Sensacyjnym zwycięzcą Derby dla koni arabskich polskiej hodowli został Onyks. Trener i właściciel Andrzej Urbanowski zastosował sprytną taktykę i koń wygrał z miejsca do miejsca na dystansie 3000 metrów.
Pod względem stażu jest pan jednym z najmłodszych trenerów i od razu taki sukces. Jak Pan to zrobił?
To nie jest moja zasługa, to jest zasługa konia – Onyksa i tych państwa, którzy go wyhodowali. Ja tylko robię przejażdżki i daję jeść. I to wszystko.
Niech Pan nie będzie taki skromny.
Ale tak jest. Dałem dyspozycję, żeby dżokej wyszedł na czoło i poprowadził. Wiedziałem, że to wytrzymały koń. Taki się urodził. Zwycięstwo to jego zasługa.
Onyks miał być liderem dla Maximusa?
Onyks miał uciekać, a Maximus miał inne zadanie. I je spełnił. Onyks to koń wytrzymały. Wiem, bo na nim jeżdżę. Nie ma takiego uderzenia na prostej.
Czyli Maximus miał spowalniać pościg.
Tak.
Co Pan widział w Onyksie i Maximusie, że Pan je kupił?
Coś tam widziałem. U Onyksa podobała mi się maść kara. Lubię czarne konie. Maximusa kupiłem, bo miał cztery skarpety, a ja lubię malowane konie. Jeśli by nie umiały biegać, miałbym konie do bryczki.
Jakie kolejne starty planuje Pan dla Onyksa i Maximusa?
W Polsce.
A w jakim wyścigu?
Nie wiem. Ja nie patrzę w plan wyścigów. To jest moje hobby. Przyjadę do domu, to zobaczę, gdzie je zapiszę.
Powierzył Pan Onyksa Konradowi Mazurowi. Czy wierzył Pan w niego?
Pana Konrada bardzo cenię. To dla mnie bardzo dobry dżokej. Podoba mi się jego styl jazdy. Poza tym jest grzeczny i zawsze posłucha, co mam mu do powiedzenia. Zaufał mi, choć nie zna mnie za bardzo. Posłuchał się mnie i tak pojechał, jak mu powiedziałem. To jest bardzo dobry człowiek.
Jak Pan będzie świętował sukces?
Nie będę, bo w poniedziałek trzeba iść do pracy.
Może chociaż szampan?
Nie piję alkoholu.
Rozmawiał Maciej Rowiński
Na zdjęciu tytułowym pamiątkowe zdjęcie po dekoracji Onyksa fot. Monika Metza