More

    Trzy klacze ze stajni Westminster, w tym dwie w treningu Janikowskiego, zgłoszone do niemieckiego Oaks

    Konie wyścigowe to pasja całej rodziny Mariana Ziburske z Westminster Race Horses, jednego z najmożniejszych właścicieli, którzy wystawiają konie na polskich torach. Konie w ich charakterystycznych biało-niebieskich barwach świetnie spisują się nie tylko w Polsce, ale z dobrej strony pokazują się także na torach zagranicznych. W ostatnich latach władze stajni podejmują coraz więcej prób wysyłania swoich koni na wyścigi Pattern w kilku europejskich krajach. Z dobrym skutkiem, jak w przypadku Moonu, Lady Eweliny, czy Westminster Nighta. Kolejną taką próbą jest zapis dwóch klaczy w treningu Macieja Janikowskiego (oraz jednej od trenera Rolanda Dzubasza) do Preis der Diana 2024, czyli niemieckiego Oaks z pulą nagród 500 tysięcy euro. 

    Dla zwycięskiej klaczy przewidziane jest aż 300 tysięcy euro, więc – po kursie z dnia 19 grudnia – to ponad 1,3 miliona złotych. Do walki o takie pieniądze zgłoszono 75 koni. Pierwszy zapis do niemieckiego Oaks jest niebywale wcześnie, 5 grudnia. Niemiecki Oaks 2024 zaplanowano na 4 sierpnia, więc zgłoszenie wstępne jest 9 miesięcy przed wyścigiem. W momencie, w którym część z tych koni nawet nie wyszła do startu. W takiej sytuacji są też dwie klacze z trzech zgłoszonych przez Westminster. 

    Pumakatzi, choć imię to jeszcze niewielu cokolwiek mówi, to córka Golden Horna, której sylwetkę, razem z Lady Monią i Karinką, prezentowaliśmy na Traf News w pierwszym odcinku serii o dwulatkach 2023. Pumakatzi to klacz, której papier od początku robił spore wrażenie. Jest po ogierze Golden Horn (Cape Cross – Fleche D’Or po Dubai Destination), a to jeszcze nie największy plus, w dodatku była droga, jak na polskie warunki, kosztowała aż 30 tysięcy euro, mimo że rok wcześniej, jako źrebak została sprzedana trzy razy taniej. 

    Jej ojciec wygrał Epsom Derby, a także Nagrodę Łuku Triumfalnego, Champion Stakes i Eclipse Stakes. Po sezonie w wieku trzech lat zakończył karierę, podczas której dla swoich właścicieli zarobił niemal cztery i pół miliona funtów. Był czołowym koniem światowych wyścigów, specjalizującym się w długich dystansach. U szczytu kariery miał rating 132 funty. Przez osiem lat był reproduktorem w Wielkiej Brytanii, w stadninie Godolphin, ale jego przychówek nie zachwycał, więc cena stanówki spadła z 60 tysięcy funtów w 2016 roku do 8 tysięcy w 2023 r., w sezonie 2024 wraca na poziom 10 tysięcy. 

    Golden Horn. Fot. Racing Post

    Pierwsze konie po Golden Hornie były bardzo drogie drogie, w 2017 roku średnia cena roczniaka wynosiła ponad 183 tysiące funtów (np. Gold Maze kosztował 758 tysięcy dolarów), ale tutaj również odnotowaliśmy znaczny spadek i średnio za rocznego konia po Golden Hornie w 2022 roku trzeba było zapłacić już “tylko” 18 tysięcy euro. Gdy po raz pierwszy pisaliśmy o tej trójce Westminster, po Golden Hornie było pięć koni z ratingiem powyżej 110 funtów, teraz jest ich już dziewięć, więc rok 2023 był dla jego potomstwa bardzo dobry.

    Matką Pumakatzi jest dobra Tidespring (Monsun – Sweet Stream po Shantou). Wygrała dwa wyścigi i zarobiła ponad 67 tysięcy euro, osiągając rating na poziomie 105 funtów. Z powodzeniem ścigała się na torach we Francji i w Niemczech. Jej największym sukcesem było wywalczenie drugiego miejsca w niemieckim St.Leger – 2800 m, kiedy przegrała o półtorej długości z Altano (Galileo – Alanda po Lando). Po dwunastu startach Tidespring zakończyła karierę. Następnie jako matka stadna dała sześć źrebaków, ale niestety nie doczekamy się kolejnych, bo w roku 2022 padła.

    Trzy konie od niej już biegały, a dwóm udało się wygrać. Najlepiej do tej pory spisywał się pełny brat klaczy zakupionej przez firmę Westminster – Trawlerman. Dla stajni Godolphin wystartował już 15 razy i zarobił ponad 750 tysięcy funtów. Najlepszym jego wynikiem było zwycięstwo w tegorocznym Long Distance Cup (G2), gdzie pokonał świetnego Kypriosa. Po jego sukcesach wartość klaczy Westminster z 30 tysięcy euro, znacznie wzrosła. Zapis do niemieckiego Oaks nie jest zaskakujący, bo  Pumakatzi zdecydowanie ma prawo być późnym koniem, sam Trawlerman wyszedł do startu jako dwulatek 23 listopada, więc nie zdążyłby zadebiutować w wieku dwóch lat w Polsce. Bardzo rzadko zdarza się, żeby w Polsce trenował koń tak blisko spokrewniony z gwiazdą tego formatu.

    Trawlerman, brat klaczy Westminster, wygrywa prestiżowy Long Distance Cup. Fot. Darley

    Drugą klaczą, zgłoszoną przez polskiego Trenera Roku 2023 do Preis der Diana, jest Lady Monia, czyli – jak co roku – koń z ogromnym potencjałem, własności Westminster, a w treningu Janikowskiego – po Sea The Moonie. To po prostu sprawdzony sposób na sukces.

    Lady Monia okazała się znacznie wcześniejsza od koleżanki stajennej, ale takie wrażenie sprawiała już w styczniu zeszłego roku. Maciej Janikowski najpierw trafił na świetną Moonu, liderkę rocznika dwulatków, później bardzo dobrą trzylatkę, która w wieku czterech lat wygrała G3 i Listed we Włoszech i była nominowana do miana Konia roku.

    Rok po Moonu do stajni trafił Westminster Moon, który w wieku dwóch lat wystartował dwa razy (pierwszy, trzeci), a później został polskim derbistą. Czy Lady Monia, która jako dwulatka pobiegła dwa razy, zachowując przy tym status niepokonanej, pójdzie jeszcze krok dalej i powalczy w niemieckim Oaks? Oby, choć byłby to jeden z największych sukcesów w historii polskich wyścigów, więc ciężko to sobie wyobrazić.

    Jej ojciec Sea The Moon biegał niewiele, a i tak zostanie zapamiętany przez Niemców, na długie lata. Nigdy nie wyjechał za granicę ojczyzny. Wygrał 4 wyścigi na 5 startów, ale jednak tylko w Niemczech. Derby za to wygrał o imponujące 11 długości. Gdyby tego było mało, to teraz doskonale spisuje się jako reproduktor. Cena jego stanówki, odwrotnie niż w przypadku Golden Horna, z biegiem czasu była coraz wyższa. Zaczął z poziomu 15 tysięcy funtów, a obecnie kryje za 32,5 tysiąca. Od 2015 roku stacjonuje w Lanwades Stud w Newmarket.

    Daje świetne konie dystansowe, ale wbrew pozorom, nie są one bezradne w pierwszym roku startów. Aż 22 procent z nich w wieku dwóch lat odniosło zwycięstwo (dane z Racing Post w oparciu o zarejestrowane w ich bazie konie). Jego potomstwo biega od 2018 roku, a dziesięć koni po nim dobiło do ratingu na poziomie 110 lub więcej. Najlepsze do tej pory były – Alpine Star (rpr 119), która wygrała Coronation Stakes (G1 – 1600m) oraz Fantastic Moon, niemiecki derbista 2023. 

    Matka Lady Monii to amerykańskiej hodowli Assembly. Wywodzi się ze świetnej rodziny 2-d, jak znane doskonale Northern Dancer, czy Danehill, ale także, w Polsce, Konstelacja, Korab, czy Królowa Śniegu. Jej korzenie sięgają daleko w głąb historii niesamowitej stadniny Juddmonte Khalida Abdullaha. Assembly dwa razy wygrała (suma nagród 56 tysięcy dolarów) w mniejszych gonitwach (na 1600 m) i dała do tej pory dwa konie – Valiant Kinga 112 rpr (2020), który do tej pory osiem razy ścigał się dla Josepha O’Briena oraz Bateau Bay (2019). Valiant King był drugi w G3 na dystansie 2400 metrów w Naas i szósty w Caulfield Cup G1 w Australii, a Starsza z rodzeństwa (57 rpr) biegała dziesięć razy pod wodzą Philipa Kirbiego, ale ze słabymi efektami.

    Trener Maciej Janikowski w wywiadzie dla Traf News przybliżył sytuację zdrowotną dwulatki po Sea The Moonie, wyjaśniając dlaczego kosztowała zaledwie pięć tysięcy gwinei. Wzięło to się najprawdopodobniej ze śladu po przykurczu z czasu, gdy była jeszcze źrebakiem. Niemniej jednak podkreślił, że rozwija się prawidłowo i sprawia bardzo dobre wrażenie.

    Lady Monia najwidoczniej nie przejęła się tym, co sprawiło, że na aukcji roczniaków była bardzo tania, bo w dwóch dotychczasowych startach na Służewcu zdążyła oczarować niejednego eksperta. Najpierw łatwo wygrała wyścig dla klaczy na 1300 metrów, mimo że konkurentki miały od niej większe doświadczenie. Później, w ostatni dzień wyścigowy sezonu 2023, pewnie zwyciężyła w Nagrodzie Hipokratesa, pokonując przy tym drugiego w Nagrodzie Mokotowskiej ogiera Heaven Give Enough. Lady Monia była dość późna i celem dla niej miały być gonitwy dla trzyletnich klaczy, więc można spodziewać się, że z czasem będzie znacznie iść do przodu. 

    Póki co, jest jeszcze za wcześnie na ocenianie ich szans w niemieckim Oaks, ba, nawet ich start nie jest przecież pewny. To, czy pobiegną, będzie oczywiście zależne od startów na początku sezonu 2024 w Polsce. Zgłoszenie do Preis der Diana należy ocenić jako “na wszelki wypadek”, gdyby okazało się, że któraś z tych klaczy jest wybitna. Dzięki temu nie trzeba będzie płacić dziesiątek tysięcy za dodatkowy zapis w lipcu.

    Zgłoszenie do niemieckiego Oaks ma jeszcze jedna z klaczy własności Westminster, ale już w treningu Rolanda Dzubasza, byłego niemieckiego czempiona trenerów. Mowa o klaczy Lovely Lena. To córka rzadko spotykanego w roli reproduktora, w naszych realiach, Camelota oraz Sannkali, klaczy po Medicean, która była własności księcia Agi Khana. Lovely Lena także jeszcze nie biegała.

    Camelot. Fot. Coolmore

    Michał Celmer

    Na zdjęciu tytułowym Lady Monia

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły