More

    Melbourne Cup – wyścig, który zatrzymuje Australię w miejscu i zadziwia cały świat

    Pierwszy wtorek listopada jest w Australii sportowym świętem i dniem ustawowo wolnym od pracy, a to dlatego, że tego dnia – od 1861 roku – odbywa się słynna na całym świecie gonitwa Melbourne Cup na dystansie 3200 metrów (w tym roku pula nagród wyniosła aż 8 milionów dolarów australijskich). W 2018 roku faworytem Melbourne Cup był syn Galileo – Yucatan, który do niedawna był reproduktorem w Polsce, ale zajął jedenaste miejsce. Wkrótce na Służewcu będziemy oglądać jego potomstwo. Przy okazji Melbourne Cup 2023, w którym zwyciężył Without A Fight, dosiadany przez Marka Zahrę, przypominamy historię tej kultowej gonitwy, jej bohaterów i ciekawostki z nią związane.

    Dla Australijczyków wyścigi konne to jeden ze sportów narodowych – obok krykieta, golfa, tenisa, dwóch odmian futbolu i rugby. Wyścigi konne i hodowla koni pełnej krwi angielskiej – oraz powiązane z nimi produkcja i zatrudnienie – to w Australii czwarta co do ważności i obrotów gałąź krajowej gospodarki. Rocznie w Australii rodzi się nawet ponad 20 tysięcy koni pełnej krwi angielskiej. Równie popularne i rozwinięte są wyścigi i hodowla w pobliskiej Nowej Zelandii, która ma powiązany program i plany z Australią.

    Jak Super Bowl i Święto Dziękczynienia

    Zwycięstwo w Melbourne Cup jest dla właścicieli, trenerów, czy dżokejów tym, czym dla Amerykanów wygrana w Super Bowl, dla Brazylijczyków zdobycie mistrzostwa świata w piłce nożnej, czy dla Norwegów złoty medal olimpijski w biegach narciarskich. Pierwszy wtorek listopada, gdy tradycyjnie odbywa się Melbourne Cup, to z kolei dla wszystkich mieszkańców Australii równie ważna data i wielkie wydarzenie jak dla Amerykanów Święto Dziękczynienia, czy dla Anglików wielkoszlemowy turniej na kortach Wimbledonu. Melbourne Cup określany jest jako wyścig, który „zatrzymuje Australię w miejscu”. Każdy wtedy przestaje robić to co robił i ogląda z ogromną uwagą tę gonitwę.

    Na torze Flemington często zjawia się na Melbourne Cup ponad 100 tysięcy widzów (rekord padł w 2003 roku, gdy gonitwy oglądało 122 736 kibiców), a transmisję w telewizji śledzi wielomilionowa publiczność na całym świecie, w tym od kilku sezonów także miłośnicy wyścigów konnych w Polsce, dzięki relacjom w kanałach Polsatu Sport. W 2020 roku ta legendarna gonitwa, ze względu na covid, odbyła się bez udziału publiczności. W 2021 roku, ze względu na restrykcje covidowe, na tor mogło wejść tylko 10 tysięcy widzów. W tym roku frekwencja znów była znakomita.

    Melbourne Cup przyciąga na trybuny zwykle ponad 100 tysięcy widzów

    To chyba najbardziej barwny i radosny mityng wyścigowy na świecie, który swoim kolorytem i dynamiką przebija chyba nawet Royal Ascot. Mityng pełen kwiatów (symbolem wyścigu jest żółta róża), znakomitej muzyki, pokazów mody i rozentuzjazmowanych kibiców.

    162 lata tradycji

    Melbourne Cup ma ogromną tradycję. Nie tak wielką jak angielskie Derby w Epsom – będące najstarszą cyklicznie rozgrywaną imprezą sportową na świecie, nieprzerwanie od 1780 roku, ale ten wyścig też budzi szacunek. Bez choćby sezonu przerwy odbywa się od 1861 roku. Było to możliwe też dzięki temu, że Australii nie dotknęły tak mocno, jak Europy, wojny światowe (z tego powodu najstarszy klasyk w Anglii – rozgrywany od 1776 roku St. Leger, nie odbył się w 1939 roku).

    Melbourne Cup to wyścig dla trzyletnich i starszych koni pełnej krwi angielskiej, pierwotnie rozgrywany według angielskiej miary na dwie mile, co dawało dokładnie 3219 metrów. Od 1972 roku, gdy Australia przeszła na system metryczny, gonitwa odbywa się na 3200 metrów.

    Melbourne Cup jest rozgrywany na torze Flemington od 1861 roku

    Melbourne Cup to wyścig specyficzny, rozgrywany na zupełnie inny warunkach niż klasyki typu Derby, Oaks, czy St. Leger, albo porównawcze wielkie gonitwy, takie jak Nagroda Łuku Triumfalnego na Longchamp w Paryżu, czy King George VI and Queen Elizabeth Stakes w Ascot. Tam konie niosą tak zwaną wagę wieku, czyli np klacze 57 kg, a ogiery 59 kg. Melbourne Cup jest natomiast handicapem, czyli różnica w klasie, rankingu koni, wyrównywana jest właśnie poprzez wagę, jaką one poniosą.

    Nie tak łatwo jest dostać się do Melbourne Cup

    System klasyfikacji i przydzielenia wag do tego handicapu jest dość skomplikowany. Wagi dla poszczególnych koni zależą oczywiście od ich wyników w poprzednich startach oraz wieku i płci. Młodsze konie, zwłaszcza trzylatki, niosą – jak to zwykle w handicapach – niższe wagi od starszych rywali. Aktualnie jednak minimalna waga w handicapie (po ogłoszeniu jego warunków) to 50 kg. Nie ma ograniczeń co do maksymalnej wagi, ale – według zasad – maksymalna przydzielona w tej gonitwie waga nie może być mniejsza niż 57 kg.

    Waga dla każdego konia, ubiegającego się o zakwalifikowanie do tej gonitwy, jest określana przez handicapera na początku września. Od zwykłego handicapu Melbourne Cup różni to, że jest on przeznaczony dla wyższej klasy koni, niż większość wyścigów handicapowych oraz to, że obciążenia wagowe dla najlepszych zgłoszonych koni są mniejsze niż w przypadku typowych handicapów.

    Zgłoszenia do rozgrywanego w pierwszy wtorek listopada Melbourne Cup odbywają się co roku na początku sierpnia – pierwszy zapis kosztuje 600 dolarów australijskich. Zwykle zgłaszanych jest od 300 do 400 koni, ale w gonitwie mogą wystartować tylko 24 wierzchowce. Po przydzieleniu wag właściciele koni muszą aż czterokrotnie potwierdzić chęć uczestnictwa w gonitwie, za każdym razem płacąc wpisowe, kolejno – 960, 1450 i 2420 dolarów, a ostateczne zgłoszenie, w sobotę poprzedzającą gonitwę, kosztuje w sumie 45 375 dolarów australijskich. Jeżeli koń nie zostanie zakwalifikowany do grona 24 startujących, pełna opłata za zapis jest zwracana przez organizatorów.

    Gold Trip wygrywa Melbourne Cup 2022

    Kryteria są jasne

    Dyrektorzy wyścigu mają prawo zakwalifikować lub wykluczyć konie zgłoszone do Melbourne Cup i spełniające warunki gonitwy, aby zachować limit 24 startujących. Biorą pod uwagę szereg czynników – sumy nagród, zdobyte przez dane konie w ostatnich dwóch latach, zwycięstwa lub dobre miejsca w prestiżowych wyścigach, a także wagę przydzieloną w tym handicapie.

    Do Melbourne Cup automatycznie kwalifikują się – jeśli ich właściciele i trenerzy wyrażą chęć startu – zwycięzcy trzynastu wyznaczonych gonitw z Australii, Nowej Zelandii, Anglii, Irlandii, USA i Japonii. W przypadku Europy jest to irlandzki St. Leger i Doncaster Cup w Anglii.

    Bardzo surowe są też warunki wjazdu do Australii. Konie z innych krajów (nie dotyczy to tylko Nowej Zelandii) muszą przejść minimum 14 dni kwarantanny w miejscu we własnym kraju, zatwierdzonym przez organizatorów gonitwy. To samo dotyczy trenerów, dżokejów i opiekunów koni.

    Nie jest łatwo wygrać u siebie

    Od 1969 roku w Melbourne Cup, ze względów bezpieczeństwa, mogą startować tylko 24 konie, ale w przeszłości takich ograniczeń nie było. Rekord liczby uczestników został pobity w 1890 roku, gdy w wyścigu pobiegło aż 39 koni. Najmniej koni wystartowało w 1863 roku, tylko 7.

    Melbourne Cup jest dla Australijczyków świętem, ale – paradoksalnie – w XXI wieku często mieli on problem, by sami wyhodować zwycięzców tej wielkiej gonitwy, mimo że mają świetną i szeroko rozwiniętą hodowlę. Częściej w ostatnich dwóch dekadach po złoty puchar na 3200 metrów sięgały konie urodzone w Europie, czy właśnie w pobliskiej Nowej Zelandii, a był nawet triumfator z Japonii.

    Fenomenalna australijska klacz Winx wygrała aż 37 wyścigów

    Australijczycy w ostatnich latach hodują za to wybitne konie na krótkie dystanse. Prawdziwą królową sprintów i legendą turfu była w latach 2008-2010 klacz Black Caviar, która zeszła z torów niepokonana, wygrywając 25 wyścigów na 25 startów. Drugą fenomenalną klaczą była Winx (Street Cry – Vegas Showgirl po Al Akbar), która w latach 2014-2019 na 43 starty wygrała niewiarygodną liczbę 37 wyścigów i zarobiła na torach ponad 26 milionów dolarów australijskich. Cztery razy była wybierana koniem roku w Australii.

    Zwycięstwa z wagą 66 i 34 kg

    Innymi prawami od tych wyścigów rządzi się jednak Melbourne Cup. Koniem, który wygrał ten handicap, niosąc najwyższą wagę, był w 1890 roku Carbine – 66 kg. Natomiast ogólnie najwyższą wagę w tej gonitwie niósł w 1931 roku Phar Lap (68 kg), który zajął ósme miejsce. Phar Lap wygrał Melbourne Cup rok wcześniej, ale pod znacznie niższą wagą. Był wtedy największym faworytem w historii wyścigu, z notowaniami 8:11, czyli za jednego postawionego na niego dolara można było wygrać około jednego dolara i 75 centów.

    Najniższą wagę spośród zwycięzców tego słynnego handicapu niósł w 1863 roku Banker, tylko 34 kg (współczujemy dżokejowi Henry’emu Chifneyowi). Najlepszy czas uzyskał w 1990 roku Kingston Rule – 3 min 16,3 s. Z największą przewagą (ośmiu długości) wygrywały dwa konie – Archer w 1862 roku i Rain Lover w 1968 r. Najstarszymi zwycięzcami Melbourne Cup były dwa ośmiolatki – Toryboy w 1865 roku i Twilight Payment w 2020 r.

    Tylko Makybe Diva wygrała trzy razy

    Spośród 150 faworytów Melbourne Cup, gonitwę tę wygrały 34 konie (czyli 23 procent). Największymi fuksami w historii tego wyścigu były cztery konie, za wygrane których bukmacherzy płacili 100:1. Były to: The Pearl (1871), Wotan (1936), Old Rowley (1940) i Prince of Penzance (2015). Najwięcej razy w Melbourne Cup biegał Shadow King (sześć startów w latach 1929-1935), ale nie udało mu się wygrać, był dwa razy drugi, dwa razy trzeci, raz czwarty i raz szósty.

    Klacz Makybe Diva jako jedyna wygrała Melbourne Cup trzy razy – było to w latach 2003-2005

    Jedynym koniem, który potrafił trzy razy zwyciężyć w Melbourne Cup, była urodzona w Wielkiej Brytanii klacz Makybe Diva (Desert King – Tugela po Riverman), która stała się w Australii żywym pomnikiem, po tym jak wygrała ten wielki wyścig trzy razy z rzędu w latach 2003-2005, za każdym razem pod dżokejem Glenem Bossem, który w tym roku był telewizyjnym ekspertem podczas Melbourne Cup. Po dwa razy zwyciężały cztery konie – Think Big (1974-75), Rain Lover (1968-69), Peter Pan 1932 i 1934) i Archer (1861-62).

    McEvoy i Oliver mieli szansę na rekord

    Dwóch dżokejów czterokrotnie wygrywało Melbourne Cup, to Bobbie Lewis (1902, 1915, 1919, 1927) i Harry White (1974, 1975, 1978, 1979). W tym roku mieli szansę ich doścignąć Kerrin McEvoy, który zwyciężał w latach 2000, 2016 i 2018, oraz Damien Oliver (1995, 2002 i 2013), ale ich konie nie dały rady.

    Pierwszy i jedyny raz Melbourne Cup wygrała w 2015 roku kobieta – Michelle Payne na sześcioletnim Prince of Penzance, który był wielkim fuksem (100:1). W tym roku swoich sił w Melbourne Cup próbowała słynna Hollie Doyle, ale na Future History zajęła dopiero piętnaste miejsce. Wśród trenerów chyba nie do pobicia jest rekord Barta Cummingsa, którego konie zwyciężały w tej narodowej gonitwie Australijczyków aż 12 razy w latach 1965-2008. Za nim są Etienne de Mestre (za każdym razem triumfował trenując konia swojej własności) i Lee Freedman, którzy zanotowali „zaledwie” po pięć wygranych.

    Jedyny triumf kobiety w roli dżokeja w Melbourne Cup, w 2015 roku Michelle Payne wygrywa na fuksie (100:1) Prince of Penzance

    Wśród właścicieli zdecydowanie bryluje australijski multimilioner z branży budowlanej Lloyd Williams, którego konie aż siedem razy wygrywały Melbourne Cup w latach 1981, 1985, 2007, 2012, 2016, 2017 i 2020. W tym roku próbował wygrać po raz kolejny, bo jest jednym z udziałowców kilkunastoosobowego syndykatu, który ponad rok temu wykupił od słynnej irlandzkiej stadniny Coolmore niespodziewanego zwycięzcę angielskiego Derby w Epsom (notowany 25:1) z 2020 roku – Serpentine, syna epokowego reproduktora Galileo. Serpentine był jednak w tej edycji dopiero 19., a przed rokiem 20.

    Angielski derbista biegał po trzech dniach

    Serpentine miał niskie notowania w Melbourne Cup, a w ubiegłym roku wystartował po zaledwie trzech dniach przerwy od ostatniego swojego startu. Po Derby w Epsom nigdy już nie wygrał wyścigu, a startował 17 razy. Po sprzedaży do Australii syn Galileo z ogiera stał się wałachem i trafił od trenera Aidana O’Briena do Roberta Hickmotta. Jego menażowanie budzi jednak kontrowersje.

    Serpentine wygrywa z ogromną przewagą angielskie Derby w Epsom w 2020 roku. Nigdy później już nie zwyciężył, a biegał kilkanaście razy

    W sezonie 2022 od lipca do października biegał w Australii 5 razy i – jak często bywa w przypadku koni, których kariery są ustawiane, by załapać się na listę 24 koni zakwalifikowanych do Melbourne Cup – były to starty na nieodpowiednich dystansach, aby obniżyć mu notowania w handicapie i wagę, którą miałby ponieść w wyścigu. Dlatego Serpentine zaczynał w Australii od dystansu 1600 m (był tam dwunasty na 15 koni), gdy angielskie Derby wygrał na 2400 m, a gonitwa w Melbourne jest aż na 3200 m.

    Później Serpentine był piętnasty na 15 koni na 2500 m, a następnie dziewiąty i dziesiąty na tym samym dystansie i spadł trochę za nisko. Dopiero 29 października ubiegłego roku na torze Flemington zajął drugie miejsce w gonitwie G3 na 2500 m i dzięki temu rzutem na taśmę zapewnił sobie kwalifikację do Melbourne Cup 2022. Jednak ten wyścig był rozgrywany zaledwie trzy dni przed Melbourne Cup (a w październiku był to jego już trzeci start) i puszczanie go po tak krótkiej przerwie na długim dystansie 3200 m było bardzo kontrowersyjne ze względu na dobrostan konia. W rezultacie był dopiero dwudziesty i stracił wtedy do zwycięskiego Gold Tripa aż 99 długości.

    8 milionów dolarów w puli nagród

    Przypadek Serpentine to nie jest wyjątek. Na liście startowej Melbourne Cup było w ostatnich latach wiele koni, które biegały zaledwie kilka dni temu. Takie rzadko spotykane w Europie sposoby prowadzenia koni biorą się właśnie ze specyficznych zasad kwalifikacji do Melbourne Cup, a ze względu na rangę i prestiż tej gonitwy oraz bardzo wysokie nagrody pieniężne, niektórzy właściciele i trenerzy trochę na siłę chcą, aby ich konie wystartowały w tym wyścigu.

    Pula nagród w tegorocznej edycji wynosiła 8 milionów dolarów australijskich (około 2,365 mln funtów), w tym 4,4 mln dla właściciela zwycięskiego konia, 1,1 mln dla drugiego na celowniku, 550 tysięcy dla trzeciego, 350 tys. dla czwartego i 230 tys. dla piątego. Płatne są nawet miejsca od szóstego do dwunastego – po 160 tysięcy dolarów australijskich, a więc aż połowa uczestników gonitwy zajmuje płatne miejsca. Na zwycięzcę czeka też ważący 1,65 kg puchar z 18-karatowego złota.

    Złoty obiekt pożądania – puchar za zwycięstwo w Melbourne Cup

    „Polski” Yucatan był faworytem Melbourne Cup

    Słynna stajnia Godolphin szejka Mohammeda al Maktoum, władcy Dubaju wygrała już Melbourne Cup w 2018 roku, gdy triumfował Cross Counter, trenowany w Anglii przez Charliego Appleby. W tym Melbourne Cup 2018 jedenaste miejsce na 24 konie zajął syn Galileo Yucatan, który przez ponad dwa sezony był reproduktorem w Polsce, w tym roku stacjonował w stadninie koni Krasne, ale niestety nie przeżył nieszczęśliwego wypadku, gdy został kopnięty przez klacz.

    Trzy tygodnie przed tą prestiżową gonitwą Yucatan wygrał w Australii gonitwę Herbert Power Stakes G2 na 2400 m i w Melbourne Cup był, pod dżokejem McDonaldem, faworytem (5:1), jednak dystans okazał się dla niego za długi i stan toru też mu tego dnia nie odpowiadał.

    Yucatan wygrywał w Europie i w Australii, ale w Melbourne Cup w roli faworyta nie dał rady, dystans 3200 m okazał się dla niego za długi. Do niedawna był reproduktorem w SK Krasne.

    Verry Elleegant nie podbiła Europy

    W 2021 roku Melbourne Cup wygrała urodzona w Nowej Zelandii sześcioletnia klacz Verry Elleegant, trenowana przez Chrisa Wallera, a dosiadana przez Jamesa McDonalda, który w sezonie 2022 został wybrany najlepszym dżokejem świata. Ta dwójka świeciła duże sukcesy w Europie podczas ubiegłorocznego Royal Ascot. Sprinter Nature Strip wygrał dla nich King’S Stand G1, prestiżową gonitwę na 1000 m.

    Verry Elleegant w latach 2020 i 2021 była koniem roku w Australii, wygrała 16 wyścigów i ponad 14 milionów dolarów australijskich, ale w ubiegłym roku była w słabszej formie. Po przejściu do francuskiego trenera Francisa-Henriego Graffarda w czterech startach nie wygrała gonitwy. Dużo było kontrowersji wokół tego, że dostała za niski rating i nie została zakwalifikowana do grona 20 koni, które w ubiegłym roku mogły wystartować w Nagrodzie Łuku Triumfalnego, ale zamieszanie było niepotrzebne.

    Verry Elleegant wygrywa Melbourne Cup 2021

    Ostatecznie dzień wcześniej pobiegła w Paryżu w Prix Royallieu G1 dla klaczy na 2800 metrów i zajęła dopiero siódme miejsce, w Łuku nie miała więc czego szukać. Dwa tygodnie później w Ascot w Champion Fillies and Mares G1 na 2400 przybiegła dziewiąta na 14 koni.

    Po dwa razy zwyciężali trenerzy z Irlandii

    W ostatnich kilku latach ze znakomitej strony pokazał się jako trener młody Joseph Patrick O’Brien (syn championa trenerów w Irlandii Aidana O’Briena), którego konie dwukrotnie wygrały Melbourne Cup – w 2017 roku Rekindling i w 2020 roku wyhodowany przez słynnego trenera Jima Bolgera Twilight Payment (po Teofilo) dla Lloyda Williamsa. Joseph O’Brien wsławił się też tym, że w młodym wieku wygrał dubletem jako dżokej w 2012 i 2014 roku na trenowanych przez swego ojca Camelocie i Australii zarówno Derby w Anglii jak i w Irlandii.

    Swoje zwycięstwo w Melbourne Cup mają też Niemcy. W 2014 roku wygrał trenowany przez Andreasa Woehlera (trenował też trójkoronowanego w Polsce Va Banka, a teraz znaną ze Służewca Lady Ewelinę, niedawno gościł na warszawskim torze na zaproszenie firmy Westminster), wyhodowany przez dr Christopha Berglara znakomity pochodzeniowo Protectionist (Monsun – Patineuse po Peintre Celebre), prawnuk epokowej klaczy Pawneese, która wygrała francuski i angielski Oaks oraz King George VI and Queen Elizabeth Stakes w Ascot. Prawnukiem Pawneese jest również słynny Stradivarius, który w 2022 roku zakończył swoją wielką karierę.

    Niemiecki Protectionist wygrywa Melbourne Cup 2014 pod Ryanem Moorem

    Dublet Japończyków w Melbourne Cup

    Spośród trenerów z Europy dwa zwycięstwa w Melbourne Cup odniosły nie tylko konie trenowane przez Josepha O’Briena, ale również przez innego irlandzkiego szkoleniowca – Dermota Welda – w 1993 roku Vinatge Crop i w 2002 roku Media Puzzle.

    W 2006 roku Australię zadziwili Japończycy, bo Melbourne Cup wygrał trenowany przez Katsuhiko Sumiiego sześcioletni Delta Blues pod Yasunarim Iwatą, a drugi był też japoński Pop Rock. W pokonanym polu był słynny stayer z Europy Yeats, czterokrotny triumfator Ascot Gold Cup.

    Dublet koni z Japonii w Melbourne Cup 2006, wygrywa Delta Blues przed Pop Rockiem

    Francuzi wygrali tę słynną gonitwę dwa razy z rzędu w latach 2010 i 2011. Najpierw zwyciężył trenowany przez Alaina de Royer-Dupre Americain pod Geraldem Mossem, a rok później dosiadany przez Christophe’a Lemaire’a Dunaden w treningu Mikela Delzanglesa.

    W sezonie 2022 Melbourne Cup wygrał Gold Trip, który wystartował również w tym roku, ale z najwyższą wagą w polu. Walczył jak mógł, ale był dopiero siedemnasty.

    Robert Zieliński

    Na zdjęciu tytułowym Without A Fight, dosiadany przez Marka Zahrę, wygrywa Melbourne Cup 2023. Fot. Racing Post

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły