More

    Marian Ziburske: Konie stajni Westminster zarobiły w tym roku około 500 tysięcy euro i liczymy, że następne lata będą jeszcze lepsze

    Rozmowa z Marianem Ziburske, szefem firmy Westminster, która uzyskała tytuł Właściciela Roku 2023 w Polsce

    Marian Ziburske (z prawej) z trenerem Maciejem Janikowskim i Sanzharem Abeavem podczas rundy honorowej po zwycięstwie Westminster Moona w Derby 2023 na Służewcu

    Czy sezon 2023 dla stajni Westminster był przełomowym? 

    Nie nazwałbym tego sezonu przełomowym, naszym celem jest organiczny wzrost, dlatego co roku wykonujemy stałe kroki, które nas do niego prowadzą. W poprzednim sezonie zostaliśmy Właścicielem Roku w Polsce, udało nam się to powtórzyć w roku 2023 i mamy nadzieję na identyczny rezultat za rok. Osiem razy zwyciężyliśmy w wyścigach black type, ten sezon był dla nas naprawdę dobry jeśli chodzi o starty naszych koni na torach europejskich. Nadal mamy wiele planów i celów, w kolejnym sezonie będziemy próbowali wygrać gonitwy rangi G2 i G1, mamy też nadzieje na dobre występy koni z naszej hodowli.

    Firma decyduje się na współpracę z nowymi trenerami, jakie były motywy rozszerzenia listy współpracujących z Państwem stajni?

    W sezonie 2024 liczba współpracujących z nami polskich trenerów się nie zmieni, nastąpi tylko jedna wymiana osobowa, w wyniku której dołączy do nas Marlena Stanisławska, czyli pierwsza kobieta, która będzie trenowała nasze konie. Jest bardzo ambitna i obiecująca, podobają nam się jej metody, dlatego zaproponowaliśmy jej współpracę. Dołączy do nas również jeden francuski trener.

    Marlena Stanisławska jest nowym trenerem na liście osób współpracujących ze stajnią Westminster.

    Czy i ewentualnie jakie kryteria decydują o podziale kupionych koni na poszczególne kraje, a potem trenerów?

    Tych kryteriów jest wiele, jednym z najważniejszych jest budżet, jak wiadomo trening we Francji czy w Niemczech kosztuje znacznie więcej niż w Czechach. Czechy są natomiast nadal odrobinę droższe od Polski. Staramy się w każdym z tych krajów zaznaczyć swoją obecność i rozdzielać konie również pod kątem zaplanowanych dla nich w przyszłości startów.

    Czy cena zakupu danego konia uzależnia taki przydział, czy jednak możliwe jest, że do Polski trafi najdrożej zakupiony koń?

    Przydział ten nie zależy od ceny zakupu konia. Jak wiadomo, kupujemy roczniaki do kwoty 40 000 euro, ale jak dotąd to te zakupione dużo taniej, jak Moonu czy Lady Ewelina, okazały się jednymi z najlepszych naszych koni. Westminster Night i Westminster Moon również nie zostały zakupione za zawrotne kwoty, było to w granicach 15-20 tysięcy euro. Dość często nasze droższe konie trafiają do Czech lub na Służewiec, jak na przykład Lady Joanna, zakupiona za 30 000 euro. Mamy też konie w Niemczech zakupione za 8 000 euro. Staramy się rozdzielać je w rozsądny sposób. Te, które mają premie francuskie, będziemy chcieli trzymać pod opieką francuskiego trenera. Te, które do Francji mają często podróżować, oddajemy trenerowi Luce, który takie wyjazdy dla swoich koni organizuje właściwie w każdym tygodniu. Nie wyślemy też, na przykład, bardzo późnego konia do trenera Wöhlera, ze względu na ogromne wydatki. Jak Pan widzi, jest wiele czynników.

    Lady Joanna wygrała w Polsce 4 wyścigi grupowe, a także była trzecia w Nagrodach Soliny i Efforty.

    Jakie elementy z polskich wyścigów przeniosłaby firma np. do Włoch, Niemiec czy też Francji, czym na plus różnią się wyścigi w Polsce od innych krajów?

    Mamy piękny i bardzo dobrze ulokowany tor, świetnych trenerów i nowoczesne studio transmitujące dni wyścigowe, to nasza siła. Nadal jednak uważam, że w kwestii budżetu, puli nagród, sponsorów, mamy jeszcze wiele do poprawy, aby móc się porównywać z europejską czołówką.

    I w drugą stronę – gdyby firma była „złotą rybką” i mogłaby zmienić jedną rzecz w polskich wyścigach, to co by to było?

    Chciałbym, aby infrastruktura treningowa na Służewcu była lepsza, mam tu na myśli tor treningowy. Druga rzecz, to znaczący wzrost puli nagród. Od tego, ile pieniędzy można wygrać w gonitwach, zależy komfort pracy trenerów i obsługi stajni.

    Po kilku niezbyt udanych jazdach Eduardo Pedrozy wylała się na niego fala krytyki. Czy stajni Westminster w dalszym ciągu będzie chciała mieć jednego dżokeja zagranicznego, który jeździ na wszystkich najlepszych koniach?

    Nie lubię tej nagonki na Eddiego Pedrozę, który jest pierwszym dżokejem w stajni Andreasa Wöhlera. Każdy kto zna Eduardo osobiście wie, jak fantastyczną jest osobą. I jak bardzo popularną. Wydaje mi się, że pewnego rodzaju krytyka wobec dżokeja, który wygrywał gonitwy G1 w całej Europie, a dla nas wygrał G3 z Lady Eweliną, jest nie na miejscu. Niezależnie, o którym dżokeju rozmawialibyśmy, zła jazda się zdarza. 

    Eduardo Pedroza na Lady Ewelinie po wygranej w Niemczech w Schwarzgold-Rennen G3.

    W służewieckim kuluarach kilka razy mówiono już o tym, że Westminster próbuje zakontraktować jednego z jeźdźców również w Polsce, który miałby jeździć na pierwszą rękę. Nie, jak jest to w zwyczaju dla jednego z trenerów, tylko dla stajni Westminster. Miał to być Dastan, Szczepan, a ostatnio Bolot. Czy poszukują Państwo dalej takiego jeźdźca na pierwszą rękę w Polsce?

    Plotki mają to do siebie, że często bywają nieprawdziwe. Przy obecnym poziomie nagród na Służewcu nikt nie będzie w stanie zakontraktować na pierwszą rękę któregoś z topowych dżokejów w Europie. Oczywiście, że chcielibyśmy mieć taką współpracę, na przykład z Bauyrzhanem Murzabayevem, ale nawet gdybyśmy złożyli mu taką ofertę, dopóki nasz sport nie będzie bardziej rozwinięty w Polsce, nie ma szans na to, aby sprowadzić go do Polski. Dodatkowo, trenerzy jak Andreas Wöhler, mają kontrakty ze swoimi dżokejami. Wszyscy trzej dżokeje, o których Pan wspomniał, są dobrzy, mają wysoki potencjał i będą dosiadali naszych koni. Z żadnym z nich nie podpisaliśmy kontraktu na stałe, ale nie mówimy „nigdy”. Jeśli tak się stanie, będziecie pierwszymi, którym o tym powiemy.

    Jak przedstawia się kwestia liczby i wagi kontuzji u koni Pana firmy, w poszczególnych krajach i jak na tym tle wypada Polska?

    W tym sezonie mieliśmy tylko jedną poważną kontuzję, Lady Iwony, która przytrafiła się tuż przed jej powrotem na tor i wykluczyła ją z dalszej kariery wyścigowej. Dołączy teraz do grona naszych klaczy matek. Poza tym miały miejsce jedynie drobne urazy, więc mieliśmy dużo szczęścia.

    Lady Iwona krótko przegrywa walkę o zwycięstwie w Derby z Jolly Jumperem.

    To zawsze przykre informacje, ale cieszy fakt, że Lady Iwona dalej będzie powiązana ze stajnią. Urazy koni niszczą marzenia ich właścicieli, ale także zmniejszają szansę na „zarobienie na siebie”. Jak wypada kwestia rentowności koni posiadanych przez firmę w poszczególnych krajach?

    Łączna suma naszych wygranych w tym sezonie to około 500 000 euro, to najwyższy wynik jaki mieliśmy w historii Westminster Race Horses. Najwięcej zarobiły konie trenujące w Niemczech.

    Kto podejmuje decyzje o doborze trenerów, a także gonitw dla poszczególnych koni i czym jest to uzasadnione? Na przykład – czy trener specjalizujący się w treningu koni dwuletnich dostaje faktycznie konie z szybszymi rodowodami? 

    Za każdym razem staramy się stworzyć dobrą kombinację trener-koń. Wybieramy trenerów. których znamy i którym ufamy lub tych, w których widzimy potencjał i dobieramy im możliwie jak najbardziej pasujące konie. Jedni trenerzy są świetni w trenowaniu klaczy, inni odnoszą największe sukcesy z dwulatkami, inni bardzo sprawnie podróżują i organizują transport na wyścigi w różnych krajach w Europie, gdzie mają też dobre kontakty, mógłbym te czynniki, na których bazujemy, wymieniać jeszcze długo. Na pewno każdy przypadek rozpatrujemy indywidualnie.

    Firma Westminster od lat zajmuje się sponsoringiem różnych dyscyplin sportowych, czy posiadanie koni wyścigowych jest formą reklamy dla firmy? Momentami w tym sezonie wyglądało to tak, jakby dobór gonitw był podporządkowany rozgłosowi. Faktycznie tak było?

    Westminster Race Horses wspiera marketingowo nasz główny biznes, którym są nieruchomości. Świadczy o tym, jakie mamy wartości. Skupiamy się na działalności szczególnie w centralnej i wschodniej Europie i – tak jak w wyścigach – stawiamy na organiczny wzrost, rozwijanie projektów, solidne i powtarzalne działania, stabilny budżet i dobre relacje biznesowe z naszymi partnerami.

    Firma dobiera dla swoich koni ambitne, głośne gonitwy. Czy są szanse, żebyśmy zobaczyli jednego z Pana koni w istotnych gonitwach poza Europą, np. w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Arabii Saudyjskiej, czy w Stanach Zjednoczonych, podczas dużego eventu jak Breeders Cup?

    Szanse na to, że weźmiemy udział w Breeders Cup, są na ten moment bardzo nikłe. Taki ruch byłby oczywiście bardzo ekscytujący, ale do tego wyścigu potrzeba wyjątkowego konia, który idealnie pasuje do tego wyścigu, a także trenera z poważnym doświadczeniem międzynarodowym, który będzie potrafił zadbać o całą logistykę i dokumentację, które w tym przypadku byłyby dużo bardziej skomplikowane niż w przypadku podróży do Niemiec. Widzę taki potencjał w naszych trenerach z Niemiec i Francji, jeśli pojawiłby się właściwy koń, byłbym więcej niż szczęśliwy z dołączenia do takiej gonitwy.

    Moonu wygrywa gonitwę rangi Listed w Merano we Włoszech. Zwyciężyła też w Mediolanie w wyścigu rangi G3.

    A co decydenci firmy sądzą o wyjazdach zagranicznych koni dwuletnich oraz trzylatków w pierwszej części sezonu? W Polsce jest to raczej niespotykane, a za zagranicą to norma, że próbuje się wykorzystać potencjał wczesnych koni jak najszybciej. 

    Myślę, że nie da się na to pytanie odpowiedzieć jednoznacznie, to znaczy, że jest to złe lub dobre. Z jednej strony takie wczesne starty pozwalają dużo wcześniej odkryć ewentualny potencjał, z drugiej – zwiększają ryzyko kontuzji. Konie, które kupujemy do Polski, są w większości średnio lub długodystansowe, więc nie jest to kategoria przeznaczona do tego typu wyjazdów. Oczywiście może się okazać, jak w przypadku Lady Eweliny, że klasa konia wyjdzie na jaw dużo wcześniej niż przypuszczano, wtedy można je rozważyć, tak, aby konia zaprezentować na arenie europejskiej.

    Czy firma rozważa możliwość inwestowania w zakup koni czystej krwi arabskiej, które nawet w polskim treningu sięgają po sukcesy w Europie?

    Inwestowanie w konie czystej krwi arabskiej nigdy nie było naszym zamiarem. Nawet jeśli ta opinia nie jest popularna, uważam, że łatwiej jest wykreować sukces w tej kategorii niż z końmi pełnej krwi angielskiej, dlatego, że rynek na świecie jest w tym przypadku znacznie mniejszy, podobnie jak liczba krajów, w którym odbywa się rywalizacja.

    Wróćmy więc do folblutów, czy największą gwiazdą stajni Westminster jest obecnie Westminster Night? Kiedy i od jakich gonitw najprawdopodobniej zacznie sezon 2024? 

    Westminster Night ma w tej chwili najwyższy rating spośród naszych koni – 113. Jest też jednym z najlepszych koni biegających na dystansie jednej mili w Europie. Musimy zaczekać na to, jak przezimuje w tym roku, pierwsze jego starty będą miały miejsce w kwietniu. Jestem pewien, że trener Wöhler dobierze dla niego właściwą gonitwę.

    Westminster Night po wyścigu w Rzymie.

    Czy nieszczęśliwa w sezonie 2023 Lady Ewelina, dalej będzie sprawdzana w niemieckich oraz francuskich gonitwach G1, czy jednak tym razem będzie miała za zadanie najpierw wygrać co się będzie dało na niższym poziomie?

    Gdybyśmy mieli przeczucie, że szczytem możliwości Lady Eweliny jest G3, na pewno zdecydowalibyśmy się na zakończenie jej kariery wyścigowej po tym sezonie. Wykryliśmy u niej drobny problem zdrowotny, który w porę został wyleczony i teraz dajemy jej czas na regenerację. Jednocześnie obserwujemy ją i muszę powiedzieć, że bardzo się rozwinęła fizycznie w ostatnich dwóch miesiącach. Nie możemy mieć pewności, ale mamy przeczucie, że w przyszłym sezonie może zwyciężyć w G2 lub G1.

    Moonu fantastycznie spisywała się we Włoszech, gdzie jednak poziom gonitw Pattern jest niższy niż w Niemczech i we Francji. Czy włoskie gonitwy dalej będą dla niej priorytetem, czy jednak zobaczymy ją też w Polsce lub w Niemczech?

    Z racji, że pule nagród w Polsce nie są na ten moment zbyt wysokie, dobre konie muszą zarabiać pieniądze za granicą. Moonu jest według mnie przykładem świetnie prowadzonej kariery poza Służewcem, wygrywając Listed i wyścig G3 zarobiła ponad 60 000 euro. Dla nas te zwycięstwa oznaczają także prestiż i to duża wartość dodana dla projektu Westminster Race Horses. Nie zgodziłbym się do końca z tym, że wyścigi grupowe we Włoszech są słabsze niż te niemieckie, pod pewnymi względami jest według mnie odwrotnie. Jeśli spojrzymy na gonitwy Listed dla dwulatków, zwłaszcza te wczesne, okazuje się, że włoskie konie są na nie przygotowane dużo lepiej od niemieckich, a jeśli spojrzymy na tej klasy gonitwy na bardzo krótkich dystansach, niemiecka jakość jest wręcz niska, lepiej prezentują się nawet konie z Czech. Jeśli mowa o dłuższych dystansach to owszem, konie niemieckie są na nich dużo lepsze od włoskich. Inna sprawa, że w wyścigu Westminster Night jedynym co było włoskie, był tor, ścigał się w stawce z końmi z Wielkiej Brytanii i Niemiec, wokół tych większych gonitw na dystansach zbliżonych do 3000 metrów gromadzą się tam naprawdę wysokiej klasy konie z całej Europy. Włochy pasują Moonu, dlatego z całą pewnością będziemy ją jeszcze oglądali na tamtejszych torach. Pasuje jej również dżokej, z którym rozumieją się świetnie. Jeśli nie udałoby nam się znaleźć odpowiednich dla niej gonitw we Włoszech, bierzemy pod uwagę również Niemcy.

    Westminster Moon w pięknym stylu wygrał Derby, ale pokazał też, że na tle starszych koni radzi sobie dobrze. Czy wiek czteroletni będzie i dla niego stał pod znakiem gonitw zagranicznych?

    Westminster Moon w przyszłym sezonie będzie biegał głównie za granicą. Poza Westminster Freundschaftspreis nie widzę odpowiedniego dla niego wyścigu w Polsce.

    Który z tych koni według Państwa ma największy niewykorzystany potencjał i może w kolejnym roku pokazać się z jeszcze lepszej strony?

    Westminster Night już teraz ma rating 113, myślę, że rozwinie się jeszcze, ale w niewielkim stopniu. Moonu ze 104, co jest świetnym ratingiem dla klaczy, także ma szanse według trenera być jeszcze odrobinę lepsza. Natomiast ja największy potencjał na rozwój widzę w Lady Ewelinie.

    Czy jest szansa na to, by w przyszłości Moonu, Lady Ewelina lub Westminster Moon, ewentualnie kolejne gwiazdy stajni Westminster, zostały do hodowli koni w Polsce?

    Bardzo zależy nam na rozwoju hodowli z Polsce i stale w nią inwestujemy, ale najbardziej cenne klacze z naszej stajni będą trafiały do Francji i tam będą kryte przez międzynarodowe ogiery. Nie widzę na ten moment stadniny w Polsce, która byłaby gotowa nabyć klacze tej klasy, za Lady Ewelinę zaoferowano nam już pół miliona euro. Natomiast jeśli chodzi o ogiery, nie jestem fanem zaźrebiania klaczy ogierami mającymi rating niższy niż 110. W innych krajach Europy nawet  taki nie jest gwarantem przyjęcia do którejś z topowych stadnin. Westminster Moon nie osiągnął jeszcze tego poziomu, ale nawet jeśli by mu się tu udało, będzie dla niego za późno na karierę ogiera kryjącego za granicą. W jego przypadku, jeśli uda mu się dobrze zaprezentować na wyścigach poza Polską, najbardziej realnym scenariuszem będzie sprzedaż.

    Dekoracja po zwycięstwie Westminster Moona w Derby. Marian Ziburske za dżokejem Sanzharem Abaevem.

    Jak oceniają Państwo rocznik przyszłych trzylatków i z którymi końmi wiążą Państwo największe nadzieje na sezon 2024?

    W Polsce bardzo podoba mi się Gant, a spośród klaczy Bonnie Elizabeth, Pumakatzi, Lady Monia i Karinka. W Czechach są to Go Christian i Lynx Westminster, Natomiast w Niemczech Lovely Lena.

    A ile dwuletnich koni na sezon 2024 mają Państwo obecnie w treningu, jaki procent stanowią konie własnej hodowli? 

    W tej chwili w treningu mamy 22 przyszłoroczne dwulatki, z czego 7 jest naszej hodowli.

    Czy dlatego, że są Państwo właścicielami Shakeela, to głównie z tego reproduktora firma Westminster będzie korzystać, czy jednak większość klaczy będzie wysyłanych do innych reproduktorów?

    Cztery nasze klacze, które są obecnie w Polsce, będą zaźrebiane Shakeelem. Źrebaki, które mamy po nim, wyglądają bardzo obiecująco, biorąc po uwagę jego rodowód i karierę wyścigową, uważam, że jest to obecnie najlepszy ogier kryjący w Polsce. Jeśli, z którąś z klaczy jednak nie uda się ta kombinacja, będziemy używali zagranicznych ogierów.

    Shakeel, ogier czołowy w SK Krasne, własności firmy Westminster.

    Jakie są cele firmy Westminster na rok 2024, czy jako, że nazwa firmy nawiązuje do londyńskiej dzielnicy, to można spodziewać się, że będą chcieli Państwo pokazać się również ze swoimi końmi na Wyspach? 

    Jak już wspomniałem, każdego roku chcemy być o kilka kroków dalej niż byliśmy w roku poprzednim. W sezonie 2024 będziemy próbowali ponownie wygrać Derby i więcej klasycznych gonitw w Polsce, celujemy też w kolejne wyścigi black type w Europie. Mamy nadzieję także na rozwój naszej hodowli. 

    Dziękuję za rozmowę.

    Dziękuję.

    Rozmawiał Michał Celmer

    Dziękujemy za współpracę Pani Iwonie Dziobek z firmy Westminster.

    Na zdjęciu tytułowym Westminster Moon wygrywa Derby 2023.

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły