More

    Monika Stelmaszczyk: Gdy mój koń wygrywa gonitwę, to krzyczę, skaczę i płaczę

    Dziennikarka telewizyjna Zofia Skrok na profilu „Świat wyścigów konnych” na Facebooku przeprowadziła cykl ciekawych wywiadów z trenerami, jeźdźcami i właścicielami koni. Dziś w Traf News prezentujemy jej rozmowę z hodowczynią i właścicielką koni czystej krwi arabskiej Moniką Stelmaszczyk.

    Zofia Skrok napisała we wstępie do wywiadu: Koni wyhodowanych przez panią Monikę nie sposób było nie zauważyć w tym sezonie. Pokazały się ze znakomitej strony pod skrzydłami trenera Adama Wyrzyka. Pani Moniki nie znałam wcześniej. Zobaczyłam ją na Gali Zakończenia Sezonu. Widziałam jak w ułamku sekundy podjęła decyzję, aby odebrać statuetkę w imieniu czempiona trenerów Adama Wyrzyka. Co zresztą zrobiła doskonale i z klasą.

    Wyhodowana przez Monikę Stelmaszczyk Free Stajla galopuje po zwycięstwo na Służewcu

    Zofia Skrok: Skąd się wzięły konie czystej krwi arabskiej w Pani życiu i dlaczego właśnie araby?

    Monika Stelmaszczyk: Moja przygoda z końmi rozpoczęła się na studiach weterynaryjnych. Zwierzęta były w moim życiu od zawsze, ale wychowałam się na trzecim piętrze i na 48 m2 w małym miasteczku – Przedborzu. Nie miałam nigdy kontaktu z końmi, a to byli moi potencjalni przyszli pacjenci i musiałam się nauczyć z nimi obcować. Tym właśnie sposobem trafiłam do szkółki jazdy konnej i tak wpadłam jak przysłowiowa „śliwka w kompot”.

    Szef w mojej pierwszej pracy miał stadninę i był miłośnikiem koni czystej krwi arabskiej. Dr Mieczysław Lipiński zaszczepił we mnie miłość do pięknej główki, łabędziej szyi, dzielności i waleczności.

    Miejsce zamieszkania wybierałam tak, aby koniom było najlepiej.

    Osobom, które znam, a dawno mnie nie widziały, gdy pytają, czy mam jeszcze konie odpowiadam, że skoro żyję, to mam konie.

    Monika Stelmaszczyk: Dr Mieczysław Lipiński zaszczepił we mnie miłość do pięknej główki, łabędziej szyi, dzielności i waleczności.

    Nasza stajnia obecnie liczy 10 koni czystej krwi arabskiej. Założycielką stada jest moja najstarsza klacz Folia (Fatiha/ Pers) nazywana pieszczotliwie „Babcią”. Nasza „nestorka” jest przedstawicielką wspaniałych polskich linii arabskich. Była idealną matką stadną. Bardzo oddawała cechy ogiera, który był ojcem źrebięcia. Mamy po niej w hodowli Farhę po Nougatinie i Fiorettę po Saracenie. To są obecnie nasze dwie matki stadne. Jesteśmy dumni, że na polskim materiale hodowlanym wyhodowaliśmy naszego Farhata (Farha/Wares), Fidema (Fioretta/ Aim South), Fragnara (Fioretta/ Al Mamun Monlau), Formułę MS (Farha/ No Risk Al Maury). Zapewne Dr Lipiński ubolewa, patrząc na głowy naszych koni, ale z araba pozostała im przede wszystkim dzielność, waleczność i wytrzymałość.

    Monika Stelmaszczyk hoduje konie w Hucisku Przybyszowym, gmina Kobiele Wielkie koło Radomska.

    Zofia Skrok: Też czasami ubolewam, patrząc na głowy koni czystej krwi arabskiej. Wychowałam się na zupełnie innych arabach, w innym typie, ale Pani konie jeszcze aż tak mnie „nie rażą” (śmiech). Poza tym przyjmuję wszystko z dystansem. Świat się zmienia. Warto traktować różne rzeczy przejściowo. Także konie się zmieniają i wyścigi się zmieniają. Właśnie! A skąd wyścigi wzięły się w Pani życiu?

    Monika Stelmaszczyk: Wyścigi pojawiły się w moim życiu z powodu wyborów osobistych. Śmieję się, że moje „wspaniałe dzieci” są efektem miłości do koni i wyścigów. Montez to imię konia, od którego wszystko się zaczęło. Nazwa mojego gabinetu MonWet wywodzi się nie od Moniki tylko właśnie od tego dzielnego i walecznego konia.

    Zofia Skrok: W tym sezonie kilka wyścigowych perełek Pani własności pokazało się w treningu Adama Wyrzyka. Proszę coś o nich opowiedzieć. Jak to jest wyhodować konia i potem zobaczyć go w wyścigu?

    Monika Stelmaszczyk: Ten sezon był dla nas bardzo dobry. Jest to efektem naszej ciężkiej pracy i przede wszystkim trenera Adama Wyrzyka. Wspólnie z moim Marcinem prowadzimy hodowlę. I dzięki niemu nasze źrebaki poprzychodziły na świat. Większość zostało powołanych do życia dzięki sztucznej inseminacji nasieniem mrożonym. Wiąże się to z badaniem klaczy co 4-6 godzin. Tak więc pobudki nocne są nieuniknione i to on wyciąga mnie za uszy z łóżka i tylko modli się, żeby owulacja nie wystąpiła o drugiej nad ranem. Bo wtedy to on musi mi pomagać przy inseminacji. Ale muszę przyznać, że asystentem jest wspaniałym – idealnie obcina słomki. Może mi Pani wierzyć, że przy bardzo intensywnym trybie naszego życia sprowadzanie źrebaków na świat z mrożonki jest dla nas wyzwaniem. Dlatego proszę się nie dziwić, że jeżeli ten koń wygrywa gonitwę, to ja krzyczę, skaczę i płaczę. To są ogromne emocje. Nasze konie prowadzimy od poczęcia. Osobiście zbieramy dla nich siano, sami ładujemy je do przyczepy i wozimy do trenera i jak już jest w start maszynie, to dla nas ogromna satysfakcja, a jak jeszcze chce się ścigać, to radości nie ma końca. Celem naszej hodowli jest wyhodowanie przede wszystkim zdrowego, mądrego konia, który po zakończonej karierze wyścigowej będzie użytkowany zgodnie z przeznaczeniem. Z radością oglądam zdjęcia Frutki (Fioretta/ Armeec), która absolutnie nie chciała biegać, a u nowej właścicielki bierze udział w mistrzostwach Polski koni arabskich – Polski Strój Historyczny.

    Bardzo mi zależy, aby nasze konie, jeśli nie będą włączone do hodowli, znalazły dobre domy.

    Monika Stelmaszczyk po kolejnym szczęśliwie odebranym porodzie

    Zofia Skrok: Słynny hodowca koni czystej krwi arabskiej w Polsce Zygmunt Braur (znałam go w dzieciństwie dobrze dzięki mojemu ojcu, który także hodował konie arabskie) mówił, że hodowla musi mieć dyszel. Jakiś plan, kierunek. Jak to wygląda u Pani? Czy wyścigi są takim kierunkiem?

    Monika Stelmaszczyk: Oczywiście przede wszystkim marzymy o wygraniu ważnych gonitw. Najważniejsza gonitwa na naszym koncie to Nagroda Sabelliny. Wygrała ją Farha, która wygrała w sumie sześć gonitw, w tym Skowronka i El Paso. Wierzymy, że jej dzieci będą jeszcze lepsze.

    Zofia Skrok: Ile ma Pani teraz koni w treningu? W których koniach z trenerem pokładacie największe nadzieje?

    Monika Stelmaszczyk: Na przyszły sezon chcemy zostawić Fidema, Fragnara, Formułę MS i młodą klacz Flagertę (Fioretta/ Seraphin Du Paon), która zacznie przygodę z wyścigami. Fidem tak nam zaimponował swoją walecznością, że grzechem by było zakończyć jego karierę wyścigową. Fragnar, nasz wojownik, miał bardzo udany sezon. Pokonał zagraniczną konkurencję i gdyby nie spryt Martina Srneca prawdopodobnie Nagroda Baska byłaby nasza. Pokładamy w nim duże nadzieje na przyszły sezon. Formuła MS, która jest jak „nasz bolid”, również się rozkręca . Jej forma jest zmienna, ale bez wątpienia ma talent wyścigowy. Flagerta – młoda wojowniczka, bardzo nam się podoba. Ma super warunki do biegania. Czas pokaże, czy Adam Wyrzyk zrobi z niej kolejną wyścigówkę.

    Fragnar

    Zofia Skrok: Co najlepszego jest według Pani w wyścigach? Dlaczego warto zachęcać, aby ludzie spróbowali?

    Monika Stelmaszczyk: W wyścigach najlepsza jest adrenalina. Nigdy nie wiemy co się wydarzy. Faworyci zawodzą, a „czarne konie” robią niespodzianki. Nasze emocje udzielają się innym. Nasza rodzina, znajomi, klienci nas wspierają. Za każdym naszym startem stoją dziesiątki odsłon Tor Służewiec online.

    Jesteśmy bardzo dumni z naszych koni. Fidem to po łacinie oznacza wiara. My wierzymy mocno w nasze konie i będziemy dokładać wszelkich starań, aby biegały jeszcze lepiej. Oczywiście pod czujnym trenerskim okiem Adama Wyrzyka.

    Zofia Skrok: Jest Pani weterynarzem? Gdzie hoduje Pani konie?

    Monika Stelmaszczyk: Tak jestem weterynarzem. Hoduję w Hucisku Przybyszowym, gmina Kobiele Wielkie koło Radomska.

    Zdjęcia: archiwum własne Moniki Stelmaszczyk, Tor Służewiec i Martyna Sobczyk. Na zdjęciu tytułowym Fidem wygrywa gonitwę na Służewcu

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły