Najważniejsza gonitwa trzydniowego Amir Sword Festival, przeznaczona dla koni arabskich, nie rozczarowała zgromadzonych na trybunach i przed ekranami. To był trzymający w napięciu spektakl z udziałem znakomitych koni. Nie zawiedli także główni faworyci – próbujący skompletować Doha Triple Crown, bardzo utalentowany Al Ghadeer, oraz doświadczony obrońca tytułu – waleczny Abbes. Ta dwójka na prostej zostawiła rywali daleko w tyle. Świetnie rozprowadzony przez towarzyszy stajennych z Al Shaqab Racing – Al Ghadeer jeszcze 300 metrów przed celownikiem galopował w ręku. Potem Soumillon musiał go pobudzać, ale ostatecznie pięciolatek pewnie odparł atak starszego arabskiego czempiona. Polskich kibiców oczywiście uradował z kolei wielki sukces Szczepana Mazura, który drugi raz z rzędu wygrał Qatar International Cup (G1).
Zgodnie z oczekiwaniami silna stajnia Al Shaqab Racing nie pozostawiła losu swojej gwiazdy, Al Ghadeera, przypadkowi. Poprowadził Al Tammtam, za którym trzymała się Mezown i Al Ghadeer, a więc cała trójka reprezentująca srebrne barwy. Wydawało się, że konie biegną umiarkowanym tempem, choć ostateczny czas na 2400 m był bardzo dobry – 2’38,09”. Z drugiej strony Abbes wygrał przed rokiem w czasie o ponad sekundę lepszym. No cóż, mierzyła się przecież światowa czołówka wyścigowych arabów.
Z analiz przedstartowych wynikało, że spokojniejszy wyścig może bardziej odpowiadać Al Ghadeerowi, który po raz pierwszy startował na dystansie powyżej 2000 m, a w przeszłości pokazał bardzo dużo szybkości. Reprezentanci Al Shaqab rozegrali to wzorowo. Al Tammtam poprowadził solidnym, ale nie zabójczym tempem. Kiedy osłabł, na czele znalazła się Mezown. Klacz doprowadziła stawkę na połowy ostatniego zakrętu, jednocześnie robiąc Al Ghadeerowi miejsce przy wewnętrznej bandzie. Szerzej atakowały Abbes i Al Doha, w skutek czego trochę straciły, wychodząc na prostą, w stosunku do głównego konkurenta.
Abbes po chwili zbliżył się do lidera. Tyle, że ten galopował „w ręku”. Soumillon poczekał na rywala i dopiero rozpoczął intensywniejszą jazdę. Al Ghadeer przyspieszył i galopował dość spokojnie w tempie Abbesa, który natomiast był już bardzo mocno pobudzany przez dżokeja. Różnica na celowniku nie była duża – około długości, jednak Al Ghadeer z pewnością posiadał jeszcze rezerwy, skoro Belg ani razu nie był zmuszony użyć bata.
W ten sposób syn wyśmienitego Al Mourtajeza skompletował Al Doha Triple Crown i można go śmiało ogłosić najlepszym koniem arabskim na świecie, znajdującym się obecnie w treningu. Mnie osobiście utwierdził w przekonaniu, jakie mam od momentu zobaczenia jego wygranej w pierwszej odsłonie Al Doha Triple Crown (podczas Glorious Goodwood), że może być najlepszym arabem w historii. W tym wyścigu, trenowany przez Francoisa Rohauta ogier, zarobił dla Al Shaqab Racing 1,425 mln dolarów.
Daleko za walczącą parą przybiegły pozostałe konie, spośród których, jak można było się spodziewać, najlepsza okazała się druga w Derby na Chantilly i druga w Qatar Arabian World Cup (w obu za Al Ghadeerem) Al Doha. Klacz miała nieco ułatwione zadanie, ponieważ ostatecznie na starcie nie stanął bardzo dobry Ch’ezza. Kroku wicederbistce dość długo na prostej utrzymywał AA Feel The Burn. Ostatnia płatną lokatę wywalczył Hareeb.
Szczepan Mazur znów błysnął wśród światowych sław
Jak donosiliśmy zaraz po gonitwie drugiej, po raz kolejny wielkie powody do radości dał znam Szczepan Mazur. Polak nie jechał w dwóch najważniejszych gonitwach dnia, ale za to był bardzo skuteczny w tej trzeciej pod względem rangi.
W gonitwie Qatar International Cup (G1, pula 500 tys. dolarów) dosiadał AJS Jamrana dla trenera Al Attiyaha, u którego pracuje. Jak wspominaliśmy w naszych prognozach pięciolatek, uznawany obecnie za najlepszego w stajni, był kandydatem do sprawienia niespodzianki, ze względu na wysoka formę. Stawka była jednak bardzo mocna. Tradycyjnie Mazur po starcie zajął pozycję w czołówce i kontrolował rozwój wypadków.
Mocno liczona Nour Al Maury biegła w środku stawki, jednak dość wcześniej Soumillon musiał ją posyłać. Nie była w stanie przyspieszyć, tymczasem AJS Jamran na prostej dostał znak od polskiego dżokeja i błyskawicznie odskoczył od rywali na trzy długości. Galopował bardzo dynamicznie i po chwili stało się jasne, że nikt mu nie zagrozi. Trwała zacięta walka o kolejne miejsca. Ostatecznie zwycięsko wyszedł z niej Eifrit pod Jeffersonem Smithem, o łeb pokonując Jabalaha, pod spóźnionym Michaelem Barzaloną, a także Methgalem, triumfatorem tego biegu z 2022 r.
AJS Jamran pokazał, że na milę jest naprawdę mocny i świetnie współpracuje ze Szczepanem Mazurem. Duet za ten sukces zarobił 285 tys. dolarów dla Al Jeryan Stud. Tym samym polskio dżokej powtórzył swój, jak sam mówi, największy sukces w karierze. W lutym 2023 r. wygrał ten sam wyścig (dla ten samej stajni) na AJS Saaequ. Gratulujemy!
Krzysztof Romaniuk
Na zdjęciu tytułowym Al Ghadeer (fot. jourdegalop.com)