Onyks, koń wywodzący się z legendarnej linii polskich koni arabskich, odniósł sensacyjne zwycięstwo w Derby. To historyczny triumf, za którym stoi pasja, wizjonerskie decyzje hodowców oraz trenera. To jego odwaga w zakupach i ustalaniu planu na gonitwę miały ogromny wpływ na końcowy wynik wyścigu o Błękitną Wstęgę. Poznajmy zatem tę fascynującą historię od samej jej początku.

Fundamenty sukcesu
Fantastyczna wygrana Onyksa ma swoje korzenie w wizjonerskich decyzjach Longina Błachuta, który sprowadził do Polski wybitne konie z USA. – Zakochałem się w koniach arabskich jako dziecko i ta pasja trwa do dziś. Kocham je za ich inteligencję, serce do walki, piękną harmonię budowy i elegancję ruchu. W dodatku nasze araby mają tę swojską, romantyczną otoczkę dumnego konia bojowego, który głęboko wpisuje się w naszą polską duszę. Zawsze hodowaliśmy araby w typie wierzchowym, które sprawdzały się w ekstremalnych warunkach bitewnych – kontynuuje Błachut. – Moja hodowla zawsze skupiała się na koniach o wyjątkowej wytrzymałości, predysponowanych genetycznie do prób dzielności na torze i w rajdach długodystansowych oraz zdrowiu psychicznym. Dla mnie są najważniejsze są nogi, a później harmonia pokroju, kąty i proporcje poszczególnych części mających bezpośredni wpływ na geometrię i płynność ruchu – wspomina.
To dzięki niemu do Polski trafiły konie z najlepszych polskich linii, których przodkowie wyróżnili się szybkością, wytrzymałością, zdrowiem psychicznym oraz chęcią walki i zwycięstwa. Założycielkami dwóch wspaniałych rodzin były Orla oraz Sabellina. – Polskie konie wiodły prym na amerykańskich torach pod względem liczby startów, wygranych gonitw, sum wygranych i rekordów szybkości na różnych dystansach. W Polsce nie mogłem kupić tak cennych klaczy, bo były one w rękach państwowych stadnin. Na dodatek przedstawicielki tych linii kryto w Michałowie czy Janowie ogierami pokazowymi, co nie dodawało im szybkości. Moim najlepszym zakupem była amerykańskiej hodowli córka Monarcha AH, czyli oaksistka HF Olympia. To w stajni państwa Flammerów w Teksasie, w noc kiedy urodziła ona późniejszą królową polskich torów, w boksie obok odeszła na wieczne zielone pastwiska legendarna Orgia, jej matka. Z tego też powodu nowo narodzoną klacz nazwałem Orgia Fata – opowiada Błachut.

Longin Błachut sprowadził do polski również Minervę (po Santhosie), wyhodowaną przez rodzinę Burggrafów. Była to wyjątkowa klacz, która wygrała niemieckie Derby, a w Polsce wiele gonitw pozagrupowych i została wybrana na konia roku w obu krajach. Co więcej okazała się założycielką wybitnej linii wyścigowej, a jej córki to dwie oaksistki – Muhfuza Fata i Mukata Fata, która dała derbistę Mogadiusza (hod. Janusza Ryżkowskigo)
Kolejny wyjątkowymi zakupami były klacz HF Sequoia – jest babką trójkoronowanej Shannon Queen oraz córka epokowego Wikinga, Lora, wybitna matka, która urodziła znakomite na torze klacze black type: Richlore po TH Richie (również ojca Storma ‘OA’) oraz AK Lorettę po Virgule Al Maury. Ta druga zapisała się w historii nie tylko na torze, ale również w stadzie, ponieważ jej syn Paddy’s Day po Burning Sandzie okazał się najlepszych koniem wyścigowym w historii Stanów Zjednoczonych, wygrywając dodatkowo najbardziej prestiżowe wyścigi rangi G1 w ZEA.
– Najlepsza była trójkoronowana, a raczej „czterokoronowana” Orgia Fata, która dwukrotnie wygrała Nagrodę Porównawczą, a także Derby i Oaks. W ponad 120-letniej historii naszych gonitw były tylko trzy takie konie: w okresie międzywojennym klacz Dywersja i legendarny ogier Kaszmir, a po wojnie Orla. Miałem ogromne szczęście, a Orgia Fata jest wyjątkowa również dlatego, że jest pierwszą klaczą z hodowli prywatnej, która zdobyła trójkoronę w historii powojennych gonitw koni arabskich. Spełniły się moje marzenia o wyhodowaniu zwycięzcy gonitw klasycznych – ocenia Longin Błachut.
Wpływ tego wizjonera nie ogranicza sie tylko do klaczy, ale trzeba pamietać, że sprowadził on także nasienie ogierów pure polish, a między innymi państwowa stadnina w Michałowie może się dzięki temu cieszyć z córek DA Adiosa (najlepszy syn Wikinga) oraz KA Czubuthana, (wnuka epokowego Orła).
Pochodzenie derbisty
Rodowód Onyksa jest pełen wybitnych przodków. Orozona Fata jest córka wcześniej wspomnianej HF Olympii oraz ogiera Nivourgonnatouchthis, którego ojcem jest zwycięzca Dubai Cahayla Classic, Nivour de Cardonne. – Orozona Fata była zakupiona od pana Longina Blachuta jako dwulatka z nadzieją na wyścigi. Mimo słabej kariery na torze postanowiliśmy, że damy jej szansę w hodowli, ponieważ reprezentuje bardzo cenną linię żeńską – opowiada Milena Kosicka, hodowczyni.
Jej mąż Maciej, zapytany o początki ich działalności, kontynuuje: – Z końmi arabskimi nasza przygoda zaczęła się od mojego ojca Sławka, który bardzo zainteresował się dyscypliną rajdów długodystansowych, co następnie skłoniło go do nabycia koni arabskich. Przygoda z rajdami trwała kilkanaście lat i zaowocowała wieloma sukcesami. Mój tata był w tej dyscyplinie mistrzem Polski seniorów, Milena mistrzem Polski młodych jeźdźców, a ja natomiast mistrzem Polski młodych jeźdźców i juniorów oraz reprezentowałem Polskę na ME oraz dwukrotnie na MŚ. Trening rajdowy zmieniliśmy na trening wyścigowy i tak to już dalej się potoczyło, że chcieliśmy hodować również konie do wyścigów.
Szukając odpowiedniego ogiera hodowcy spróbowali wcześniej znakomitego Westima, ale jego syn Optimus nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Przyszedł zatem czas na sięgniecie po reproduktora z zagranicy. – Zaeema rok przed jego użyciem polecił nam Michał Kurach. Bardzo nam się podobał eksterierowo i rodowodowo, natomiast pewne obawy wzbudzała słaba kariera. Po roku, stosunkowo atrakcyjna cena skusiła nas jednak do jego użycia i mieliśmy nadzieję, że bardzo dobre wyniki jego rodzeństwa to nie przypadek – wspomina Maciej Kosicki.

Choć rzeczywiście Zaeem miał krótką karierę, ponieważ po drugim wygranym starcie uległ kontuzji, to rekomendacja miała solidne podstawy. Jego pełen brat Omaier wygrał dwadzieścia gonitw w karierze, z czego czternaście w Omanie dla Muscat Stud (mają konie w polskich treningu – wyróżniają się Karam i Muhimin Muscat). Natomiast pełna siostra Maleehah była sensacją w Katarze, gdyż po drugim miejscu w debiutanckim starcie wygrała piętnaście wyścigów z rzędu i dopiero w Amir Sword G1 znalazła godnego sobie przeciwnika, ogiera Mared Al Sahra, który okazał się lepszy o 2,5 długości.
Z tym epokowym dla polskich wyścigów ogierem, jak i trzema innymi wybitnymi końmi, łączy ją babka Margau, pełna siostra Dormane i Djendela (dwóch znakomitych reproduktorów), półsiostra Mencoura po Kerbella (ojca czempiona Hilala Al Zaman) i półsiostra Marify (matki dobrze znanego w Polsce Marwana). Margau jest też babką takich zwycięzców gonitw G1 jak: Ebraz (jako pierwszy wygrał Potrójną Koronę Doha), Mu’Azzaz, Mon’nia i Assy (ojciec Han Rastabana i francuskiego derbisty Samlla).
Dalsze plany związane z matką derbisty zdradza nam Milena Kosicka: – Aktualnie jest pokryta również synem Amera, ogierem AJS Fath Elkheir. Mamy od niej dwuletnią klacz po Harran ASF oraz rocznego ogierka po Aziz ASF, i to on szczególnie wzbudza nasze duże nadzieje. Nasze dwie młode klacze przebywają w treningu Pawła Talarka w tym córka Orozony Faty, Orfea po Haddagu Al Khalediah.
Maciej zapytany o to, czy czy nie żałuje, że Onyks nie wygrał Derby w jego treningu, odpowiada: – Po sprzedaży Onyksa, zdecydowaliśmy, że zawieszamy naszą działalność odnośnie trenowania koni, a pozostaniemy w roli hodowców i właścicieli. Trening koni wyścigowych to duże wyzwanie, robiliśmy to kilkanaście lat i wiemy, ile kosztuje to wysiłku, pracy i szczęścia. Jesteśmy dumni jako hodowcy i to nam na tę chwilę wystarcza.
Zmiana właściciela
W tym momencie oczywistym jest pytanie o powody sprzedaży Onyksa. – Początkowo Onyks był trenowany, niestety został u niego zdiagnozowany uraz kostno-stawowy. Po konsultacjach z kilkoma lekarzami, którzy odradzali dalszy trening, zdecydowaliśmy się na sprzedaż. Pan Andrzej Urbanowski, znając całą sytuację, zdecydował się podjąć wyzwanie postawienia go na nogi i przygotowania do wyścigów – opowiada Maciej Kosicki.
Zaintrygowany tą historią, zwracam się do obecnego właściciela z pytaniem, czy nie bał się w takiej sytuacji kupić Onyksa i co wpłynęło na jego decyzję. – Bardzo lubię kare konie, więc Onyks spodobał mi się od razu. Wezwałem swojego zaufanego weterynarza, który ocenił, że uraz nie jest oczywisty i istnieje szansa na poprawę przy odpowiedniej suplementacji. Dlatego też zakupiłem tego ogiera i zapewniłem mu dużo ruchu na obszernym padoku oraz poddawałem go odpowiednim ćwiczeniom. Na początku lekko kulał, ale z każdym tygodniem sytuacja się poprawiała, aż dostaliśmy zielone światło od lekarza weterynarii na regularny trening. Onyks miał już za sobą bazowe przygotowanie, ponieważ był wcześniej w treningu Pana Maćka, to przygotowanie do pierwszego kontrolnego startu zajęło mi dwa miesiące. Po bardzo pozytywnym występie i czwartym miejscu w gonitwie z końmi zagranicznej hodowli, koń został w treningu na kolejny sezon.
Andrzej Urbanowski, jak sam wielokrotnie podkreśla, trenuje konie z pasją, kierując się miłością do nich i czerpiąc satysfakcję z ich osiągnięć. Każdego konia traktuje indywidualnie, stosując długoterminowy i stopniowy plan treningowy od najmłodszych lat. Konie mają dostęp do wybiegu, co korzystnie wpływa na ich zdrowie i samopoczucie.
– Onyks i Maximus mają duże wybiegi obok siebie, na których przebywają, jeśli to możliwe, prawie cały czas. Pozwala to ogierom być po prostu koniem, budować relacje, dokazywać sobie nawzajem przez ogrodzenie (są bezpiecznie oddzielone), urządzać sobie galopady i wyścigi, dzięki czemu konie same się trenują (śmiech), oraz mają czas na wybiegu na odpoczynek, relaks i dzięki temu mają dobrą, zrównoważoną psychikę. Konie trenuję w lesie, gdzie sam na nich jeżdżę. Spotykają nas różne sytuacje, pokonujemy naturalne przeszkody, a Onyks i Maximus wiedzą, co to są owady, inne zwierzęta, wiatr oraz różne hałasy. Pozwala to koniom być lepiej przygotowanym do stresu wynikającego z wyścigów i sytuacji im towarzyszących – opowiada.
Przebieg gonitwy
Tegoroczne Derby Arabskie zapowiadało się jako pojedynek Fragnara i Donata FA – którzy wcześniej stoczyli zacięty bój Nagrodzie Janowa. Stawkę uzupełniały Maximus, Eyd’a Alfash oraz Omerstim, liczący na sprzyjającą aurę.
Tymczasem stajnia Urbanowskiego postawiła na zaskakujący manewr. Tuż po starcie Onyks pod Mazurem zdecydowanie wysunął się na prowadzenie, zdobywając znaczną przewagę. Maximus biegł spokojnie, trochę blokował rywali, którzy ewidentnie zlekceważyli ucieczkę Onyksa. – Współpracuję z Panem Andrzejem jako kowal w jego stajni, także po części byłem wtajemniczony w tę strategię. Z jednej strony mieliśmy pewne wątpliwości co do tej strategii, ale z drugiej strony wiedzieliśmy, że jest on koniem silnym, ale brakuje mu błysku na finiszu, więc przy braku lidera nie było innej możliwości jak zaryzykować i przy pomocy drugiego konia trenera uciekać i robić wyścig dla siebie – mówi Maciej Kosicki.
Po kilkuset metrach Omerstim podjął pościg, wyprzedzając Maximusa, za którym podążał Fragnar. Onyks jednak nie odpuszczał, utrzymując przewagę, choć nieco zwolnił tempo (dwie pierwsze ćwiartki 35,0-34,6 s, a dwie kolejne przed wejściem w zakręt były pokonane w 36,2-37,0 s). Dopiero na ostatnim zakręcie rywale ruszyli do zdecydowanego ataku, ale Onyks ponownie przyspieszył (35,8 s), zmuszając ich do ogromnego wysiłku.
– Strategia zastosowana przez trenera, perfekcyjnie wykonana przez dżokeja, była dla mnie zaskoczeniem. Większość Derby rozgrywane jest na końcówkę po raczej wolnej większości gonitwy. Zacząłem się niepokoić, gdy Onyks obniżył tempo na przeciwległej prostej, ale gdy wyszedł z zakrętu na ostatnią prostą i przyspieszył, wiedziałem, że wygra. Dobrze, że dżokej dał mu chwilę odpoczynku przed zmaganiami na ostatniej prostej – komentuje Longin Blachut.
– Tak, dałem mu trochę odpocząć przed zakrętem, żeby później na ostatnim 1000 metrów mógł jeszcze poprawić, ale w pewnym momencie wyszedł mi z cugla i nie byłem pewny, czy coś w nim jeszcze jest. Odpowiedź dostałem jak tylko usłyszał zbliżające się konie i poszedł do przodu. Wtedy już wiedziałem, że to wygramy – dodaje jeździec, Konrad Mazur.

Na prostej Omerstim osłabł, a Fragnar walczył ambitnie, nie dając za wygraną. Donat FA dynamicznie finiszował i dzięki temu zajął drugie miejsce, wyprzedzając Fragnara, a do derbisty zbliżył się na trzy długości. Podopiecznemu trenera Kozłowskiego wyraźnie brak szczęścia w tym sezonie, ponieważ po raz czwarty z rzędu był drugi. Dziewięć długości za Fragnarem na mecie pojawił się Maximus (drugi koń trenera Urbanowskiego), wyprzedzając Eyd’ę Alfash (kolejny dobry występ) o 1,5 długości i Cechini (wyraźnie poprawiła) o 3 długości.
Niekonwencjonalna strategia i brawurowa realizacja przyniosły Onyksowi zasłużone zwycięstwo, dzięki czemu zapisał się na kartach historii polskich wyścigów koni czystej krwi arabskiej.

Trener i właściciel w jednym
Andrzej Urbanowski, właściciel i trener Onyksa, skromnie przypisuje sukces koniowi i jego hodowcom: – Ja tylko trenuję, daję jeść i dbam o dobrostan koni.
Jednak to jego nietypowa taktyka w Derby okazała się kluczowa dla wygranej. Trener wyjaśniał: – Obserwuję wyścigi i w przeciwieństwie do znakomitych, doświadczonych trenerów dopiero się uczę. Wiedziałem z treningów, że Onyks to wytrzymały koń. Analizowałem też jego wszystkie tegoroczne występy i zauważyłem, że niezależnie od stanu bieżni oraz tego, jak rozegrany był wyścig, koń szedł chętnie do przodu w końcówce każdej gonitwy. Uznałem, że taki sposób rozegrania gonitwy może okazać się skuteczny.
Dżokej dodał w rozmowie z Traf News: – To był pomysł trenera. W sobotę rozmawialiśmy o strategii i zaproponował właśnie takie rozwiązanie taktyczne. Powiedział, żebym obejrzał starty Onyksa i przemyślał, czy chcę tak rozegrać ten wyścig. Trochę czasu poświęciłem przygotowaniom, obejrzałem wyścigi, porozmawiałem ze Stefano Murą, który wcześniej na Onyksie jechał w Janowie i ostatecznie uznaliśmy, że to jest dobra taktyka. To ciągły koń, bez przyspieszenia. W dotychczasowych wyścigach nie tracił sił, tylko szedł do końca równo.
Widać, że mniej doświadczony Andrzej Urbanowski szuka nowych rozwiązań, dużo się konsultuje i korzysta ze swoich doświadczeń aktywnego sportowca. – W przypadku trenera to jest fajne. Ma swoje pomysły, podpowiada, co powinniśmy robić, ale też pyta i jest otwarty na wspólne ustalenia – potwierdza jeździec Onyksa.
Trener jest natomiast zachwycony współpracą z Konradem Mazurem, którego ceni za styl jazdy i gotowość do wspólnego ustalania taktyki oraz Stefano Murą, który ma duże doświadczenie w wygrywaniu dużych gonitw – Konrad jest bardzo dobrym dżokejem, który słucha moich rad, potrafi dodać ważny szczegół od siebie i znakomicie czuje tempo – ocenia.

Dżokej, który wykonał plan
Konrad Mazur, brat znanego dżokeja Szczepana Mazura, swoją przygodę z wyścigami konnymi rozpoczął nieco inaczej. Na początku, jak sam wspominał w niedawnym wywiadzie dla Traf News, wyścigi nie interesowały go za bardzo: – Na początku jak Szczepan jeździł wyścigi, to nie interesowało mnie to za bardzo.
Dopiero później, dzięki stajni rekreacyjnej ojca i wyścigom na łące z kolegą Dawidem Tomiczkiem, zaczął się wciągać w świat koni. W 2014 roku, mając 17 lat, odnotował swoje pierwsze zwycięstwo. Odnosił kolejne sukcesy, ale zawsze podkreślał, że nie czuł presji związanej z byciem bratem Szczepana Mazura: – Wszyscy myślą, że ciężko mi ze względu na bycie w cieniu Szczepana, ale zawsze to oddzielałem, jakby wcale ten cień na mnie nie padał – mówił Konrad. Jego podejście było zawsze skoncentrowane na własnej jeździe i czerpaniu przyjemności z wyścigów.
Obecnie dla Konrada Mazura priorytetem jest prowadzenie stajni wraz z partnerką życiową i rozwijanie kariery dżokeja w Polsce. Ten sezon do tej pory wydawał się dość pozytywny, z kilkoma zwycięstwami i wyjątkowym dniem 29 czerwca, kiedy to razem z Claudią Pawlak wygrali cztery gonitwy na sześć płaskich rozegranych tamtej soboty. Wydaje się jednak, że to wygrane w Derby Arabskim (największy sukces w karierze) i Nagrodzie Figaro zapadną w pamięci jeszcze bardziej.
Czas na świętowanie
– Byłem wniebowzięty, kiedy zobaczyłem, jak Onyks wygrał w pięknym stylu tegoroczne Derby. Wyraźnie zmiana właściciela i sposobu treningu zrobiła z niego dzielnego atletę, który wygrał najważniejszą gonitwę dla 4-latka – mówi Longin Błachut.
Hodowcy byli akurat w dniu Derby akurat w trakcie urlopu, także śledzili gonitwę na odległość, ale Maciej wspomina: – Ja po cichu liczyłem, że może tak się stać i bardzo się cieszyłem, jak Onyks minął celownik, natomiast Milena podchodziła do tej gonitwy bardziej sceptycznie, przyjęła to rozstrzygnięcie bardzo emocjonalnie.
Andrzej Urbanowski prowadzi Dom Seniora niedaleko Mińska Mazowieckiego, a pracownicy są wiernymi kibicami jego koni. – Kupiłem szampana i spędziliśmy miły wieczór w gronie firmowym, ciesząc się z tego niebywałego osiągnięcia, które jest zasługą konia.
Sukces Onyksa to wynik wspólnej pracy wielu osób – hodowców, trenera, właściciela i dżokeja. Ich determinacja, pasja i przemyślane decyzje doprowadziły do zwycięstwa w najważniejszej gonitwie dla koni arabskich, co stanowi dowód na to, że marzenia mogą się spełniać, jeśli tylko się w nie wierzy i ciężko pracuje na ich realizację.
Michał Kurach
Na zdjęciu tytułowym Onyks mija linię mety w Derby dla koni czystej krwi arabskiej