Mieliśmy już na Służewcu gonitwy G3 i LR dla koni czystej krwi arabskiej (Nagroda Europy i Traf Warsaw Mile), 1 października 2023 roku po raz pierwszy Wielka Warszawska (dystans 2600 metrów) będzie miała status Listed i pulę nagród około 100 tysięcy euro (478 250 złotych). Jednym się to podoba, innym nie, ale trzymajmy się faktów i oceniajmy sytuację na chłodno – to już zostanie zapisane na kartach historii i polskie wyścigi wkraczają na europejską ścieżkę. Wielka Warszawska jest pierwszą gonitwą black type w Europie Środkowo-Wschodniej dla koni pełnej krwi angielskiej. W pierwszym zapisie do WW 2023 zostało zgłoszonych 15 koni, w tym cztery trenowane za granicą – we Francji (Calliepie, Noir), w Szwecji (Quebello) i w Niemczech (Ultima), a także najlepsze konie z Polski – Le Destrier (na dziś trzeba go uznać za umiarkowanego faworyta WW) i derbista 2023 Westminster Moon.
Zostało zgłoszonych 6 koni, które mają rating od 95 do 108 funtów, w tym trzy ze statusem black type. To jest bardzo solidna obsada, może nie zadowolić tylko tych, którzy liczyli na fajerwerki (to raczej na Sylwestra, albo na list z prośbą do szejka Mohammeda). Aby utrzymać status Listed na 2024 rok, Wielka Warszawska potrzebuje mieć średni rating czterech najlepszych koni w tej gonitwie (z trzech ostatnich lat, a więc 2021-2023), nie mniejszy niż 95 funtów. Nie powinno być z tym problemu, zwłaszcza, że 1-2 mocne konie z wysokim ratingiem mogą być jeszcze zapewne zapisane do WW 2023 w terminie dodatkowym (kosztuje to 46 tysięcy złotych, a nagroda za zwycięstwo wynosi 272 tys. zł). Wtedy nie można nawet wykluczyć awansu WW do puli gonitw rangi G3 (trzeba mieć średni rating 105+), ale to w pierwszym roku będzie bardzo trudne. Tu trochę trzeba upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Czyli mieć w miarę mocną obsadę, by utrzymać status Listed, a jednocześnie, by jak najwięcej pieniędzy z puli 100 tysięcy euro zarobiły konie trenowane w Polsce. Ten zapis daje szanse na oba zdarzenia.
Wokół zapisu do Wielkiej Warszawskiej rozgorzała gorąca, ale w większości kulturalna (poza małymi wyjątkami) dyskusja na Facebooku Traf Online i oby więcej takich konstruktywnych, a nie destrukcyjnych, dysput w polskim środowisku wyścigowym wokół i problemów i małych sukcesów i kierunków rozwoju, pomysłów, rozwiązań, sposobów na poprawę sytuacji. Trafnie w swoim wpisie zgłoszenia do Wielkiej Warszawskiej analizował właściciel firmy Westminster (partnera sezonu 2023 na Służewcu) Marian Ziburske, który lubi włączyć się do dyskusji w mediach społecznościowych.
Ziburske napisał: „Nie mogę się zgodzić z tymi słowami rozczarowania zapisem do Wielkiej Warszawskiej. WW jest wyścigiem Listed, a nie Grupy 1. Więc nie wiem, jakich koni się spodziewaliście? Ace Impacta? Paddingtona? W przypadku wyścigu Listed pierwsze konie muszą uzyskać średnią ocenę od 100 RPR, aby gonitwa utrzymała swój status. Przez pierwsze lata Polska otrzymała nawet specjalne, korzystniejsze zasady dla tej gonitwy.
Le Destrier 108
Plontier 107
Quebello 105
Ultima 100
Calliepie 99
Westminster Moon 95
Jak na gonitwę Listed są to dobre konie. Na razie nie widzę ryzyka utraty tego statusu. Ultima ma zaledwie 3 lata i jest bardzo dobrym koniem, moim zdaniem nawet lepszym od jej ratingu. Będzie walczyć o zwycięstwo”.
Te cyfry są kluczowe. Trafna, merytoryczna, a nie emocjonalna analiza człowieka, który jest od lat właścicielem i hodowcą wielu koni wyścigowych, ścigających się na torach kilku krajów. Wie o co chodzi i co jest ważne. Pamiętajmy też, że konie, które wygrywały już Listed i gonitwy wyższej rangi w tym i poprzednim sezonie, niosłyby w Wielkiej Warszawskiej nadwagę.

To, że ktoś w Internecie sobie popłynął i spodziewał się wielkich gwiazd na Służewcu, bo Wielka Warszawska dostała status Listed, nie ma realnych podstaw i związku z rzeczywistością. Ranga Listed jest dużym awansem WW i polskich wyścigów w międzynarodowej, zwłaszcza w europejskiej hierarchii. Zostaliśmy zauważeni w mocnych wyścigowo krajach. Konie, które zajmą w tym roku trzy pierwsze miejsca w Wielkiej Warszawskiej, zyskają status black type (jeśli wcześniej go nie zdobyły), co mocno podnosi wartość hodowlaną i sprzedażową koni. To spore zyski i nie musi za tym iść od razu nalot wielu koni z europejskiej czołówki, bo to po prostu byłoby nielogiczne.
To jest na razie gonitwa Listed. Dla polskich wyścigów księżycowy krok, skutecznie wykonany przez obecną ekipę zarządzającą Służewcem, ale ciągle Listed, a nie G1, czy G2. Cieszymy się z małych rzeczy – jak śpiewała Sylwia Grzeszczak. Step by step – jak mawiał były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski Leo Beenhakker. Nie da się z Kasprowego Wierchu wskoczyć od razu na Mount Everest. Dziś Listed, za 2-3 lata G3, a może za 10 lat G2. To realne. Także jest bardzo prawdopodobny znaczący wzrost puli nagród w wyścigach na Służewcu w sezonie 2024 oraz gruntowana modernizacja i rozbudowa toru w najbliższych latach. Sprawy są w toku.
Listed to najniższa półka z gonitw Pattern, dających status black type. Trzymajmy się faktów, a nie koncertu życzeń, czy chciejstwa. W Niemczech, które stoją znacznie wyżej od Polski w wyścigowej hierarchii w Europie, też na gonitwy Listed zwykle nie przyjeżdżają żadne bardzo mocne konie za zagranicy. Biegają głównie konie niemieckie w tej rangi gonitwach. Jeśli już, to zapisywane są w Listed w Niemczech konie z Polski, Czech, czy Skandynawii, sporadycznie z innych krajów.
Dlaczego w Wielkiej Warszawskiej miałoby być inaczej niż w Listed w Niemczech? Owszem, mamy w puli WW 2023 znacznie wyższe nagrody niż Niemcy w Listed, a nawet w G3. To jest poziom niemieckiego G2, ale pamiętajmy, że to jest pierwszy rok Listed w Warszawie, Europa nas dopiero poznaje i będzie się uczyć tego, że polskie wyścigi dołączyły do tej społeczności z gonitwami Pattern w kalendarzu.
Poza tym wcale nie jest powiedziane, że duża liczba mocnych koni byłaby dobra dla Wielkiej Warszawskiej i polskich wyścigów. Tu trochę trzeba upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – niemal jak mieć ciastko i zjeść ciastko. Czyli mieć w miarę mocną obsadę, by utrzymać status Listed, zachować szanse na G3, mieć atrakcyjny wyścig 1 października, a jednocześnie, by jak najwięcej pieniędzy z puli 100 tysięcy euro zarobiły konie trenowane w Polsce. Ten zapis daje na to szanse.
Niemcy (Roland Dzubasz z Tomaszem Mielnikiem, bo mają od lat dobrze rozeznane polskie wyścigi) zapisali jednego konia, niezłą Ultimę, która była dwa razy trzecia w gonitwach G3 dla klaczy na 2200 metrów w tym kraju (Diana Trial i Hamburger Stuten Preis), a więc w gonitwach wyższej kategorii niż Wielka Warszawska (do tego była siódma w niemieckim Oaks). To już jest nobilitacja dla naszego wyścigu Listed. Ultima biega w barwach renomowanej stadniny Auenquelle, ma GAG 92,5 kg.

Dzubasz nie wystawia już u nas handicapowej Nanii (czy przeciętnej Thuji, jak w polskim Oaks 2023), tylko poważnego konia z gonitw Pattern. Inne konie na poziomie Listed z Niemiec być może rzeczywiście zniechęciły się informacjami – jak sugerował w dyskusji na Facebooku Witold Sudoł – że o 100 tysięcy euro w Warszawie mogą walczyć ich konie z wyższej półki, jak np niemiecki derbista 2022 Sammarco, który ostatnio jest w słabszej formie.
Nie pojawiły się w zapisie żadne konie z Czech, choć awizowany był przyjazd pięcioletniego Vert Liberte, który jesienią wygrał dwie duże gonitwy w Czechach, a w tym roku był trzeci w Listed we Francji. Czesi i Słowacy nie mają jednak teraz tak dobrych koni jak Ryan, czy Nagano Gold, a Opasan nie jest już w najwyższej formie. Do tego czeskiej hodowli Gasparini, który wygrał Derby 2022 na Słowacji, poniósł sromotną klęskę na Służewcu w Nagrodzie Totalizatora Sportowego (czeskim koniom gorzej wiedzie się w tym roku we Francji), więc nasi południowi sąsiedzi mogli uznać, że nie mają czego szukać w Wielkiej Warszawskiej.
A Anglicy, Irlandczycy, Francuzi? Zachowajmy zdrowy rozsądek. W tych krajach jest od września do grudnia bardzo duża liczba gonitw G1, G2, G3 i Listed, nie mówiąc już o wysoko dotowanych (ponad 50 tysięcy euro) handicapach we Francji, gdzie wygrać jest łatwiej niż w Wielkiej Warszawskiej LR, w której startują konie z ratingiem powyżej 100 funtów. Wszystko trzeba oceniać merytorycznie, na spokojnie, wnikliwie, a nie niekontrolowanym puknięciem w klawiaturę na Facebooku. Poza tym te konie nie muszą pokonywać 1500 czy 2000 kilometrów, by jechać do Polski na Listed, a mogą zostać u siebie w kraju.
Doceńmy też fakt, że ranga Listed oraz 100 tysięcy euro w puli nagród, sprawiły, że do Wielkiej Warszawskiej zostały zgłoszone najlepsze konie trenowane w Polsce i najlepsze konie polskich właścicieli, co wcale nie musiało być oczywiste w obecnych czasach, gdy w Europie w zasadzie nie ma granic, także tej wyścigowej. Gdyby WW nie dawała statusu black type i nie miała wysokiej puli nagród, z dużym prawdopodobieństwem Westminster Moon, czy zwłaszcza Le Destrier, mogłyby w tym czasie biegać w jakiejś gonitwie Pattern za granicą, a nie na Służewcu. Szanujmy więc to, co osiągnęli z tymi końmi ich trenerzy i właściciele oraz fakt, że chcą się ścigać jesienią właśnie w WW, a nie w Niemczech, czy we Francji.
Podobnie ma się sytuacja z Calliepie, która jest trenowana w Chantilly przez Alicję i Roberta Karkosów dla Andrzeja i Ryszarda Zielińskich. Ta klacz, która była trzecia w Wielkiej Warszawskiej 2022, mogłaby spokojnie pobiec jesienią – bez długiej podróży do Polski – w gonitwie Listed we Francji (dwa razy w takich wyścigach była tam czwarta i wciąż walczy o status black type), a jednak została zgłoszona do WW na Służewcu. A Le Destrier, Westminster Moon, czy Calliepie, to są już tak dobre konie, że mogą swoim ratingiem podnieść ranking Wielkiej Warszawskiej.

Na wielką Warszawską przyjechałby też zapewne drugi as stajni Sławomira Pegzy, trenowany na Partynicach przez Marlenę Stanisławską – Hipop de Loire (rating 106 funtów, przydałby się do rankingu), który w ubiegłym roku wygrał wyścig Listed w Berlinie na 2800 metrów, a w tym roku zajmował drugie i trzecie miejsce w gonitwach tej rangi w Niemczech. Jak mi jednak mówiła Stanisławska, Hipop nie lubi za bardzo Służewca, woli biegać w Berlinie w drugą stronę i zapadła decyzja, by nie zapisywać go do WW. Hipop ma wstępny zapis na 17 września do niemieckiego St. Leger w Dortmundzie, gdzie przed rokiem był czwarty.
Le Destrier ma też wstępny zapis na 5 listopada do Grosser Allianz Preis von Bayern G1 na 2400 metrów w Monachium (pula nagród 155 tysięcy euro), ale ten wyścig nie koliduje terminem z Wielką Warszawską. Teoretycznie do WW mogłaby być dopisana Lady Ewelina ze stajni Westminster, ale 2600 metrów to dla niej zbyt długi dystans. Trener Maciej Janikowski informował, że wstępnie planowany jest jej start w październiku w Rzymie w Premio Lydia Tesio G2 dla klaczy na 2000 metrów, gdzie – jak proponowałem – mogłaby też pobiec Moonu, ale pisanie razem dwóch klaczy tego samego właściciela raczej nie ma sensu.
Pamiętajmy też o jeszcze jednej rzeczy. Jest wielce prawdopodobne, że w dodatkowym terminie do Wielkiej Warszawskiej zostaną zgłoszone 1-3 konie z Zachodu, mocne jak na tę rangę i poziom gonitwy. To we Francji, Anglii, czy w Niemczech jest norma. Trenerzy i właściciele śledzą zapis do gonitw Pattern i – zwłaszcza te duże stajnie jak Godolphin, które mają dziesiątki dobrych koni – gdy widzą, że w danym wyścigu zapisały się nie za mocne konie, dopisują swojego konia, którego poziom gwarantuje z dużym prawdopodobieństwem szanse na sukces w takiej gonitwie.
Nie baczą wtedy na koszty dodatkowego zapisu, są bowiem – po analizie klasy i formy koni – dość mocno przekonani, że ich as wygra taki wyścig. 20 września, gdy będzie skreślenie koni z zapisu do WW, można też dodatkowo zapisać konia do tego wyścigu. Koszt takiej operacji wynosi 46 tysięcy złotych. Jeśli ktoś ma konia odpowiedniego na wygranie tej rangi wyścigu, jest to jak najbardziej opłacalne.

Nagroda za zwycięstwo w WW 2023 wynosi bowiem 272 000 złotych. Czyli w przypadku zwycięstwa jest się 226 tysięcy złotych do przodu. Dobrze byłoby więc, aby osoby, które teraz narzekają, że wstępna obsada w WW jest niby słaba, nie psioczyły wówczas – np po dodatkowym zapisie czterech mocnych koni z Zachodu – że zagraniczni właściciele zabierają polskim pieniądze w WW.
Na dziś sytuacja wygląda tak, że mamy dobrą Ultimę z Niemiec (ciekawostka, że pochodzi ona z tej samej rodziny, co trenowana przez Stanisława Sałagaja Upsala z Jaroszówki, która w wielkim stylu wygrała Wielką Warszawską 1993), niezłego na torze i silnego rodowodowo Quebello ze Szwecji oraz solidną Calliepie z Francji, ale to klacz polskich trenerów i właścicieli, więc cieszmy się jeśli wygra, czy będzie w trójce i w końcu stanie się koniem black type.
O trzyletniej Ultimie (Amaron – Ustana po Lomitas), która ma aktualny GAG w Niemczech dość wysoki (92,5 kg) i jej dwóch trzecich miejscach w gonitwach G3 w Niemczech, już pisałem powyżej. „Wygra koń, który pokona Ultimę” – napisał na Facebooku Traf Online Tomasz Chmurzyński, od wielu lat komentator gonitw na Służewcu. Przed Wielką Berlińską „Chmura” na tym samym forum napisał, że francuski Simca Mille wydaje się być poza zasięgiem rywali i tak się stało.
Calliepie dobrze znamy z drugiego miejsca w polskim Oaks i trzeciego w Wielkiej Warszawskiej 2022. Najbardziej zagadkowy jest przybysz ze Szwecji, niemieckiej hodowli Quebello, koń o znakomitym rodowodzie, wyhodowany w stadninie Goerlsdorf, położonej na terenach byłej NRD. Sześcioletni obecnie wałach Quebello (Sea The Moon – Questabelle po Rainbow Quest), trenowany w Szwecji przez Tobiasa Hellgrena, ma status black type. Od 2021 roku biegał 18 razy i wygrał w tym czasie 6 wyścigów na dystansach od 1200 do 2400 metrów. Pięć pierwszych wyścigów wygrał w Szwecji w sezonie 2021 i były to gonitwy niższej rangi.
25 czerwca 2022 roku odniósł największy sukces w karierze, wygrywając na torze Ovrevoll w Norwegii gonitwę Oslo Cup LR na 2400 metrów, dostał za ten wyścig rating w Racing Post 101 funtów. Najwyżej został oceniony – na 105 funtów – za czwarte miejsce w G3 (30 października 2022 w Silbernes Pferd w Berlinie na 3000 m). Ograł wówczas o 6 długości piątego na celowniku Plontiera, z którym może spotkać się w WW 2023. Taki sam rating 105 funtów Quebello dostał za drugie miejsce w Danish Jockey Club Cup (Listed na 1800 m) w kwietniu tego roku.
W swoim ostatnim starcie, 20 sierpnia w Norwegii, Quebello spisał się zaskakująco słabo. Był ósmy na 10 koni w gonitwie G3 na 1800 metrów, a stracił do zwycięskiego Hard One To Please aż 20 długości. Mógł to być jednak wypadek przy pracy i zbyt krótki dystans, bo w przedostatnim starcie, 24 lipca na torze Ovrevoll, był czwarty w Listed na 2400 m, tylko niecałe trzy długości za zwycięzcą. W większości wyścigów dosiadała go Anna Pilroth.

Quebello ma tego samego ojca co polski derbista 2023 Westminster Moon (a także Moonu, też własności Mariana Ziburske) i zwycięzca niemieckiego Derby w tym roku w Hamburgu – Fantastic Moon. Sea The Moon (Sea The Stars – Sanwa po Monsun) wygrał w treningu Markusa Kluga niemieckie Derby w Hamburgu w 2014 roku i był drugi w Wielkiej Nagrodzie Baden Baden G1 na 2400 m, to była jego jedyna porażka w karierze (3 długości do Ivanhowe). Sea The Moon miał bardzo wysoki GAG 102,5 kg, bo Derby wygrał w niesamowitym stylu, aż o 11 długości od Lucky Liona.
Sea The Moon biegał mało i krótko. 5 startów – 4 zwycięstwa. Jako dwulatek startował raz, 22 września wygrał wyścig w Kolonii na 1600 m o 4 długości. Oprócz Derby i debiutu wygrał też Frühjahrs-Preis des Bankhauses Metzler (G3) na 2000 metrów i Oppenheim-Union-Rennen (G2) na 2200 m. Po sezonie 2014 zakończył karierę na torze i rozpoczął reproduktorską. Od początku Sea The Moon krył w Wielkiej Brytanii w Lanwades Stud. W latach 2015-2020 cena stanówki wynosiła 15 tysięcy funtów, w 2021 roku podskoczyła do 22 500, a w dwóch ostatnich latach zatrzymała się na 25 tysiącach funtów.
Konie po nim zwykle bardzo dobrze czują się w dystansie, ale potrafią też być bardzo szybkie. Najlepszym koniem po Sea The Moon była do tej pory francuska wiceoaksistka (na 2100 m) Alpine Star (rating w RP 119), która zarobiła na torach ponad pół miliona funtów. Największym sukcesem Alpine Star było wygranie w 2020 roku podczas Royal Ascot Coronation Stakes G1 na 1600 m. Alpine Star była też druga, za Tarnawą, a około 6 długości przed polską oaksistką Inter Royal Lady, w Prix Opera G1 na Longchamp.
Quebello pochodzi ze znakomitej rodziny żeńskiej 13-e. Jego matka Questabelle kosztowała jako roczniaczka aż 470 tysięcy gwinei (funtów), ale kariery na torze nie zrobiła. Biegała w Anglii w treningu Luki Cumaniego tylko dwa razy, zajmując czwarte i piąte miejsce (rating ledwie 53). Jest jednak córką słynnego Rainbow Questa, który wygrał Nagrodę Łuku Triumfalnego, a w hodowli jest choćby ojcem babki Frankela (w Polsce cennym reproduktorem jest syn RQ – Exaltation).
Questabelle urodziła, obok Quebello, jeszcze jednego konia black type. Ride With The Wind (po Rock of Gibraltar) miał rating 107 funtów, jako trzylatek wygrał Newmarket Stakes LR na 2000 m, był też drugi pod Ryanem Moorem w King Edward VII Stakes G2 na 2400 m podczas Royal Ascot.
Babka Quebello – Bella Colora (po Bellypha) była znakomita wyścigowo. Wygrała Prix l’Opera G2 we Francji i była trzecia w angielskim klasyku 1000 Guineas. Urodziła aż cztery konie black type, w tym Stagecrafta z wysokim ratingiem 124 funty za zwycięstwo w Prince of wales’s Stakes (wówczas G2, obecnie G1) podczas Royal Ascot. Jej półsiostrą była irlandzka oaksistka Colorspin, matka tak wspaniałych koni jak Kayf Tara, Opera House, czy Zee Zee Top.
Koń trenowany w Szwecji (przez Bendika Bo) wygrywał już Wielką Warszawską. Był to w 2007 roku Equip Hill pod Perem-Andersem Grabergiem. Pokonał o 4,5 długości San Luisa, dwukrotnego triumfatora WW w latach 2004-2005.
Koniom trenowanym za granicą spróbują się przeciwstawić w WW – jako reprezentacji Polski – przede wszystkim dwa konie. Jako nr 1 zwycięzca (w rekordowym czasie na 2600 metrów właśnie) Nagrody Prezesa Totalizatora Sportowego – Le Destrier, trenowany we Wrocławiu przez Marlenę Stanisławską. Le Destrier, z pozycji outsidera, z dobrej strony pokazał się w Wielkiej Berlińskiej G1 na 2400 m, zajmując pod Szczepanem Mazurem piąte miejsce, łeb w łeb z Lady Eweliną i będącym obecnie w słabszej formie ogierem New London ze stajni Godolphin, a ten syn Dubawiego w ubiegłym roku wygrał w Anglii gonitwę G3 i był drugi w St. Leger G1 w Doncaster.
Drugim koniem trenowanym w Polsce, który może powalczyć o zwycięstwo w Wielkiej Warszawskiej, wydaje się być tegoroczny derbista Westminster Moon, któremu nie udał się za bardzo występ w Berlinie w Furstenberg-Rennen G3 na 2400 metrów (szóste miejsce, piąty był Plontier z Partynic, zgłoszony do WW), ale tłumaczą go okoliczności. Biegał po raz pierwszy w drugą stronę, ścigał się ze starszymi niemieckimi końmi, miał tylko 3 tygodnie przerwy po Derby.

Był też faulowany w wyścigu, trener Janikowski uważa, że gdyby nie przeszkadzanie przez rywali, Westminster Moon zająłby w tej gonitwie trzecie miejsce. Trener Janikowski pokusił się też o stwierdzenie, że Westminster Moon może być nawet lepszy od trenowanego przez niego trójkoronowanego Va Banka, który wygrał pod jego opieką w Baden Baden gonitwę G3, a w niemieckim treningu G2 i był blisko w G1.
Mam odmienne zdanie od trenera – który być może jest trochę w tej ocenie dyplomatą na korzyść konia, będącego obecnie w stajni – dla mnie Westminster Moon ma tyle wspólnego z Va Bankiem, że oba konie mieszkały w tej samej stajni na Służewcu. To ocena żartobliwa oczywiście, bo doceniam wyniki Westminster Moona i życzę mu powodzenia w WW i na europejskich torach, ale jak wejdzie na poziom Va Banka, to się mocno zdziwię, acz chętnie.
Trzeźwo oceniając, że największe szanse w WW 2023 z koni trenowanych w Polsce mają – w pierwszej kolejności Le Destrier, w drugiej Westminster Moon, dodajmy, że liczymy na dobry występ i płatne miejsce takich koni jak Plontier (jedyny koń obok Ultimy i Quebello ze statusem black type spośród zapisanych do WW), Petit (był dwa razy drugi w Wielkiej za Night Tornado w latach 2021-2022, do trzech razy sztuka?), Gryphon, Senlis, czy Migliore Speranza. Derbisty 2022 Jolly Jumpera nie cenię zbyt wysoko w tym towarzystwie.
Na koniec analiza odnośnie obaw o to, źe Wielka Warszawska – w wyniku niby słabej obsady w tym roku – może stracić rangę Listed w sezonie 2024. Wszystko jest możliwe, ale wydaje się, że te obawy są na wyrost. Zgłoszone w pierwszym zapisie konie – ich poziom i rating – dają dużą szansę na to, że ten status zostanie utrzymany, a trzeba jeszcze liczyć się z tym, że w terminie dodatkowym mogą zostać zgłoszone konie z jeszcze wyższym międzynarodowym handicapem.
Dokładne informacje na temat zasad klasyfikacji gonitw w systemie Pattern, sposobu obliczania rankingu poszczególnych wyścigów, tego co musi się stać, by dana gonitwa zachowała swój status, spadła lub awansowała – przedstawił nam Krzysztof Wolski, wieloletni pracownik działu selekcji (obecnie hodowli) Polskiego Klubu Wyścigów Konnych. Wolski i kierownik tego działu Jakub Kasprzak mają silną pozycję na rynku międzynarodowym, są szanowanymi ekspertami.
Zasady są proste. Do obliczenia rankingu poszczególnych gonitw, średniej z tych wyścigów, brane są pod uwagę ratingi czterech pierwszych koni na celowniku w ostatnich trzech latach. Ratingi, jakie te cztery konie otrzymają za ten właśnie wyścig, czyli w tym wypadku Wielką Warszawską. Czyli do decyzji jaką rangę będzie miała WW w 2024 roku będą się liczyły ratingi czterech pierwszych koni w Wielkiej w sezonach 2021-2023. Średnia z tych trzech ostatnich lat zdecyduje, jakiej rangi gonitwą będzie Wielka Warszawska (ma na to wpływ też pula nagród, ale z tym nie mamy problemu, jak na Listed jest to bardzo wysoko dotowany wyścig i może nam to pomóc w ewentualnych staraniach o rangę G3).
Liczby też są jasne. Aby gonitwa miała rangę G1, średni rating czterech najlepszych koni z trzch ostatnich lat musi wynosić minimum 115 funtów (plus odpowiednio wysoka pula nagród, ale to ma mniejsze znaczenie); w G2 – 110; G3 – 105; Listed – 100. Jednak Wielka Warszawska – jako gonitwa raczkująca na poziomie Listed, tak jak w przypadku podobnej sytuacji w innych krajach – traktowana jest na specjalnych zasadach. Przez najbliższe lata wystarczy, aby średni rating czterech najlepszych koni z WW był – nie na minimum 100 – ale na poziomie co najmniej 95 funtów i wtedy utrzymamy Listed w Polsce (do statusu G3 potrzebny jest WW poziom 105 funtów).

Biorąc pod uwagę orientacyjne ratingi, jakie mają w tym momencie Le Destrier, Plontier, Quebello, Calliepie, Ultima, czy Westminster Moon, jest duża szansa na to, że status Listed zostanie dla Wielkiej Warszawskiej zachowany na sezon 2024. Do tego dochodzi realna możliwość, że w dodatkowym zapisie pojawią się jeszcze mocniejsze konie, co wzmocni tę pewność, a nawet – w najbardziej optymistycznym wariancie – może dać szansę WW na awans do puli gonitw z rangą G3, ale na tym się na razie nie skupiajmy, wszystko ma swoje miejsce i swój czas.
O kwestii statusu dla WW na sezon 2024 decydować będzie nie tylko tegoroczny wyścig, ale także średnia ratingów czterech najlepszych koni w Wielkiej w latach 2021 i 2022. Odpadnie, niestety, sezon 2020, a wtedy zwyciężył Nagano Gold, który był bardzo wysoko sklasyfikowany w Europie (najwyższy oficjalny rating 115, RPR aż 120) przed Night Tornado (miał rating 107 funtów po wygraniu Listed w Lyonie). Za nimi była niezła jak na polskie warunki dwójka derbistów – Nemezis i Night Thunder, ale bez kariery międzynarodowej.
Będą się więc liczyły ratingi czterech najlepszych koni w WW z sezonów 2021 i 2022. W obu przypadkach wygrywał Night Tornado, a więc jest to dobra wiadomość, bo to koń black type. Zła wiadomość jest taka, że temu wspaniałemu ogierowi odnowiła się niedawno kontuzja ścięgna, zakończył karierę, więc tym nie pobiegnie w WW i nie będzie punktował. W przyszłym roku zajmie boks reproduktora.
Dwa razy drugi za nim był Petit, który za granicą się nie ścigał, więc ratingu nam raczej nie podniesie (ma rpr 90). Dwa lata temu za Night Tornado i Petitem też uplasowały się… Nemezis i Night Thunder, a więc tu dzięki nim też nic nie zyskamy. W ubiegłym roku trzecie i czwarte miejsce zajmowały Calliepie (rpr 99, a więc przyzwoicie) i Jolly Jumper (tylko 90) – łeb w łeb z Nanią (też 99).
To są tylko orientacyjne dane, ratingi głównie w oparciu o Racing Post. Dokładne oficjalne ratingi dla pierwszych czterech koni w Wielkiej Warszawskiej z lat 2021-2023 trzeba będzie jeszcze posprawdzać i policzyć wszystko na początku października po rozegraniu wyścigu. Tymczasem czekamy na ostateczny zapis do WW 2023 i trzymamy kciuki za polskie konie w tej gonitwie. Nota bene, jedynym koniem polskiej hodowli, zgłoszonym w tym roku do Wielkiej, jest Delos Jerzego Engela, który był ósmy w WW w 2020 roku. I to jest wyzwanie dla całego środowiska, by w najbliższych latach zmienić tę sytuację na korzyść polskich koni.
Robert Zieliński
Pierwszy zapis do Wielkiej Warszawskiej 2023:
Na zdjęciu tytułowym Night Tornado wygrywa Wielką Warszawską 2021 przed Petitem