More

    Karkosa: Kto wie czy nie skończymy z Gryphonem w Łuku

    Po niesamowitym drugim miejscu Gryphona w Prix Exbury rangi G3 w Saint-Cloud polscy fani zaczęli zastanawiać się, jaki jest pułap możliwości syna Vadamosa własności Janusza Szweycera. Z tego względu poprosiliśmy o krótką rozmowę Roberta Karkosę, męża Alicji Karkosy, będącej trenerką sześciolatka. Jak się okazuje Gryphon może mieć jeszcze sporo do zaoferowania…

    Na początek chciałbym, żeby skomentował Pan rewelacyjny występ Gryphona w Prix Exbury. Czy spodziewał się Pan takiego obrotu spraw?

    Spisał się fantastycznie, ale przyznam, że w niego wierzyliśmy. Od początku mieliśmy taki plan, żeby zrobił dwa galopy po PSF. Nie chciałem go ganiać po trawie, bo teraz jest deszczowo, więc tory są za ciężkie na ostatnie szlify. Woleliśmy dać mu dwa wyścigi po nawierzchni syntetycznej. Miał być prowadzony z tyłu i na prostej przyspieszyć, jak galop po prostu. Ludovic jechał jak należy i te dwa wyścigi w C3 i C2 zrobiły swoją robotę. Tym razem, już w G3, pojechaliśmy już porządnie, na front. Miał pokazać na co go stać i wypalił. 

    Haya Zark znowu dobrze zaczął sezon i wygrał ten wyścig drugi rok z rzędu, choć przed rokiem swobodniej. Za Gryphonem kończyły jednak tak świetne konie jak Horizon Dore,  dziesięć długości z tyłu, czy American Flag, dwadzieścia długości za Gryphonem…

    Myślę, że w historii Polski żaden koń tak dobrze nie wypadł z rywalami na tym poziomie. To były konie, które biegają na poziomie G2, G1. 

    Jak się czuje Gryphon po tym wyścigu?

    Bardzo dobrze, nie odczuł wyścigu, a to dlatego, że był odpowiednio przygotowany. Co więcej, według mnie ma jeszcze lekkie rezerwy. Każdy koń po przyjeździe do nas z Polski potrzebuje trzech, czterech miesięcy na aklimatyzację. 

    Jak ten proces przebiegał u Gryphona?

    Bardzo dobrze. Żaden z koni, które do nas przyjeżdżały z Polski tak szybko się nie przestawił. Nie wiem, czego to zasługa, czy jego charakteru, czy budowy, czy może wcześniejszej pracy trenera Macieja Janikowskiego. 

    Jakie gonitwy pojawiają się teraz w planach na sezon 2024 dla Gryphona?

    Rozmawiamy z właścicielem o tym, gdzie teraz go zapisać. Myślimy o gonitwie G2 za trzy tygodnie. 

    Prix D’Harcourt w Paryżu na dwa kilometry, tak?

    Dokładnie. Tam będą startować te same konie, z którymi biegał teraz. Może dopiszą się też jakieś, które jeszcze w tym roku nie biegały. 

    Finisz Prix Exbury. Fot. ZeTurf

    Czyli idziemy krok dalej, z G3 na G2.

    Raczej tak, bo skoro poziom trudności nie musi się zmienić, ponieważ stawka będzie podobna, a nagrody będą większe, to czemu nie próbować. On jest teraz dobrze przygotowany, ten wyścig G3 był naszym celem, więc chcemy wykorzystać jego formę. Wstępnie planujemy zrobić mu bardziej intensywną wiosnę, a później na lato dać mu trochę odpocząć i na jesień z powrotem mocniej pobiegać. Przyjechał miesiąc po Wielkiej Warszawskiej i po 4 miesiącach biega z końmi mającymi po 50 w handikapie i robi z nich marmoladę, to nie wiem, co on pokaże za pół roku. Rozpalił w nas nadzieje, kto wie, czy nie skończymy w Łuku. Wszystko się z czasem okaże, dużo też zależy od dalszych rozmów z właścicielem, póki co są to tylko pomysły. 

    Pytanie tylko, czy konie, które teraz w pięknym stylu pokonał, nie biegły tu w ramach galopu, jak Gryphon w dwóch wcześniejszych wyścigach.

    Tego nigdy nie wiadomo, ale tak samo my nie wiemy, ile Gryphon może pójść jeszcze do przodu. Nie chcemy wracać się na poziom Listed. Tam jest więcej koni, a to koń, który musi być odpowiednio prowadzony w dystansie i to jest łatwiejsze w grupach, gdzie stawki są zazwyczaj mniejsze.

    On ma opinie ciągłego, jednostajnego konia, a tu było dość wolno. Szybszy wyścig chyba też by mu pasował, czy myśli Pan, że przy równiejszej gonitwie może pójść mu jeszcze lepiej?

    Nie jestem pewny, tak samo nie mam przekonania do tego, czy to koń na błoto, jak wszyscy do tej pory uważali. Obecnie w pracy treningowej mało który koń jest w stanie utrzymać jego tempo, a na początku odstawał od naszych koni na kentrach. Poprawił się fizycznie i nie wiem, na jaki poziom będzie w stanie wejść. Pokazał, że taki sposób rozgrywania wyścigów mu pasuje. 

    A jaki dystans byłby dla niego najlepszy?

    Myślę, że optimum to 2000 metrów. 2400 też może być dla niego dobre, ale według mnie wtedy już trzeba by było się nim trochę schować w dystansie, nie jechać z przodu. Jeszcze muszę powiedzieć, że on teraz się uspokoił, w Polsce na wyścigach z niego się piana lała, a tutaj wygląda zupełnie inaczej, jakby niczym się nie przejmował.


    Ludovic Boisseau będzie na nim na stałe jeździł?

    Na razie nie planujemy żadnych zmian. Ludovic ma do niego dobrą rękę. Nie szarpie się, nie ma walki, jest współpraca. Dwa razy go przeprowadził jak trzeba było, trochę go ułożył, to nie mogliśmy go teraz zdjąć na wyścig rangi G3, w którym dopiero Gryphon miał pokazać swoje możliwości. Teraz znowu wypadł dobrze, więc zostawiamy tak jak jest. Czytałem komentarze polskich “ekspertów”, którzy krytycznie oceniali poprzednie dwa starty Gryphona, ale ci ludzie nie rozumieją, że nie w każdym wyścigu koń ma dać z siebie 150% i kończyć w batach. Niektóre starty wyglądają w dany sposób, bo są tylko etapem przygotowań i to właśnie dlatego Gryphon był prowadzony wcześniej w dystansie z tyłu. 


    A jak inne konie się spisują, czy zapowiada jakiś koń super się zapowiada?

    Tak, Bali się wyróżnia. Z papieru i roboty to koń na 2000 metrów we Francji, ale na polskie 2400 starczy, więc myślimy o pierwszej niedzieli lipca.

    Wyniki Prix Exbury. Fot France Galop

    Rozmawiał Michał Celmer

    Na zdjęciu tytułowym Robert Karkosa z Gryphonem. Fot. Ecurie Karkosa

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły