewagą. Uzyskał fenomenalny czas – 1 min 55,2 s, jeszcze lepszy – po przeliczeniu dystansu – niż rekordowy czas Ace Impacta w francuskim Derby 2023 na 2100 m (2 min 2,63 s, czyli około 1 min 56,5 s na 2000 m), uzyskany na bardzo szybkiej bieżni. Także ogólne wrażenie z Japan Cup było takie, że Equinox mógł na Longchamp pokonać Ace Impacta, mimo jego znakomitego przyspieszenia na finiszu.
Ace Impact – którego bliska krewna Mary Queen do niedawna biegała na polskich torach (mają wspólną babkę) i Francuzi chcą ją odkupić – jest niepokonany w sześciu startach, na koniec kariery wygrał Nagrodę Łuku Triumfalnego, do której, ku zdziwieniu wyścigowego świata, Japończycy nie zgłosili Equinoxa, co wywołało lawinę spekulacji. Wiadomo przecież, że triumf na Longchamp jest wielkim wyzwaniem i marzeniem właścicieli oraz trenerów z Japonii. Najbliższy zwycięstwa w Łuku z japońskich koni był dotąd Orfevre, który zajął dwa razy drugie miejsce – w 2012 roku o szyję pokonała go Solemia, a rok później Treve, ale aż o 5 długości.
Japończycy nie zgłosili Equinoxa nawet w pierwszym wstępnym zapisie do Prix de l’Arc de Triomphe, co wskazuje na to, że to był ruch zaplanowany wcześniej i trochę tajemniczy. Było to przedziwne, po wspaniałym zwycięstwie w Dubai Sheema Classic, w którym pokonał o 3,5 długości irlandzkiego derbistę Westovera, za dalej były tak znakomite konie jak Zagrey, Mostahdaf i japoński derbista Shahryar.
Tym bardziej zastanawiające, że nie ogłoszono wtedy końca kariery Equinoxa, pozostał w treningu, choć nie wychodził przez trzy miesiące do startu. Pojawiały się doniesienia, że miał lekką kontuzję, albo infekcję i jego dyspozycja nie była tak dobra jak w Dubaju. Do Łuku było jednak bardzo dużo czasu.
Equinox mógł też zostać zgłoszony dodatkowo do słynnej gonitwy w Paryżu, na kilka dni przed jej rozegraniem, za opłatą 120 tysięcy euro, która nie była dla Japończyków problemem, inni właściciele się na to zdecydowali. Zwłaszcza, że był w tym okresie w znakomitej formie, co pokazał zwycięski występ pod koniec października w rekordowym czasie w Tenno Sho G1.
Hipotez ucieczki Japończyków z Equinoxem z Łuku jest kilka. Podstawowa jest taka, że obawiali się porażki swojego cracka, bo w japońskiej mentalności byłaby to dla nich potężna ujma na honorze, gdyby tak wspaniały koń przegrał w Europie. Mit najlepszego konia świata ległby w gruzach w takim wypadku. Mogli więc wybrać bezpieczny wariant jego dalszej kariery na krajowych torach, bez podróży na inny kontynent i odłożeniu marzeń o zwycięstwie w Prix l’Arc na kolejne lata w wykonaniu innych koni.
Po zakończeniu Japan Cup rozmawiałem na ten temat z Piotrem Krowickim, do niedawna czołowym polskim dżokejem, który przez lata pracował i jeździł w wyścigach w kilku krajach. Piotr najmocniej wiązał ten brak zgłoszenia Equinoxa do Łuku ze stanem toru jesienią w Paryżu.
– Moim zdaniem Japończycy obawiali się ciężkiego toru we Francji i porażki. Equinox nigdy nie biegał po ciężkim torze, już niejeden bardzo dobry japoński koń nie poradził sobie w Łuku ze względu na ciężki tor. Zgłosić tak dobrego konia i popsuć mu karierę nie byłoby dobrym posunięciem. Po Łuku żałowali, bo tor był lekki. Jak dla mnie i chyba wszystkich ludzi na świecie, Equinox jest najlepszym koniem. Wielu dobrych trenerów „menadżeruje” pod względem torów, gdzie będzie koń miał najlepsze możliwości do wygrania. Są konie, które biegają po piasku bardzo dobrze, a po trawie nie radzą sobie, inne lubią tylko ciężki lub tylko lekki tor. Przy gonitwach G1 trzeba brać wszystko pod uwagę – ocenił Piotr Krowicki.
Odpowiedziałem Piotrkowi: – Może to być klucz do sprawy, to co piszesz. Ale mogli go przecież zapisać do Łuku i wycofać gdyby tor był miękki, to częste praktyki w gonitwach G1. Może tu być więcej niż jeden powód braku zgłoszenia.
To raczej pozostanie słodką tajemnicą trenera i właścicieli Equinoxa, podobnie jak emocje i domysły wzbudza kwestia jego dalszych losów. Już przed Japan Cup w mediach na całym świecie zamieszczano informacje, że Equinox po tym występie prawdopodobnie zakończy karierę wyścigową i zajmie w sezonie 2024 boks reproduktora. Ekipa właścicieli z Silk Racing Co Ltd jednak dotąd nie potwierdziła tego oficjalnie.
– Equinox wyjeżdża teraz na krótkie wakacje i podczas nich podejmiemy decyzję co do jego przyszłości – oświadczył po wyścigu trener Tetsuya Kimura, choć w Japonii pojawiły się pogłoski, że może jednak właściciele zostawią Equinoxa w treningu na 2024 rok z myślą o występie w Nagrodzie Łuku Triumfalnego.
Przed występem w Japan Cup Equinox był liderem rankingu Longines najlepszych koni na świecie w sezonie 2023 z handicapem 129 funtów, wyprzedzał ogiery Ace Impact i Mostahdaf (po 128). Jest niemal pewne, że po błyskotliwym zwycięstwie w Tokio jego rating przekroczy 130 funtów. Ustalenia handicaperów zapadną za dwa tygodnie podczas mityngu w Hong Kongu.
Equinox startował dotychczas 10 razy, 8 razy zwyciężył i dwa razy był drugi – w 2022 roku w dwóch japońskich klasykach – 2000 Guineas G1 na 2000 m i w Derby G1 w Tokio na 2400 m. Suma jego nagród w Japonii przekroczyła, w przeliczeniu z jenów, 14 milionów funtów (w tym 3,1 mln za triumf w Japan Cup), do tego dochodzi 3,48 mln dolarów za triumf w Dubai Sheema Classic.
Francuski dżokej Christophe-Patrice Lemaire wyrównał rekord zwycięstw w Japan Cup, należący do Yukaty Take, który zwyciężał w Tokio czterokrotnie (1999 Special Week, 2006 Deep Impact, 2010 Rose Kingdom, 2016 Kitasan Black). Lemaire też cztery razy wygrywał Japan Cup (Vodka 2009, Almond Eye 2018 i 2020, Equinox 2023). Po trzy razy triumfowali w Japan Cup Frankie Dettori (Singspiel 1996, Falbrav 2002, Alkaased 2005) i Yasunari Iwata (Admire Moon 2007, Buena Vista 2011, Gentildonna 2012).
Lemaire odnosi od lat wielkie sukcesy w Japonii. Zwyciężył m.in. w Derby w Tokio (Rey de Oro 2017), a prestiżowy Arima Kinen G1 wygrał w ubiegłym roku (na Equinoxie) po raz trzeci, wcześniej triumfował na Heart’s Cry 2005 i Satono Diamond 2016. We Francji Lemaire wygrał Derby w Chantilly w 2009 roku na ogierze Le Havre (ojciec konia roku 2023 w Polsce Le Destriera) i trzy razy Oaks, a w 2003 roku zwyciężył w Grand Prix de Paris G1 na Vespone, synu Llandaffa, który krył w Polsce.
Lemaire tak porównywał Equinoxa z legendarną Almond Eye, na której też jeździł: – Myślałem, że trudno będzie komukolwiek dorównać Almond Eye, kiedy ta zakończy karierę, ale Equinox jest wyjątkowy. Nie jestem pewien, co będzie dalej, ale ciągle dojrzewa i po prostu nie wiem, jak dobry jeszcze mógłby być. To naprawdę super koń: mądry, mocny i delikatny jak kucyk. Myślę, że każdy mógłby na nim jeździć – powiedział Lemaire.
– Mam pełen szacunek dla japońskich znakomitych koni wyścigowych z poprzednich lat, które mają wielkie osiągnięcia w historii – mówił trener Equinoxa Tetsuya Kimura. – Patrząc wstecz, na najnowszą historię japońskich wyścigów, niewiele jest jednak koni, które wygrywały seryjnie tak wielkie wyścigi G1, więc to, czego dokonuje Equinox, jest naprawdę niesamowite. Equinox przystąpił do wyścigu w dobrej formie. Od początku był dynamiczny, a podczas wyścigu zrelaksowany, pomimo szybkiego tempa dyktowanego przez lidera. Presja przed Japan Cup była tak wielka, że poczułem ulgę, gdy wygrał wyścig. Jest koniem bardzo zrównoważonym pod każdym względem – kształt kopyt, budowa kości, mocne mięśnie – wszystko jest idealnie wyważone. To cudowne połączenie. Dlatego trenując go, staramy się utrzymać tę równowagę – zakończył Kimura.
Equinox jest zinbredowany na znakomite ogiery – 5x5x4 na Lypharda i 4×4 na ojca wielkiego Sunday Silence – Halo (który, podobnie jak epokowy Northern Dancer, jest wnukiem wybornej klaczy Almahmoud z rodziny 2-d). Matka Equinoxa – Chateau Blanche (po zwycięzcy G1 King Halo, drugim w Japanese 2000 Guineas) była niezła wyścigowo, na 25 startów wygrała 4 wyścigi, w tym G3 w Japonii i była druga w G2.
Babka Equinoxa Blancherie (wygrała na 10 startów dla Shadai Race dwa wyścigi) jest po ogierze Tony Bin, zwycięzcy Łuku z 1988 roku, zakupionym do japońskiej hodowli (w 1994 roku był championem reproduktorów w tym kraju, tuż przed epoką Sunday Silence). Tony Bin jest też ojcem matki wspaniałego Heart’s Cry.
Equinox pochodzi z dość nielicznie teraz reprezentowanej odnogi rodziny 16-b (klaczy Windermare). Najlepsze w historii konie z tej rodziny to: Niniski (Virginia Hills), Bellypha, Molvedo (Pearl Cap, Pearl Diver, Fine Pearl, Bipearl, Pearlweed), Antonius Pius, Clodovil, Belmez (Lypharita), Kendal, Spiral, Troutbeck, Indus, Tourment, Sleeping Partner, Triscay. W Polsce reproduktorem z tej rodziny był Cloword, krewny Clodovila.
Ojciec Equinoxa Kitasan Black (Black Tide – Sugar Heart po Sakura Bakushin O) jest wnukiem Sunday Silence i był wybitny na torze. Na 20 startów wygrał 12 wyścigów (w tym aż siedem G1) i w przeliczeniu ponad 12 milionów funtów (jego najwyższy rating w Racing Post to 125). Wygrał m.in. Japan Cup, japoński St. Leger i Arima Kinen. Jest wchodzącą gwiazdą wśród reproduktorów w Japonii. Od 2018 roku kryje w Shadai Stallion Station po 4 miliony jenów. Equinox jest z pierwszego rocznika po ogierze Kitasan Black i jest pierwszym koniem po nim, który wygrał gonitwę G1.
Link do filmu z Japan Cup 2023:
2023 JAPAN CUP (G1) | JRA Official – YouTube
Wynik gonitwy:
Full Result 6.40 Tokyo (JPN) | 26 November 2023 | Racing Post
Robert Zieliński
Na zdjęciu tytułowym Equinox wygrywa Japan Cup 2023. Fot. Racing Post