Jednym z dużych niedzielnych wyścigów na Służewcu będzie wyjątkowy bieg – Criterium. Co w nim wyjątkowego? To jedyna gonitwa w sezonie przeznaczona dla folblutów w każdym wieku, a zatem z możliwością konfrontacji dwulatków ze starszymi rywalami. Z tej możliwości właściciele i trenerzy młodych koni korzystają rzadko, ponieważ w tym samym terminie mamy nagrody Mokotowską (dla dwuletnich ogierów) oraz Efforty (dla młodych klaczy). Tym razem na starcie zabraknie przedstawicieli najmłodszego rocznika. W rywalizacji ma za to wziąć udział liczna grupa koni trenowanych w Niemczech – aż cztery. Co więcej, to goście wystartują w roli faworytów. Czy utytułowany Timemaster zatrze niekorzystne wrażenie z ostatniego występu i „pogoni” przeciwników? A może któryś z trzylatków włączy się do walki?
Przekonamy się o tym w najbliższą niedzielę, około godziny 13.30.
Mocna ekipa z Niemiec
Criterium niespodziewanie przyciągnęło na start liczną grupę koni z Niemiec. W przeszłości to nie był raczej popularny wyścig wśród zagranicznych trenerów i właścicieli, jednak w ostatnich latach coraz częściej gościmy przyjezdne folbluty, co musi cieszyć. Na pewno wpływ na to miało włączenie Wielkiej Warszawskiej do kalendarza europejskich gonitw Pattern (w ubiegłym roku), co pozwoliło szerszej grupie zauważyć tor w Warszawie, a także to, że międzynarodowe gonitwy mają relatywnie interesującą pulę nagród.
Spory udział w tym „procederze” odegrała niewątpliwie także firma Westminster, wywodząca się z Niemiec, ale od kilku lat będąca głównym partnerem sezonu na Służewcu i trzymająca w Polsce sporo koni. Oni też współpracowali z trenerem Rolandem Dzubaszem, który zdecydował się na sprowadzenie Nanii na Westminster Derby 2021. Klacz spisała się świetnie, zajmując drugie miejsce. Potem wygrała jeszcze Oaks, była druga w SK Krasne i piąta w Wielkiej Warszawskiej. Dzubasz zabierał na Służewiec także inne konie, m. in.: Stex (wygrała Kozienic), New Wizarda (także triumfował w Kozienic), czy Tarkhana (Mosznej).
Rok temu w polskiej stolicy zagościł także Frank Fuhrmann, a jego Lightning Jock triumfował w Westminster Freundschaftspreis. Zapewne wznoszenie pucharów na Służewcu mu się spodobało, bo w tym sezonie znów powrócił z wałachem, ale musiał zadowolić się miejscami na podium w Kozienic (drugi) i Gonitwie Przyjaźni (trzeci). Nie wyjechał natomiast z pustymi rękami, bo Vinnare wygrała dla niego sprinterski wyścig o Nagrodę Syreny.
W niedzielę na Służewiec ponownie przywozi klacz, a także 6-letniego Powerstowna. Vinnare (Es Que Love – Lovelorn / Pivotal) z tego duetu wydaje się znacznie groźniejsza. Jest też niesamowicie twarda. Dość powiedzieć, że w sezonie 2023 wystartowała aż 22 (!) razy i zazwyczaj plasowała się w czwórce. Były to jednak gonitwy niższej rangi, więc jej rating w najlepszym momencie wynosił 75 kg. W tym sezonie ambicje i cele znacząco wzrosły. Już w drugim starcie została rzucona na poziom Listed i choć zajmowała miejsca w środku stawki (7., 9. i 6.), to jej handikap podskoczył do 78,5 kg. W lipcu przyjechała wraz z Lightning Jockiem i dała sporo radości trenerowi. Dość nieoczekiwanie pokonała specjalizującą się w wygrywaniu gonitwy o Nagrodę Syreny Jenny of Success i zrobiła to w dobrym styku, choć przy wymiernym wkładzie naszego eksportowego dżokeja, Szczepana Mazura. Polak pojechał doskonale, a klacz wygrała pewnie.
W kolejnych biegach jednak udowodniła, że nie był to przypadkowy wynik. Zaledwie tydzień po sukcesie na Służewcu, była trzecia w Listed w Berlinie na 1200 m, zapewniając sobie cenny status black type. Pod koniec sierpnia jeszcze dwukrotnie wystartowała w Baden-Baden, zajmując 8. miejsce na poziomie G3 i czwarte w Listed. 12 października pobiegła po raz ostatni i uplasowała się tym razem na 5. pozycji wśród 13 uczestników gonitwy Isfahan Münchner Herbst-Preis (Listed) na 1300 m, a więc takim samym dystansie, na jakim rozgrywane jest Criterium. Triumfował dobrze nam znany Tarkhan. Obecnie GAG klaczy wynosi 84,5 kg – jest się czym pochwalić (dla porównania Westminster Moon dostał 86 kg za trzecie miejsce w Wielkiej Warszawskiej, obecnie ma 94, a Jenny of Success za ubiegłoroczne jesienne występy w Niemczech 81-82 kg).

Powerstown (Slade Power – Prem Ramya / Big Shuffle) jest dużo słabszy od towarzyszki stajennej. Można go śmiało nazwać niemieckim przeciętniakiem, bowiem od początku kariery ściga się na poziomie niższych kategorii u naszych zachodnich sąsiadów z dość znikomymi sukcesami (1-2 wygrane w sezonie). Akurat w ostatnich miesiącach jest w swojej topowej formie, bo w sześciu ostatnich występach zawsze był w czubie, ale jego aktualny GAG (61,5 kg) nie rzuca na kolana. To powinno być za mało, żeby policzyć się w Criterium, w gronie dobrych polskich koni i pozostałej trójki z Niemiec, którą trzeba ocenić wyżej.
Dwójkę zgłosiła do tego biegu także Sarka Schütz. Big Secret (Zazou – Bavarian Beauty / Desert Prince) karierę rozpoczynał na Węgrzech, ale od ubiegłej jesieni trenuje i startuje w Niemczech. Rok temu wygrał gonitwę kat. E w Dreźnie. Obecny sezon to ciągły progres w wykonaniu ogiera. Zaczynał na poziomie kategorii D, a po dwóch zwycięstwa i dwóch drugich miejscach, został spróbowany oczko wyżej. Wygrał dwie gonitwy kat. C, a następnie jedną kat. B. Jego seria zakończyła się dopiero w połowie października w rywalizacji na poziomie Listed. Zupełnie sobie nie poradził, plasując się na 12. miejscu, ponad 20 długości za piątą Vinnare. Być może przyczyną była grząska bieżnia i ofensywna taktyka, bo poprzednie starty pokazały, że ma spory potencjał i możliwości. Nie można go skreślać, choć nieudany ostatni występ wskazuje, iż to jednak Vinnare zdaje się być numerem jeden „ekipy z Niemiec”. Big Secret ma jeszcze potencjał, żeby progresować, choć raczej już nie w bieżącym sezonie. W porównaniu z wiosną jego handikap skoczył o niemal 20 kg, co robi duże wrażenie.
O rok starszy, 5-letni Amigo Charly (Flamingo Fantasy – Amelie Beat / Electric Beat), nie jest aż tak doświadczonym koniem, jak mogłoby się wydawać na podstawie jego metryki. W wieku dwóch lat zaliczył trzy przeciętne starty, a w sezonie 2022 stanął na starcie ledwie raz. Tak naprawdę dopiero mając cztery lata zaczął biegać na poważnie. Od razu wygrał gonitwę niższej kategorii (E) i przeszedł wyżej. Przez cały sezon notował niezłe wyniki (zajmował miejsca od drugiego do czwartego), jesienią wygrywając Hanowerze (kat. D) i notując słabszy występ w Monachium (szósty). W tym roku radzi sobie średnio, ale udało mu się wygrać raz na poziomie kat. C. Otrzymał za ten wyczyn notę 77,5 kg. Całkiem solidnie, daje to perspektywę walki o płatne miejsce w niedzielę.

Niewątpliwym numerem jeden pod względem dokonań w gronie polskich koni jest znakomity Timemaster (Mukhadram – Tierceville / Oratorio). Zgromadził na swoim koncie mnóstwo sukcesów i przyznanie mu statusu służewieckiej gwiazdy nie będzie nadużyciem. W swoim „słabym” sezonie 2023 zarobił niemal 73 tys. zł, natomiast bieżący w jego wykonaniu jest dziwnym połączeniem dawnych sukcesów i nieco bezbarwnych startów sprzed roku. Inaczej mówiąc, biega w kratkę i to na tyle, że nie jest łatwo za nim trafić. Wiosnę miał dobrą. Był drugi w Golejewka (rozdzielił Jolly Jumpera i Miss Dynamite), trzeci w Bratysławie (Cena Scottish Rifla), a w dniu Gali Derby pokazał się znakomicie, rozbijając rywali w Memoriale Fryderyka Jurjewicza (zwyciężył w tym biegu po raz czwarty z rzędu!). Dawny Timemaster powrócił?
Nie potwierdził tego w Kozienic (dopiero czwarty po zupełnie przeciętnym występie), za to znów błysnął w Westminster Freundschaftspreis. Mało brakowało, a wygrałby i ten wyścig po raz czwarty, ale Sabatbekov nieco się zagrzebał między rywali i spóźnił finisz do Bremena. Wydawało się, że w gonitwie o Nagrodę Mosznej nie ma kto mu zagrozić, ale znów pobiegł o wiele słabiej, plasując się dopiero na szóstym miejscu i to z dużą stratą do czołówki (14 dł. do zwycięzcy).
Criterium nigdy nie było „jego” biegiem, bowiem dystans 1300 m nie jest dla niego optymalny (zdecydowanie najskuteczniej radzi sobie w przedziale 1600-2000 m), choć zdołał je wygrać o nos w 2020 roku, a dwanaście miesięcy temu był blisko drugi. Trochę boję się zgadywać, które oblicze Timemastera zobaczymy w niedzielę, ale na pewno w optymalnej formie może być groźny, również dla gości z Niemiec.
Najstarszym koniem w stawce jest Intuitive (Haatef – Majraa / Invincible Spirit), który w przeszłości biegał na Wyspach i prezentował bardzo wysoki poziom. Najlepiej szło mu jednak na nawierzchniach typu all-weather, natomiast na trawiastych nie zdołał się wspiąć tak wysoko. W Polsce zaczął startować w ubiegłym roku, zgodnie z zasadą „wszystko albo nic”. W pięciu startach czterokrotnie był poza płatnymi miejscami, ale niespodziewanie wygrał gonitwę o Nagrodę Przedświta (1600 m). Tegorocznej starty rozpoczął od wygranej w Jaroszówki, a następnie był trzeci w Haracza. Potem pauzował i zmienił trenera. W drugiej części sezonu biega bez błysku. W Mosznej był piąty, tuż przed Timemasterem. Mimo wszystko od jego rywala można więcej oczekiwać.

Kariera urodziwej i dzielnej Black Angel (Harry Angel – Enlace / Shamardal) ładnie się w tym roku rozwinęła. Wygrała w drugim tegorocznym starcie, a w sierpniu najpierw poradziła sobie na poziomie II grupy, a następnie ograła mocno faworyzowaną Jenny of Success i zdobyła Nagrodę Deer Leapa (także 1300 m). W Przedświta po walce uległa Heaven Give Enough. Miała teraz więcej odpoczynku, co powinno jej posłużyć, dystans jest dla niej korzystny, więc ma spore szanse na dobry wynik, o ile utrzymuje się jeszcze w formie. Dotąd jeszcze nigdy nie wypadła z pierwszej czwórki. Niżej należy ocenić szanse rzetelnej, ale raczej na poziomie grupowym Alis Gloriae (Planteur – Street Lightning / Best of the Bests). W Syreny do Vinnare straciła ponad 6 długości w Deer Leapa podobną stratę zanotowała do Black Angel.
Pozostała nam do omówienia trójka trzylatków. Raczej trudno o dobry wynik będzie Top Profitowi (Profitable – Iffa Red / Iffraj). Z wyjątkiem wyjątkowo udanego występu w Strzegomia na samym początku sezonu (drugie miejsce za Zen Spiritem), w pozostałych startach nie przejawiał talentu wskazującego na możliwość podjęcia walki ze sprinterką czołówką. W Przedświta nie stracił szczególnie dużo do Black Angel, a zwłaszcza Intuitive’a, ale układ wagowy był dla niego znacznie korzystniejszy niż tym razem. Chyba tylko bardzo grząska bieżnia zwiększyłaby jego szanse na jakiś godny zapamiętania wynik.
Zdecydowanie większy potencjał zdaje się mieć Heaven Give Enough (Unfortunately – Aquasea / Born To Sea), który dokładnie rok temu zachwycił w Mokotowskiej, zajmując sensacyjnie drugie miejsce (za Zen Spiritem). W tym roku po mniej udanej próbie dystansowej, wrócił do rywalizacji w gonitwach sprinterskich i milerskich. Z bardzo dobrym skutkiem. Był drugi w Deer Leapa za Black Angel, a następnie zrewanżował się jej w Przedświta. Stworzył zgrany duet z Oliwią Szarłat, ale w Mosznej im zupełnie nie poszło. Tym razem do siodła zaproszony został starszy uczeń Oskar Nowak, pod którym wiosną wygrał na poziomie grupowym. Mają realne szanse powalczyć o płatną lokatę.

Największe szanse z tercetu trzylatków przyznałbym jednak Stage Door (Soldier’s Call – Divine Act / Frankel), choć pewną dozę wątpliwości budzi fakt, że klacz pobiegnie zaledwie po tygodniu od bardzo udanego występu w rywalizacji o Nagrodę Korabia (była blisko trzecia). Był to dość wymagający, mocny wyścig i dość pobudliwa gniadoszka może go odczuć. Nie ma ona jednak za sobą zbyt intensywnego sezonu, więc możliwe, że zdoła się zregenerować, a wtedy, może być groźna. Pomimo dobrych występów na nieco dłuższych dystansach, cały czas wydaje się, że jej domeną powinny być sprinty, choć w przypadku trzylatków rywalizacja na krótkich dystansach ze starszymi rywalami jest bardzo trudna.
Wskazanie autora: Vinnare (2) – Big Secret (3) – Stage Door (4) – Black Angel (7)
Krzysztof Romaniuk
Na zdjęciu tytułowym Vinnare pod Szczepanem Mazurem wygrywa Nagrodę Syreny