More

    Ciężko o zdecydowanego faworyta w Nagrodzie Iwna, wygrać może prawie każdy

    W ciągu ostatnich dziesięciu lat czterokrotnie koń najlepszy w Nagrodzie Iwna wygrywał później Derby. W 2014 roku była to Greek Sphere, w 2016 Caccini, w 2018 Fabulous Las Vegas i w 2020 Night Thunder. W ostatnich dwóch latach najlepiej w tej gonitwie spisywały się konie trenowane przez Krzysztofa Ziemiańskiego. W zeszłym sezonie wygrał Kaneshya przed Matt Machinem, a rok wcześniej triumfował Young Thomas łeb w łeb z Anatorem, z kolei już trzy lata temu drugie miejsce w tym wyścigu zajął Night Tornado, który uległ wtedy Night Thunderowi. Tym razem faworytem jest Senlis, a za jego najgroźniejszego rywala uznaje się Shamadrama właśnie ze stajni Ziemiańskiego. Czy najmocniej liczonego Senlisa można uważać za słupa? Nawet jeśli według kogoś Senlisa należy grać tu solo, to z pewnością rzut oka na szanse rywali nie zaszkodzi.

    Do tegorocznej edycji zapisanych zostało dziewięć ogierów. W oczy rzuca się przewaga liczebna koni ze stajni Westminster, bo w doskonale znanych w Polsce biało-niebieskich barwach pobiegną aż trzy konie. Dwa z nich trenuje Maciej Jodłowski, jednak Westminster Grey i Joe Black mogą mieć nieco mniejsze szanse w gonitwach długodystansowych niż trzeci z tej stajni Manwhataman przygotowywany przez Ziemiańskiego. 

    Joe Black zapowiadał się bardzo dobrze i dawano mu spory kredyt zaufania przed pierwszymi tegorocznymi startami, jednak w pierwszym wyścigu przegrał z The Clashem w Nagrodzie Władysława Andersa, a później zajął dopiero dziewiąte miejsce w Nagrodzie Rulera. Po tak mizernym występie ciężko wróżyć mu duże szanse na sukces w Iwna. Z kolei Westminster Grey jest nieco zagadkowy, jednak w Rulera nie wyglądał jak koń jednostronnie dystansowy. Nawet jeśli faktycznie będzie trzymał dystans, to jego wydłużenie w nogach Westminster Greya nie będzie takim atutem, jak w przypadku trzeciego konia stajni Westminster i niektórych rywali. 

    Joe Black. Fot. Stajnia Orarius

    Trzeci z muszkieterów Westminster to Manwhataman. Jest synem Manduro (po Monsun), który z każdym metrem powinien zyskiwać. Jednak nie został jeszcze sprawdzony w gronie najlepszych koni rocznika, w odróżnieniu od pozostałej dwójki. O ile Joe Black w tych stawkach do tej pory rozczarowuje, oprócz występu w Nagrodzie Mokotowskiej, to Westminster Grey w Rulera zajął trzecie miejsce, krótko przegrywając, z doskonale finiszującym Senlisem, a gonitwa ta była rozgrywana bardzo mocnym tempem (pierwsza pełna ćwiartka 28,2 s). Siwek po Outstripie prowadził wtedy od startu i końcem stawał, ale przy innym układzie gonitwy może dobrze się odnaleźć nawet na dłuższym dystansie. 

    Wspomniany Manwhataman z biegiem czasu zdecydowanie się rozkręca i może zostać czarnym, dosłownie, bo jest kary, koniem tej gonitwy. Karierę zaczął od dwóch trzecich miejsc i jednego drugiego jako dwulatek. W wieku trzech lat biegał póki co dwa razy i dwa razy wygrał. Najpierw pokonał Masterpeace i Renomę, a później ograł Blue Sash i Dom Francisco.

    Odległości nie były znaczące, bo z klaczą po Recoletosie (Blue Sash) wygrał tylko o niecałą długość, jednak wtedy konie pokonywały dystans zaledwie 1600 metrów, a Manwhataman galopował ciężko i z problemami się rozpędzał. W sobotę będzie miał do pokonania aż 600 metrów więcej, a z całej stawki ma najbardziej długodystansowy rodowód. W siodle Manwhatamana, tak samo jak w przypadku dwóch ostatnich zwycięstw, znajdzie się Martin Srnec. 

    Manwhataman. Fot. Nie tylko galop

    Na drugim, również dystansowym, koniu w treningu Ziemiańskiego – Shamadramie pojedzie Sergey Vasyutov, a dżokej na stałe związany ze stajnią Krzysztofa Ziemiańskiego Stefano Mura gościnnie dosiądzie Westminster Greya dla trenera Macieja Jodłowskiego. Shamadram “zgubił” status niepokonanego w ostatnim starcie, gdy przegrał z doskonałym sprinterem Clydem w Nagrodzie Rulera. Pokonały go wtedy także Senlis i Westminster Grey.

    Shamadram powinien pójść do przodu wraz z wydłużeniem dystansu i może się okazać, że jest największą szansą stajni Ziemiańskiego na ewentualny sukces w Derby, a także w Iwna. Trzylatek brytyjskiej hodowli wygrał Nagrodę Strzegomia po zdecydowanie bardziej elastycznym torze niż ten jaki był w Rulera. Raczej nie sprzyja mu lekka bieżnia, która bardziej faworyzować będzie szybsze ogiery, ale w tym momencie sezonu może dochodzić już do wysokiej formy, więc nie odważę się zaryzykować stwierdzenia, że nie będzie groźny po suchym torze. Ma duże szansę rozgrywać sobotnią gonitwę w każdych warunkach.

    Shamadram. Fot. Nie tylko galop

    Sporymi pokładami szybkości w Rulera popisał się Senlis pod Bolotem Kalysbekiem. Kandydat dżokejski poprowadzi trzylatka także w tę sobotę. Zimowy faworyt na Derby niebywale rozczarował w Nagrodzie Strzegomia, gdzie zajął ostatnie miejsce, jednak trener Janusz Kozłowski usprawiedliwia syna Dariyana, wspominając o zdjęciu mu na próbę okularów i słabej jeździe dżokeja. W Rulera wszystko potoczyło się inaczej i Senlis kończył krótko drugi. To lekki koń, który – jak mówi trener – może czuć się lepiej na długich dystansach. 

    O tym świadczyć mogą wyniki jej babki, a raczej jej syna, bo sama Shawnee nie biegała, ale jej synSaga dobrze radził sobie na dystansach powyżej 2000 metrów, a nawet przewyższających trzy kilometry i udało mu się uzyskać status black type. Ojciec Senlisa Dariyan dał do tej pory dwa konie z ratingiem ponad 100 funtów, jeden z nich był milerem, a drugi najlepiej spisywał się na 2400 i 2600 metrów.

    Z kolei sam Dariyan ścigał się najlepiej w gonitwach od 2000 do nawet 2400 metrów. Ojciec matki Senlisa biegał na milę, z takich połączeń krwi można spodziewać się konia zarówno na milę, dwa kilometry, jak i takiego, który poradzi sobie w Derby, więc skoro do tego dochodzi wiara trenera Kozłowskiego w to, że dystans w Nagrodzie Iwna będzie mu odpowiadać, to najprawdopodobniej właśnie tak będzie. 

    Senlis.

    Na chwilę zostać przy rodowodach należy przy The Clashu. Ten wyżej oceniany z dwójki trenowanej przez Adama Wyrzyka ogier jest synem Cracksmana, najlepszego syna niepokonanego Frankela. The Clash jest więc po tym samym ogierze co tegoroczny francuski derbista Ace Impact. Oba konie są z pierwszego rocznika po tym reproduktorze. Kasztan trenujący u Wyrzyka kosztował roczniakiem 18 tysięcy euro, a Ace Impact ze stajni Jean-Claude Rougeta 75 tysięcy euro. Ace Impact do Derby podchodził jednak jako koń niepokonany, czego o nadziei Wyrzyka powiedzieć nie można.

    The Clash na pięć startów wygrał jedną gonitwę, a oprócz tego wyczynu tylko raz załapał się na płatne miejsce. Zaczął ten sezon od zwycięstwa w Nagrodzie Andersa, ale później w Rulera, po kłopotach na starcie, kompletnie sobie nie poradził i zajął ósmą lokatę, tracąc do drugiego wtedy Senlisa aż siedem długości. Wydłużenie dystansu na pewno mu pomoże, to koń na ładnej, ale też długiej akcji, który może preferować tory co najmniej elastyczne. Na taki w sobotę się nie zanosi, jednak Wyrzyk jest trenerem, który w ostatniej dekadzie najczęściej triumfował w Iwna (Caccini, Velnelis, Night Thunder), ma na koncie trzy sukcesy, tyle samo co Krzysztof Ziemiański (Fabulous Las Vegas, Young Thomas, Kaneshya). 

    The Clash.

    Drugim koniem z Podbieli jest Kalindan. Syn świetnej Kundalini jest najmniej doświadczonym ogierem w stawce. W trzech dotychczasowych startach nie wypadł z porządku, jednak jako dwulatek biegał tylko w gronie koni polskiej hodowli, a w jedynym występie w wieku trzech lat był drugi w Nagrodzie Irandy, ogrywając External Powera, czy Sprytnego Heńka, równocześnie tracąc do Westminster Moona 13 długości. Pojedzie na nim Konrad Mazur, a Temura Kumarbeka dosiadającego koni Wyrzyka na pierwszą rękę zobaczymy na grzbiecie The Clasha. Ten ostatni jest synem Cracksmana – ojca francuskiego derbisty 2023, a Kalindan to syn Rock Of Gibraltara, którego synem jest francuski wicederbista Big Rock. 

    Trzecim z koni Wyrzyka w stawce jest Mercury, który zapisany jest do pomocy pozostałej dwójce i nie ma większych szans na walkę o miejsce w czołówce. Trochę lepiej ocenić trzeba innego z polskich koni – Tarika, który jako dwulatek wyróżniał się w gronie koni krajowej hodowli. Ten sezon zaczął od siódmego miejsca w Nagrodzie Rulera.

    Ograł tam o ¾ długości The Clasha, a był to dopiero jego pierwszy start w sezonie i potraktowany był raczej ulgowo, bo ciężko było zakładać, że Tarik może walczyć na milę z najlepszymi importami. W gonitwach dystansowych, takich jak Nagroda Iwna, ma zdecydowanie większe szanse, szczególnie po sezonowym przetarciu, ale o niespodziewany sukces będzie dużo ciężej niż w debiutanckim starcie, kiedy zaskoczył cały Służewiec. 

    Tarik. Fot. Nie tylko galop

    Michał Celmer

    Na zdjęciu tytułowym Senlis na treningu. Fot. Nie tylko galop

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły