More

    Chestnut Rocket derbistą. Czy skompletuje Potrójną Koronę?

    To był wspaniały wyścig. Tegoroczne Derby zostało rozegrane w bardzo mocnym tempie, co sprawiło, że na prostej liczyły się wyłącznie najlepsze konie w roczniku. Po walce w końcówce przewagę nad triumfatorką Wiosennej uzyskał Chestnut Rocket, wzorowo przeprowadzony przez Vaclava Janacka. Faworyzowany Bold finiszował z odległej pozycji, ale wystarczyło to do zajęcia trzeciego miejsca. Okazało się, że zwycięzca uzyskał najlepszy czas w historii na dystansie 2400 m – 2’27,2”. Dla Janacka był to drugi wielki sukces tego dnia, bo trzy kwadranse wcześniej poprowadził do wygranej w Nagrodzie Prezesa Totalizatora Sportowego Jolly Jumpera.

    Rekordowa Rakieta-Niespodzianka

    Czeski dżokej przyzwyczaił nas do znakomitych i bardzo skutecznych jazd na Służewcu. Od lat jest zapraszany na duże mityngi przez właścicieli i ceniony wśród trenerów z Polski, podobnie jak Tomas Lukasek, który tym razem nie przybył na Galę Derby.

    Na starcie tegorocznego Westminster Derby stanęło ostatecznie 18 koni (wycofany został Grand Prix). Wśród nich było 5 klaczy, w tym ubiegłoroczna gwiazda Merveilleux Lapin. Rola zdecydowanego faworyta przypadła Boldowi, który przed miesiącem w doskonałym stylu triumfował w Iwna.

    Po starcie mieliśmy dość ostrą walkę o prowadzenie i czołowe pozycje. W licznej stawce wielu jeźdźców chciało już po starcie ulokować się na dogodnych pozycjach. Do przodu parły Gelenda, Creativer, Montenergin, a także Dzielny Wojtek, czy Merveilleux Lapin. Po zewnętrznej pozycję poprawiał także Belmond, biegnący z ostatnim numerem startowym (19). Ostatecznie na pozycji lidera znalazł się Montenegrin przed Dzielnym Wojtkiem i narzucił bardzo surowe warunki rozgrywki.

    Chestnut Rocket zmierza po pewne zwycięstwo w Westminster Derby 2025 (fot. Tor Służewiec)

    Za nimi biegły Gelenda, Creativer i Merveilleux Lapin, jednak w pewnym momencie Gelenda odpadła ostro do tyłu w wyniku jakiegoś incydentu. Publiczność rozglądała się za Boldem, który był piąty od końca, za nim biegły jeszcze Westminster Eagle, Formuła, Viveko oraz Landman. Od tego momentu w ścisłej czołówce nic się nie zmieniało, stawka rozciągnęła się. Montenegrin ciągle mocno prowadził wraz podążającym tuż obok niego Dzielnym Wojtkiem, drugą parę tworzyły Creativer i Merveilleux Lapin. Dwie długości za nimi galopował Chestnut Rocket, a za nim Belmond z mającą problemy by ponownie złapać rytm Gelendą.

    Na zakręcie konie z przodu jeszcze minimalnie podkręciły tempo. Odstępy między końmi powiększyły się. Dosiadający faworyzowanego Bolda Martin Srnec zaczął ostro poprawiać pozycję, widząc, że czołówka nie zwalnia i nie słabnie. Wkrótce znalazł się na siódmej pozycji, tuż za Belmondem tracącym do prowadzącego Montenegrina około 8 długości. Przy wyjściu na prostą Bold wyprzedził Belmonda, jednak w wyniku ataku po zewnętrznej, galopował szeroko i stracił kolejne metry do koni z przodu.

    Tam Montenegrin odpierał skutecznie ataki Dzielnego Wojtka, ale 350 m przed celownikiem obok ogierów przemknęła Merveilleux Lapin. Klacz finiszowała dynamicznie, jednak stopniowo jej impet wygasał. Tymczasem podążający w ślad za nią Chestnut Rocket dopiero się rozpędzał. Kilka długości za nimi w znakomitym tempie galopował Bold, ale był wyraźnie spóźniony. Jego najgroźniejszy w tym momencie rywal nie osłabł i nie było możliwe doścignięcie go. 200 m przed celownikiem Chestnut Rocket objął prowadzenie i zaczął oddalać się od zmęczonej Merveilleux Lapin, ale ambitna klacz walczyła do końca o utrzymanie drugiej lokaty i swojego dopięła. 8 długości z tyłu Montenegrin bronił czwartego miejsca i sprostał temu zadaniu o szyję pokonując Belmonda, za którym blisko finiszowały Dzielny Wojtek oraz Formuła.

    Dzięki temu sukcesowi Chestnut Rocket ciągle jest w grze o zdobycie Potrójnej Korony. Udowodnił, że jest koniem niesamowicie wytrzymałym i w mocnej rozgrywce nie tylko na grząskiej bieżni potrafi sobie poradzić. Jednocześnie trener Krzysztof Ziemiański potwierdził, że jest wybitnym specjalistą od przygotowania koni do najważniejszych startów. Kasztan do tej pory wygrał tylko dwukrotnie i było miało to miejsce w najbardziej prestiżowych gonitwach, w jakich ścigał się do tej pory. Swojej radości nie krył oczywiście również Grzegorz Grzegorowski, którego syn Jan Karol jest właścicielem „Rakiety” ze stajni „Niespodzianka”.

    Biorąc pod uwagę rekordowy czas, znakomicie zaprezentowały się także Merveilleux Lapin, pokazując, że jest klasową i waleczną klaczą. Mógł się podobać Bold, choć nie dopisało mu szczęście. Duże brawa także dla Montenegrina, prowadzącego mocnym tempem i będącego w stanie wywalczyć czwartą lokatę.

    Jolly Jumper znów potwierdza klasę

    Wielkim faworytem najważniejszego wyścigu pierwszej części sezonu dla starszych folblutów, o Nagrodę Prezesa Totalizatora Sportowego był Bremen, który niedawno finiszował na trzecim miejscu w gonitwie rangi G3 we Włoszech. Za jego głównych konkurentów uważano zwycięzców tegorocznych biegów pozagrupowych na Służewcu – Jolly Jumpera (Widzowa) oraz Smoke Plume’a (Golejewka).

    Jolly Jumper (fot. Tor Służewiec)

    W tej rywalizacji początek był znacznie wolniejszy niż w Derby. Potencjalny lider, Chantico mocno spóźnił start i zajęło mu kilkaset metrów wyjście na front. Tymczasem z przodu znalazł się Jolly Jumper, na którym Vaclav Janacek pojechał bardzo spokojnie, mając szybkiego konia. Dopiero przedzierający się z końca stawki Chantico go wyprzedził i znacząco wzmocnił tempo, a stawka zaczęła się rozciągać. Janacek jednak zachował czujność i trzymał się na drugiej pozycji, za nim biegł natomiast Smoke Plume. Bremen był dalej, mniej więcej na szóstej pozycji, 3-4 długości za głównymi rywalami.

    Chantico na prostą wypadł z przewagą kilku długości. Jolly Jumper i Smoke Plume po chwili rozpoczęły finisz, tymczasem Bremen utknął między rywalami i stracił cenne sekundy. Wkrótce dosiadający go Szczepan Mazur znalazł przejście i ruszył polem, ale strata do Jolly Jumpera wynosiła już dobre 6 długości. Finiszował ładnie, jednak starczyło to ostatecznie tylko do odebrania drugiej lokaty Smoke Plumowi, który nie zdołał dotrzymać kroku wygrywającemu w dobrym stylu Jolly Jumperowi.

    Dekoracja po wyścigu o Nagrodę Prezesa Totalizatora Sportowego (fot. Tor Służewiec)

    To była kolejna znakomita jazda Vaclava Janacka, tym razem jadącego dla Mateusza i Stanisława Wiśniewskich oraz Zygmunta Sobolewskiego. Trenerem zwycięskiego ogiera jest Janusz Kozłowski.

    Heaven Give Enough – gwiazda za kilkaset euro

    Prawdziwym ewenementem na Służewcu jest urodziwy irlandzki Heaven Give Enough, który po raz kolejny pokazał, że to nie tylko wielkie pieniądze wydane na aukcjach biegają. Zakupiony przez trenerkę Małgorzatę Pilipczuk za jedynie 800 euro folblut od początku odpłacał się za serce włożone w jego przygotowanie. Już w wieku dwóch lat odniósł zwycięstwo i trzykrotnie finiszował drugi, w tym w biegu o Nagrodę Mokotowską za ówczesnym dominatorem, Zen Spiritem.

    W sezonie 2024 do swojego dorobku dołożył jeszcze dwa zwycięstwa, w tym sensacyjny triumf w gonitwie o Nagrodę Przedświta (kat. B). Tegoroczną rywalizację rozpoczął jeszcze lepiej – najpierw finiszował drugi w Handikapie Otwarcia, a następnie wygrał bieg o Nagrodę Jaroszówki. Jego notowania trochę spadły po mniej udanym występie w Haracza (piąty). Do tej pory do największych sukcesów prowadziła go waleczna amazonka Oliwia Szarłat, jednak w Memoriale Fryderyka Jurjewicza tym razem zastąpił ją doświadczony Anton Turgaev.

    Heaven Give Enough mija celownik jako pierwszy w Memoriale Fryderyka Jurjewicza (fot. Tor Służewiec)

    Zgodnie z przewidywaniami bardzo mocno rozpoczął Shamadram (7,3-28,1-29,2). To oczywiście rozciągnęło stawkę. Kilka ładnych długości za nim galopował Heaven Give Enough, trzecia biegła Black Angel, natomiast z tyłu została Stage Door. Shamadram na prostej ciągle galopował świetnie. Dosiadający go Szczepan Mazur na początku prostej obejrzał się, próbując ocenić przewagę nad rywalami. Ciągle była znaczna. Do drugiego Heaven Give Enough dołączyła biegnąca bliżej kanatu Black Angel i ta dwójka ruszyła w pościg za faworytem. Na 200 m przed celownikiem Heaven Give Enough zrównał się z Shamadramem i następnie stopniowo wypracował sobie nad nim 0,5 dł. przewagi. Trzecia była Black Angel, a 4 długości za nią finiszował czterokrotny zwycięzca Memoriału – znakomity Timemaster.

    Właścicielkami zwycięskiego konia są trenerka Małgorzata Pilipczuk oraz Marta Kępińska.

    Dekoracja po Memoriale Fryderyka Jurjewicza (fot. Tor Służewiec)

    Tomas Roman punktuje na faworytce i outsiderce

    Kolejnym zagranicznym jeźdźcem, który w niedzielę błysnął na Służewcu był Tomas Roman. Młody Słowak już w tym roku pokazał się z dobrej strony w Warszawie, wygrywając klasyczny wyścig o Nagrodę Rulera na Chestnut Rockecie. W Derby nie pojechał na nim, ponieważ dosiadał Westminster Eagle’a ze stajni Andreasa Wöhlera, w której pracuje.

    Triumfował za to dwukrotnie na poziomie I grupy. W rywalizacji klaczy o Nagrodę Novary dosiadał najmocniej liczonej Fa Mulan, trenowanej dla Darii Kostrzewskiej i Marty Wnuk przez Macieja Jodłowskiego. W wolnym wyścigu jechał przytomnie na czwartej pozycji, obok Accept Call. Prowadzące Szamanka oraz Galicove mocno przyspieszyły na ostatnim kilometrze i ta ostatnia uciekała na prostej. Jednak została doścignięta przez walczące łeb w łeb Accept Call oraz Fa Mulan. W celowniku dosiadana przez Tomasa Romana klacz okazała się lepsza o nos.

    Fa Mulan o nos przed Accept Call wygrywa wyścig o Nagrodę Novary (fot. Tor Służewiec)

    Słowacki dżokej był autorem największej niedzielnej niespodzianki, do której doszło w sprinterskim biegu dla trzylatków o Nagrodę Green Maestro (1400 m). Wzorem Shamadrama bardzo mocno poprowadził niosący się Another Kodi, a grupę zasadniczą, biegnąca o kilka długości za liderem, prowadził faworyt Kador.

    Szczepan Mazur na Kadorze świetnie wykorzystał przestrzeń przy kanacie i ogier bardzo lekko objął prowadzenie. W ślad za nim biegła niosąca o 8 kg mniej White Rocket oraz odrabiający dystans Dynamo Blues. W połowie prostej wydawało się, że Kador sprosta roli faworyta, ale siwa White Rocket stopniowo zmniejszała do niego stratę i na ostatnich 50 m go wyprzedziła. To było pierwsze zwycięstwo klaczy w karierze!

    Sukces świętował ten sam team, co w Derby – trener Krzysztof Ziemiański oraz Pan Grzegorowski.

    White Rocket sprawiła sensację pokonując Kadora w gonitwie o Nagrodę Green Maestro (fot. Tor Służewiec)

    Krzysztof Romaniuk

    Na zdjęciu tytułowym Chestnut Rocket i Vaclav Janacek pozdrawiają publiczność po zwycięstwie w Derby (fot. Tor Służewiec)

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły