More

    Komentarz Mariana Ziburske do startów Westminster Pilota i Westminster Silvera w Pradze

    Polski sezon rusza 27 kwietnia, tygodnie po pierwszych wyścigach za naszą zachodnią, ale także południową granicą. Z tego względu niektórzy właściciele szukają alternatyw w postaci wyjazdów za granicę zamiast oczekiwania na końcówkę kwietnia. Jedną z postaci, którym nie uśmiecha się czekanie z założonymi rękami jest Marian Ziburske, właściciel grupy nieruchomościowej Westminster. Już w niedzielę 6 kwietnia dwa konie ze stajni Westminster Race Horses Westminster Pilot i Westminster Silver wystartują w czeskiej stolicy. Wyjazd do Pragi da im wcześniejszą szansę rozpoczęcia karier i przetarcie przed startami w Polsce. 

    Westminster Pilot (Cracksman – Cosmogyral po Camelot) wystartuje w gonitwie pierwszej, o godzinie 14.00, a Westminster Silver (Reliable Man – Partyday po Footstepsinthesand) dwa kwadranse później, o 14.30. Z tej okazji porozmawialiśmy z Marianem Ziburske o tym, skąd wziął się pomysł na wyjazd do Czech, jakie mają szanse Pilot z Silverem oraz jakie są dla nich dalsze plany. 

    Marian Ziburske: – Uważamy, że Westminster Pilot i Westminster Silver to jednoznacznie długodystansowe konie. Wyścigi na 2000 metrów to dla nich minimum, lepiej 2400, a idealnie byłoby pewnie jeszcze dalej. Chcieliśmy dać im szansę rozpocząć karierę w listopadzie, ale z różnych powodów nie było to możliwe. Pilot był chory, a Silver potrzebował operacji, przez co oba konie straciły trochę czasu. 

    Ogólnie mówiąc, sezon wyścigowy w Polsce jest zbyt krótki. Nie jest to tylko moja opinia, ale też polskich trenerów, z którymi z rozmawiałem. Nie możemy ścigać się tylko przez 6 miesięcy, a pozostałe 6 odpoczywać. Z tego względu musimy zaczynać od startów zagranicznych przed startem polskiego sezonu i kończyć po tym, jak u nas już sezon dobiegnie końca. Teraz to oznacza wyjazdy do Niemiec i Czech, na co najmniej dwa wyjazdy w kwietniu i w listopadzie zapewne Włochy. 

    Wracając do Pilota i Silvera, rozważaliśmy dla nich starty w Niemczech, ale niefortunnie oba tory położone blisko polskiej granicy odwołały swoje pierwszy dni wyścigowe. Drezno przełożyło dzień z początku sezonu, na sam koniec swojego kalendarza, a Berlin zrezygnowało z jednego dnia. Wybraliśmy więc Pragę z braku alternatyw. Nie chcemy podróżować 2000 kilometrów na mały wyścig. 

    Westminster Silver z Marselem Zholchubekovem. Fot. Maria Nikonorow / Nie tylko galop

    Dla obu naszych koni te gonitwy będą zbyt krótkie, na 1600 metrów. Chcemy żeby sprawdziły się na dużym torze, z długą prostą, by mogły z tego wyjazdu wyciągnąć jak najwięcej. Są dużymi ogierami mają 166 i 167 centymetrów wzrostu (w kłębie – przyp.red.). Dzięki temu, gdy wyjdą do startu w Warszawie, będą miały jeden start przewagi względem konkurencji. Bez tego trudno byłoby im rywalizować z bardziej doświadczonymi rywalami w Polsce. Te starty pomogą im nabrać doświadczenia i dogonić rocznik. Taki jest nasz zamysł. 

    Ciężko jest ocenić, jakie mają szanse w swoich wyścigach. To odbywać się może jedynie na zasadzie zgadywanki. Początkowo do tego wyścigu zgłosiło się 21 koni. Dla nas było to szczególne zmartwienie, ponieważ część koni z listy mogła zostać skreślona ze względu na limit startowy, a od początku był zamiar, żeby nasze ogiery podróżowały razem i podróż straciłaby sens, gdyby tylko jeden z nich mógł wystartować. Na szczęście na wysokości zadania stanął Tomas Janda, który wspólnie z innymi dużymi właścicielami, zdołał przekonać czeski dżokej klub do podziału gonitwy i to bez zmniejszenia puli nagród w wyścigach. Niestety pula nie jest oszałamiająca. Na 21 koni zgłoszonych przypadać miało 71 tysięcy koron czeskich (12 tysięcy złotych – przyp.red.), a część uczestników kosztowała 40, czy 50 tysięcy euro (215, 250 tysięcy złotych – przyp.red.). 

    Z tego co wiem, w stawce jest też kilka koni o przeciętnych możliwościach, ale równoważy się to z innymi bardzo obiecującymi, które też są tu zapisane. Każdy chce zacząć się już ścigać. Konie potrzebują doświadczenia i to jest większa motywacją niż same nagrody. Patrząc prawdzie w oczy, możemy nie wygrać tam nawet tysiąca euro, ale zarobek nie jest tu naszym głównym celem. 

    Nie wiemy jeszcze, jak mocne są nasze konie i czego się po nich spodziewać. Z pewnością nie są teraz w docelowej formie i dobrze, bo ich forma powinna przyjść w lipcu. W zapisie są konie będące zapewne na innym etapie rozwoju. Z szybszymi rodowodami i charakterystyką koni krótko lub średniodystansowych, mających przewagę na milę, szczególnie na początku sezonu. Liczymy na dobre starty, nie skupiamy się na rezultacie na celowniku. Doglądać na miejscu będzie ich Tomas Janda, a do tego zabieramy ze sobą swoich jeźdźców, którzy dobrze znają Pilota i Silvera z codziennych treningów. Dla nich to też okazja do dalszego rozwoju i nabrania doświadczenia. Oczywiście dzięki temu mogliśmy też pokazać im nasze zaufanie. Dla Macieja Janikowskiego od początku bardzo ważne było, żeby użyć jeźdźców związanych z polskimi wyścigami i stworzyć z tego polską historię. Westminster jest polską spółką, trener jest Polakiem i jeźdźcy, choć nie urodzeni w Polsce, to są związani z nią od lat i są z nią kojarzeni. To wszystko pokazuje Polskę w dobrym świetle, a na tym nam zależy. 

    Oczywiście chcemy się dobrze pokazać i mamy swoje nadzieję, ale nie jest to gonitwa pattern, ani Derby, więc priorytetem jest zapewnienie koniom progresu. Świeża informacja od trenera Janikowskiego daje nam sygnał, że Pilot jest bardziej rozwinięty i zaawansowany wyścigowo od Silvera. To nie oznacza, że ostatecznie będzie od Silvera lepszy, na ten moment nie da się tego jednoznacznie powiedzieć. Nikt tego nie wie. Trener nawet tak znakomity i doświadczony jak Maciej Janikowski nie jest w stanie z pewnością powiedzieć, jak wypadną w wyścigu, więc pozostaje nam ocenić ich pracę na treningach. Na wynik naturalnie będzie rzutować wiele zmiennych, jak start, tempo, zachowania jeźdźców i wiele wiele więcej. W zeszłym tygodniu mieliśmy pierwsze triale przed niemieckim Derby i wyścig okazał się wielkim bałaganem. Tempo było koszmarnie słabe i skończyło się na wielu niespodziankach, ponieważ niektórym koniom taki scenariusz pasował dużo bardziej niż faworytom. 

    Westminster Pilot w pracy z Silverem. Fot. Maria Nikonorow / Nie tylko galop

    Zostając przy niemieckich wyścigach, tego samego dnia mamy jeszcze jeden bardzo ważny dla nas start. Westminster Eagle (Maxios – Montfleur po Sadler’s Wells) trenowany przez Andreasa Wöhlera wystartuje w Mulheim w jednej z tamtejszych gonitw przygotowawczych, z pulą nagród 10 tysięcy euro na dystansie 2100 metrów (start o godzinie 11.45 – przyp.red.). Niektóre konie w zapisie mają bardzo dobre oceny, na przykład GAG na poziomie 87. Eagle też jest obiecującym koniem, ale ma w nogach tylko jeden start. Nasza stajnia skupia się na dystansowych koniach, więc trzeba się z tym liczyć, że część z nich jest późniejsza. W maju zapewne usiądziemy do stołu z Tomasem Jandą i opracujemy plan na najbliższe miesiące. Część z naszych koni ma zgłoszenia do niemieckiego Derby i to jest nasz cel numer jeden. W zależności od tego ile i jakie konie będą pasowały nam do tego wyścigu, pozostałe przydzielimy do startów w polskim i czeskim Derby, które niezależnie od kraju rozgrywania są dla nas najważniejsze. Na koniec dodam, że jeśli Pilot lub Silver jest dużo bardziej rozwinięty, niż na ten moment przypuszczamy, to nie wykluczamy startu w Rulera. 

    Rozmawiał Michał Celmer

    Na zdjęciu tytułowym runda honorowa podczas dekoracji derbisty Westminster Moona.

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły