More

    Rebel’s Romance podbił serca Katarczyków. Szczepan Mazur bez dosiadu w dwóch najważniejszych wyścigach w Katarze 

    Za nami najważniejszy mityng sezonu w Katarze – Amir Sword Festival, podczas którego wszystkie wyścigi mają pulę nagród wynoszącą co najmniej 100 tysięcy dolarów, a najważniejsze 25 razy więcej, 2,5 miliona dolarów. W czwartek łączna suma nagród wynosiła 800 tysięcy dolarów, w piątek 1,5 miliona, a w sobotę aż 7,7 miliona dolarów. W sumie to niebotyczne 10 milionów dolarów. Jedną z najważniejszych postaci tegorocznego Amir Sword Festival był polski dżokej. W jego trakcie Szczepan Mazur wygrał trzy wyścigi, w tym prestiżowy Qatar International Cup G1 dla koni arabskich, jednak w najważniejszym wyścigu mityngu dla koni pełnej krwi angielskiej Szczepan nie dostał dosiadu, podobnie jak na HH The Amir Sword G1 dla czołowych arabów świata. Na gonitwę Amir Trophy rangi G3 przyjechały bardzo mocne konie z Anglii, Irlandii, Japonii, Hong Kongu oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Wygrał świetny Rebel’s Romance ze stajni Godolphin.

    Luty w Katarze stoi pod znakiem zawodów sportowych światowego formatu. Na ten okres przypada Qatar Open, prestiżowy turniej tenisa dla kobiet o randze WTA 1000, który po raz trzeci z rzędu wygrała Iga Świątek, będąc pierwszą osobą, która tego dokonała, od czasu zwycięstw Sereny Williams w Miami sprzed dekady. Do tego doszły w tym roku mistrzostwa świata w pływaniu, w których brązowy medal dla Polski zdobył w sobotę Jakub Majerski na dystansie 100 metrów stylem motylkowym. 

    Jednak dla nas, “wyścigowców”, najważniejszym z tych wydarzeniem w katarskiej stolicy był Amir Sword Festival. Trzydniowy mityng, w którym łączna pula nagród sięgała 10 milionów dolarów, a jedną z najjaśniej świecących gwiazd znów był Szczepan Mazur. Dla porównania to pula nagród ponad trzy razy większa niż w światowej sławy turnieju Doha Open. Polak podczas Amir Sword Festival wygrał trzecią najważniejszą gonitwę festiwalu, Qatar International Cup z pulą nagród 500 tysięcy dolarów. Powtórzył tym samym sukces sprzed roku, który w wywiadzie dla Traf News opisywał jako największe osiągniecie w karierze. Jest więc czego gratulować, drugi taki sukces to nie przelewki. 

    Szczepan Mazur wygrywa Qatar International Trophy. Fot. Qrec

    Szczepan zdecydowanie jest doceniany w Katarze, ale dalej podczas najważniejszych wyścigów bywa pomijany. Do startu Amir Sword Festival był liderem katarskiego czempionatu, ale w tym kolejność jest szeregowana w zależności od sumy wygranych, więc po przełomowym momencie, w którym pule nagród były kilkadziesiąt razy większe niż podczas zwyczajnego dnia wyścigowego w Katarze, czempionat został wywrócony do góry nogami.

    Aktualnie liderem jest belgijski magik Christophe Soumillon, który przejechał w tym sezonie w Katarze tylko 21 wyścigów, jednak zarobił na nich aż 709 tysięcy riali katarskich i to on najprawdopodobniej zamknie ten rok z tytułem czempiona Kataru. Drugi jest Michael Barzalona z 532 tysiącami i 53 startami, a trzeci William Buick z przejechanymi jedynie czterema wyścigami i jednym zwycięstwem (529 tysięcy riali). Polak jest piąty z dorobkiem 31 zwycięstw i sumą nagród równą 453 tysiącom. Wyprzedza go jeszcze Lukas Delozier, który ma za sobą doskonały weekend. Obecnie ma 37 wygranych i zarobiony 527 tysięcy riali.

    Wśród polskich kibiców pomijanie Mazura w najważniejszych gonitwach sezonu budzi pewien niesmak, ale nie można się temu zjawisku dziwić. Na liście startowej H H Amir Trophy znalazło się 11 koni. Stajnia Wathnan Racing wystawiła trzy konie, były to Simca Mille, Haunted Dream i Jeff Koons. Na tym kończy się część stawki trenowana w Katarze. Reszta przyjechała z zagranicy. Niestety dla nas, kibiców, tak się składa, że Wathnan Racing raczej nie korzysta z usług polskiego dżokeja. Zamiast niego stajnia obsadziła swoje konie dwoma światowej sławy dżokejami i Katarczykiem. Byli to Mickael Barzalona, Oisin Murphy oraz Faleh Bughanaim. 

    Pierwsza dwójka to europejscy czempioni. Murphy był trzykrotnym czempionem brytyjskim (2019, 2020, 2021), a Barzalona czempionem Francji w roku 2021. Z kolei Faleh Bughanaim jest Katarczykiem, docenianym przez wielkie stajnie w tym kraju. Najprawdopodobniej ze względu na pochodzenie i chęć kreowania patriotycznego wizerunku katarskich właścicieli. Jak podają Sports Lens i Thoroughbred Daily News, stajnia Wathnan Racing to stajnia własności Emira Kataru, Tamima ibn Hamad Al Saniego, który z resztą pojawił się na dwa najważniejsze wyścigi na tegorocznym mityngu Amir Sword Festival. Z kolei druga wielka katarska stajnia Al Shaqab Racing, również korzystająca z usług Bughanaima, jest zarządzana przez brata Tamina (Emira Kataru), szejka Joaana, a jego kuzyn, szejk Fahad, prowadzi Qatar Racing.

    Oczywiste więc jest, że chętniej do siodła najlepszych swoich koni zaproszą oni Faleha niż Szczepana, nawet jeśli ten będzie lepszy od pierwszego o dwie klasy. Z drugiej strony, bez paszportu katarskiego, potrzeba jest sławy i marki. Bez sukcesu pokroju najlepszych europejskich dżokejów, raczej na stałe podczas tego typu gonitw, nie będzie gościł na listach startowych obok nazwisk rodziny królewskiej Kataru, która woli wydać krocie i zaprosić do siodła absolutną światową czołówkę.

    Faleh Bughanaim wygrywa Qatar Derby w barwach Emira Kataru. Fot. Turf Talk

    Skuteczność Bughanaim jednak ma mierną. Na 214 startów wygrał jedynie 12 wyścigów (5,6%), z kolei Polak wygrał już 31 gonitw na 240 dosiadów (11,9%). Pozostałe konie zostały obsadzone dżokejami rzadko jeżdżącymi w Katarze. William Buick, Jim Crowley, Ryan Moore, Tom Marquand, Yasunari Iwata, Yuga Kawada i Joao Moreira. Wyjątkiem jest jeszcze Alberto Sanna, który pojechał na Russian Emperorze, ale wynikało to z tego, że w przeszłości jeździł na nim, gdy ścigał się na stałe w Hong Kongu. 

    H H The Amir Trophy to gonitwa o potężnej puli nagród, większej niż europejskie klasyki, których wyniki decydują o przyszłości światowej hodowli. Sporo większej. Angielskie Derby mają sumę nagród 1,5 miliona funtów, więc w przeliczeniu to 1,9 miliona dolarów, czyli o 600 tysięcy dolarów mniej niż ma H H The Amir Trophy. To wyścig z pulą nagród 2,5 miliona dolarów, który ma rangę G3.

    Takie rzeczy spotkać można tylko na Bliskim Wschodzie, którego najwięksi władcy, za pomocą ogromnych sum, chcą błyskawicznie zdominować świat wyścigów konnych i trzeba przyznać, że ich rola w światowych wyścigach jest coraz większa. To tylko kwestia czasu zanim Amir Trophy i inne podobne katarskie gonitwy, pójdą śladami Dubai World Cup, czy Saudi Cup i staną się gonitwami G1, a później na stałe znajdą miejsca w kalendarzach najważniejszych stajni z całego globu. Pieniądze i prestiż. To wystarczy. Nawet na pustyni. 

    Trzeba jednak powiedzieć, że choć wysoka ranga tych gonitw jeszcze stale rośnie, to najlepsze konie świata, specjalizujące się w wyścigach na trawie, jeszcze stosunkowo rzadko startują w tych gonitwach, choć i to zaczyna się zmieniać. Dla przykładu koń roku 2023 Equinox nie opuścił azjatyckiej ziemi. Pojawił się w Dubaju, ale do Europy się nie wybrał. Wynika to w dużej mierze z zimowego terminu tych mityngów, który jest bardzo niekorzystny dla europejskich stajni. Natomiast w wyścigach na nawierzchni dirt w Dubaju, czy od niedawna też w Arabii Saudyjskiej, startują zwykle najlepsze konie w tej specjalności na świecie, głównie z USA (ewentualnie z Japonii), bo Europa biega przede wszystkim na trawie (choć Mishriff potrafił wygrać Saudi Cup).

    Przechodząc jednak do samej gonitwy, trzeba powiedzieć, że już widać, jej znaczenie w ujęciu globalnym. Na okazję tego wyścigu pojawiły się w Katarze konie z potężnych stajni Coolmore, Godolphin, Shadwell, Shadai, czy opisanego szerzej gospodarza Wathnan Racing, więc niezależnie od tego, że konie własności Emira zajęły miejsca szóste, siódme i ósme, jest to sukces organizatorów.

    W Polsce jest obawa o to, że na najważniejsze gonitwy na Służewcu przyjadą konie zza granicy i “ukradną nasze pieniądze”. Jak widać na dzisiaj przedstawionym przykładzie, tak wyglądają światowe realia na szczycie i jednoznacznie taka jest cena rozwoju. Inna sprawa, że w Katarze właściciele, trenerzy czy hodowcy nie muszą martwić się rentownością stajni przez przerażająco małą pulę nagród w sezonie.

    Z drugiej strony trzeba też zauważyć, że katarscy szejkowie mają ogromne dochody z ropy naftowej i gazu, dzięki czemu organizatorzy mityngów mogą sobie pozwolić na fundowanie wielkich nagród i stałe ponoszenie strat finansowych, bez możliwości odzyskania większości tych pieniędzy, wyłożonych na wyścigi. Kraje Bliskiego Wschodu, z Katarem na czele, podjęły strategię budowania swoich pozycji na rynku międzynarodowym, poprzez organizację i sponsoring wydarzeń sportowych na najwyższym poziomie. Efektem tego jest wykładanie setek milionów na przemysł wyścigowy.

    Wathnan Racing chciało po cichu wejść do świata wyścigów konnych, jednak duże sukcesy na europejskich torach uniemożliwiły emirowi Kataru anonimowość. Fot. TDN

    Rozczarowaniem dla Europejczyków mogło być ostatnie miejsce konia własności Coolmore, jedynej stajni w stawce zarządzanej przez bogaczy ze Starego Kontynentu. Point Lonsdale kończył 10 długości za zwycięzcą, a wcześniej przecież biegał na wysokim poziomie. Był drugi w National Stakes G1 w 2021 roku, a w ubiegłym sezonie kończył czwarty w Ascot Champions Stakes G1. Ósme miejsce zajął Jeff Koons, katarski derbista z tego sezonu, dosiadany przez Bughanaima.

    Niecała długość dzieliła go od pięcioletniego ogiera Simca Mille, który od niedawna biega dla emira Kataru. W 2022 roku był szyję za Onesto w Grand Prix de Paris (G1 – 2400 m). W zeszłym sezonie wygrał Grand Prix de Chantilly (G2 – 2400 m), był drugi w Prix Ganay (G1 – 2100 m), a co najważniejsze dla Polaków, wygrał Grosser Preis von Berlin, gdzie siedem długości za nim kończyły Le Destrier własności Sławomira Pegzy, Lady Ewelina ze stajni Westminster oraz New London, reprezentujący Godolphin.  

    Pierwszą piątkę obsadziły konie trenowane głównie w Azji, choć zwycięzca Rebel’s Romance – mimo że akurat do tej gonitwy mógł dłużej przygotowywać się w Emiratach Arabskich, bo jest własnością stajni Godolphin, szejka Mohammeda al Maktouma – to jednak często też trenuje i startuje w Europie w treningu Charliego Appleby’ego.

    Piąty był Russian Emperor, który od maja zeszłego roku jest pod formą i zawodzi. Pół długości przed nim, a ciągle ze stratą pięciu do zwycięzcy, był North Bridge, który wygrał American Jockey Club Cup w japońskiej Nakayamie (G2 – 2600 m) i był ósmy, ale krótko w Osaka Hai (G1, z pulą nagród ponad milion funtów – 4,5 długości za pierwszym Jack D’Or). Trzeci był Satono Glanz, który w maju wygrał Kyoto Shimbun Hau (G2 – 2600 m), a później był dziesiąty w japońskim St Leger. 

    William Buick po wygranej na ogierze Rebel’s Romance w Amir Sword. Fot. Qatar Tribune

    Drugie miejsce przypadło Zeffiro, który w ostatnim starcie, 10 grudnia, był drugi w Hong Kong Vase G1. Zwyciężył świetny Rebel’s Romance ze stajni Godolphin. Dzięki tej wygranej syn Dubawiego ma wygrane już niemal 3,5 miliona funtów. Sześciolatek miał w stawce “kolegę stajennego”, który w teorii mógł pełnić rolę lidera, pacemakera, ale jak się okazało, nie było to konieczne. Rebel’s Romance sam poszedł na front, na klasę. Objął prowadzenie jeszcze przed wejściem w pierwszy zakręt. Galopował z przewagą półtorej długości nad japońskim duetem Zeffiro i Satono Glanz. 

    Rebel’s Romance nie odskoczył od rywali od razu, na prostej. William Buick musiał chwilę popracować posyłem. Wałach doskonale oddał od bata i wyraźnie przyspieszył, zostawiając rywali w tyle. Dwieście metrów przed celownikiem było już „pozamiatane”. Konkurencja była bez szans. Rebel’s Romance leciał po pewne zwycięstwo i choć dostał głupiego bata od Buicka przed samym celownikiem, to trzeba powiedzieć, że norwesko-brytyjski dżokej przeprowadził go w tym wyścigu bezbłędnie. 

    Świetny reprezentant stajni Godolphin od dawna biega na bardzo wysokim poziomie i to zwycięstwo nie powinno nikogo dziwić. Dwa lata temu wygrał Grosser Preis von Berlin i Preis Von Europa (G1 – 2400 m), po czym pojechał do Keeneland, skąd wrócił jako triumfator Breeders Cup Turf (G1 – 2400 m). Rok 2023 zaczął od siódmego miejsca w Dubai Sheema Classic, 11 długości za Equinoxem. Pasmo niepowodzeń miało swoją kontynuację w Stanch Zjednoczonych, gdzie Rebel’s Romance był bitym faworytem w Bowling Green Stakes (G2 – 2600 m), ale na ostatnim zakręcie się potknął i zrzucił Richarda Mullena. 

    Rebel’s Romance wygrywa lekko Amir Trophy 2024. Fot. Qrec

    W trzecim starcie sezonu, już pod Buickiem, który przyjechał do Belmont, był dopiero czwarty, mimo że i tu był zdecydowanym numerem jeden dla graczy. Później zszedł na dużo niższy poziom. W angielskim Kempton, w połowie grudnia, wygrał Listed na 2400 metrów o nieco ponad długość. Teraz pokazał, że powoli odnajduje formę z 2022 roku i ten sezon w jego wykonaniu najpewniej będzie dużo lepszy niż miniony. Rok dopiero się zaczął, a on już wygrał prawie półtora miliona dolarów. 

    Rebel’s Romance jest synem najdroższego reproduktora świata, ogiera Dubawi, który – tak samo jak Frankel – kryje za 350 tysięcy funtów. Półbrat Rebel’s Romance’a – Measured Time, właśnie po Frankelu, także dla Godolphin wygrał w tym roku gonitwę rangi G1, Jebel Hatta w Dubaju. Ich matka Minidress (po Street Cry) to fantastyczna klacz stadna, od której biegały dotąd tylko cztery konie i wszystkie osiągnęły rating powyżej 100 funtów. Sama Minidress nie biegała dużo, bo jedynie cztery razy, ale i tak zdobyła black type, za drugie miejsce w Listed w Goodwood na dystansie 2000 metrów. Z kolei jej matka Short Skirt, babka sobotniego zwycięzcy, była druga w Yorkshire Oaks i trzecia w Epsom Oaks w 2006 roku. 

    Najważniejszym dla Katarczyków wyścigiem mityngu był H H The Amir Sword. Gonitwa przeznaczona dla koni czystej krwi arabskiej, rangi G1, na dystansie 2400 metrów i z pulą 2,5 miliona dolarów, więc warunki finansowe identyczne jak dla folblutów w Amir Trophy. W niej również zabrakło polskiego dżokeja. Wygrał wyjątkowy Al Ghadeer w pięknym stylu pod Christophem Soumillonem. Dalej był starszy Abbes własności emira Kataru z Mickaelem Barzaloną w siodle (z tej stajni biegł także ostatni Bin Al Tair pod Carlosem Henrique), a podium zamykała Al Doha pod swoim stałym dżokejem Olivierem Peslierem.

    Al Ghadeer kompletuje potrójną koronę, wygrywając Amir Sword. Fot. Qrec

    Za nimi znalazło się już jednak miejsce dla dwóch jeźdźców na stałe widywanych w katarskich wyścigach. Na czwartym AA Feel The Burn jechał Lukas Delozier, na piątym Hareebie był Tomas Lukasek. Szóstej Divine Princess dosiadał za to Tom Marquand. Te trzy konie trenowane są na co dzień w Katarze przez trenera Rudy’ego Andre Nerbonne’a, a AA Feel The Burn i Divine Princess należą do stajni Yasmeen Bint Mohammed Bin Khalifa Al-Thani, również z rodziny władców. Na koniach tej stajni również rzadko mamy okazję oglądać Polaka. Haareb z kolei nalezy do Iman Al Thani, również z rodziny tronu.

    Następnie kończyły konie ze wspomnianej wcześniej stajni Al Shaqab Racing, należącej do brata emira Kataru. Siódma Mezown biegła pod Olivierem D’Andigne, który od tego sezonu jest jej wyłącznym jeźdźcem, a ósmy był Al Tammtam pod Falehem Bughanaimem w tych samych barwach. Przedostatni był gość z Omanu Djalnor pod Maikonem De Souzą, który przyjechał z koniem specjalnie na ten wyścig. Ostatni raz w Katarze był cztery lata temu.

    Michał Celmer

    Na zdjęciu tytułowym Rebel’s Romance frunie po zwycięstwo w Dosze. Fot. Racing Post

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły