Dwa konie arabskie należące do Rafała Płatka, Power Bolt i Lightning Thunder, wystartują w gonitwach Pattern w Casablance. Power Bolt, trenowany przez Michała Borkowskiego, weźmie udział w Grand Prix de S.A.R. le Prince Moulay Rachid (Listed, 1750 m), natomiast Lightning Thunder, trenowany przez Karin van den Bos, pobiegnie w Grand Prix de Sa Majesté le Roi Mohammed VI (G2, 2100 m). Stawka w obu wyścigach jest liczna i interesująca, ale oba polskie konie mają w Maroku szansę na dobry wynik, w tym także na zwycięstwo.

Pierwszych z koni, Power Bolt (Al Mourtajez – Oleya du Loup po Kerbella) trenowany przez Michała Borkowskiego wystartuje o godzinie 15:30 w gonitwie Grand Prix de S.A.R. le Prince Moulay Rachid (Listed, 1750 m) dla 3-letnich ogierów i klaczy czystej krwi arabskiej. W gonitwie zostało zapisanych łącznie szesnaście koni. Pula nagród jest imponująca i wynosi w przeliczeniu około 466 200 zł (210 000 zł, 93 240 zł, 69 930 zł, 46 620 zł, 23 310 zł, 13 860 zł, 9 240 zł).
Zapytaliśmy trenera czy miał okazję zapoznać się z poziomem tych koni, ale okazuje się, że stawka jest mocno zagadkowa. Najwięcej do tego wyścigu zgłoszonych koni ma Atlas Stud, a patrząc na wyniki na lokalnych torach najlepszych koniem z czterema wygranymi i jednym drugim miejscem wydaje się być Weld Zinad. Jego matka, Zinat L’Atlas wywodzi się z rzadszej linii żeńskiej, odnoszącej obecnie mniej sukcesów na torach, natomiast jej korzenie sięgają klaczy Madou, która dała dwa epokowe ogiery: Gosse Du Bearn i przede wszystkim Saint Laurent.
Klacz jest córką Tornado de Syrah (dziadek po mieczu Shannon Queen), a wnuczką Bengali d’Albret, którego córka jest matką polskiego derbisty Han Rastabana. Wygląda to na znakomity fundament do, którego dołożony został jeden z najlepszych synów amerykańskiego Burning Sanda, który jest kontynuatorem rodu Skowronka poprzez derbistę z 1961 roku – Mirzę. So Big Is Better, bo o nim mowa pochodzi również z polskiej rodziny żeńskiej Gazelli kontynuowanej przez klacz Rusznica. Ogier na amerykańskich torach wygrał ponad 400 tys. dolarów.
Trudno nam ocenić poziom Weld Zinada, ale inna potomkini So Big Is Better po trzech zwycięstwach w Maroku została zapisana do najważniejszej gonitwy G1 dla 3-letnich klaczy w Saint-Cloud we Francji w poprzednim sezonie. Shams Atlas skończyła jednak na przedostatniej pozycji w dużym odstępie.
Dwa konie, które pobiegną w tej gonitwie trenowane są przez francuskich trenerów. Thomas Fourcy wysyła do boju Der’ha Al Shahania, syna Gazwana, który na rodzimych torach biegał mocno przeciętnie w dwóch pierwszych startach w karierze. W ostatnim biegu 10 lipca wyraźnie poprawił i zajął bliskie piąte miejsce w gonitwie G3 na 1900 m. Od tamtej pory jednak pauzował co może budzić pewne wątpliwości co od jego formy.
W gonitwach w Maroku zdaje się wyspecjalizowała się Elisabeth Garel-Bernard, która przywiozła ciekawą Okachę, córkę Baseqa Al Khalediah (jego syn RB Kingmaker był drugi w tegorocznym Qatar Arabian World Cup). Klacz urodzona we Tunezji wygrała dwa razy na tamtejszych torach i raz była druga na 1600 m. Została sprawdzona we Francji w wyścigu niższej kategorii na 2100 m, ale wypadła raczej blado zajmując szóste miejsce w ośmiokonnej stawce.
W tej sytuacji oczekiwania trenera Borkowskiego, aby zająć płatne miejsce, są jak najbardziej realne, tym bardziej, że wyhodowany przez Karin van den Bos Power Bolt ma znakomity rodowód. Jego ojciec, Al Mourtajez na naszych oczach staje się epokowym reproduktorem, którego potomstwo dominuje w europejskich wyścigach. Jego najlepszy syn, Al Ghadeer, okazał się absolutnym crackiem wyścigowym na miarę Frankela. Wygrał już ósmą gonitwę rangi G1 i za każdym razem dżokej nie użył bata. W większości wyścigów Christophe Soumillon nawet niespecjalnie ponaglał ogiera, pozwalając mu swobodnie galopować do mety, jakby był na przejażdżce w kierunku zachodzącego słońca. Dopiero w Qatar Arabian World Cup, aby nie dać się zbliżyć RB Kingmakerowi delikatnie musiał zachęcać Al Ghadeer do finiszu. W Polsce również mamy potomstwo Al Mourtajeza, a najlepszym jak dotąd był Ocean Al Maury, który wygrał Nagrodę Europy w 2023 roku.
Matka, Oleya du Loup, jest córką znakomitego Kerbelli i miała raczej przeciętną karierę wyścigową, choć wygrywała gonitwy niższej kategorii. Natomiast urodziła dwójkę zwycięzców G1. Nas szczególnie interesuje Samima, córka Dahessa, która zarobiła ponad 200 tys. euro nagród i wygrała francuski Oaks. Jest jednym z nielicznych koni, które pokonały Al Mourtajeza w gonitwie najwyższej rangi – Prix Dragon (G1, 2000 m), wygrywając ją. Ta drobna klacz biegała również w Polsce, zajmując drugie miejsce w Nagrodzie Białki. Jej ojciec jest także dziadkiem Power Bolta, więc pula genetyczna oraz niewielkie gabaryty są elementami łączącymi te konie.

W debiucie Power Bolt zajął odległe, siódme miejsce z powodu problemów na starcie. Po dwumiesięcznej przerwie wrócił do wyścigów w dobrym stylu, odnosząc zwycięstwo 3 długości przed Astonishing Grace.
Łatwe zwycięstwo oraz dobry czas wyścigu – 1’49,3″ – prawdopodobnie zachęciły właściciela do zapisania ogiera awansem do Nagrody Białki. Jak się okazało podczas Dnia Arabskiego, była to dobra decyzja. Z pięciu koni zapisanych do tej gonitwy ostatecznie pobiegły tylko trzy. Wyścig, podobnie jak poprzednio, poprowadziła Laas de Faust. Klacz utrzymywała rzetelne, równe tempo, jednak dżokeje na pozostałych koniach pilnowali faworytki. Trzeci był Elevation Al Maury, a Power Bolt zajmował drugą pozycję i choć próbował zagrozić liderce, to trochę się za nią chował, więc na finiszu układ sił pozostał niemal niezmieniony. Konie zachowały swoje pozycje, a różnice między nimi wyniosły 2,5 długości.
W Nagrodzie Sambora, ku zaskoczeniu wszystkich, Erbol Zamudin Uulu narzucił bardzo mocne tempo na faworyzowanym Power Bolcie. Tak szybkie tempo na początku wyścigu (1’07” pierwsze 1000 m) musiało jednak sporo kosztować podopiecznego trenera Borkowskiego. Już na zakręcie tempo wyraźnie spadło, a do Power Bolta zbliżyły się Elnizo i Elevation Al Maury. Fikrah próbowała wykorzystać to, że Power Bolt, Elnizo i Elevation Al Maury wyszły szerzej na prostą i zaatakowała przy bandzie. Fikrah na moment zrównała się z liderami, ale szybko straciła kontakt. Power Bolt utrzymywał pierwsze miejsce, ale zaczął tracić siły i coraz trudniej było go utrzymać na prostej drodze, mimo usilnych starań jeźdźca. Elevation Al Maury, galopujący dotąd za Power Boltem, w końcówce znalazł wreszcie lukę i zaatakował. Tuż przed metą pokonał zmęczonego rywala o pół długości.
Ostatnim startem Power Bolta w Polsce była Nagroda Dragona w której ogier podyktował umiarkowane, równe tempo. Mniej więcej do połowy zakrętu galopował za nim Boy Mabir, jednak szybko go minęły lekko galopujące Fikrah i Alzakirę. Na prostej Power Bolt trzymał się blisko kanatu, a Fikrah lekko galopowała w ślad za nim. Kamil Grzybowski czekał z atakiem do 200 m przed celownikiem. Klacz nie dała rady Power Boltowi, kończąc na drugim miejscu 1,75 długości za nim.
Biorąc pod uwagę, że Power Bolt należy do ścisłej czołówki polskich koni, można oczekiwać, że podopieczny trenera Borkowskiego ma duże szanse na wyższe, płatne miejsce, a być może nawet na wygraną. Dużą niewiadomą pozostaje jednak to, jak ogier poradzi sobie na piaskowej nawierzchni, a drugim czynnikiem, który działa na niekorzyść, jest radykalna zmiana klimatu.
Drugim koniem Rafała Płatka, który wystartuje w Maroku jest starszy o dwa lata pełny brat Power Bolta, Lightning Thunder (Al Mourtajez – Oleya du Loup po Kerbella). Gonitwa Grand Prix de Sa Majesté le Roi Mohammed VI G2 dla czteroletnich i starszych koni na dystansie 2100 m zaplanowana jest na 16:30. Pula nagród jest wysoka i w przeliczeniu wynosi 747 600 zł (336 000, 149 520, 112 140, 74 760, 37 380, 22 680, 15 120).
Lightning Thunder trenowany jest przez swoją hodowczynię – Karin van den Bos, którą zapytaliśmy o to jak konie zniosły podróż i jakie jej są oczekiwania w tym wyścigu?
– Podróż była bardzo dobrze zorganizowana, jedynie formalności przed wyjazdem okazały się skomplikowane. Dużo pracy, stresu i telefonów. Dodatkowe badania krwi, certyfikaty weterynaryjne do wywozu były nieważne poprzez brak porozumień między Polską i Holandią a Marokiem. Konie jedzą bardzo dobrze, czują się dobrze i odbyły wartościowy trening. Oba były dosiadane przez jeźdźczynię treningową Lightning Thundera.

– Na miejscu zastaliśmy świetne centrum treningowe z doskonałym zapleczem i spotkała nas duża gościnność ze strony Sorec’a (Królewskie Towarzystwo Zachęty do Hodowli Koni).
A jeśli chodzi o inne konie w tym wyścigu, to wolę skoncentrować się na jakości własnego konia. Thunder rozwija się bardzo dobrze i po kilku wyścigach przygotowawczych w końcu zaczyna rozumieć, co to znaczy wygrywać – dodaje trenerka.
Zobaczymy, czy te oczekiwania się sprawdzą, ponieważ stawka jest liczna (pobiegnie 15 koni), a Elisabeth Garel-Bernard przywozi dwa znakomite konie. Vica Grine (AF Albahar – Darka du Falgas po Darike), po serii siedmiu zwycięstw z rzędu w Maroku, wygrała zeszłoroczną edycję tej gonitwy. W tym roku została sprawdzona na wyższym poziomie i o ile siódme (ostatnie) miejsce w gonitwie G2 w Tuluzie w kwietniu nie można uznać za sukces, to niewątpliwie piąta lokata w Obaiya Classic (G1, 2000 m) podczas mityngu Saudi Cup jest bardzo dobrym wynikiem. Drugim koniem zgłoszonym przez francuską trenerkę jest Khaddem (Muqatil Al Khalidiah – Bent Sour po Sour). Ten syn dobrze znanego polskiej publiczności rekordzisty toru na 2600 m i zwycięzcy Nagrody Europy w 2010 roku urodził się w Tunezji i biegał na tamtejszych torach dwadzieścia trzy razy, wygrywając trzynaście wyścigów. Jego najlepszy wynik to trzecie miejsce w gonitwie rangi G3 na 1600 m.
Sam Lightning Thunder zaczął swoją karierę dopiero w wieku pięciu lat od wyścigu w Duindigt na 1800 m, gdzie był piąty, ale dżokej się nie wyważył i ogier został zdyskwalifikowany. Już w drugim starcie w życiu ogier zmierzył się z najlepszymi końmi arabskimi w Polsce w Nagrodzie Ofira (kat. A, 2400 m), zajmując dobre piąte miejsce. Dwa najlepsze konie, Storm 'OA’ i Ocean Al Maury, były poza jego zasięgiem, podobnie jak dla całej konkurencji, ale strata do trzeciego, Wielkiego Dakrisa, wyniosła zaledwie 2 długości. Biorąc pod uwagę, że podopieczny Karin van den Bos był ciągle „zielony”, wynik ten można uznać za dobry.
W kolejnej gonitwie na dystansie 2000 m oczekiwano, że syn Al Mourtajeza poczyni postępy i stanie się poważnym zagrożeniem dla czołówki koni arabskich. W Nagrodzie Figaro (kat. B) faworytem był jednak, co oczywiste, Ocean Al Maury, biegnący w tych samych barwach. Wyścig rozpoczął się od zaskoczenia, ponieważ dobre tempo od startu narzucił mniej doświadczony koń Rafała Płatka. Na prostejy dżokej na Lightning Thunderze podjął jeszcze próbę ucieczki bliżej kanatu, ale para została łatwo wyprzedzona przez Oceana Al Maury i finiszującą z zewnętrznej Sarieeh Alfalah, która uzyskała przewagę i nie oddała jej do celownika. Trzecie miejsce zajął Wielki Dakris, pokonując Lightning Thundera o 11 długości, który zakończył bieg 18,5 długości za zwyciężczynią.
Mimo to Lightning Thunder został zapisany do gonitwy rangi G2 w Baden Baden i choć czwarte miejsce było lepsze niż poprzednio, to styl i odległości nie napawały optymizmem przed startem w Niemczech.
Ogier od samego początku prezentował się znakomicie dosyć szybko wysunął się na prowadzenie. Na wyjściu na prostą finiszową, na czele wciąż znajdował się Lightning Thunder, który odpierał ataki rywali. El Paso T oraz Djafar ruszyły do przodu, a dżokeje zintensyfikowali posył w pościgu za liderem. Alexander Pietsch na liderze starał się utrzymać przewagę, ale El Paso T pokazał swoją moc, przyspieszając i wysuwając się na prowadzenie. Djafar, mimo późnego ataku, dogonił konie, wszedł między rywalami, zyskując na każdym kolejnym metrze i w końcu wyprzedził Lightning Thundera. Ten ostatni nie chciał ustąpić i ponownie stanął do walki kontrując faworyta. Djafar, choć atakował do końca, ostatecznie finiszował jako trzeci. Sędzia musiał dokładnie obejrzeć zdjęcie z wyścigu, aby ustalić kolejność na celowniku, ale ostatecznie po emocjonującej końcówce El Paso T, dosiadany przez dżokeja Kobe Vanderbeke, wyprzedził Lightning Thunder, sięgając po zwycięstwo. Czas gonitwy 1:46.2.

Kolejny start ogiera mam miejsce w The UAE President Cup (G3, 2150 m) w holenderskim Duindigt, gdzie podobnie jak w Niemczech Lightning Thunderobjął prowadzenie w wyścigu, a na drugiej pozycji utrzymywał się Picasso T. Na trzecim miejscu galopowała Shandharh Alfalah, a stawkę zamykała Sarieeh Alfalah. Sara Vermeersch dosiadająca narzuciła mocne tempo, a Lightning Thunder odskoczył na kilka długości na pierwszym zakręcie. W połowie wyścigu sytuacja pozostała bez zmian. W ostatnim zakręcie problemy zaczęła mieć Sarieeh Alfalah. Na prostą wyszły zgrupowane konie, a Picasso T próbował przejąć prowadzenie. W decydującym momencie Farida P z łatwością wysunęła się na pierwsze miejsce, a Lightning Thunder, mimo chwilowej straty, ponownie zaatakował. Ostatecznie Farida P wygrała o szyję przed Lightning Thunderem.
Był to niezwykle szybki wyścig, a po przeliczeniu na dystans 2000 m, wynik był tylko o 0,7 sekundy wolniejszy od rekordu warszawskiego toru. Porównując tempo do rekordu na 2200 m, okazało się, że zwycięski koń pobiegł o ponad 2 sekundy szybciej niż Bahwan w 2023 roku na Służewcu.
W połowie października Lightning Thunder pobiegł w gonitwie Premio Milano Jockey Club (G3, 1800 metrów). Lightning Thunder jak zwykle wystartował dynamicznie, szybko objął prowadzenie, narzucając selekcyjne tempo. Utrzymywał przewagę przez większą część wyścigu i jeszcze 100 metrów przed metą koń Rafała Płatka wydawał się pewnym zwycięzcą, jednak Ayman nie odpuszczał. W końcówce rywal wyraźnie przyspieszył, ścigając Lightning Thunder na ostatnich metrach, skracając do niego dystans. Finisz był niezwykle zacięty – Mario Sanna na Aymanie wycisnął z konia wszystko, co możliwe, a para zdołała najpierw minimalnie wyprzedzić, a następnie na ostatnich metrach utrzymać minimalną przewagę, wygrywając o 0,5 długości przed Lightning Thunderem.
Wydaje się, że podobnie jak pełen brat, Lightning Thunder pobiegnie z dużymi szansami na rozgrywanie tego wyścigu i nie jest bez szans w walce z zeszłoroczną zwyciężczynią Vicą Grine.
Trzymamy kciuki za polskie konie.
Michał Kurach
Na zdjęciu tytułowym Lightning Thunder