Kolejny raz królem weekendu został Janusz Kozłowski, którego konie wygrały dwie najważniejsze gonitwy. Rasmy Al Khalediah zdeklasował rywali w biegu o Nagrodę Ofira, zaś Elnizo, dzięki mistrzowskiej jeździe Szczepana Mazura, nieznacznie pokonał Largo Wincha w biegu o Nagrodę Janowa. Po ostatnich próbach przedderbowych okazuje się, że nad stajnią Katarzyny i Janusza Kozłowskich mogą powiewać dwie błękitne flagi.
Za każdym razem, gdy biegnie Rasmy Al. Khalediah, fachowcy mówią, że tym razem to już na pewno jest dla niego zbyt długi dystans. A okazuje się, że on i tak wygrywa. Na dodatek w ostatnią sobotę, to na orła.
To jest bardzo dobry koń, któremu z pewnością pasuje krótszy dystans, ale ze względu na to, że stawka koni starszych w tym sezonie jest od niego trochę słabsza, to penie ograłby ich też na dłuższym dystansie, pod warunkiem, że zostałby dobrze przeprowadzony.
Trzeba przyznać, że Temur Kumarbek pojechał po mistrzowsku, jak kiedyś Pan. Spokojnie na ostatnim miejscu, a na prostej defilada.
Staram się Temura uczyć taktyki i jazdy w wyścigu i on powoli załapuje, o co chodzi. To młody, utalentowany chłopak, ale musi się jeszcze wiele nauczyć, jeśli chodzi o rozgrywanie wyścigów. Jako były dżokej mam wiele wiedzy praktycznej, wiele doświadczenia i chciałbym mu to wszystko przekazać. Widzę, że Temur ma spore możliwości, jest ambitny i pracowity, jeśli będzie słuchał i starał się, to może zostać naprawdę bardzo dobrym jeźdźcem.

Wracając do Rasmy’ego. Czy on nie odczuwa podróży do Włoch, czy Szwecji?
Na pewno trochę odczuwa, nie bardzo lubi płynąć promem, natomiast do podróży koniowozem już się chyba przyzwyczaił. To twardziel i bardzo mądry koń. Podczas podróży albo skubie siano, albo próbuje spać, jest spokojny i wygląda na zrelaksowanego.
Ogromne podziękowania należą się chyba Szczepanowi Mazurowi, bo to dzięki jego umiejętnościom Elnizo wygrał bieg o Nagrodę Janowa.
Przyznam, że tak. Co tu dużo mówić, to była mistrzowska jazda. Elnizo trochę się pogubił, bo najdłuższym dystansem, na którym dotychczas biegał było 2000 metrów, a tu dołożono mu jeszcze 600 metrów. Szczepan musiał go mocno zmobilizować do większego wysiłku. Do tego Elnizo był odprowadzany w pole przez co nie mógł wydłużyć akcji i stanąć do walki. Udało się to tylko dzięki umiejętnościom i doświadczeniu Szczepana. Szczepan mu bardzo pomógł, ale koń też mi się bardzo podobał, bo nie poddał się tylko do końca walczył.

Czyli jest Pan optymistycznie nastawiony przed Derby?
Tak, ale do każdego startu podchodzę z rezerwą.
Znakomite przyspieszenie zaprezentował na prostej piąty Wiktus.
Tak, on też dobrze przebiegł, choć uważam, że mógł wypaść znacznie lepiej. To specyficzny koń potrzebuje dobrego układu w wyścigu. Czasem potrafi się czegoś przestraszyć w dystansie i wtedy hamuje, odpada, traci dobrą pozycję. Tak właśnie było tym razem, ale końcem szedł, więc jestem zadowolony, choć wiem, że jeszcze są pewne rzeczy do poprawy.

Dla Pana chyba nie ma znaczenia, który koń wygra, bo hodowca, właściciele i trener są ci sami.
Nie ma, ale najlepiej, gdyby ukończyły łeb w łeb, bo za jednym podejściem wygrałbym dwukrotnie Derby (śmiech). Jeśli oczywiście uda się je wygrać, bo wcale nie jest to przesądzone, rywale są bardzo wymagający.
Startowała także Win Win, która była ósma.
Wypadła poniżej moich oczekiwań, ale wyścig był rozegrany bardzo mocnym tempem, nie bardzo jej to odpowiadało. Ona nie pobiegnie w Derby. Będzie szykowana na Oaks, ale najpierw czeka ją długi odpoczynek i regeneracja.
Derby folblutów za tydzień. Jak się czuje Bold?
Czuje się bardzo dobrze i mam nadzieję, że tak pozostanie do dnia wyścigu. To jest jeszcze duże dziecko, które wciąż dorasta.
Z kim nie rozmawiam, to wszyscy są pod ogromnym wrażeniem jego ostatniego wyścigu i zgodnie twierdzą, że Bold nie jest do ogrania.
Chciałbym, żeby mieli rację. Osobiście, przed takimi dużymi wyzwaniami nie lubię pompować balonika.
Znamy całą dziewiętnastkę, która wystartuje w Derby. Widział Pan wszystkich uczestników gonitwy, chyba poza WestminsterEagle?
Widziałem wszystkie jego wyścigi, styl, w jakim wygrywał robi wrażenie. Jeśli chodzi o przygotowania Bolda, to jestem pewien, że zrobiłem wszystko, co tylko mogłem, żeby był w jak najlepszej formie. Pamiętajmy jednak, że Derby to gonitwa szczęścia. Wszystko zależy od tego, jak ułoży się wyścig, czy uda się zrealizować założenia taktyczne, jak się koń wyśpi. Tu wszystko musi się zgrać i wszystko musi przypasować koniowi. Nie miałem jeszcze w swojej karierze i jeździeckiej i trenerskiej takiego faworyta. Wszystko w rękach Martina Srneca i nogach Bolda.
Rozmawiał Maciej Rowiński
Na zdjęciu tytułowym dekoracja do biegu o Nagrodę Janowa 2025