More

    Trzeci raz drugi! Lightning Thunder znowu blisko zwycięstwa w gonitwie G3 – Premio Milano Jockey Club

    Lightning Thunder, własności Rafała Płatka i trenowany przez Karin van den Bos, po raz trzeci z rzędu zajął drugie miejsce, tym razem w gonitwie G3 Premio Milano Jockey Club na dystansie 1800 metrów. Mimo że był faworytem, ogier uległ w końcówce doświadczonemu rywalowi, Aymanowi, który wyprzedził go tuż przed metą o zaledwie pół długości. Zaskakująca przegrana nie zmienia jednak faktu, że Lightning Thunder potwierdza swoją wysoką formę, zajmując czołowe miejsca w trzech gonitwach Pattern z rzędu. 

    Karin van den Bos udziela wywiadu przed gonitwą jako trenerka faworyta

    Start wyścigu był dynamiczny, a już na początku Lightning Thunder wysunął się na prowadzenie, wyprzedzając outsiderkę Mak’Amere. Ellenoditrexenta, zwycięzca sześciu gonitw w zeszłym roku, zajął trzecie miejsce, a za nim galopowali kolejno Macho T, doświadczony Ayman, oraz zamykająca stawkę Enyeama Delmejlogu. Lightning Thunder, mimo krótkiej kariery, zdążył już przyzwyczaić kibiców do ofensywnego stylu biegania. Tak było i tym razem – ogier narzucił mocne tempo od samego startu, próbując oderwać się od rywali, pomimo trudnych warunków na torze.

    Przez większą część wyścigu układ stawki pozostawał bez zmian. Lightning Thunder utrzymywał prowadzenie, choć nie zwiększał znacząco przewagi. Tymczasem Ayman i Enyeama Delmejlogu, które początkowo zostały w tyle, powoli zmniejszały dystans do czołówki. Na wejściu w zakręt zbliżyły się do prowadzących koni, jednak nie doszło do większych przetasowań.

    Na prostej finiszowej Lightning Thunder przyspieszył, zwiększając przewagę nad resztą stawki. Równie dobrze tego dnia prezentował się Ayman, dziesięcioletni weteran, który rozpoczął swoją pogoń. Po zewnętrznej próbował atakować również Macho T, ale na 200 metrów przed metą stało się jasne, że nie będzie w stanie walczyć o wygraną. Podobna sytuacja dotyczyła Ellenoditrexenty, który pozostał w tyle, a Mak’Amere i Enyeama Delmejlogu całkowicie straciły szanse na czołowe miejsca.

    Jeszcze 100 metrów przed metą koń Rafała Płatka wydawał się pewnym zwycięzcą, jednak rywal nie odpuszczał. W końcówce Ayman wyraźnie przyspieszył, ścigając Lightning Thunder na ostatnich metrach, skracając dystans do lidera. Finisz był niezwykle zacięty – Mario Sanna na Aymanie wycisnął z konia wszystko, co możliwe, a para zdołała najpierw minimalnie wyprzedzić, a następnie na ostatnich metrach utrzymać minimalną przewagę, wygrywając o 0,5 długości przed Lightning Thunderem. Trzecie miejsce zajął Macho T, tracąc 5 długości, a Ellenoditrexenta uplasował się na czwartej pozycji, tracąc kolejne 8 długości.

    Ayman, trenowany przez Marię Hagman-Eriksson, odniósł triumf, udowadniając, że mimo wieku nadal potrafi rywalizować na najwyższym poziomie. Tymczasem Lightning Thunder po raz trzeci z rzędu zajął drugie miejsce w gonitwie Pattern.

    Tor w Mediolanie

    Po wyścigu w Mediolanie przeprowadziśmy krótką rozmowę z właścicielem Lightning Thundera, Rafałem Płatkiem.

    Michał Kurach: Nie wiem, czy powinienem gratulować drugiego miejsca, bo domyślam się, że przed wyścigiem liczyliście na wygraną, prawda? Po ostatnich dobrych startach Lightning Thundera wydawało się, że jest faworytem.

    Rafał Płatek: Tak, koń galopował znakomicie, ale zabrakło pewności u francuskiego dżokeja. Poprowadził wyścig zbyt wolno na końcu zakrętu, a krótka prosta toru w Mediolanie nie sprzyjała naszemu koniowi — chyba jej długość go zaskoczyła. Specyfika toru jest taka, że wyścigi rozgrywane są albo dużym, albo małym kołem. My biegaliśmy małym kołem, co oznaczało krótszą prostą – tylko 300 metrów. Nasz koń nie był do tego przyzwyczajony, a dodatkowo był to jego pierwszy wyścig w prawo, co mogło wpłynąć na wynik.

    Wydawało się jednak, że w połowie prostej przewaga była wystarczająca. Czy to klejący tor zrobił różnicę?

    Tak, tor był bardzo ciężki, podobny do tego na Longchamp. Nasz koń miał także dodatkowe 2 kilogramy (za drugie miejsce w G2 w Baden Baden), co mogło mieć wpływ na ostateczny wynik.

    Trzeci raz przegrał wygrany bieg, ale w poprzednich startach, po tym jak został minięty przez rywali, wracał do walki. Tym razem nie zdążył zareagować. Myśleliście o zdjęciu mu okularów?

    Zastanawiamy się nad tym, ale tylko wtedy, gdy w wyścigu nie startują klacze. Lightning Thunder wciąż zdobywa doświadczenie, dopiero się uczy.

    Element architektury na torze

    A jak oceniasz tor w Mediolanie, organizację i atmosferę? Czy planujecie częściej zapisywać konia do wyścigów we Włoszech?

    Stajnie są piękne, duże i przestronne, położone w okolicach toru.

    Stajnie

    Cały kompleks ma zabytkowy charakter. Windy i architektura są zachowane w oryginalnym stanie. Miejsce to przywiązuje dużą wagę do sztuki – rzeźby i malarstwo tworzą specyficzną atmosferę.

    Stara waga
    Zabytkowa winda

    Trenerzy i właściciele muszą przestrzegać ścisłego dress code’u – mężczyźni nie mają wstępu do loży trenersko-właścicielskiej bez krawata. Ja miałem marynarkę, ale musiałem poprosić o specjalną zgodę dyrektora toru, żeby wejść bez krawata. Spotkałem tam także irlandzkich i brytyjskich trenerów, choć oczywiście dominują Włosi.

    To są bardzo surowe zasady dotyczące dress code’u!

    Zdecydowanie. Ciekawa jest też organizacja siodłania koni, które są przyprowadzane z różnych, bardziej oddalonych stajni do specjalnych boksów do siodłania znajdujących się tuż przy torze. 

    Bieżnia

    We Włoszech obowiązuje również przepis, że każda osoba prowadząca konia musi mieć na sobie kask, ponieważ pomagają przy wprowadzaniu koni do start maszyny. Co ciekawe, trenerka Aymana, prowadziła go wraz z jeźdźczynią treningową.

    Ring

    Jedną z ciekawszych rzeczy, o których mogę opowiedzieć, jest proces prób dopingowych po każdym wyścigu. Konie trafiają na specjalny ring, gdzie weterynarze wybierają je do prób dopingowych. Procedura zależy od rangi gonitwy – im większe nagrody, tym więcej koni jest badanych. W naszej gonitwie rangi G3 wybrano pięć koni. Weterynarze pobierali próbki moczu i krwi, a cały proces dla jednego konia trwał maksymalnie 10 minut, a dla wszystkich pięciu około 25 minut. Miałem nawet okazję obserwować pobieranie i pieczętowanie próbek – wszystko odbywało się bardzo profesjonalnie. 

    To wygląda na naprawdę dobrze zorganizowany proces.

    Tak, cała organizacja była na najwyższym poziomie.

    Na koniec – zapytam przekornie, czy jesteście bardziej zadowoleni czy rozczarowani?

    Zdecydowanie jesteśmy zadowoleni. Drugie miejsce w tak ważnym wyścigu to sukces, choć oczywiście jest pewien niedosyt. Wierzę, że zwycięstwo nadejdzie w kolejnych startach.

    Jakie macie plany na dalszą część sezonu dla Lightning Thundera?

    Planujemy wystartować w wyścigu niższej rangi we Włoszech, a następnie mamy w planach wyjazd poza Europę. Nasz koń rozpoczął swoją karierę późno, ale chcemy, żeby był gotowy na zimowe biegi.

    Rozumiem. Będziemy trzymać kciuki!

    Michał Kurach

    Na zdjęciu tytułowym Lightning Thunder jeszcze pierwszy przed Aymanem 100 m przed celownikiem.

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły