7 lipca rozegrane zostaną jubileuszowe, 80. Derby na warszawskim Torze Służewiec. Wielu fachowców uważa, że jest to wyścig przede wszystkim dla ogierów, a w mniejszym stopniu dla klaczy. W ogóle nie uczestniczą w nim wałachy, gdyż po zakończeniu występów na torze nie mogą być później użyte w hodowli. A wybitne jednostki, do których należą derbiści i derbistki, czasami robią znaczące kariery hodowlane. I to pomimo tego, że w 85-letniej historii Toru Służewiec tylko czwórka z nich (dwie klacze i dwa ogiery) miała w gronie swych potomków zwycięzców Derby.
Dominacja męskiego pierwiastka w tym najważniejszym wyścigu dla trzyletnich koni pełnej krwi angielskiej, którego zwycięzcy są dekorowani błękitną wstęgą, wynika ze statystyki. W 79 wyścigach Derby na Służewcu (odbywają się w pierwszą niedzielę lipca, od czego było dotąd tylko kilka wyjątków) klacze uczestniczyły zawsze, ale wygrały tylko 16 razy. Były to: Bystra II (1946 r.), Demona (1964 r.), Taormina i Daglezja (odpowiednio 1970 i 1971 r.), Sekwoja, Iranda, Konstelacja i Kosmogonia (lata 1975-1978), Sinaja (1980 r.), Kliwia (1991 r.), Dżamajka i Kombinacja (lata 2000–2001), Infamia (2010 r.), Natalie of Budysin (2012 r.), Greek Sphere (2014 r.) i Nemezis (2019 r.).
Co ciekawe, w wyborach Konia 80-lecia Toru Służewiec, które odbyły się przed pięcioma laty, najwięcej głosów otrzymała właśnie klacz – Demona. Oprócz Derby wygrała ona dwukrotnie Wielką Warszawską (w latach 1964-1965) i była pierwsza w St. Leger w Wiedniu.
Tylko dwie z wymienionych klaczy, zostały później matkami derbistów. Demona dopiero w wieku 17 lat urodziła Demona Cluba, który wygrał Derby w 1981 r. Konstelacja, jako ośmiolatka, została natomiast matką Korabia, który w 1985 r. zwyciężył najpierw w Derby w Wiedniu, a po trzech tygodniach również na Torze Służewiec.
Tylko Dżamajka w gronie trójkoronowanych
Konie trójkoronowane to takie, które wygrały w wieku trzech lat gonitwy o nagrody: Rulera (1600 m), Derby (2400 m) i St. Leger (2800 m). Wyższość ogierów potwierdza również fakt, że wśród 14 koni trójkoronowanych była tylko jedna klacz – Dżamajka. Wśród ogierów ten zaszczytny tytuł zdobyły: Ruch (1948 r.), Solali (1961 r.), Dipol (1972 r.), Czerkies (1974 r.), Krezus (1989 r.), Mokosz (1992 r.), Dancer Life (2002) r., Dżesmin (2005 r.), San Moritz (2007 r.), Intens (2011 r.), Va Bank (2015 r.), Bush Brave (2017 r.) i Fabulous Las Vegas (2018 r.).

Pewnym zaskoczeniem może być, że w 79-letniej historii Derby na Torze Służewiec tylko dwa zwycięskie ogiery zapisały się złotymi zgłoskami, dając w hodowli po dwóch derbistów. Były nimi: De Corte (zwyciężył w 1954 r., a w latach 1962-1963 wygrali jego synowie: Humbug i Hubert) oraz Erotyk (wygrał 1968 r., w 1974 r. triumfował jego syn Czerkies, a w 1982 r. zwyciężył Otmar).
Jako ciekawostkę warto dodać, że wspomniany Erotyk był synem legendarnego Turysty, sprowadzonego (w wieku dwóch lat) w ramach rewindykacji z Niemiec do Polski w 1946 r. Początkowo uważano go za konia o nieznanym pochodzeniu. Dopiero później, gdy już biegał w wyścigach, okazało się, że miał włoskich rodziców (Bellini – Scuola Bolognese po ogierze Blandford), a jego hodowcą był genialny Federico Tesio. Było za mało czasu, żeby przygotować Turystę do Derby, ale wygrał on w 1947 r. St. Leger oraz dwukrotnie Wielką Warszawską (w latach 1947-1948).
Zagraniczne reproduktory w rolach głównych
Siłą napędową w polskiej hodowli folblutów po II wojnie światowej były zagraniczne reproduktory, sprowadzane głównie z Europy Zachodniej (Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch).
Ojcem trzech derbistów był najpierw włoski Aquino (Cedric – 1958 r., Mister Tory – 1959 r. i Hippiasz – 1960 r.). Jego wyczyn powtórzyły: francuski Mehari (ojciec Dargina, derbisty z 1972 r., oraz wymienionych wcześniej sióstr Konstelacji i Kosmogonii), brytyjski Negresco (Atarax i Trabant – zwycięzcy w latach 1966-1967 oraz Taormina -1970 r.); irlandzki Pyjama Hunt (Krezus -1989 r., Aksum – 1990 r. i Kliwia – 1991 r.), a także polski Dixieland (Bachus i Solozzo – w latach 1986-1987 oraz Limak – 1994 r.).
Reproduktorami, które spłodziły dwóch derbistów były: wspomniany już Turysta (Epikur – 1964 r. i Erotyk – 1968 r.), polskie: Łeb w Łeb (Sombrero i Laryks – w latach 1955-1956) i De Corte (Humbug i Hubert – w latach 1962-1963), irlandzki Dakota (Neman – 1984 r. i Diablik – 1988 r.), a także amerykański Professional (Dancer Life – 2002 r. i Dżesmin – 2005 r.) oraz francuski Ecosse (Soros – 2009 r. i Patronus – 2013 r.).
Derbiści krajowej, prywatnej hodowli
Po zmianach własnościowych stajni na Torze Służewiec w 1994 r., pierwszym koniem polskiej, prywatnej hodowli, który wygrał Derby, został trójkoronowany Dancer Life. Wyhodowany został w stadninie prowadzonej przez małżeństwo Barbarę i Mariana Pokrywków na przedmieściach Jeleniej Góry.
Strzałem w dziesiątkę Mariana Pokrywki był zakup amerykańskiego reproduktora Professionala, który skojarzony z polskimi klaczami dał jeszcze jednego, oprócz Dancer Life’a, trójkoronowanego derbistę (Dżesmina w 2005 r.). Oba te konie państwo Pokrywkowie sprzedali później do Anglii (Dancera Life’a za ok. 1 mln zł).

W pierwszej dekadzie XXI wieku derbistami mogły pochwalić się sprywatyzowane stadniny: Jaroszówka (Kombinacja – 2001 r.), Polska Korporacja Inwestycyjna (Joung Islander – 2003 r.), SK Moszna (Montbard – 2004 r.), Strzegom (Kamerdyner – 2006 r.), SK Widzów – K. Tyszko (St. Moritz – 2007 r.) i Jaroszówka (Infamia – 2010 r.). Ponadto w 2009 r. Derby wygrał Soros, prywatnej hodowli i własności Tadeusza Sobierajskiego. W drugiej dekadzie obecnego stulecia zwyciężyły już tylko dwa polskie konie. W 2011 r. Intens, hodowli i własności Romana Piwko, oraz Patronus (2013 r.), wyhodowany w zasłużonej Stadninie Pegaz, należącej najpierw przez kilkanaście lat do Andrzeja Zielińskiego, a od 10 lat również do jego brata Ryszarda.
Od 2014 r. Derby wygrywały już tylko konie zakupione na zagranicznych aukcjach.
Liczby i ciekawostki:
Najwięcej derbistów wyhodowała Stadnina Koni w Golejewku. Jej konie zdobywały błękitną wstęgę aż 19 razy. Ostatni raz Aksum w 1990 roku. Ośmiu derbistów zostało wyhodowanych w Widzowie.
Najlepszy czas w Derby osiągnął w 1989 roku Krezus – 2’28,0″. Był to wtedy również rekord Toru Służewiec na 2400 m. 13 lat później taki sam wynik uzyskał Dancer Life. Obecny rekord toru na 2400 m, ustanowiony w 2021 roku przez wałacha Gancegal w biegu o Nagrodę Villarsa (I grupa), wynosi 2’27,7”.

Największą sensację sprawił 31 lat temu Durand, który był uważany za outsidera. Tymczasem na prostej odszedł on jak chciał pod starszym uczniem Mirosławem Pilichem od bitej faworytki Upsali (o 3,5 długości). Osłupienie było powszechne, o czym świadczyły m.in. wypłaty: Za stawkę 5 tys. zł totalizator pojedynczo płacił 665 900 zł (133:1), za porządek – 17 409 900 zł (348:1), a za dwójkę aż 33 551 000 zł (671:1).
Z największą przewagą wygrał w 2011 roku Intens (o 12 długości).
Z miejsca do miejsca (prowadząc od startu do mety) zwyciężyły w Derby jedynie Kadyks (w 1969 r. z przewagą 6 długości) i właśnie Intens.
Rozstrzygnięcia remisowego, czyli „łeb w łeb” w Derby nie było. Natomiast werdykt o nos został ogłoszony tylko raz. W 1988 roku Diablik i Iluzjan walczyły na czele stawki prawie od startu do samego celownika. Zdjęcie z fotokomórki zadecydowało o minimalnej wygranej Diablika.
Wśród trenerów w Derby najwięcej razy zwyciężał na Torze Służewiec Andrzej Walicki (13 razy), przed Stanisławem Molendą (9 razy).
Dublety (dwa pierwsze miejsca) jednego trenera w Derby: Demona – Gerona Stefana Michalczyka w 1964 r., Country Club – Galileo w 1999 r. Sławomira Walotka, Dżesmin – Sodana w 2005 r., Patronus – Kundalini w 2013 r. Andrzeja Walickiego, Va Bank – Sorento w 2015 r. Macieja Janikowskiego, Night Thunder – Inter Royal Lady w 2020 r. Adama Wyrzyka.
Klacze zajęły dwa pierwsze miejsca w Derby: w 1964 r. Demona i Gerona, w 1976 r. Iranda i Smużka, w 1991 r. Kliwia i Tabakierka, w 2001 r. Kombinacja i Deklinacja, w 2010 r. – Infamia i Kardinale, w 2014 – Greek Sphere i Dolomiti.
Pierwszym magistrem na wyścigach był Zenon Lipowicz, syn Michała Lipowicza, który wygrał w 1960 roku Derby na Hippiaszu. Natomiast pierwszym trenerem po studiach był Mirosław Stawski. Już w swym debiucie odniósł on znaczący sukces. Trenowany przez niego Solali wygrał pod Władysławem Biesiadzińskim w 1961 roku nagrody: Rulera, Derby i St. Leger, uzyskując miano konia trójkoronowanego.
W gronie jeźdźców rekordzistą jest Mieczysław Mełnicki (zwyciężał w Derby 6 razy). Jedyną kobietą, która wygrała Derby, jest Joanna Wyrzyk. Dokonała tej sztuki w 2022 roku na trenowanym przez swego ojca Adama ogierze Guitar Man.

Tylko raz (w 1982 roku) nastąpił falstart. Sędzia zatrzymał konie, które przebiegły już kilkaset metrów, gdyż w boksie pozostał Otmar (nie otworzyły się drzwiczki). Powtórny start był już udany i zwycięzcą okazał się właśnie…Otmar.
Dwukrotnie wynik Derby został ustalony ostatecznie „przy zielonym stoliku”. W 1991 roku wygrała Susy, ale w wyniku protestu Komisja Techniczna zdyskwalifikowała ją za crossing, przyznając zwycięstwo drugiej na mecie Kliwii. 13 lat później, po zmianie przepisów, w podobnej sytuacji zwycięska Królowa Śniegu, dosiadana przez Małgorzatę Maroszek. Nie została zdyskwalifikowana, lecz przesunięta z pierwszego miejsca na trzecie, gdyż przeszkodziła Domusowi, trzeciemu w celowniku. Komisja przyznała zwycięstwo drugiemu na mecie Montbardowi, a wicederbistą został Domus.
Żaden ze zgłoszonych do Derby koni, który debiutował w wieku trzech lat, nie wygrał tej gonitwy.
Koniem, który właśnie w Derby odniósł pierwsze zwycięstwo w karierze, był w 2008 roku Ruten, zakupiony w USA przez reżysera filmowego Wiesława Saniewskiego.
Najlepszym koniem zagranicznym w polskim treningu (Macieja Janikowskiego) był rewelacyjny, trójkoronowany derbista Va Bank, do którego należy rekord 11 wyścigów z rzędu wygranych na Torze Służewiec. W dwunastym starcie, w Baden-Baden, jako pierwszy reprezentujący Polskę koń, Va Bank zwyciężył w biegu III grupy europejskiej (G3).
Derby wygrały tylko cztery konie maści siwej: Mustafa (1997 r.), Joung Islander (2003 r.), Kamerdyner (2006 r.) i Ruten (2008 r.). Nic w tym dziwnego, bo siwki stanowią tylko ok. 3 procent populacji folblutów.
Derby wygrywa koń szczęśliwy – takie porzekadło powtarzają jak mantrę ludzie wyścigów (hodowcy, właściciele, trenerzy, jeźdźcy i bywalcy toru). Szczęśliwy, czyli niekoniecznie najlepszy w roczniku, ale taki, któremu w tym ważnym dniu wszystko dobrze się ułoży od startu do mety. Będzie mu odpowiadał stan toru, a jeździec nie popełni jakiegoś rażącego błędu, a więc wyrobi sobie przy wyjściu na ostatnią prostą. Do tego nie da się „zamknąć w klatce”, nie spóźni się z finiszem itp.
Jan Zabieglik
Na zdjęciu tytułowym Va Bank wygrywa Derby 2015 na Służewcu. Fot. Edyta Twaróg
Tekst został napisany dla magazynu „Kanat”. Numer 2/2024 jest dostępny wraz z kwartalnikiem „Koń Polski” w sieci salonów Empik. Zachęcamy również do czytania wszystkich tekstów z magazynu „Kanat” na stronie:
https://torsluzewiec.pl/kanat/