Maciej Kacprzyk to jeden z niewielu w Polsce trenerów młodego pokolenia, a ma już na koncie spore sukcesy. Niemal od początku kariery próbuje swoich sił na zagranicznych torach i trzeba powiedzieć, że wychodzi mu to dobrze. Efektem tego jest stosunkowo liczna stajnia i spory odsetek koni zagranicznych właścicieli. Dla znacznej część z nich przygoda treningowa na warszawskim Służewcu to jedynie początek przygody z wyścigami, którą po dobrych wynikach na polskich torach, kontynuować będą w innych częściach świata, głównie nad Zatoką Perską. W sezonie 2023 trenowane przez Macieja Kacprzyka konie sporo punktowały, co ostatecznie dało mu czwarte miejsce w czempionacie trenerskim z 26 zwycięstwami na koncie i skutecznością na poziomie 16,6 procent. Wrażenie robi inna statystyka, na 157 startów konie biegające na nazwisko Kacprzyka aż 82 razy meldowały się w pierwszej trójce. To oznacza, że ponad połowa występów kończyła się zajęciem miejsca w pierwszej trójce (52 procent). Podobnymi statystykami, przewyższającymi poziom 50 procent, w czołówce polskich trenerów mogą pochwalić się tylko Maciej Jodłowski (54%) i Maciej Janikowski (55%).
Michał Celmer: Zacznijmy od liczby koni, czy faktycznie w treningu są 42, jak podaje biuletyn?
Maciej Kacprzyk: Nie, w treningu jest ich obecnie 28, a kilka ma jeszcze przerwę po urazach.
Zakładam, że nie ma części arabów.
Tak, ale części folblutów też, więc obie liczby nie oddają stanu rzeczywistego w stajni, jednak to jest płynne i pewnie cały czas będzie się zmieniać. Już się do tego przyzwyczaiłem, że konie w mojej stajni dużo rotują się i niektóre mogą odchodzić w czasie sezonu, ale też pojawiać się mogą nowe.
To na starcie pomówmy o folblutach, zgłoszonych ich jest osiem, a trzy z nich to młode konie.
Mam sześć folblutów, w tym dwa młode, ogiera po Profitable i drugiego po Almanzorze. Klaczki od Infamii nie ma i nie jestem jeszcze pewny, czy i kiedy dojedzie.
Może przejdźmy najpierw do starszych koni pełnej krwi. Z nich trenują Domindar, Julliet Whiskey i Shamadram, tak?
Tak, to się zgadza.
Przyznam, że szczególnie interesuje mnie Shamadram, ale jak cała trójka pracuje?
Shamadram bardzo fajnie wygląda. Jako dwulatek i trzylatek udowodnił, że jest bardzo utalentowanym koniem. Później miał przerwę spowodowaną kontuzją, ale już wraca do pracy. Jest w kategorii B i sezon zacznie 12 maja. Jedyny znak zapytania, który przy nim stawiam, to optymalny dystans.

A właśnie, o to chciałem zapytać. W poprzedniej stajni był odbierany jako koń dystansowy, potencjalna nadzieja na Derby…
Według mnie raczej jest koniem na średnie dystanse. Zamiast 2400 metrów, prędzej 1400 lub 1600. Pokrojowo wygląda na milera, rodowód też sugeruje podobnie, a jak przejrzałem jego wszystkie wyścigi, to odniosłem wrażenie, że krótsze dystanse będę mu bardziej pasować. Oczywiście musimy sprawdzić to w boju.
Miał problem ze ścięgnem?
Nie, to nie był poważny uraz. Problemy ze stawami, ale został wyleczony, odpoczął i myślę, że są duże szanse, że to nie będzie miało wpływu na jego dalszą karierę.
Jak ocenia Pan Julliet Whiskey i Domindara? Poprzedni sezon Domindar zaczął idealnie, jest szansa na powtórkę z rozrywki?
Oceniając szanse po handikapie, jak najbardziej. To dzielny koń, zaskoczył mnie pozytywnie. Wyklarował się jego optymalny dystans czyli 1800-2000 metrów. Skorzystamy z dobrych warunków handikapu otwarcia i będziemy walczyć. Wiosnę przepracował dobrze i powinien być w nie gorszej formie niż w zeszłym roku.

A jak na ich tle wypada Julliet Whiskey? Rozumiem, że Domindara jednak trzeba sklasyfikować sporo niżej niż Shamadrama.
Wygrała dwa wyścigi jako trzylatka, w wieku dwóch lat nie biegała. Jako czterolatka może się dobrze pokazać, ale wyjście poza grupy może się okazać ciężkie. Aż tak wysoko jej potencjału bym nie oceniał, chociaż chciałbym żeby poprawiła zeszłoroczny wynik i tym razem wygrała np. trzy razy. Jest zdrowa, dobrze pracuje. Jest też uniwersalna, może biegać na dystansach od 1400 do 1800 metrów, więc to wymarzone predyspozycje na grupowe gonitwy w Warszawie.
Przechodząc do trzylatków, ciągle są dwa w treningu, Loco i Target?
Nie. Target został sprzedany i został tylko Loco.
Domyślam się, że nie będzie miał zgłoszenia do Derby, tylko będzie biegał na krótszych dystansach…
Tak. Mimo że nie wygrał w wieku dwóch lat, to przyzwoicie biegał, ale nie oddychał dobrze. Robiliśmy mu endoskopie wysiłkową, okazało się, że ma wadę górnych dróg oddechowych. Miał zabieg i daję mu teraz umiarkowane szansę na poprawę.
Ach, myślałem, że on będzie czarnym koniem stajni na ten sezon.
Szczerze mówiąc, to też bym go trochę liczył, ale po tym zabiegu i pobycie w szpitalu spadł mocno z masy. Przez zimę nie zdążył się odbudować. Jest zaawansowany w pracy, ale trochę zbyt lekko wygląda, więc ostrożnie do niego podchodzę. Ten problem, który miał, czyli przemieszczające się miękkie podniebienie, a raczej zabieg rozwiązujący tę przypadłość, nie daje dużych nadziei na diametralną poprawę. Na treningach wypada różnie, raz lepiej, raz gorzej.
W tym roku ma Pan dwa dwulatki w treningu, oba zagranicznej hodowli, jak się spisują?
To ciekawe, fajne konie. Ten po Profitbale wydaje się być wczesny i dojrzały, do tego jest energiczny, więc liczę, że pokaże się z dobrej strony już w wieku dwóch lat. Drugi, po Almanzorze, ma super papier, ale raczej dystansowy i jednak chyba nie na dwulatka.
Grono arabów jest bardzo duże, może jakoś to podzielimy i zaczniemy od stajni WOW!, odnoszącej niemałe sukcesy w ostatnich latach. Akoya, Lightning Thunder…
Nie… Z WOW! Stable mam w treningu Zenhafa i Oceana, reszty nie ma i nie wiem, czy i kiedy się pojawią.
To może znowu porozmawiajmy najpierw o najstarszych. Al Jassim na pierwszy ogień.
Bardzo dobrze wygląda, jest zdecydowanie bardziej fit niż w zeszłym roku. Chciałbym żeby na poziomie grupowym pokazywał się z dobrej strony na krótkich dystansach. W zeszłym roku wygrał dwa wyścigi, ale według mnie stać go na więcej.

Dalej mamy Monaasiba.
To koń, którego bardzo lubię za ogólne nastawienie do życia. Lubię go obserwować podczas treningów, a i w stajni jest bardzo towarzyski. Preferuje dystanse od 1400 do 1600 metrów, więc nie mamy dla niego zbyt wielu szans w Polsce, ale do dwóch kilometrów i tak może się przyzwoicie pokazywać. Przecież w Central European Arabian Derby na dystansie 2000 metrów biegał dobrze. Długo był w grze i krótko kończył do teoretycznie lepszych koni. Był dość mocno eksploatowany w wieku trzech i czterech lat, ale oceniam, że jako pięciolatek może biegać jeszcze lepiej.
Weszliśmy na poziom niezłych koni, to już pomówmy też o Zenhafie i Oceanie. Jakie stajnia wiąże z nimi cele na sezon 2024?
Czuję niedosyt po zeszłorocznej Nagrodzie Europy, na pewno chciałbym, żeby Zenhaf lepiej w niej wypadł jako rekordzista toru na dystansie 2400 metrów. Długi dystans mu nie przeszkadza, był blisko zwycięstwa w Nagrodzie Porównawczej, gdzie krótko przegrał do świetnie dysponowanego Gensika. Może ubiegły sezon nie był w jego wykonaniu w stu procentach udany, ale nie biegał źle. Celujemy z nim w Nagrodę Europy.
A Ocean Al Maury?
Ocean czuje się super. Zacznie sezon w Polsce, a później będziemy próbować swoich sił za granicą. Oczekiwania właściciela są dużo większe niż sukcesy w kraju. Myślę, że rozgrzeje się w Nagrodzie Cometa, a dalej to zobaczymy.
To teraz szybki Salsabil II.
Pokazał już jako czterolatek, że może wypaść dobrze w G3 w Mediolanie. W Polsce ma w kalendarzu mało pasujących wyścigów, więc z nim też będziemy jeździć za granicę i szukać odpowiednich startów na poziomie Listed i G3.
W roczniku derbowym zgłoszonych jest siedem koni. Czy któregoś z nich by Pan wyróżnił?
Warto powiedzieć o tych, które wygrywały. Bad Guy Pompadour wygrał dwie gonitwy, w tym Nagrodę Baska. Drobny konik, ale pokazał, że ma trochę klasy. Myślę, że dystanse powyżej 2000 metrów nie będą dla niego problemem. Chociaż jeszcze wyżej od niego oceniam konia, którego nie ma w biuletynie. Przyszedł do mojej stajni miesiąc temu. Fifre Al Maury dość dużo biegał we Francji. Choć nie wygrał tam wyścigu, to wypadał przyzwoicie, najbliżej był trzeci. To ładny koń, ma dobry papier, przyzwoicie wyglądał w tych gonitwach we Francji i możliwe, że to on ma największy potencjał wśród moich czterolatków czystej krwi.

O proszę, a ma Pan w zanadrzu jeszcze jakiegoś konia, który nie został wymieniony w biuletynie?
Nie.
Z tej samej stajni co Bad Guy jest jeszcze Ben Hur de Cartherey. Jak on wypada na tle kolegi?
Miał uraz i raczej wróci do biegania dopiero w drugiej połowie sezonu.
A Winameer de Thouars?
To niezły koń. Długo się kisił w drugiej grupie, wygrał na końcu sezonu. Papier, bo jest po Amaretto i styl biegania wskazują, że powinien dobrze biegać na długich dystansach. Oceniam go trochę niżej niż Fifre i Bad Guy’a, ale też może notować niezłe starty, szczególnie w wyścigach wyłącznie dla jego rocznika.
Ciekawy wydaje mi się także Al Bahja niemieckiej hodowli, z tej samej stajni co Salsabil II, czy wcześniej też Athal Bint Gifara.
Miał przerwę ze względu na kłopoty zdrowotne, ale nie ortopedyczne. Już jest wszystko okej, więc wraca do treningów. Też pozytywnie go odbieram, ale będzie potrzebował trochę czasu. Nie biegał wybitnie w wieku trzech lat, jednak późno trafił do treningu i był surowy. Teraz nie przepracował odpowiednio zimy i choć może być dobrym koniem, to w tym sezonie myślimy o wyścigach na poziomie grupowym.
Na koniec zostały nam dwa konie polskiej hodowli. Fausta FA i Azzam Al Khalediah. Jak stoją ich notowania?
Fausta to klacz na drugą połowę sezonu, bo wraca po przerwie. Była w treningu we Francji u Pani Bernard. To ładny koń, z dobrym rodowodem, jak na polski sufiks papier robi wrażenie, ale jak na razie za wiele nie mogę o niej powiedzieć. Jest rosła, ma 160 cm w kłębie i dobrą budowę. Potrzebuje jeszcze dwóch, trzech miesięcy, żeby w pełni ocenić jej potencjał. Azzam to taka moja nadzieja na polskie Derby. Myślę, że jemu dystans będzie służył. To mocny koń, powinien jeszcze poprawić, więc z nim będziemy celować w zamknięte gonitwy dla koni polskiej hodowli.

To możemy teraz skupić się na młodych koniach czystej krwi arabskiej, ich w biuletynie jest najwięcej, bo aż 19.
W rzeczywistości w stajni stoi ich mniej, jednak to jest jeszcze na tyle nieznana mi grupa, że ciężko będzie o nich po kolei opowiadać. Jest ich naprawdę dużo, ale jako grupa nie wypadają świetnie. Oceniam ten rocznik niżej niż poprzednie. Podobnie zresztą jak obecne czterolatki. To nie ten poziom co wcześniej z Bahwanem, Oceanem, Stormem czy Salsabilem II. Z trzylatków głównie podobają mi się klacze i to z nimi wiążę większe nadzieje. Mogę wyróżnić trzy z nich: Legende Du Pouy, Donatę Fa i Laas de Faust. Podobają mi się na treningach. Najwcześniejszy jednak wydaje mi się Sahil Du Panjshir. Oprócz tego fajnie wyglądają polskie Siscario i Elnizo. To konie po Muqatilu Al Khalediah. Ładnie zbudowane, rosłe konie z fajnymi rodowodami. Cieszę się, że mam takie konie polskiej hodowli i własności w stajni.
Więc największe nadzieje MK Racing na sezon 2024 to stare, zasłużone araby i Shamadram.
Tak, starsze araby jak najbardziej, a w przypadku Shamadrama musimy jeszcze sprawdzić ten dystans i jeśli zdrowie będzie dopisywać, to właśnie tak bym widział ten rozkład sił.
Jak wygląda sytuacja personalna w Pańskiej stajni? Ilu jest jeźdźców, kto będzie dżokejem na sezon?
Nie ukrywam, że z jeźdźcami jest słabo. Między innymi dlatego w stajni mam trochę mniej koni. Niedobór pracowników to spory problem nie tylko mój, ale całego środowiska wyścigowego. We wszystkich dyskusjach, które ostatnio trwają w przestrzeni publicznej, o bolączkach polskich wyścigów, brakuje mi odniesienia się do warunków pracy w stajni. Jeśli te się nie zmienią, to ten system się zawali. Ludzie pracujący w stajni są w cieniu, ale odgrywają bardzo ważną rolę. Oni muszą więcej zarabiać i musi być ich po prostu więcej. Przez brak rąk do pracy, sytuacja w stajniach staje się jeszcze cięższa. Zadania pracowników stajennych nie ograniczają się jedynie do przejechania „tylko” sześciu czy siedmiu przejażdżek. Trzeba przyjść do stajni rano i wieczorem, a także w weekendy. Sześć, czasem siedem dni w tygodniu jest pracujących i to rano i popołudniu. W każdej stajni jest ten sam problem. Jeśli warunki zatrudnienia się nie zmienią, to nie możemy oczekiwać, że będą chętni do tej pracy. Krótko mówiąc pula nagród musi wzrosnąć, ale wówczas trening musi być zdecydowanie droższy, a trenerzy muszą płacić więcej pracownikom i więcej osób musi przypadać na określoną liczbę koni w stajni. Nie chodzi tylko o zarobki, ale też o czas pracy, pracownicy muszą mieć więcej wolnego, które im się po prostu należy przy tak ciężkiej i wymagającej pracy. No i konie będą wówczas lepiej zadbane i zwyczajnie lepiej trenowane. Myślę, że wyciągając ręce po publiczne pieniądze w celu dotowania wyścigów w Polsce, musimy tym bardziej pamiętać o tym problemie.

Rozumiem. Jeszcze jako Traf News nie mieliśmy przyjemności rozmawiać z nowym prezesem Polskiego Klubu Wyścigów Konnych, ale jak już się tak stanie, może odniesie się do tego problemu. Tymczasem, niech mi Pan opowie o swojej załodze w stajni.
Teraz bazowo mam w stajni tylko kilka osób, mamy cały czas otwartą rekrutację. Zdzisław Lica jest koniuszym, niedawno przyszła do nas Wiktoria Żaczek i bardzo się cieszę z tego transferu, na ziemi już od kilku lat pracuje Arek Jędrzejczak. Na przejażdżki przychodzi do mnie też Sanzhar Abaev. Do tej ekipy dochodzą jeszcze amazonki, Klaudia Gembicka, Klaudia Szymaniak, Zosia Mazur, Gabrysia Mętel, a od niedawna jeszcze Julie McDonald, która pochodzi z Irlandii, a w Polsce studiuje weterynarię. Jak wszyscy są w stajni, to ekipa jest fantastyczna.
Słyszałem o Julie sporo dobrego. O tym, że pracowała i jeździła wyścigi w Irlandii, a teraz mogłaby być kolejnym młodym talentem polskich wyścigów…
Przychodzi do nas na razie tylko w soboty, ale jak ma czas to wpada częściej. Ostatnio nie miała jak się zjawiać w stajni, bo była w Cheltenham. Ma doświadczenie i bardzo dobrze jeździ na koniach. Pracowała w Niemczech i w Irlandii, jeździła wyścigi tu i tu. Namawiam ją na pojechanie wyścigu w Polsce, może się skusi. Aczkolwiek pewnym ograniczeniem jest fakt, że jako jeździec z zagraniczną licencją nie może korzystać z ulgi wagi z tytułu kategorii jeździeckiej.
Jak wygląda współpraca z Sanzharem Abaevem, będzie jeździł na pierwszą rękę?
Jestem wstępnie umówiony ze Szczepanem Mazurem na dosiady na arabach, ale chciałbym też blisko współpracować z Sanzharem Abaevem. Obaj mają swoje zobowiązania w innych stajniach na ten sezon i będę korzystać z ich usług, kiedy będą wolni. Sanzhar jeszcze nigdy nie wygrał dla mnie wyścigu i mam nadzieję, że to się zmieni już w pierwszy dzień sezonu 2024.
Na koniec rozmowy chciałbym, żeby odniósł się Pan do mianowania na stanowisko prezesa PKWK Pawła Gocłowskiego.
Na pewno trzeba zacząć od pogratulowania, że Pan Gocłowski podjął się tej roli, został wybrany przez ministra. Życzę mu jak najlepiej, jak każdy, komu zależy na wyścigach konnych w Polsce. Osobiście dosyć dobrze znam Pana Pawła, bo był prelegentem na kursie trenerskim, na który chodziłem i który ukończyłem w 2010 roku. Był też w komisji egzaminacyjnej, kiedy zdawałem egzamin trenerski i na początku mojej kariery bardzo mi służył radą. Czułem się nawet jego wychowankiem. Nie można mu odmówić wiedzy o wyścigach konnych, ale nie jestem przekonany, czy ma odpowiednie cechy personalne oraz doświadczenie menadżerskie do zarządzania PKWK i do pchnięcia go w odpowiednim kierunku.
Przed klubem duże wyzwania, wyścigi potrzebują zmian. Największe wyzwania to nowelizacja ustawy o wyścigach konnych, odświeżenie regulaminu wyścigów konnych, a także trudne negocjacje dotyczące umowy z Totalizatorem Sportowym. Należy pamiętać o tym, że Totalizator Sportowy również ma nowego prezesa, więc to nie lada wyzwanie organizacyjne i relacyjne dla nowych zarządzających.
Największe zastrzeżenie mam do formy wyboru nowego prezesa. Zakładam, że i samemu Pawłowi Gocłowskiemu nie do końca się to podobało. Ktokolwiek finalnie nie zostałby wybrany, uważam, że minister w nieodpowiedni sposób do tego podszedł. Nie odbyła się żadna dyskusja, nie było możliwości zapoznania się z planami kandydatów, w zasadzie nowy prezes PKWK został przepchnięty kolanem przez ministra, mimo braku akceptacji rady. Lepiej by się stało, gdyby wybór prezesa miał jasną i przejrzystą formułę konkursu. Taki mandat byłby o wiele mocniejszy i stawiał nowego prezesa w zdecydowanie bardziej komfortowej sytuacji.

Rozmawiał Michał Celmer
Na zdjęciu tytułowym Maciej Kacprzyk ze Szczepanem Mazurem i Klaudią Szymaniak na dekoracji po zwycięstwie Amwaj Al Khalediah w Nagrodzie Europy.