Za tydzień na Służewcu Westminster Day, a to oznacza, że rozegrane zostaną prestiżowe wyścigi najwyższej kategorii na dystansach 2000 m (Westminster Freundschaftspreis) oraz 2800 m (St. Leger). Oznacza to również, że właśnie wtedy w akcji zobaczymy najlepsze konie specjalizujące się w rywalizacji na dystansach średnich i długich, co otwiera szansę przed pozostałymi w biegu o Nagrodę Pink Pearla. Tym tokiem rozumowania poszła spora liczba trenerów, co zaowocowało dość licznym zapisem. Wszyscy uczestnicy pobiegną… grupę wyżej i skorzystają z ulgi wagi.
Na starcie staną reprezentanci czterech roczników: sześciolatki (2), pięciolatki (3), czterolatki (2) oraz trzylatki (4). Konie należące do pierwszych trzech grup poniosą po 56 kg (jeśli jeźdźcy się na tyle wyważą), natomiast ogiery z rocznika derbowego są nominalnie zapisane pod 52 kg, ale zapewne poniosą ostatecznie 54. Jedyna klacz, Catena, jest w teoretycznie najkorzystniejsze sytuacji, bo będzie miała na grzbiecie 50 kg pod Karoliną Kamińską.
Sześciolatki w gronie faworytów
Jedną sprawą jest to, że obecnie żaden z uczestników gonitwy nie jest sklasyfikowany w kategorii A czy B, ale biorąc pod uwagę całe kariery tej jedenastki, tylko jeden z nich ma na swoim koncie sukces na poziomie pozagrupowym – Quibou. I sumarycznie to jego karierę trzeba ocenić jako najbardziej owocną, choć oczywiście młodsi rywale mogą wkrótce go przebić.
Z Quibou wiązano duże nadzieje. Został zakupiony przez trenera Krzysztofa Ziemiańskiego dla rodziny Traków jako drugi syn Air Chief Marshala, po sukcesach trójkoronowanego Fabulousa Las Vegasa w 2018 roku. Zaczął karierę od imponującego zwycięstwa w wieku dwóch lat, a potem dołożył jeszcze trzecie i pierwsze miejsce na poziomie I grupy. Na tym zakończył pierwszy sezon startów. Wrócił do rywalizacji wiosną w Strzegomia. Wypadł blado, zajmując 5. miejsce, ale w Rulera pokazał już zupełnie inne oblicze, finiszując na drugim miejscu za Young Thomasem, a przed późniejszym derbistą Guitar Manem. W Iwna się nie policzył, więc zszedł na poziom grupowy. Mimo wszystko miał raczej bezbarwną drugą część sezonu – notując jedną wygraną w III gr. Zapadła decyzja o sprzedaży ogiera za granicę, jednak Mateusz Glinowiecki (ostatecznie do spółki z Dariuszem Parobczym) go odkupili i pozostawili w treningu Krzysztofa Ziemiańskiego. Dla tego duetu biegał w 2022-23 r., a obecnie właścicielami są państwo Glinowieccy wraz ze stajnią Niespodzianka. Te dwa poprzednie sezony były dla ogiera bardzo udane. W 2022 był trzykrotnie drugi i dwa razy wygrał, osiągając pierwszy pozagrupowy sukces, zdobywając Nagrodę Przedświta (kat. B, 1600 m). Z wysokiego „c” rozpoczął zeszłoroczne zmagania, wygrywając w drugim starcie Jaroszówki w doskonałym stylu i czasie, szczególnie imponując na prostej finiszowej, którą pokonał w mniej niż 28 sekund. Potem już wiodło mu się słabiej („zagrał się” po tym zwycięstwie), ale z jednym wyjątkiem plasował się na płatnych lokatach w biegach imiennych. W bieżącym sezonie jeszcze nie błysnął, był trzykrotnie piąty i raz szósty, ale biegał wyżej od większości sobotnich konkurentów. W siodle tym razem ma Dastana Sabatbekova.
Drugim z sześciolatków na starcie rywalizacji o Nagrodę Pink Pearla jest Freak Out. Dokładnie rok temu zaliczył ostatni występ na torach Wielkiej Brytanii, gdzie ścigał się sporo od początku kariery. Przebiegł tam łącznie 34 razy, w tym 22 na torach trawiastych. Wygrał pięciokrotnie (4 razy na trawie) i sumarycznie na tej nawierzchni zdziałał więcej, ale rpr uzyskał podobny w obu przypadkach (85 i 86). Próbując ustalić optimum dystansowe na podstawie tej części kariery, dochodzi się do wniosku, że wynosi ono 2000 m. Na przełomie 2023/24 sześciokrotnie ścigał się w Grecji. Nie zdołał wygrać, a trzy drugie i dwa trzecie miejsca pozwoliły mu zarobić ok. 5 tys. euro. W Polsce trafił początkowo do stajni Macieja Janikowskiego i wyszedł do startu w połowie czerwca w gonitwie o Nagrodę Widzowa. Szczęśliwie trafił na nieliczną stawkę i dość niespodziewanie pokonał wicederbistę Senlisa i Anatora, finiszując na drugim miejscu za słowackim derbistą Jardinem Micheletem. Rozbudziło to nadzieje właściciela na sukcesy na wysokim poziomie. W Memoriale Fryderyka Jurjewicza był piąty, po czym został przeniesiony do stajni Marleny Stanisławskiej. Pod koniec lipca był trzeci w Demon Cluba (I gr.), m. in. za biegnącym tu God of Warem, a przed Quibou i Taymourem. Różnice na mecie były niewielkie. Do jego siodła powraca Szczepan Mazur, co jest niewątpliwym atutem, choć pewnie poniesie przez to o 2 kg więcej (58).
Refleksja autora: Oba sześciolatki powinny walczyć o czołowe miejsca. Warunki biegu są korzystne dla Quibou, a jadący na nim Dastan Sabatbekov jest w formie i stara się ścigać w czempionacie Sanzhara Abaeva. Lekki niepokój budzi jedynie średnia forma Quibou, który, podobnie jak większość koni z tej stajni, na razie nie może wejść na wyższe obroty. Freak Out pod Mazurem zaliczył najlepszy start w tym roku, ale brakuje mu trochę błysku, dlatego nie jest chyba kandydatem do wygranej, chociaż najlepszy polski dżokej już wielokrotnie udowodnił, że potrafi dołożyć sporo od siebie.
Różne oblicza pięciolatków
Trójka pięciolatków stanowi ciekawy miks. Domindar jest koniem frontowym, Taymour najlepiej czuje się finiszując z dalszej pozycji, a Cinamoon to nadal zagadka, gdyż startował stosunkowo niewiele.
Reprezentujący polską hodowlę Domindar jest synem koni sprowadzonych z Zachodu przez byłego selekcjonera reprezentacji Jerzego Engela. Najlepiej biegał pierwszy przychówek Doyenki (po Ecosse) – Delos, a Domindar jest numerem dwa w hierarchii jej potomstwa. Na początku lipca podopieczny Macieja Kacprzyka triumfował po raz czwarty w karierze i wydawało się, że jego forma rośnie, ale trzy tygodnie później rozczarował. Czeka go raczej trudne zadanie, o ile nie nawiąże do swoich najlepszych występów.
Więcej do powiedzenia może mieć tym razem Taymour. Do Polski trafił za sprawą Andrzeja i Ryszarda Zielińskich, dla których biegał w wieku dwóch i trzech lat. Był ich nadzieją na Derby, jednak po drugim i trzecim miejscu w pierwszogrupowych sprawdzianach (Irandy i Memoriale Jednaszewskiego), w klasyku bardzo zawiódł zajmując 13. miejsce. Doświadczony trener Andrzej Walicki zdecydował się z nim zejść na krótkie dystanse, co okazało się niezłym ruchem, ale jedna wygrana na poziomie IV grupy w pięciu startach nie mogła zaspokoić ambicji właścicieli. Został odkupiony przez rodzinę trenera Andrzeja Laskowskiego i pod jego wodzą startował już w sezonie 2023. Wygrał dwa razy – na początek i koniec sezonu, poza tym był zajmował płatne miejsca w gonitwach grupowych i raz (piąte) w Memoriale Fryderyka Jurjewicza. Przed obecnym sezonem trener Laskowski powiedział w rozmowie z nami, że chce nieco „wydłużyć” dystanse, na których wałach ma biegać i chyba trafił w dziesiątkę. O ile bezbarwny występ w Handikapie Otwarcia mógł poddawać ten ruch w wątpliwość, to później Taymour dwukrotnie wygrywał pod Darią Pantchev (na 1800 m i 2200 m), aż zawędrował na poziom I grupy. W Demon Cluba wypadł średnio, ale tylko minimalnie uległ Quibou, więc teoretycznie tutaj może być groźny.
Cinamoon okazał się koniem bardzo późnym, co nie jest niczym nadzwyczajnym w przypadku potomstwa og. Le Havre, a doskonałymi przykładami są gwiazdy polskich wyścigów – Le Destrier, czy Incepcja, które tak naprawdę najlepiej biegały w wieku 4-5 lat. Cinamoon ma teraz pięć, ale rozwój jego kariery może być jeszcze bardziej opóźniony z powodu kontuzji. Jako dwulatek biegał słabo w treningu Krzysztofa Ziemiańskiego, a w kolejnym sezonie trafił do Adama Wyrzyka. Wygrał raz, ale ogólnie radził sobie przeciętnie, a w ub. roku stanął na starcie dopiero w sierpniu (po 10 miesiącach), zamknął pole i znów pauzował. Ten sezon już ma lepszy niż całą wcześniejszą karierę. Pomimo stayerskiego pochodzenia trener Wyrzyk zaczął jego starty od sprintów i stopniowo wydłuża mu dystans. Ogier łatwo wygrał na 1300 m w słabszym towarzystwie, a potem pod niezbyt doświadczoną amazonką na 1600 m, pokonując już całkiem niezłych przeciwników. Ostatnio był dopiero 9., ale tutaj, już pod stajennym jeźdźcem może wypaść lepiej.
Refleksja autora: Wydaje się, że z grona pięciolatków najwięcej przemawia za Taymourem. Chociaż ostatnio był szósty, to nie stracił zbyt wiele, więc ma spore szanse powalczyć o lokatę w czołówce. Domindar to koń, którego często nie doceniałem, a gdy już w niego uwierzyłem, przebiegł bezbarwnie. Jeśli rywale go nie zlekceważą, to raczej nie powalczy. Cinamoon to spora zagadka. Może nie być gotowy do walki na tym poziomie, chociaż wygrana pod koniec czerwca pokazuje, że kasztan ma spory potencjał. Moim zdaniem ma wszystko, by okazać się czarnym koniem tego wyścigu.
Ciągła wspinaczka God of Wara
Polskiej hodowli God of War pod wodzą doświadczonego trenera Macieja Janikowskiego mozolnie pnie się w górę wyścigowej hierarchii. W wieku dwóch lat nie błysnął w dwóch startach, ale kolejny sezon zaczął od wygranej i biegał bardzo rzetelnie. Potem wygrał jeszcze w Sopocie i jesienią w Warszawie, a w dziewięciu startach nie wypadł z pierwszej czwórki. W tym roku zawiódł w Handikapie Otwarcia, ale potem złapał formę. W połowie czerwca wygrał III grupę, na początku lipca był drugi za Domindarem, a pod koniec poprzedniego miesiąca okazał się najlepszy w biegu o Nagrodę Demon Cluba, wyprzedzając Freak Outa o 1,5 dł., a Quibou i Taymoura o ok. 3,5. Czy to już pora, by wygrał na poziomie pozagrupowym?
Trenowany przez Claudię Pawlak dla swojej rodziny Mr Nunek ma za sobą udaną pierwszą część sezonu. Po trzech drugich miejsca, wreszcie zwyciężył, a pod koniec lipca był trzeci w solidnie obsadzonym wyścigu. Tym razem trafia na jeszcze mocniejszych konkurentów i wydaje się ewentualnym kandydatem do zajęcia niższego płatnego miejsca.
Refleksja autora: God of War ciągle udowadnia, że jest bardzo dzielnym koniem. Wygrana w Demon Cluba okazała się przepustką do otrzymania szansy z biegu kategorii B, przy czym konkurencja nie wydaje się znacząco silniejsza niż ostatnio. To wszystko sprawia, że God of War powinien znaleźć się w gronie faworytów do rozgrywki. Mr Nunek w tym roku dość długo czekał na wygraną. Dopiął swego, ale teraz będzie mu zdecydowanie trudniej, chociaż w walce o płatne lokaty nie jest bez szans.
Czy uczestnicy Derby namieszają w czołówce?
Czwórka przedstawicieli rocznika derbowego biegała dość wysoko. Cunning Fox w wieku dwóch lat pokazał się najlepiej. Zwycięstwo odniósł w drugim starcie, a najważniejszym wyścigu, o Nagrodę Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, był bliski pokonania Zen Spirita. Trzecie miejsce w Mokotowskiej potwierdziło wysoką notę ogiera. Wydawało się, że w wieku trzech lat ma duże szanse pokazać się jeszcze lepiej. Trener Krzysztof Ziemiański przewidział dla niego plan zakładający podążanie główną ścieżką ku Derby. Cunning Fox był trzeci w Strzegomia, a następnie piąty w Rulera, co było rozczarowaniem. Dużo lepiej wypadł w Iwna, finiszując lekko na drugim miejscu za Smoke Plumem. Bezpośrednio za tym rywalem ukończył także bieg o Błękitną Wstęgę, zajmując czwartą lokatę. Na początku sierpnia, zgodnie z przewidywaniami, poradził sobie w gonitwie III grupy, ale sukces nie przyszedł mu specjalnie łatwo, co budzi pewien niepokój.
Svarog ze stajni Alexandra Kabardova rozpoczął karierę od wygranej, a potem był czwarty na poziomie I grupy oraz w Ministra Rolnictwa, choć tam zdecydowanie uległ Cunning Foxowi. W tym roku wygrał na poziomie II grupy w drugim starcie, pokonując późniejsza oaksistkę Bellę Antonellę, jednak w Derby kompletnie zawiódł, przybiegając na ostatnim miejscu, w sporym odstępie. Na pewno stać go na dużo więcej, choć większe szanse należy przyznać Cunning Foxowi.
Drugi z koni Kabardova, Catena, poniesie najniższą wagę w polu – 50 kg. Karierę rozpoczynała na Wyspach, ale furory tam nie zrobiła – wygrała jeden wyścig, a w pozostałych startach plasowała się na miejsca od 4 do 7. W debiucie na Służewcu pozytywnie zaskoczyła. Była trzecia w Novary za parą faworytek, chociaż niosła nadwagę – 60 kg. W Oaks poradziła sobie gorzej, choć bez tragedii. Na krótszym dystansie teoretycznie znów może spisać się lepiej. Jest trudna do oceny, ale raczej wiodącej roli tu nie odegra.
Top Profit biega w kratkę. Po dwóch startach, w tym jednej wygranej, w wieku dwóch lat, trener w tym sezonie rzucił go na głębszą wodę. Wyglądało to na bardzo dobry ruch, bo w Strzegomia ogier sprawił dużą niespodziankę, zajmując drugie miejsce (przed Cunning Foxem). W Rulera jednak nie podtrzymał dobrej passy i zamykał pole. Potem „skentrował” rywali w III grupie, ale w Green Maestro (I gr.) już nie sprostał roli faworyta. Na początku lipca był drugi w wyścigu II grupy, za Marcusem Aureliusem. Teraz jest próbowany na dłuższym dystansie, choć jego rodowód nie wskazuje, by to było z korzyścią dla niego.
Refleksja autora: Jeśli któryś z trzylatków miałby powalczyć, to trzeba jednak stawiać na Cunning Foxa. W Derby do najlepszych stracił sporo, jednak Smoke Plume finiszował tylko o 3 dł. przed nim, a później wygrał Kozienic, pokazując spory talent. Ostatnia wygrana przyszła mu zaskakująco ciężko, ale możliwe, że było to pokłosie zmęczenia po Derby.
Podsumowanie
Wyścig jest trudny do typowania i wydaje się wyrównany. Quibou i Freak Out nie traciły wiele do dobrych koni i powinny być blisko. Solidne God of War i Taymour może nie są końmi klasowymi, jednak biegają solidnie, więc też należy zakładać, że będą blisko. Oczekiwania względem Cunning Foxa były prawdopodobnie większe i nie jest wykluczone, że ciągle drzemie w nim największy potencjał.
Wskazanie autora: Quibou (8) – Cunning Fox (5) – God of War (3) – Freak Out (9)
Krzysztof Romaniuk
Na zdjęciu tytułowym walka o Nagrodę Demon Cluba. Ostatecznie zwyciężył God of War (na pierwszym planie)