More

    A-ha i Kocham Cię jak Irlandię – w czwartek ciekawy mityng w Paryżu na Longchamp, a w Trafie wysokie pule w czwórkach i w kwincie

    Na Służewcu po raz kolejny bomba pójdzie w górę w sobotę i niedzielę, natomiast przez cały tydzień możemy emocjonować się wyścigami podczas transmisji w Traf Online z francuskich torów. W czwartkowe popołudnie zostanie rozegrany mityng na słynnym paryskim torze Longchamp z jedną gonitwą rangi Listed – Prix du Pont Neuf dla trzylatków na 1400 metrów. W czwartek w Trafie w zakładach na wyścigi we Francji najwyższa pula gwarantowana jest w zakładzie kwinty (gonitwy nr 4-8) – 3055 zł. W ofercie są też trzy czwórki z pulami po 2055 złotych. Czy po jednej z nich będzie można za zespołem Kobranocka zaśpiewać – Kocham Cię jak Irlandię? W tym wyścigu biegnie klacz Irlandia, która na trzy starty tym roku, trzy razy zwyciężyła. Faworytką jest jednak klacz Aha, więc może raczej zanucimy za norweską kapelą „Take On Me” (Postaw na mnie)? Podwyższone pule mamy też w pierwszej tripli i w dwóch ostatnich tego rodzaju zakładach. W ofercie Trafonline.pl jest dziś 16 gonitw z Francji (pierwsza o godz. 13.43, ostatnia o godz. 18.05) z czterech torów: Longchamp (gonitwy płaskie), La Teste Ba (płaskie i jedna płotowa) oraz Reims i Laval (kłusaki).

    W 1989 roku w stajni znakomitego trenera Stanisława Dzięciny pojawiła się znakomita rodowodowo dwuletnia klacz z gatunku takich, które śmiało możemy nazywać – urodzona w purpurze. Można też powiedzieć, że byłem w niej poniekąd zakochany i gdy startowała obowiązkowo musiałem być na Służewcu, nawet jak mama nie chciała puścić nastolatka z domu na Ursynowie na pobliski tor wyścigowy.

    Była to wyhodowana w Mosznej urodziwa i utalentowana Irlandia (Dakota – Iranda po Deer Leap), córka wielokrotnego czempiona reproduktorów w Polsce i jednej z najlepszych klaczy w historii naszych wyścigów. Jej matka Iranda wygrała m.in. Derby i Wielką Warszawską (też w treningu Dzięciny), a w hodowli okazała się perłą, której klasa odzywała się u koni w kilku pokoleniach, w tym u trójkoronowanego Intensa.

    Iranda w 1976 roku wygrała Derby na Służewcu pod Janem Filipowskim. Fot. Koń Polski

    Gdy Irlandia biegała jako trzylatka, w 1990 roku zespół Kobranocka wydał płytę „Kwiaty na żywopłocie”, na której prawdziwą perełką była kultowa już piosenka „Kocham Cię jak Irlandię”, do dziś ever green polskiej muzyki. Kocham Cię jak Irlandię – czyli z daleka, platonicznie, taka historia o niespełnionej, nieszczęśliwej miłości z refrenem: „A Ty się temu nie dziwisz, wiesz dobrze co byłoby dalej, jak byśmy byli szczęśliwi, gdybym nie kochał Cię wcale…”. I tak było trochę z córką Dakoty i Irandy. Irlandia była taką nie do końca spełnioną miłością moją i wielu graczy, którzy ją cenili i lubili.

    Irlandia była bowiem trochę niespełnionym talentem. Wygrała dwa wyścigi (w tym jako dwulatka Nagrodę Cardei), pokazała się w gonitwach pozagrupowych, ale nie dorównała swojej wybitnej matce, czy świetnemu rodzeństwu. Uparcie na nią ze znajomymi stawialiśmy w wielkich gonitwach, ale nie dawała rady ich wygrać (była czwarta w nagrodach Rulera i Syreny). A po porażkach nuciliśmy sobie za Kobranocką – Kocham Cię jak Irlandię. Oczywiście trafiła jednak do hodowli ze względu na znakomity rodowód i niezłą karierę na torze.

    Jako matka stadna Irlandia też była na początku niespełniona i nieszczęśliwa. Szybko bowiem padła i pozostawiła po sobie tylko jedną córkę. Była to Inwazja (po czempionie reproduktorów w Polsce Who Knowsie), która też była… pechowa i nieszczęśliwa. Też trenował ją Dzięcina. Wyszła do startu tylko raz jako dwulatka w 1994 roku – i z debiutu wygrała, na czym dobrze zarobiłem, bo grałem ją z sentymentu. Niestety, to był jej jedyny występ w życiu, bo wkrótce złamała nogę i zakończyła karierę.

    Trafiła jednak do hodowli i był to złoty strzał dla polskich wyścigów, cała historia z niespełnioną miłością do klaczy Irlandia oraz pechowych zdarzeń dla niej i jej córki, zakończyła się happy endem. Inwazja urodziła tylko cztery konie, które średnio lub przeciętnie spisywały się na torze, ale jest babką jednego z najlepszych koni w historii polskich wyścigów – trójkoronowanego Intensa, który w 2011 roku w fenomenalnym stylu wygrywał z miejsca do miejsca z wielką przewagą Derby (o 12 długości), St. Leger, czy Wielką Warszawską, bijąc przy tym rekordy toru na 2600 i 2800 m. Pojawienie się Intensa na świecie było zbiegiem szczęśliwych okoliczności i wyczucia jego hodowcy Romana Piwko.

    Prawnuk Irlandii Intens wygrywa Derby 2011 na Służewcu o 12 długości

    Przy okazji wspomnień o historii polskiego Derby, tak to opisywałem: „Kariera jego matki zaprzecza wszelkim kanonom. Inicjatywa biegała wśród najgorszych koni. Na trzy starty była raz ostatnia i dwa razy przedostatnia w gonitwach 3-4 grupy. Teoretycznie nie powinna trafić do hodowli. Jako córka polskiego Jurora (mimo że Durand wygrał Derby, a Dżamajka była trójkoronowana) nie była zbytnio ceniona, choć jest przecież prawnuczką wybitnej Irandy. Mimo tego Roman Piwko bardzo chce ją kupić i… odkupuje ją od człowieka, który wygrywa Inicjatywę na loterii fantowej. Kryje ją niemieckim derbistą Belenusem. Rodzi się Intens, fenomen, wybryk natury. Inicjatywa nigdy więcej nie urodziła już bardzo dobrego konia, choć Incognito był drugi w Rulera, ale później zgasł. Jeśli ktoś kiedyś powie, że wie co i dlaczego dzieje się w hodowli i wyścigach konnych, nie wierzcie mu. Blefuje”.

    Happy endu do końca jednak z Intensem nie było: „Po sezonie Ukraińcy z Millennium Stud kupują go od Romana Piwki za milion złotych. Chcą nim ograć Rosjan w wyścigu o Nagrodę Prezydenta w Moskwie. W maju 2012 roku do Polski dociera szokująca wiadomość. Intens nie żyje. Oficjalnie padł na kolkę. Wersje nieoficjalne są różne. Docierały plotki, że podobno został otruty przez konkurentów z moskiewskiego toru, inne mówiły, że nie wytrzymały jego nerki i wątroba. Pozostanie w Polsce taką legendą, jak na Wyspach Brytyjskich porwany dla okupu angielski derbista z Epsom – Shergar, którego nigdy nie odnaleziono”.

    Jaki jest pretekst do opisania tej niesamowitej historii, od klaczy Irlandia do jej prawnuka Intensa, przy okazji czwartkowych wyścigów we Francji? Otóż dziś na paryskim torze Longchamp o godzinie 17.48 w Prix du Lion de Belfort, handicapie klasy trzeciej na 2150 m dla czteroletnich i starszych klaczy, pobiegnie z nr 3 pięciolatka o pięknym imieniu… Irlandia. Córka francuskiego derbisty Le Havre’a i klaczy Eire (po Medicean). W tym wyścigu można obstawiać w Trafie czwórkę z pulą gwarantowaną 2055 złotych.

    Ta francuska Irlandia w tym roku jest spełnioną miłością graczy oraz swojego trenera i właściciela Markusa Nigge, bowiem startowała trzy razy i trzy razy wygrała – w handicapach klasy trzeciej w Deauville, Fontainebleau i Saint-Cloud na 1900, 2000 i 2100 m. Będzie jej dziś dosiadał (ze sporą wagą 59,5 kg) Hugo Journiac, który zwyciężył na Irlandii w dwóch ostatnich startach. Z powodu wysokiej wagi Irlandia jest umiarkowanie liczona, około południa kurs na jej zwycięstwo wynosił 18:1, podobnie jak w środę na Chibani z polskiej stajni w Chantilly.

    Irlandia wygrywa wyścig w Fontainebleau

    Francuska Irlandia jest córką derbisty Le Havre’a, tak jak choćby koń roku 2023 w Polsce Le Destrier. Ale przy tym ogierze możemy też znaleźć ciekawe koneksje z rodziną Irandy. W 2010 roku Derby (sensacyjnie) i Oaks na Służewcu wygrała prawnuczka Irandy – Infamia, dwa razy bijąc w końcówce mojej własności Kardinale. Odkupiona od Totalizatora Sportowego przez rodzinę Traków Infamia została przez nich wysłana do Francji na stanówkę właśnie ogierem Le Havre.

    Derbiście nie prognozowano w stadzie wielkiej kariery i zaczynał krycie od 5000 euro, za taką cenę państwo Trakowie pokryli nim polską derbistkę z 2010 roku Infamię. Z tego skojarzenia Le Havre z Infamią w 2014 roku urodziła się klacz Incepcja, która wygrała w treningu Krzysztofa Ziemiańskiego 8 wyścigów na 26 startów i 188 850 zł, w tym nagrody Westminster, Jurjewicza i Przedświta. 2 lipca 2023 roku Nagrodę Prezesa Totalizatora Sportowego na Służewcu wygrał w wielkim stylu syn Le Havre’a Le Destrier, bijąc rekord toru na 2600 m, a jesienią triumfował w Wielkiej Warszawskiej, która po raz pierwszy miała rangę Listed.

    W kolejnych latach, gdy konie po Le Havre spisywały się znakomicie (wśród nich dwie francuskie oaksistki Le Cressonierre i Avenir Certain, a następnie znakomita Wonderful Tonight), cena za stanówkę nim rosła lawinowo przez 7, 20, 35 do 60 tysięcy euro. Niestety, na początku marca 2022 roku Le Havre padł w wieku zaledwie 16 lat. Też historia bez happy endu.

    Faworytką czwartkowego wyścigu na Longchamp jest klacz, do której też możemy łatwo dopasować motyw muzyczny. To z nr 6 Aha (Bathyrhon – That’s Crazy po Lord Shanakill), której imię kojarzy się oczywiście ze słynnym norweskim zespołem A-ha. Największym przebojem A-ha była piosenka „Take On Me”, co w wyścigowym kontekście możemy przetłumaczyć jako: „Postaw na mnie”. Gracze we Francji chętnie stawiają dziś na klacz Aha, kurs na jej zwycięstwo wynosi około 5:1 i jest ona faworytką tego wyścigu, mimo że w tym sezonie jeszcze nie biegała, a w karierze zwyciężyła tylko raz – marcu 2023 roku w maiden w Chantilly na 2700 m.

    Synteza typów w mediach: 10-3-4-14

    Program wszystkich czwartkowych gonitw z Francji wraz z typami jest dostępny po zalogowaniu na Trafonline.pl

    Robert Zieliński

    Na zdjęciu tytułowym francuska klacz Irlandia wygrywa wyścig Fontainebleau

    Kocham Cię jak Irlandię – Kobranocka

    Kobranocka – Kocham Cię jak Irlandię (youtube.com)

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły