Zofia Skrok na profilu „Świat wyścigów konnych” na Facebooku przeprowadziła cykl wywiadów z trenerami, jeźdźcami i właścicielami koni. Dziś w Traf News prezentujemy rozmowę z Pawłem Pałczyńskim, który w sezonie 2023 został czempionem trenerów w Polsce w gonitwach płotowych i przeszkodowych. Trenowane przez niego konie wygrały 6 takich wyścigów, do tego Nabil odniósł trzy zwycięstwa w gonitwach płotowych we włoskim Merano, w tym jedno na poziomie G3.

Zofia Skrok: Istnieje przekonanie że gonitwy płotowe, przeszkodowe są ciężkie i trudniejsze dla koni, czy to prawda?
Paweł Pałczyński: Stwierdzenie, że są ciężkie to duże uogólnienie. Z pewnością ciężej jest konia przygotować do gonitw przeszkodowych dlatego, że brakuje jeźdźców, którzy są w stanie nauczyć konia skakać. Wielka Wrocławska to najcięższy wyścig przeszkodowy w Polsce, ale jego trudność nie polega na przeszkodach które są tam pokonywane, a na klasie koni które biorą w niej udział. Poza skokiem trybunowym wszystkie przeszkody są skakane przez cały sezon.
Kiedy trafiłem na wyścigi, to Pardubice, czy Merano były miejscami bardzo odległymi, inny świat. Na Partynicach ścigały się wtedy półkrewki. W czasach kiedy zaczynały się na nowo międzynarodowe wyścigi przeszkodowe w Polsce, każdy gość z zagranicy to było wydarzenie, to samo dotyczy jeźdźców. Aktualnie poziom wyścigów bardzo mocno wzrósł. O wiele łatwiej jest wygrywać trzyletnim koniem płoty, czy czteroletnim stiple, bo są to grupy, które zaczynają skakane wyścigi, gonitwy dla nich ograniczają się do ich grup wiekowych. O wiele ciężej jest wprowadzić w wyścigi przeszkodowe pięcioletniego konia, który musi od razu startować z doświadczoną konkurencją.
Zofia Skrok: Startował Pan swoimi końmi, w weekend podczas którego rozmawialiśmy, w ośmiu gonitwach. Ile było przez przeszkody, z jakimi wynikami i jak czują się konie?
Paweł Pałczyński: Wszystkie konie czują się naprawdę dobrze. Miękka bieżnia im sprzyjała. Wygląda że były dobrze przygotowane, bo obyło się bez kontuzji. Startowało siedem koni, z czego cztery startowały w gonitwach płaskich. Jadmir 1. miejsce w płotach, Et Tu Brute 2. miejsce w stiplu, Khmer 3. miejsce w płotach.

Zofia Skrok: Powiedział mi Pan kiedyś – kiedy mówiłam, że zajmuje się wyścigami, czyli niszą, a płotowe i przeszkodowe gonitwy to nisza w niszy – że tak mówią, ale Pan odnajduje się w tym, robi to co lubi i jest zadowolony. To jak to wygląda dokładnie?
Nisza w niszy (śmiech). Lubię to i współpracuję z ludźmi, którzy również to lubią, bo to jest priorytet! Myślę, że nieważne jaka stajnia, ale ważne żeby wszyscy grali do jednej bramki i mieli wspólne cele. U mnie w stajni skaczemy, Conny Fraisl miała tylko araby, a została czempionem. Oczywiście trenując konie przeszkodowe o byciu czempionem trenerów nie można marzyć, ale istnieją takie mniejsze zestawienia dla gonitw skakanych i tam wypadam całkiem dobrze. Płaskie wyścigi biegam dla urozmaicenia, tak jak inni trenerzy biegają przeszkody jako dodatek.
Zofia Skrok: Jako młody trener o jakiej sytuacji Pan marzy, myśląc o kolejnym sezonie? Jakim kierunku rozwoju wyścigów w Polsce?
Paweł Pałczyński: Chciałbym w przyszłym sezonie biegać w najważniejszych wyścigach w Polsce. W tym roku było to niemożliwe, bo moja stawka to były młode konie.
Po tegorocznych sukcesach Nabila, chciałbym kontynuować starty za granicą. Oczywiście taki koń jak Nabil nie trafia się często. Nie codziennie wygrywa się G3, ale szlaki są już przetarte, apetyt wzmożony, a żeby wygrać, trzeba próbować!
Marzę o tym, żeby wyścigi przeszkodowe w Warszawie podnosiły swój poziom i żeby zaczęto je traktować tam pełnoprawnie, a nie jako zło konieczne. Potrzebujemy drugiego toru, marzy mi się powrót płotów w Sopocie. Brakuje nam jeźdźców, brakuje chętnych, nastawionych poważnie na gonitwy przeszkodowe. Skoczyć pojedyncze skoki to nie taki problem, ale przeprowadzić konia w wyścigu tak, by włączyć się do walki, już wymaga pewnego doświadczenia. Chodzi w końcu o to, żeby wygrać, ścigać się i zająć jak najlepsze miejsce, a nie tylko ukończyć gonitwę. Ta gra toczy się na całym dystansie, głupie błędy kosztują wiele, jeszcze więcej kosztuje panika. „Zimna głowa i bez nerwowych ruchów” – to zawsze były ostatnie słowa jakie słyszałem od Zdzisława Licy, kiedy dosiadałem jego koni. Zdzisław to jest niewykorzystana skarbnica wiedzy.

Zofia Skrok: Sporo Pan jeździ z końmi. Poproszę o wrażenia dotyczące wyścigów na przestrzeni lat i z różnych torów na zakończenie.
Paweł Pałczyński: Każdy tor to inna historia i inna energia. Ja jak zjeżdżam z wiaduktu w Pardubicach, w stronę bramy, to już serce bije inaczej. Jak przed wyścigami chodziłem po torze, to micha mi się zawsze cieszyła. Ja tak trochę byłem wychowany w duchu Pardubic. To się lubi albo nie, to są ciężkie krosy.
Merano nie podobało mi się, dopóki nie zobaczyłem go na żywo. Żadne fotografie czy przekazy wideo nie oddadzą wrażenia, jakie robi tor w otoczeniu Alp. Atmosfera w tym miejscu jest zupełnie inna, najbardziej przyjazna ze znanych mi torów.
Ale! tu proszę dodać wykrzyknik (śmiech), najciekawszym i najbardziej unikatowym wydarzeniem w jakim brałem udział, był wyścig przeszkodowy w Blommerod w Szwecji. Kiedyś prosiłem Niklasa Lovena o replay z wyścigu, ale usłyszałem: „co dzieje się w Blommerod, zostaje w Blommerod”. Tor w środku lasu, nad brzegiem jeziora. Jeden wyścig, jedna stajnia w której stoją uczestnicy. Godzina 9 rano, ważenie jeźdźców i obowiązkowo alkomat. W Szwecji to obowiązek, na każdym torze na którym tam jeździłem. Wsiadamy przed stajnią i jedziemy na tor wyścigowy. Jedyna widownia to ludzie związani ze startującymi. Po wyścigu szybko na lotnisko i do Polski. Jedno wielkie szaleństwo. Rano przed startem poszedłem na tor. Las, jezioro, głucha cisza i z zarośli wychodzi… Niklas Loven. Blommerod to unikat.
Zofia Skrok: Marzy mi się, aby takie rozmowy nie pisać, a nagrywać zimą, podczas porannych przejażdżek. Schudłam już ostatnio 7 kg, jeszcze z 10 i może uda się coś nagrać?
Paweł Pałczyński: Gratuluję. Coś wymyślimy.
Na zdjęciu tytułowym Nabil, który wygrał trzy wyścigi płotowe w Merano, w tym jeden rangi G3