More

    Wiaczesław Szymczuk: Jenny of Success jest impulsywna, więc trener musi być spokojny i wytrzymać ciśnienie

    Początek tego sezonu nie był łatwy dla niewielkiej stajni Wiaczesława Szymczuka. Na pierwsze zwycięstwo trzeba było poczekać kilka tygodni. Potem wygrane już przychodziły regularnie i obecnie w czempionacie trenerskim, z dorobkiem 9 zwycięstw i dobrą skutecznością (ponad 20%), trener ze Służewca jest na 8. pozycji. W minioną niedzielę kapitalne zwycięstwo w gonitwie o Nagrodę Syreny odniosła Jenny of Success.

    Pierwsza część sezonu nie była wymarzona dla Jenny of Success, ale drugą zaczęła od spektakularnego zwycięstwa. Co dało taki efekt, zmiany w treningu?

    Absolutnie nie. W tym fachu trzeba zachować spokój i robić swoje. Klacz cały czas prezentowała się dobrze, walczyła przecież o zwycięstwo w rekordowo szybkiej Nagrodzie Haracza. Ona jest impulsywna, więc trener musi być spokojny, żeby to zrównoważyć (śmiech). Poważnie mówiąc, trzeba wytrzymać ciśnienie. Oczywiście każdy chce wygrywać i to wygrywać jak najwięcej, ale nie można zbyt gwałtownie wszystkiego zmieniać, kiedy tylko coś nie pójdzie po myśli.

    Bardzo podobnie było rok temu, po nieudanym występie w Memoriale Fryderyka Jurjewicza, przyszło zwycięstwo w rywalizacji o Nagrodę Syreny…

    Mając świadomość, że dystans 1600 m nie jest dla niej idealny, zarówno rok temu, jak i tym razem, postanowiliśmy przeprowadzić ją inaczej w Memoriale Jurjewicza. Takie zadanie miał dżokej i je wykonał. Niestety, nie udało się wtedy włączyć do walki. W efekcie jednak klacz jakby dostała nowej energii. Widać to było od razu. W ubiegłym roku stoczyła zacięty bój z Timemasterem i Emiliano Zapatą w biegu o Nagrodę Syreny. W niesamowitej walce pokonała dwa bardzo doświadczone i utytułowane konie, a miała przecież tylko 3 lata. W tym roku dała rywalom się zbliżyć, a potem oddaliła się i wygrała w świetnym stylu. Pokazała lwi pazur. Swoją zasługę ma w tym niewątpliwie także dżokej Sanzhar Abaev, który naprawdę ją lubi i jest do niej na swój sposób przywiązany. Ten wyścig wyszedł im perfekcyjnie.

    Rok temu Jenny of Success (w środku) po zaciętej walce pokonała Timemastera (7) i Emiliano Zapatę (od wewnętrznej, zasłonięty)

    Kto decyduje zatem o taktyce na dany wyścig?

    Zawsze wcześniej rozmawiamy z dżokejem. Każdy z nas przekazuje swoje uwagi i pomysły. Dlatego ja nigdy nie zmieniam jeźdźca po jednej czy dwóch nieudanych jazdach. Ludzie popełniają błędy, a przecież każdy chce wygrywać. Dzięki temu jeźdźcy związują się bardziej z koniem i potrafią po wyścigu przekazać więcej informacji. Coraz lepiej się rozumieją. Każdy wyścig, nawet przegrany, to doświadczenie dla konia, jeźdźca i trenera. Kapitał na przyszłość.

    Przed sezonem zastanawiał się Pan, czy Jenny będzie startowała na 1600 m. Czy nie lepiej było poszukać jakiegoś zagranicznego wyścigu w tym czasie?

    Do tego potrzeba odważnej decyzji. Jenny ma spore grono właścicielskie, więc nie jest łatwo ustalić coś takiego na szybko. Trzeba też pamiętać, że taki zagraniczny start to spore koszty, a do tego należy brać pod uwagę ewentualne niepowodzenie, bo przecież będzie to nowy tor i otoczenie, nowi przeciwnicy. W dodatku taki wyjazd w środku roku jest mocno obciążający dla konia, a przed nami jeszcze większa część sezonu. Na złe nam to nie wyszło, jak widać Jenny nie odczuła tamtego startu, a nawet powiedziałbym, że po teoretycznie nieudanym wyścigu poszła do przodu. Podobny był efekt w poprzednim sezonie. Na zagraniczne podboje jeszcze będzie, mam nadzieję, szansa.

    Czy to oznacza, że jest już zaplanowany taki występ?

    Nie ma jeszcze nic konkretnego. Właściciele i znajomi rozglądają się za odpowiednim wyścigiem, szczególnie w okolicach terminu gonitwy o Nagrodę Mosznej (1600 m – przyp. red.). Na początek bierzemy pod uwagę Niemcy.

    Pierwszym wielkim sukcesem Jenny było zwycięstwo w klasycznej Nagrodzie Wiosennej. Pokonała wtedy Moonu

    Mówił Pan o niechęci do zmiany jeźdźca. Jak byłoby w przypadku startu np. w Niemczech?

    Sanczo (Sanzhar Abaev – przyp. red.) mówi, że pojedzie z Jenny nawet za ocean. Oczywiście, jeśli termin by na to pozwolił, bo ma przecież także zobowiązania wobec stajni, w której pracuje na stałe.

    A jakie są bardziej dalekosiężne plany wobec klaczy? Zostaje w treningu na kolejny sezon, czy może trafi do stada?

    Myślę, że jeszcze za wcześnie na takie decyzje. Podejmą je w odpowiedniej chwili właściciele, na czele z Karoliną Kamińską, współtwórczynią sukcesów. To ona sprawiła, że Jenny trafiła do Polski i do stajni i bardzo dba o nią, zapewniając jej możliwość regeneracji, wizyty fizjoterapeutki, itd. Ponadto oczywiście wkłada ogromną pracę, razem z całą ekipą stajenną, w jak najlepsze przygotowania koni do startów.

    Ultimatum w debiucie zdeklasował konkutentów

    W takim razie pomówmy o innej wschodzącej gwieździe. Ultimatum – jego wygrana w debiucie o 17 długości zrobiła ogromne wrażenie podczas Gali Derby. Czy spodziewaliście się takiej postawy tego ogiera?

    Tydzień przed wyścigiem byłem przekonany, że może powalczyć o zwycięstwo. Jednak później okazało się, jakie nadzieje są wiązane ze startującymi z nim końmi. Każdy trener pozytywnie wypowiadał się o swoim podopiecznym, więc pojawiały się coraz większe wątpliwości. Zatem nie mogę powiedzieć, że się takiego zwycięstwa spodziewałem. Zakładałem, że się ładnie pokaże, może nawet powalczy o wygraną. To, jak się pokazał, świadczy o bardzo dobrym przygotowaniu do debiutu, a to cieszy każdego trenera.

    Jakim koniem jest Ultimatum? Jakie są wobec niego plany na ten rok i przyszłość?

    Ma dobry charakter. Nie sprawia problemów, nie jest nerwowy czy impulsywny. O jego predyspozycjach trudno na razie coś więcej powiedzieć, ale planujemy go przygotowywać także do prób dystansowych w przyszłości. W jego treningu stosuję starą zasadę, którą wyniosłem od trenera Piotra Czarnieckiego, który mocniejsze roboty robił zawsze w stronę odwrotną niż kierunek biegania na Służewcu.

    Kiedy jego właściciel powierzał mi Ultimatum do treningu, zaznaczył, że nie chce dużo startować nim w wieku dwóch lat. Docelowo to kolejny sezon ma być ważniejszy. Zamierzam się tego trzymać. Jeszcze nie zapadła ostateczna decyzja, w którym wyścigu teraz pobiegnie.

    Orinoco Flow pokazała się w lipcu z dobrej strony

    Pół żartem, pół serio, można powiedzieć, że Pańska stajnia ma patent na konie po ogierze Ultra. Świetną formę zaprezentowała ostatnio przecież Orinoco Flow.

    Po słabszej wiośnie zaczęła pokazywać swój talent, w który od początku wierzyliśmy. Teraz odżyła, widać w niej wolę walki. Na treningach też lubi „rządzić”. Ostatnio odniosła przekonujące zwycięstwo w niezłej stawce, więc teraz spróbujemy wyżej.

    Życzę powodzenia w kolejnych miesiącach i dziękuję za rozmowę.

    Również dziękuję.

    Rozmawiał: Krzysztof Romaniuk

    Na zdjeciu tytułowym: dekoracja po Nagrodzie Syreny: Jenny of Success wraz z Wiaczesławem Szymczukiem, Sanzharem Abaevem i Anną Goździk

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły