Niewątpliwie jednym z głównych bohaterów pierwszej części sezonu wyścigowego w Polsce (i nie tylko, bo Naughty Peter wygrał czeskie Derby) jest Maciej Jodłowski, który utrzymuje się na pierwszym miejscu w czempionacie trenerskim, a przygotowywane przez niego konie „zgarnęły” kilka najbardziej wartościowych trofeów. Potwierdzeniem tego była bez wątpienia Gala Derby – zwycięstwo Miss Dynamite w najważniejszym wyścigu dla starszych folblutów (Nagroda Prezesa Totalizatora Sportowego) i drugie miejsce Zen Spirita w Westminster Derby.
Krzysztof Romaniuk: Miss Dynamite w wielkim stylu wygrała wyścig o Nagrodę Prezesa Totalizatora Sportowego. Jak to się stało, że zaprezentowała zupełnie inną formę niż w Konstelacji we Wrocławiu? Czy to kwestia innego toru, sprzyjających warunków, czy są inne przyczyny?
Maciej Jodłowski: Oczywiście, warunki były na plus, bo ona lepiej radzi sobie na elastycznej bieżni, ale nie to było kluczowe. Była po prostu sobą, a we Wrocławiu nie. Coś jej wyraźnie nie pasowało, nie czuła się dobrze. To o tyle zaskakujące, że nie chciała tam galopować od samego początku. Szczepan Mazur dwoił się i troił w siodle, tymczasem ona nie mogła nadążyć za przeciwniczkami, które wczoraj nawet się do niej nie zbliżyły. Oczywiście, pokazała wysoką formę, jednak ja nie dostrzegam diametralnej zmiany między tym, co pokazywała na treningach przed Golejewka, ani przed Konstelacji.
A wczoraj nie miał Pan obaw, że znów będą problemy?
Nie, wczoraj byłem absolutnie spokojny. Wiem, jaki klacz ma potencjał i na co ją stać. Zakładałem, że takie coś nie wydarzy się po raz drugi i byłem pewien jej udziału w finałowej rozgrywce.
Ja również byłem przekonany, że może okazać się najlepsza z grona koni w polskim treningu, szczególnie w tych warunkach, ale bałem się gościa z Czech, Jardina Micheleta.
Jemu ten wyścig nie wyszedł. Chyba i tak by nie dał rady Miss Dynamite wczoraj. Trochę mnie zaskoczył styl wygranej, a po wyścigu Vaclav Janacek powiedział, że klacz dalej chciała galopować i miała mnóstwo sił w zapasie.

Już kilka tygodni temu mówił Pan, że ten wyścig to dla niej pierwszy duży cel w sezonie. Potem miała być próba walki o status black type. Czy te plany są aktualne?
Jak najbardziej. Na ten moment myślimy przede wszystkim o starcie w Merano, w gonitwie dla klaczy rangi Listed. Tej samej, którą wygrała przed rokiem Moonu.
Ten wyścig jest, zdaje się w sierpniu. Myśli Pan, że będą tam odpowiednie warunki?
W połowie sierpnia. Pamiętam ten tor i tam raczej nigdy nie było sucho, także raczej się nie obawiam o warunki. Oczywiście, wiele będzie zależało od tego, jakie rywalki trafimy. Do Włoch lubią jeździć z Niemiec.
Czy jeszcze wcześniej Miss Dynamite zobaczymy na torze?
Nie. Ten start ma być jej najbliższym występem. A potem prawdopodobnie Wielka Warszawska.
Przejdźmy do Derby. Zen Spirit był drugi. To powód do radości, czy jednak rozczarowanie?
Oczywiście, że jest to powód do radości i świetny wynik. Nie do końca nam dopisało szczęście, bo dwukrotnie był zablokowany i Vaclav nie mógł wcześniej ruszyć, a Per-Anders Graberg swoją szansę wykorzystał doskonale. Magnezja tego dnia okazała się lepsza, odskoczyła na kilka długości i nie dała się doścignąć. Gdyby osłabła, to pewnie byśmy ją „złapali”.
Mnie jednak cieszy to, że się nie pomyliłem. Od początku powtarzałem, iż ogier poradzi sobie z dystansem i może powalczyć o zwycięstwo. Większość skazywała zwycięzców milerskich klasyków na klęskę w Derby, a tymczasem ta dwójka w zasadzie zdeklasowała pozostałe konie. Rywale byli daleko w tyle. Zen Spirit pobiegł rewelacyjnie. Vaclav Janacek, jak sam podkreślał, miał duży komfort jazdy, bo w dystansie ogier nie sprawiał żadnych problemów, dał się prowadzić wedle wskazań jeźdźca, był bardzo zrelaksowany.
A jak zareagowali właściciele?
Podziękowali za ten wynik. Mieli z pewnością wiele radości tego dnia, bo wcześniej Miss Dynamite wygrała jeden z najbardziej prestiżowych wyścigów sezonu, a i dwuletnia Szamanka udanie się zaprezentowała (była trzecia w debiucie – przyp. red.).

Krążyły pogłoski, że Zen Spirit miał opuścić Pańską stajnię i wyjechać do Francji, zamiast startować w Derby. Jednak do tego nie doszło. Jakie są dalsze plany wobec świeżo upieczonego wicederbisty?
Właściciele mieli wątpliwości, czy jest sens startować na dystansach powyżej mili. Prosiłem ich, żeby dali mi szansę, bo po tych wszystkich występach i wygranych, uważam, że zasłużyliśmy na próbę w Derby, a bardzo wierzyłem w pozytywny występ także na 2400 m. Cieszę się z ich ostatecznej decyzji i zakładam, że nie zawiedliśmy nadziei. Jeszcze nie mieliśmy okazji podyskutować odnośnie dalszych kroków, także nie wiem jeszcze, jakie będą kolejne starty Zen Spirita. Zobaczymy, jak ogier będzie się czuł kilka dni po wyścigu.
Jak ocenia Pan występ bohatera z Pragi? Naughty Peter mimo wszystko rozczarował wynikiem w Westminster Derby. Zajął szóste miejsce, czy to zmęczenie jednak dało o sobie znać?
Nie wydaje mi się to główną przyczyną. Ogier w żaden sposób nie przejawiał oznak zmęczenia, ani wyścigiem, ani podróżą. Powiem więcej, po wczorajszym starcie także nie mam wrażenia, żeby był przemęczony. Wrócił do boksu, wszystko zjadł i wygląda, jakby w ogóle nie startował.
Start w Derby mu nie wyszedł, ponieważ nie udało nam się zrealizować założeń na wyścig. W dystansie w pewnym momencie został sam, na końcu. Nie miał motywacji do dalszej rywalizacji i Richard Kingscote musiał mocno się napracować, żeby nie odpadł. Dopiero na zakręcie zaczął lepiej galopować, ale wtedy w zasadzie było już po zawodach. Czołówka była daleko z przodu. Finiszował nieźle, chociaż już nie tak błyskotliwie, jak w Pradze. Sporo go kosztowała walka o utrzymanie się w grupie na przeciwległej prostej. Skończyło się na 7. miejscu, na pewno zdecydowanie poniżej oczekiwań i jego możliwości. Takie są wyścigi, nie zawsze wszystko idzie według zaplanowanego scenariusza.
Jakie są plany wobec niego? Czy będzie ścigał się na Służewcu, czy raczej jego kariera pójdzie w stronę zagranicznych startów, skoro tak dobrze mu poszło „na wyjeździe”?
O tym będę jeszcze rozmawiał z panem Marianem Ziburske. Na pewno jedną z opcji jest zagraniczny występ.
Poproszę jeszcze o dwa słowa dotyczące dwóch pozostałych uczestników Derby, reprezentujących Pańską stajnię.
Colonius spełnił swoją rolę. Narzucił solidne tempo w dystansie i nie można mieć tu żadnych zastrzeżeń. Znów wykazał się sporą ambicją, bo na prostej dzielnie się bronił. To dzielny koń. Boitdanssonblanc mnie rozczarował. Liczyłem na dużo lepszy wynik, bo na treningach pracował z Zen Spiritem i mu nie odpuszczał. Nie jest oczywiście tak błyskotliwy, ale silny. Tym bardziej zakładałem, że w mocnym wyścigu się odnajdzie. Ten występ nie spełnił także oczekiwań właściciela, który zdecydował się go przenieść do stajni Wojciecha Olkowskiego.

W niedzielę była szansa powalczenia o kolejny dobry wynik na najwyższym poziomie, jednak Intuitive został wycofany z Memoriału Fryderyka Jurjewicza. Czy doznał kontuzji?
Pękło mu kopyto. To nic poważnego, ale wyeliminowało go ze startu w tej gonitwie i też na jakiś czas z treningów.
Zabrakło mi jeszcze na starcie Kaboom. Myślałem, że pobiegnie w Novary.
Kaboom wyjechała do Francji, gdzie ma być przygotowywana do wyścigów typu reclamer. Klacz nie była łatwa do utrzymania w wyścigowej kondycji w dłuższej perspektywie i po naradzie ze mną taką decyzję podjął Pan Ziburske. Myślę, że słuszną.
Tradycyjnie już stajnia Orarius mocno weszła w rywalizację dwulatków i dwie pierwsze gonitwy wygrywali jej reprezentanci. Czy już wszystkie armaty zostały wytoczone, czy jeszcze ma Pan jakieś asy w zanadrzu, jeśli chodzi o rywalizację w tym roczniku?
Oj, nie. To początek. Uważam, że mam bardzo mocne dwulatki i jest ich sporo, bo kilkanaście. Oczywiście nie wszystkie będą wczesne, ale zdecydowana większość jest gotowa do biegania. Jednak nie chciałem zapisywać po czterech-pięciu do jednego wyścigu, bo to się mija z celem. Obie triumfatorki, Akvarel oraz Lady Juliane, zrobiły bardzo korzystne wrażenie, jestem też zadowolony z występu Szamanki w niedzielę. Akropol jest koniem polskiej hodowli, raczej późniejszym, więc o niego też jestem spokojny, mimo 5. miejsca w debiucie.
Po takiej zapowiedzi nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na kolejne starty młodzieży. Dziękuję za rozmowę!
Również dziękuję.
Rozmawiał Krzysztof Romaniuk
Na zdjęciu tytułowym triumfujący Maciej Jodłowski po sukcesie Miss Dynamite