Dwa sześcioletnie konie, które w ostatnich sezonach zwyciężały na Służewcu, a teraz są trenowane we Francji przez Alicję i Roberta Karkosów, w czwartek 29 lutego wystartowały na tore Chantilly w gonitwach klasy trzeciej na piaskowo-syntetycznej nawierzchni PSF. Oba spisały się dobrze, pokazując pod Ludovicem Boisseau ładne finisze, choć w obu przypadkach można mieć mały niedosyt, bo przy lepszym ułożeniu się gonitwy (wpływ na to miały niekorzystne numery start boksów obu koni), optymalnej jeździe, Gryphon mógł być w swoim wyścigu drugi, a Abelard F nawet wygrać. Ostatecznie Abelard zajął trzecie miejsce, zaledwie długość za zwycięzcą, a as Janusza Szweycera był czwarty, a od drugiej pozycji dzieliły go łeb i szyja. Mający status black typer winner Galashiels ze stajni Godolphin był poza zasięgiem. Dla Gryphona i Galashielsa był to głównie start przygotowawczy do gonitwy Prix Exbury G3 na 2000 m, która odbędzie się 16 marca na torze Saint-Cloud na trawie.
Dystans w czwartek w Chantilly w Prix de Montsoult, conditions klasy trzeciej, był dość krótki, 1800 metrów, a Gryphon (Vadamos – Guiletta po Dalakhani) w stawce trzynastu koni wylosował niezbyt dobry numer startowy (10). Wyścig został rozegrany w mocnym tempie, od startu konie szarpnęły. Gryphon pod Boisseau nieźle przyjął, a gdy konie przyspieszyły galopował początkowo na 4-5 miejscu od końca. Był jednak przy kanacie, nie miał przejścia i przed wyjściem na prostą znalazł się na przedostatnim miejscu. Jadący wcześniej obok niego na faworyzowanym Galashiels Mickael Barzalona zdołał wcześniej przesunąć się do przodu.
Boisseau wyprowadził Gryphona (z kursem 8,3:1 był piątą grą) na pole i rozpoczął długi finisz. Nie jest to jednak typ konia o błyskotliwym przyspieszeniu, jest raczej ciągły i jednostajny, choć jak się rozpędzi, potrafi zafiniszować, tak jak w swoim poprzednim wyścigu we Francji, gdy zajął drugie miejsce. Teraz też odrabiał stratę, ale dystans 1800 metrów był trochę za krótki na skuteczny finisz, rywale uciekli trochę za daleko i ostatecznie koń Janusza Szweycera zajął czwarte miejsce.
Trenowany przez Andre Fabre’a pięcioletni Galashiels (Australia – Glenmayne po Duke of Marmalade) wygrał dość łatwo o dwie długości (był faworytem z kursem 4:1), ale ze Speechmanem (po Kingman) ze stajni Wertheimerów koń trenowany przez Polaków przegrał tylko o łeb, a szyję przed nimi był Ifach. Boisseau rywalizował na finiszu z prawdziwymi dżokejskimi tuzami. Koni z pierwszych trzech miejsc dosiadali Mickael Barzalona, Cristian Demuro i Maxime Guyon, a więc trzej najlepsi jeźdźcy czempionatu 2023 we Francji.
Gryphon po raz kolejny pokazał się we Francji z dobrej strony, jest w formie, ale wydaje się, że gdyby Boisseau zdołał w dystansie i przy wyjściu na prostą zająć na nim trochę lepszą pozycję, bliżej czoła wyścigu, to mógł spokojnie być drugi, bo koń z Godolphin był raczej poza zasięgiem.
– Trudno do końca powiedzieć, czy Gryphon był w dystansie ustawiony za daleko. Było raczej dla niego za krótko – mówi Robert Karkosa. – Można powiedzieć, że on w tym wyścigu robił sobie taki szybszy galop. Dla niego mamy przygotowany wyścig 16 marca rangi G3. Tu miał iść przede wszystkim dla treningu, było ustalenie, że Ludovic może najwyżej 1-2 razy użyć bata. Zobaczymy co będzie po trawie, jak przyjdzie 2000 metrów, a nie wyścig dla „spryciulków”, jak teraz. Ludovic powiedział po gonitwie, że było trochę szarpane tempo. Ruszyli mocno, później trochę wzięli na siebie, później znów było przyspieszenie. Gryphon nie za bardzo lubi takie szarpane tempo. On lubi mocne tempo, ale równe. W G3 w Saint-Cloud, gdy pojadą 2000 metrów pewnie dość mocno i równo, może będzie biegło tylko z 5-6 koni, schowa się i będzie czekał na prostą. Tutaj było dużo koni, musiał wyjechać na duże koło. Miał zły numer startowy. Co prawda tak samo jak ten zwycięzca z Godolphin, ale Barzalona szybciej się zorientował, wykorzystał sytuację i przeszedł do przodu. Boisseau za nim pojechał, ale miał pewną stratę – analizował Karkosa.
Kluczowe jest pytanie, czy po powrocie z PSF na trawę Gryphon będzie biegał jeszcze lepiej…
– W Polsce Gryphon dobrze leciał po trawie, dlatego zakładamy, że we Francji będzie biegał lepiej po trawie, na miękkiej nawierzchni, niż na PSF. Widać po dotychczasowych wyścigach, że Gryphon w końcówce dobrze idzie na bieżni PSF. Na tej nawierzchni 1800 metrów to jest plus minus tak jak na trawie 1600 m. Zawsze te 200 metrów trzeba narzucać. Gryphon między poprzednim startem, gdy zajął drugie miejsce, a tym, nie robił żadnego galopu, dwa tygodnie chodził spokojnie, bo ten wyścig to miał być w pewnym sensie jego galop. I czekamy z nadziejami na kolejny start, bo teraz wczesną wiosną jest jego jedyna szansa żeby w grupie zaistnieć we Francji. A później będzie możliwość powrotu do klasy pierwszej, czy drugiej po trawie, by powalczył o zwycięstwo. Rozważany jest też plan, by go pod koniec sezonu sprzedać w gonitwie typu reclamer – zakończył Robert Karkosa.
Czas gonitwy na 1800 metrów (tor PSF) bardzo dobry – 1 min 48,77 s, a Gryphon pokonał ten dystans w 1 min 49,18 s, a więc w granicach jednego z najstarszych rekordów toru na Służewcu, który ustanowił w 1954 roku czteroletni Dotti (Salut – Ottilia po Telefierique) z Mosznej pod Walentym Stasiakiem (1 min 49 s, ale na trawie). Za czwarte miejsce Gryphon zarobił 1800 euro, a więc plus minus na swoje miesięczne utrzymanie we Francji. W poprzednim jego starcie nagroda za drugie miejsce wyniosła 5400 euro.
Dopiero szóste miejsce w czwartek w Chantilly zajął pod Ioritzem Mendizabalem siedmioletni Alrehb (War Front – Tahrir po Linamix), trenowany w Anglii przez Kevina de Foya. W siodle (57 kg). Alrehb biegał w Wielkiej Brytanii 23 razy, wygrał 5 wyścigów i ponad 100 tysięcy funtów (rating 107). W grudniu był dwa razy piąty w biegach rangi Listed na torze all-weather w Kempton i Lingfield na 1600 i 2000 metrów. 24 stycznia po raz pierwszy wystartował we Francji – w Chantilly zajął pod Maximem Guyonem drugie miejsce w conditions klasy pierwszej na 1800 m, przegrywając tylko 5/4 długości Dawn Intello, który jest koniem ze statusem black type winner.
Dopiero ósmy w wyścigu z Gryphonem był drugi koń, obok Galashielsa, mający status black type – czteroletni Nasomo (też syn ogiera Australia, angielskiego i irlandzkiego derbisty), trenowany w Niemczech przez Petera Schiergena.
Wyhodowany w Irlandii Galashiels biegał dotąd 8 razy, wygrał 4 wyścigi i około 80 tysięcy euro. W lipcu 2022 roku zwyciężył pod Barzaloną w Grand Prix de Clairefontaine LR na 2400 m, bijąc Assistenta i Master Gatsby. Później startował też dwa razy w gonitwach rangi G3 na Longchamp, zajmując czwarte miejsce w Prix de Lutece na 3000 m i w ostatnim starcie w maju 2023 roku był szósty (ostatni) w Prix d’Hedouville na 2400 m, ale w bardzo mocnej stawce stracił niewiele. Przed nim były bardzo dobre konie – Haya Zark, Kertez, Know Thyself, Or Gris, Mutabahi.
Zarówno Galashiels jak i Gryphon mają zapis na 16 marca do gonitwy Prix Exbury G3 na 2000 m, która odbędzie się na torze Saint-Cloud na nawierzchni trawiastej. W pierwszym zapisie znalazły się tam znakomite konie (jest ich teraz 15) i kluczowe jest, które utrzymają się w zapisie, a które zostaną skreślone (a przy kolejnych potwierdzeniach we Francji wycofywanych jest sporo koni). W ostatnich pięciu latach w tej gonitwie zawsze startowało 8 lub 9 koni i w tym roku ich liczba powinna być zbliżona.
Po pierwszym zgłoszeniu na liście startowej są tak znakomite konie jak: Haya Zark (zwycięzca z 2023 roku), Horizon Dore, Dubai Honour, Rashford, czy Zarakem. Zajęcie płatnego miejsca przez Gryphona w tak doborowej stawce byłoby praktycznie nierealne, nawet gdyby zrobił życiowy wyścig, ale po wycofaniach mogą się jeszcze pojawić różne szanse. Jeśli Gryphon ma zająć jakieś dobre miejsce we Francji na poziomie G3, to raczej właśnie wczesną wiosną, gdy wyścigi nie są jeszcze tak mocno obsadzone, nie wszystkie konie z czołówki wychodzą do startu, albo nie są jeszcze w najwyższej formie.
W kolejnym wyścigu Gryphon może być w jeszcze wyższej formie i pewnie będzie prowadzony trochę bliżej frontu, na dystansie 2000 metrów, który wydaje się być teraz dla niego optymalny, może wypaść lepiej niż na 1800 m, zwłaszcza jeśli będzie mocne równe tempo. Zawsze też był uważany za konia, który najlepiej się czuje na miękkiej nawierzchni (a taka zwykle jest w połowie marca na trawie w Saint-Cloud) i choć dobrze radził sobie na dość szybkiej bieżni PSF, to z tego względu też może lepiej wypaść.
W czwartek w Chantilly w handicapie klasy trzeciej na 1300 metrów wystartował też trenowany przez Polaków sześcioletni Abelard F (Belardo – Art Story po Galileo), również znany z występów na Służewcu. W stawce czternastu koni także jechał na nim Ludovic Boisseau z wagą 57,5 kg. Kurs na zwycięstwo Abelarda wynosił 11:1, był piątą grą.
Abelard F miał jeszcze większego pecha przy losowaniu numerów startowych niż Gryphon. Dostał siedemnastkę i ruszał z ostatniego boksu start maszyny. Na dodatek na sprinterskim dystansie 1300 metrów. Wkrótce był zakręt, stawka liczna, więc Boisseau nie pozostało nic innego, jak zejść do kanatu i galopować pod koniec stawki. Przed wyjściem na prostą zaczął przesuwać się z ostatniego miejsca do przodu i mijać kolejne konie.
W połowie prostej Abelard F był trochę zamknięty przy kanacie i Boisseau wyciągnął go lekko w lewo w okolice środka bieżni. Syn Belardo pokazał bardzo dobre przyspieszenie, wyprzedzał rywali i zajął trzecie miejsce, w celowniku bijąc o krótki łeb Just In Time. Wydaje się, że gdyby miał lepszy numer startowy i mógł ułożyć się w dystansie bliżej czołówki, był w stanie ten wyścig wygrać, bo w końcówce bardzo dobrze szedł, a do drugiego na celowniku Bacchilide stracił tylko 3/4 długości, do zwycięzcy Drogo (jechał na nim Barzalona) około jednej długości.
Drogo (Lethal Force – Rex Regina po King’s Best) jest półbratem klaczy Regina Force (po Land Force), która w sezonie 2023 jako dwulatka w treningu Krzysztofa Ziemiańskiego w trzech startach wygrała pod Konradem Mazurem jeden wyścig (II grupa, 1000 metrów) dla rodziny Glinowieckich. Wcześniej była czwarta i druga.
Za trzecie miejsce Abelard F zarobił dla swojego nowego francuskiego właściciela Yoana Popeliera (od dłuższego czasu związanego ze stajnią Polaków) 4500 euro. Popelier zakupił go, po rekomendacji Karkosów, 13 lutego tego roku na aukcji koni w treningu firmy Arqana w Deauville (pracuje tam córka Karkosów – Julia) za jedyne 8 tysięcy euro. Abelard F został jako roczniak kupiony za 40 tysięcy euro w Irlandii przez Krzysztofa Goździalskiego. Teraz po raz trzeci już wrócił do treningu u Alicji i Roberta Karkosów, u których zaczynał karierę.
Abelard F w treningu Polaków wygrał w marcu 2023 roku pierwszą gonitwę we Francji – Prix de la Butte Aux Gens D’Armes w Chantilly i został po niej sprzedany za 17,5 tysiąca euro do Hiszpanii. Od tamtej chwili Abelard F biegał dla stajni Pedro A Mateosa w Hiszpanii. Był trzeci, piąty i dziewiąty w Madrycie oraz trzeci w San Sebastian. Przyjeżdżał też do Francji. Od września trenował go Enrique Léon Penate dla nowego właściciela, stajni Borriquito Como Turf. Od tego czasu wystartował we Francji sześć razy. Ścigał się na torach w Marsylii, Cagnes-sur-Mer, Deauville oraz Pau. Trzy razy zajmował trzecie miejsce, dwa razy był piąty i raz dziewiąty.
Na starcie kariery, od stycznia 2021 roku, jako trzylatek, Abelard F trenował i biegał na konto polskiej trenerki. Pokazał spore możliwości. Był drugi i czwarty w mocnych stawkach w Chantilly, a także trzeci w Deauville. Ograł w jednym z wyścigów Colosseo, który dwa miesiące później zajął drugie miejsce w francuskim klasyku 2000 Guineas G1, tracąc do wybitnego St Marc’s Basilica tylko niecałe dwie długości.
W maju 2021 Abelard F zajął szóste miejsce na 8 koni w gonitwie Listed w Chantilly na 2000 m, ale to był chyba dla niego za długi dystans. Miał wstępne zgłoszenie do francuskiego Derby w Chantilly (na 2100 m), ale ostatecznie w nim nie wystartował, wyjechał do Polski, gdzie trafił do treningu Krzysztofa Ziemiańskiego, u którego wygrał trzy wyścigi.
Robert Zieliński
Na zdjęciu tytułowym Galashiels wygrywa w Chantilly Prix de Montsoult. Na czwarte miejsce finiszuje Gryphon. Fot. France Sire