Gwiazdy stajni Macieja Janikowskiego już 30 kwietnia i 1 maja powalczą o zdobycie statusu black type na niemieckich torach. Gryphon wystartuje w Altano-Rennen LR na dystansie 2800 metrów z pulą nagród 25 tysięcy euro w Berlinie. Moonu z kolei (Sea The Moon – Pax Aeterna po War Front) pobiegnie w wyścigu Grosser Preis von Hannover 96 LR w Hanowerze, na dystansie 2000 metrów. Pula nagród również wynosi 25 tysięcy euro.
Może zaczniemy od Gryphona, który biega dzień wcześniej?
Proszę Pana, to tylko jeden dzień różnicy, kobiety mają pierwszeństwo.
Jak Pan sobie życzy. W takim razie co może Pan powiedzieć czytelnikom o Moonu?
Gryphonowi oczywiście nic nie ujmujemy, ale Moonu była i jest gwiazdą tej stajni. Według mnie w zeszłym sezonie brakowało jej tylko szczęścia, bo biegała bardzo dobrze. Równie dobrze mogła wygrać i Wiosenną i Oaks, wtedy byłaby czempionką. Teraz ocenia się jej wyniki raczej średnio, ale według mnie biegała świetnie. Porażki, które poniosła, nie były z jej winy. W Wiosennej spóźniła finisz, a Oaksu praktycznie nie miała prawa przegrać. Niestety, jeździec się nie popisał.
Wyniki były dobre, ale jednak klacz pauzuje od 28 sierpnia, gdy w wielkim stylu wygrała Nagrodę Krasne, bijąc o 3,5 długości oaksistkę Lady Iwonę. Czy pierwszy start po tak długiej przerwie, w tak ciężkim wyścigu, jakim z pewnością będzie niemieckie Listed, to Pana decyzja?
W zeszłym sezonie nie miała już gdzie biegać. Mogliśmy startować jedynie w Wielkiej Warszawskiej, co razem z właścicielem odpuściliśmy, bo dystans 2600 metrów jest dla niej trochę za długi, a bieganie koniem wbrew jego genetyce, jest bez sensu. Tylko drogo kosztuje, a wyników raczej nie ma.
Oczywiście jest to zrozumiałe, ale były też plany wyjazdów za granicę.
Jasne, że tak. Od początku planowaliśmy zrezygnować z Wielkiej i biegać za granicą. Los nam, niestety, nie sprzyjał i przez kontuzje nie mogła już wystartować. Według mnie, w jej przypadku, to nic strasznego, bo w mojej opinii trzylatką nie była jeszcze w pełni gotowa do walki na najwyższym poziomie. Była zapisana w Niemczech i gdyby zdrowie sprzyjało, to oczywiście by wystartowała. Najpierw akurat skręciła nogę i nie zdążyła dojść do siebie. Za drugim razem z kolei były problemy z okrężnicą. Nie wiem, z jakich przyczyn, bo nigdy nie miała problemów ze zdrowiem, ale przekręciła jej się ta okrężnica. Było to bardzo niebezpieczne, całe szczęście udało się uratować sytuację bez operacji. Po takim zajściu nie było mowy o wyjeżdżaniu na wyścig.
Całe szczęście skończyło się dobrze. Jednak wyjazdy za granicę na pierwszy start w sezonie są rzadkością. Dla porównania zapytam, czy uważa Pan, że Moonu jest w lepszej dyspozycji niż przed ubiegłym sezonem?
Trudno to jednoznacznie określić, ale według mnie wygląda lepiej niż przed rokiem. Ona już na jesieni, po wygraniu nagrody Krasne, pokazała, że dorasta, robi się z niej dorosła klacz. Tę zimę zupełnie inaczej przeszła, nabrała trochę ciała, choć jest takim typem konia, który nigdy nie będzie masywny. Jest dosyć impulsywna i zawsze podciągnięta. Zawsze wykazuje ogromne chęci do galopowania. Zad ma potężny i silny. Bardzo dobrze wygląda i galopuje, z resztą gdyby było inaczej, nie próbowałbym jej za granicą. W tym wypadku to była moja inicjatywa. Wszyscy raczej myśleli, że lepiej jak przebiega najpierw u nas, ale trochę nasze wyścigi i życie wymusiło na mnie taką decyzję, niemniej w nią wierzę. Nie będę się wygłupiał i biegał czterema końmi w swoim treningu w Nagrodzie Golejewka.
Czy według Pana to, że jest dość impulsywną klaczą, może spowodować problem z podróżą?
Tak, może. Bierzemy to pod uwagę, ale jak się nie zacznie i nie spróbuje, to się nie dowiemy. Mogłaby wystartować w Nagrodzie Golejewka i jestem przekonany, że rozgrywałaby tę gonitwę, a może nawet by wygrała. Z moich koni na pewno jest najlepsza, ale co to za wyścig. Już w zeszłym roku zakładałem, że jeśli Moonu będzie zdrowa, to rozpocznie sezon za granicą. Jeśli w podróży spisze się dobrze lub dość szybko nauczy się jeździć, to będzie rzadko gościć na torach w Polsce.
Do tego też zmierzałem, a więc wyścigi w Polsce nie są tegorocznym celem dla Moonu.
Zgadza się. Jesienią może znowu wystartować w jakiejś gonitwie, na przykład w Nagrodzie Krasne. Będzie to uzależnione od terminów wyścigów zagranicznych, jakie dla niej wybierzemy. Chcemy próbować. Po to zapisaliśmy ją już teraz, chcemy zobaczyć, na co ją stać. Nie musi od razu wygrywać, ale jeśli pokaże potencjał na zaistnienie w gonitwie tej rangi, to nie zmienimy szybko planów i będziemy z nią jeździć.
Do Hanoweru kawałek jest, czy będzie jechała całą trasę na raz?
To też nie jest strasznie daleko, trasa ma około 800 km, a dojazd jest bardzo dobry, praktycznie ciągle jedzie się po autostradzie, w dodatku nie trzeba nawet wjeżdżać do miasta, bo tor jest na przedmieściach. Raczej pojedziemy na raz, choć była też taka opcja, żeby pojechać razem z Gryphonem najpierw do Hoppegarten, tam przenocować i pojechać dopiero do Hanoweru. Nie mamy jednak koniowozu, którym moglibyśmy zabrać tę parę razem. O Gryphona się nie boję, on jest spokojny, ale co do Moonu nie jestem przekonany. Nie wiem, jak ona by się w takiej sytuacji zachowywała. Na ten moment najbardziej prawdopodobne jest to, że pojadą oddzielnie. Może dla Moonu uda się zabrać jakąś klacz dla towarzystwa. Musimy porozumieć się najpierw z torem, czy pozwolą zabrać nam konia, który nie weźmie udziału w wyścigu i udostępnią nam boks, co jest w niektórych miejscach powszechnie stosowaną praktyką.
Nie ma odpowiedniej gonitwy dla żadnej z Pana klaczy tego dnia?
Niestety nie. Szukaliśmy takiego wyścigu, ale niczego nie udało nam się znaleźć. Jest jeden wyścig handikapowy na 2200 metrów, ale jest on w warunkach -10kg. Lady Jaguar ma w niemieckim handikapie 75, więc niestety nie łapie się do tej gonitwy. Kompanka, aby wystartować, musiałaby być wyraźnie słabsza, lub trzyletnia, a takich klaczy obecnie nie mam. Moim trzylatkom brakuje doświadczenia i nie chcę ich wysyłać do Niemiec.
Jak ocenia Pan szanse, czy Moonu w Hanowerze będzie łatwiej niż Gryphonowi w Berlinie?
Ciężko powiedzieć. Moonu ma o tyle łatwiej, że tego dnia w Hanowerze są dwie gonitwy Listed, na różnych dystansach, więc część koni dostanie zapis do drugiego wyścigu. Gryphon nie ma tak dobrze, w dodatku Niemcy mają dużo koni świetnie biegających na długich dystansach (Gryphon pobiegnie na 2800 m).
A jak Pan przygotowuje je do tego startu, pracują razem?
W zasadzie tak. Cała czwórka moich koni trenuje razem (Magic, Scuti, Lady Jaguar, Gryphon), a Moonu, żeby nie spalała się, chcąc je wszystkie wyprzedzić, galopuje w niedużym odstępie za nimi. Można ich ostatnie treningi obejrzeć na mojej stronie na Facebooku.
Kto na nich pojedzie?
Jeśli chodzi o Moonu, to mamy potwierdzenie, że pojedzie na niej Szczepan Mazur. W przypadku Gryphona sytuacja nie jest jeszcze jasna.
O Moonu sporo powiedzieliśmy, jakie szanse według Pana ma Gryphon?
Śledzę zapisy i jak na razie wydaje się, że trafił na bardzo dobre konie. Będzie miał mocniejszą konkurencję od Moonu. GAG trzech z nich przekracza 80 kg, a dwa najlepsze są bardzo wysoko ocenione – GAG 88 i 89 kg. Pobiegnie bardzo dobry koń trenera Wöhlera, należący do spółki, która jest właścicielem Va Banka, to jest ten wyżej oceniony. Drugi z nich to z kolei koń, który trzylatkiem wygrał niemiecki St. Leger, a więc Gryphon nie będzie miał łatwego zadania.
Zapis koni w polskim treningu do gonitw Listed na przełomie kwietnia i maja jest zdecydowanie odważny, już pomijając poziom rywali.
Tak się mówi, ale większość z tych koni także pobiegnie po przerwie. Nieracjonalne mogłoby być zapisywanie trzylatka do tego typu gonitwy, z końmi starszymi wygląda to już inaczej. W tym wyścigu przed laty biegł Caccini i sobie bardzo dobrze poradził, zajął drugie miejsce. Przed rokiem startował tu także inny koń trenowany przez Adama Wyrzyka Guitar Man. Da się powalczyć i nie można skreślać Gryphona. Gdyby nasze konie miały nie mieć żadnych szans, to byśmy nawet nie myśleli o zapisywaniu ich do takich gonitw.
Już wkrótce na Traf News wypowiedzi Macieja Janikowskiego na temat pozostałych trenowanych przez niego koni.
Rozmawiał Michał Celmer
Na zdjęciu tytułowym Moonu pod Alexandrem Reznikovem.