Kolejny wielki sukces stajni Aidana O’Brien’a. Trenowany przez niego Delacroix w kapitalnym stylu wziął Eclipse Stakes. Wszyscy jednak chwalą przede wszystkim jego dżokeja.
Chyba już każdy przyzwyczaił się do zwycięstw tego szkoleniowca. Nie jest to specjalnie trudne, bo Aidan wygrał już ponad 400(!) gonitw G-1 na całym świecie, a ponadto ciągle dokłada kolejne. W tegorocznej edycji Eclipse Stakes Irlandczyk zapisał dwa trzylatki: Camille Pissarro, który wygrał Derby we Francji i czekającego na pierwszy wielki sukces Delacroix, który poległ w biegu o „błękitną wstęgę” w Wielkiej Brytanii. Mimo fatalnej porażki w Epsom wiary w umiejętności konia nie stracił dżokej stajenny Ryan Moore. Kolejny raz Anglik „miał nosa”, ale trzeba przyznać, że bardzo dużo dołożył od siebie.
Sporo zwolenników miał Sosie. Nie jest tajemnicą, że koń ten szykowany jest przede wszystkim na pierwszą niedzielę października. Dwa zwycięstwa w wiosennych biegach G-1 na Longchamp zdawały się potwierdzać, że podopieczny Andre Fabre’a już teraz jest w doskonałej formie. Z jeszcze lepszej strony pokazał się ostatnio Ombudsman, który w wielkim stylu wygrał Prince of Wales’s Stakes w Royal Ascot. Nieco gorzej biegały natomiast Ruling Court, choć przecież w maju „trafił” klasyczny 2000 Guineas oraz lepszy dwulatkiem Hotazhell.
W tym gronie tylko Delacroix nie mógł się pochwalić wielkim sukcesem. Początek gonitwy w Sandown nie wyglądał źle. Podopieczny O’Brien’a ustawił się na trzeciej pozycji, dość blisko za prowadzącym Sosie. Niestety, po kilkuset metrach Moore pozwolił, by wyprzedził go idący po zewnętrznej Ombudsman. Sytuacja mocno się skomplikowała, a po wyjściu na prostą zrobiła się praktycznie beznadziejna. Delacroix nie miał szans, aby przebić się bliżej kanatu, a próbując wyjść na zewnątrz dwa razy wpadł… na kolegę ze stajni, czyli Camille Pissarro! Ostatecznie, Moore zdecydował się na wyciągnięcie swojego konia na pole, i to w momencie, kiedy rywale już rozpoczęli finisz. Jakby tego było mało, Delacroix nie od razu złapał odpowiedni rytm i atak rozpoczął z ostatniej, szóstej pozycji. To się nie mogło udać, ale jednak się udało! Podopieczny O’Brien’a oddał fenomenalny finisz i tuż przed celownikiem złapał Ombudsmana.
Wielka w tym zasługa dżokeja, który skupił się bardziej na posyle jedną ręką niż okładaniu konia batem. Jak sam przyznał, sporo było w tym improwizacji.
– To nie był pierwszy, drugi, ani nawet trzeci plan. Ale nikt nie chciał mocno prowadzić, a ja musiałem ustąpić pozycję Ombudsmanowi – wyjaśnił Moore. – To był wyścig podobnej klasy koni, ale Delacroix potrafi kapitalnie „stanąć na chód”. To robi różnicę – dodał spokojnie Anglik.
Emocji nie potrafił natomiast ukryć, co w pełni zrozumiałe, trener zwycięskiego ogiera.
– Ryan to zrobił i wielkie brawa dla niego! To była niesamowita jazda, bo musiał ze cztery razy zmieniać plan – przyznał O’Brien. – Dlatego zostawiasz to dżokejowi, bo on najlepiej zna konia. Mistrzowska jazda! – dodał trener.
Szkoleniowiec nie chciał jednak oceniać szans swojego konia pod kątem ewentualnego startu w Prix de l’Arc de Triomphe. – 2 kilometry jest w porządku, jeśli inny dystans to mogę go raczej zapisać na milę. Ryan mówił mi, że jest szybki i może okazać się milerem – zakończył Aidan.
Na rozczarowanego nie wyglądał mimo porażki trener Ombudsmana John Gosden.
– Mówiłem wcześniej, że wyścig może być nieco chaotyczny i miałem rację. Myśleliśmy, że poprowadzi Delacroix, a Sosie będzie czekał. Było dokładnie odwrotnie – wyjaśnił szkoleniowiec. – Bieg wspaniały! Pełne uznanie dla zwycięzcy – dodał Anglik.
Singspiel
Zdjęcie – Equidia.fr