Statystyki dotyczące samej ubiegłorocznej liczby zwycięstw (22 przy 33 drugich miejscach) stajni Janusza Kozłowskiego nie były nadzwyczajnie imponujące, co skutkowało zajęciem 7. miejsca w czempionacie trenerskim. Jeśli jednak przyjrzymy się dokonaniom poszczególnych koni bardziej dokładnie, to dojdziemy do wniosku, że trener ze Służewca nie ma tu najmniejszego powodu do wstydu. Na szczególną uwagę zasługują drugie miejsca wywalczone przez podopiecznych Kozłowskiego w dwóch najważniejszych wyścigach sezonu – Derby i Wielkiej Warszawskiej, a także świetne występy koni arabskich w gonitwach Pattern we Włoszech i Szwecji.
Prowadzona przez niegdyś znakomitego dżokeja stajnia Nova w 2023 roku była klasycznym przykładem sytuacji, w której suche statystyki nie odzwierciedlają rzeczywistej wartości osiągnięć. Oczywiście, wyścigi są jednym z tych sportów, w których zdecydowanie bardziej pamięta się zwycięzców niż tych, którzy zajmowali inne czołowe lokaty. Pod tym względem można powiedzieć, że ubiegły sezon był dla Janusza Kozłowskiego… pechowy.
Nie dość powiedzieć, że jego konie zajmowały drugie miejsca w wielu prestiżowych gonitwach, nie wyłączając z tego Derby (Senlis) i Wielkiej Warszawskiej (Jolly Jumper), ale także wiosennych klasyków – Wiosennej (Migliore Speranza) oraz Rulera (Senlis). Jeśli do tego dołożymy trzy takie lokaty utytułowanego arabskiego cracka Rasmy’ego Al Khalediaha w wyścigu G3 w Mediolanie oraz dwóch gonitwach Listed (Traf Warsaw Mile i President of UAE Cup w Szwecji), to otrzymujemy szereg niezwykle wartościowych rezultatów, które trzeba uznać za sukcesy, choć z pewnością cieszyłyby o wiele bardziej, gdyby część z nich zamienić na wygrane.
Odnotować trzeba natomiast największy sukces w karierze innego konia arabskiego – Wasmy’ego Al Khalediah, mającego za sobą imponujące zwycięstwo na torze Jagersro w gonitwie Wathba Stallions Sprint Cup (Listed). Tym samym Wasmy, a także drugi w Wielkiej Warszawskiej, po raz pierwszy rozgrywanej jako gonitwa Pattern (Listed), Jolly Jumper, uzyskały w 2023 r. cenny status black type. Na Służewcu na poziomie pozagrupowym triumfowały zaś dwuletnia Socorania (Nagroda Cardei) oraz Rasmy Al Khalediah w biegu IFAHR Cup.
Wszystkie wymienione we wstępie konie pozostały w treningu na kolejny rok, co bez wątpienia cieszy trenera i roztacza przed nim bardzo dobre perspektywy na nadchodzące miesiące. O formie gwiazd stajni, prognozach dotyczących mniej znanych koni i wstępnych planach wobec nich, na miesiąc przed rozpoczęciem sezonu, rozmawialiśmy z Januszem Kozłowskim.
Krzysztof Romaniuk: W drugiej połowie poprzedniego sezonu trafił do Pana derbista z 2022 roku Jolly Jumper. W październiku świetnie pobiegł w Wielkiej Warszawskiej. Kiedy rozmawialiśmy po tym biegu, trochę żałował Pan, że to już jesień i nie uda się sprawdzić go w zagranicznym wyścigu. Czy są takie plany wiosną lub nieco później?
Janusz Kozłowski: Tamten sezon nie był nadzwyczajnie szczęśliwy dla Jolly Jumpera. W pierwszej jego części biegał poniżej oczekiwań właścicieli, którzy ostatecznie zdecydowali się przenieść go do mojej stajni. Miał pobiec w gonitwie o Nagrodę Kozienic, ale w wyniku „nieporozumienia” z Senlisem doznał drobnego urazu i musieliśmy go wycofać. W efekcie pierwszy start w moim treningu zaliczył dopiero… w Wielkiej Warszawskiej. Czułem, że jest w formie, jednak długa przerwa i mocna konkurencja nakazywały ostrożność w ocenach. Cała historia zakończyła się happy endem, ponieważ spisał się świetnie i zajął drugie miejsce. Raczej nic więcej nie dało się zrobić, bo Le Destrier był tego dnia po prostu poza zasięgiem.

Przed występem w Wielkiej Warszawskiej trudno było myśleć o wyjeździe na jakąś zagraniczną gonitwę, bo jego wcześniejsze wyniki były mało zachęcające, a do tego doszła długa przerwa w startach. Po Wielkiej Warszawskiej szybko wertowaliśmy niemiecki kalendarz i znaleźliśmy ciekawy wyścig, ale, niestety, zapisy do niego zamknęły się dosłownie kilka dni wcześniej. Wielkiej presji na ten start jednak nie było, bo ogier w tym roku ma dopiero 5 lat, a status black type już uzyskał. Pobiegł ostatecznie jeszcze w Sac-a-Papier, w którym stoczył walkę o zwycięstwo z Plontierem. Teraz spokojnie możemy planować dla niego dalszą część kariery.
Sezon zacznie na Służewcu, bo jednak pierwszy start lepiej zaliczyć w Polsce. Zapisaliśmy go do Velkej Ceny Slovenskiej w Bratysławie i to byłby kolejny krok, jeśli uznamy, że prezentuje odpowiednio wysoką formę. Na treningach sprawia świetne wrażenie i wyraźnie wzmocnił się przez zimę. Jest solidnie umięśniony, rozwinął się. To wszystko pozwala mieć nadzieje, iż jeszcze nie pokazał wszystkiego, a w Wielkiej Warszawskiej zrobił przecież bardzo dobry wyścig.
O rok młodszy Senlis wydaje się koniem o podobnym profilu, jeśli chodzi o dystanse. Jaki pomysł jest na jego karierę i czy drugie miejsce w Derby było szczytem jego możliwości?
Mam nadzieję i mocno wierzę w to, że nie. Uważam go za konia o sporym potencjale. Wbrew temu, co może się wydawać po jego karierze w wieku dwóch lat (wygrał Mokotowską – przyp. red.), nie jest koniem „wczesnym”. Cały czas się rozwija i wyraźnie dojrzał w ostatnich miesiącach.
Rzeczywiście, zarówno z nim, jak i Jolly Jumperem, musimy celować w te bardziej dystansowe gonitwy, a ponieważ oba sklasyfikowane są w kategorii A, nie ma specjalnego wyboru gonitw. Oznacza to, że większość planu startowego tej dwójki się pokrywa, chociaż będziemy starali się je rozdzielać, jeśli będzie taka okazja – chociażby wyjazd do Bratysławy.

Rozmawiając o gwiazdach stajni, nie powinniśmy pomijać także najstarszego folbluta na Pana liście treningowej, czyli wałacha Noble Eagle. W przeszłości wygrał m. in. gonitwę o Nagrodę Kozienic, ale w ostatnich latach jego kariera rozwijała się przede wszystkim pod kątem wyścigów płotowych, których w Polsce wygrał już 7. Niestety, po raz ostatni na torze widzieliśmy go w czerwcu.
Jego ubiegłoroczne występy przerwała kontuzja, ale teraz nie ma po niej śladu. Na treningach spisuje się bardzo dobrze, więc jestem dobrej myśli. Tradycyjnie zacznie sezon w gonitwach płaskich na Służewcu, a pod koniec czerwca planujemy dla niego pierwszy start w gonitwie płotowej w Warszawie. Docelowym wyścigiem jest natomiast Wielka Partynicka, którą wygrał w 2022 r. Także Don Kasters jest przygotowywany pod kątem wyścigów z płotami. W ub. roku pokazał, że na wewnętrznej bieżni radzi sobie solidnie, a teraz powinno być tylko lepiej.
Grupę starszych folblutów zamykają dobrze znany Luaithrion oraz dwa bardziej zagadkowe czterolatki – Eliminator i Kalsarikannit. Proszę coś więcej o nich powiedzieć.
Luaithrion to już weteran, w jego przypadku trudno się spodziewać większych zmian. Na poziomie grupowym powinien solidnie sobie radzić. Kalsarikannit pobiegł do tej pory tylko dwukrotnie, zajmując trzecie lokaty na Służewcu i Partynicach. Nie miał jeszcze możliwości zaprezentować pełni swojego potencjału. To ładny, wyrośnięty wałach, który powinien progresować, jeśli nie będą go nękały żadne dolegliwości. Eliminator w wieku dwóch lat pokazał się nieźle w jedynym starcie w moim treningu. Zajął wówczas drugie miejsce, po walce z późniejszym derbistą Westminster Moonem. W wyniku pęknięcia kości kopytowej pauzował od tamtej pory i przebywał u właściciela. Na Służewcu pracuje od stycznia i robi postępy, jednak trzeba sobie zdawać sprawę, że ma spore zaległości. Nie będzie mu łatwo, szczególnie w pierwszej części sezonu. Takie powroty nigdy do najłatwiejszych nie należą, szczególnie w wypadku mało doświadczonych koni.

To, na co czeka większość sympatyków wyścigów konnych, to rozstrzygnięcia w prestiżowych gonitwach dla koni trzyletnich. Wiosną patrzymy przede wszystkim na te konie, które już w wieku dwóch lat pokazały spory potencjał. Jednym z nich wydaje się Socorania, mająca za sobą przekonujące zwycięstwo w gonitwie o Nagrodę Cardei, ale też, nie bójmy się słów, rozczarowujący bieg w Efforty. Co tam się stało?
Wszyscy dobrze wiemy, że na wynik składa się wiele czynników. W tym przypadku najważniejszymi były stan bieżni, a także zbytnia nerwowość klaczy przed wyścigiem. W Cardei pokazała sporo szybkości i ładnie poradziła sobie na dystansie 1200 m, a bieżnia była wówczas optymalna. W Efforty trafiła na trudne warunki i nie była w stanie tak przyspieszyć na finiszu. W dodatku przed gonitwą była mocno pobudzona, co przełożyło się na niepotrzebną utratę energii i zmęczenie psychiczne. W zimie przeprowadziliśmy kurację klaczy pod kątem wrzodów. Odnoszę wrażenie, że wyszło jej to na dobre, bo wyraźnie poprawiła się pod względem fizycznym. To mogła być także przyczyna jej nadmiernej pobudliwości.
Oczywiście wiążemy z nią spore nadzieje, bo pokazała sporo talentu. Zbytnia nerwowość może jednak utrudnić wygrywanie na najwyższym poziomie. Będziemy starali się dość oszczędnie zarządzać jej siłami, by wyścigi nie odbiły się na jej psychice. Z tego powodu trzeba będzie skupić się na docelowych startach. Nie mam przekonania, czy takim powinna być gonitwa Derby, ale tutaj decyzję będziemy podejmowali wspólnie z właścicielami, w zależności od sytuacji. Nie planujemy zapisywać Socoranii do biegu o Nagrodę Strzegomia, bo musiałaby biegać pod wagą wieku, a można się spodziewać, że część uczestników będzie starała się skorzystać ze znacznej ulgi wagi (4 kg), jak to ma miejsce zazwyczaj.

Czy są u Pana inne trzylatki, na które trzeba mocno zwrócić uwagę w kontekście ważnych gonitw?
Trenuję jeszcze sześć trzylatków zagranicznej hodowli oraz kilka urodzonych w Polsce. Z tej pierwszej grupy znane ze startów na Służewcu są jeszcze No Stress i Wirtuoz oraz klacz Marie More. Sumarycznie ogierki prezentowały się lepiej. No Stress po wygranej, słabiej wypadł na wyższym poziomie. Nie mam też przekonania, czy będzie radził sobie na dłuższych dystansach, bardziej sprawia wrażenie milera. Wirtuoz aż trzykrotnie był drugi, trafiając za każdym razem na mocnych przeciwników, którzy ostatecznie zaliczali się do czołówki rocznika. Nie odbiorę mu z góry szansy udziału w Derby, ale będzie musiał udowodnić wiosną, że na niego zasługuje.
Zuzza, Paddytheengineer oraz Son of Jameson dopiero zadebiutują. Mam nadzieję przygotować je do rywalizacji w gonitwach dla koni, które nie biegały, zaplanowanych w początkowej fazie sezonu. Klacz w ub. roku była dwukrotnie zapisywana i wycofywana z powodu urazów. Zapowiada się ciekawie, choć, moim zdaniem, w takiej sytuacji dopiero jesienią jest szansa by pokazała pełnię możliwości. Brak doświadczenia i zaległości startowe uniemożliwiają szybkie wskoczenie folblutom na wysoki poziom. Ogiery także nieźle się prezentują, ale dopiero weryfikacja na wyścigowej bieżni pozwoli ocenić, czego możemy od nich oczekiwać.
Z kolei wśród polskich koni zwycięstwo odniósł El Capri, co było sporą niespodziankę, ponieważ w dwóch pierwszych startach zajmował ostatnie miejsce. Jest to koń, którego Kishore Mirpuri wyhodował z myślą o gonitwach płotowych, wiec prawdopodobnie taka ścieżka go czeka w nieco dalszej przyszłości. Na pewno wcześniej sprawdzimy go jednak na dystansach płaskich i zobaczymy, jak sobie poradzi.
Jak postrzega Pan siłę swoich dwulatków? Ta grupa jest dość liczna, przynajmniej tak wynika z danych w biuletynie.
To prawda, w ostatnich latach nie miałem takiej liczby dwulatków. Większość z nich to konie zagranicznej hodowli, co cieszy, bo już przyzwyczailiśmy się, że są one w wieku dwóch lat zazwyczaj bardziej dojrzałe i najczęściej ogrywają wiodące role. Oceniając tę grupę jako całość, są to raczej konie przyszłościowe, późniejsze, choć znajdą się też takie, które sprawiają dobre wrażenie już teraz. Mam zatem powody do optymizmu, jednak na dokładniejsze oceny przyjdzie jeszcze czas.
Wśród polskich dwulatków mam natomiast dwa z pierwszego rocznika po świetnym trójkoronowanym Va Banku, więc na pewno będziemy z uwagą się im przyglądać. Na ten moment lepsze wrażenie niż Kaper sprawia Pianistka, córka zwyciężczyni gonitwy o Nagrodę Wiosenną – Pianoforte.

Od wielu lat trenowane w stajni Nova konie arabskie biegają z dużymi sukcesami. W przeszłości był m. in. derbista Ziko, czy wyśmienita Shannon Queen, a obecnie Rasmy Al Khalediah, z którym świętował Pan sporo międzynarodowych sukcesów. Jest szansa na kolejne?
Mam taką nadzieję. Zarówno Rasmy, jak i Wasmy Al Khalediah pozostały w treningu na sezon 2024. Pierwszy z nich już wielokrotnie udowodnił, że jest bardzo dobrym koniem. Wygrywał gonitwy w Polsce, we Włoszech, a także w Szwecji, w tym kilka na poziomie Listed. Z kolei Wasmy wcześniej punktował przede wszystkim na poziomie grupowym na Służewcu, ale sukcesem zakończyła się nasza zeszłoroczna wyprawa do Szwecji, gdzie na sprinterskim dystansie wygrał wyścig Listed. Zrobił to w wielkim stylu. Teraz jest sklasyfikowany wysoko, więc przyjdzie mu rywalizować z czołówką arabów w Polsce, a jak dobrze wiemy, to nie jest byle jaki poziom. Oba ogiery są końmi preferującymi krótsze wyścigi, dlatego postaram się je zapisywać do 2000 m. W tej sytuacji na pewno poszukamy kolejnych szans w gonitwach zagranicznych, patrząc przede wszystkim na sprawdzone kierunki – czyli Szwecję i Włochy. W Polsce wybierzemy te najbardziej odpowiednie (pod względem dystansu) wyścigi.
Czterolatki trenuję dwa – Donata FA oraz Ormikę. Ogiera będziemy przygotować do Derby. W wieku trzech lat radził sobie nieźle, chociaż na tle rywali zagranicznej hodowli było mu trudno zaistnieć. W konfrontacji z końmi urodzonymi w Polsce powinno być mu trochę łatwiej, ale na ten moment nie jest łatwo określić jego miejsce w hierarchii. Ormika to utalentowana, choć delikatna klacz. Wygrała w dobrym stylu gonitwę II grupy, a potem mogła pójść za ciosem w pierwszej. Wówczas dżokej się jednak zagapił i w efekcie pokonała ją jedna z rywalek. Szkoda, chociaż to trochę stawia ją w trochę lepszej sytuacji na początku bieżącego sezonu. Dzięki temu, że jest sklasyfikowana w II gr. mamy nieco większe pole wyboru gonitw.
Z szóstki trzylatków jedynie zakupiony przez Państwa Wiśniewskich Cabaliros nie został wyhodowany w Polsce. Trenuje krócej od swoich rówieśników, jednak szybko nadrabia zaległości i za jakiś czas pewnie okaże się najlepszy. Młodzież krajowej hodowli również może pochwali się ciekawymi rodowodami. Trenuję dwójkę po ogierze Hanouh (ojcu Donata FA), dwójkę po Nashwanie Al Khalidiah, który dał m. in. czołowe konie poprzednich sezonów: Salama i Shadwana Al Khalediah, a także córkę triumfatora Nagrody Europy, a zarazem rekordzisty Służewca na 2600 m, Muqatila Al Khalidiaha. Ta ostatnia nie imponuje jednak warunkami fizycznymi, co może okazać się pewną przeszkodą.

Sporym problemem, z jakim borykają się polskie wyścigi, jest brak rąk do pracy, a także niewielka liczba jeźdźców. Zdaje się jednak, że pańskiej stajni to nie dotyczy?
Rzeczywiście, myślę, że mogę pochwalić się obecnie jedną z silniejszych załóg stajennych. Jeśli chodzi o osoby z licencjami na dosiadanie koni w wyścigach, to kontynuuję współpracę z wiceczempionem Bolotem Kalysbekiem Uulu, a także współpracuje z kilkukrotnym czempionem Służewca Alexandrem Reznikovem. Ponadto wspierają nas dzielne amazonki – Klaudia Zwolińska i Martyna Sommer. To duży komfort.
Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć całej stajni udanego sezonu. Dziękuję za rozmowę.
Ja również dziękuję.
Rozmawiał Krzysztof Romaniuk