To jeden z nielicznych trenerów, którzy prowadzą niezwykle uniwersalną stajnię. Przygotowywane przez Michała Borkowskiego konie biegają z sukcesami w gonitwach płotowych i przeszkodowych, a inne wygrywają wyścigi płaskie – mowa tu nie tylko o folblutach, ale także (a może zwłaszcza) arabach. Największe sukcesy trener z Wrocławia święcił ze znakomitym Fazzą Al Khalediah, który najpierw dominował na polskich torach, a później wspaniale biegał na arenie międzynarodowej, m. in. wygrywając Qatar Arabian World Cup G1 w Paryżu. W minionym sezonie rewelacją okazał się inny arab, Gensik, który pokonał rywali w nagrodach Wielkiego Szlema i Porównawczej.
Krzysztof Romaniuk: Ma Pan całkiem liczną grupę starszych folblutów, wśród których przeważają specjaliści od gonitw płotowych i przeszkodowych. Wszyscy czekają na powrót do ścigania dawno nieoglądanego na bieżni One Way Ticketa. Czy to możliwe?
Michał Borkowski: Mamy oczywiście taką nadzieję. Obecnie kentruje i wszystko wygląda dobrze, ale musimy być ostrożni. Jeśli nic niepokojącego się nie będzie działo w miarę zwiększania obciążeń treningowych, to powinien wystartować w czerwcu.
Czy przebyta kontuzja uniemożliwia jego starty w gonitwach przeszkodowych? Zdecydowanie w tej dyscyplinie osiągał największe sukcesy. Jakie są wobec niego plany, zakładając, że z jego zdrowiem nie będzie już komplikacji?
Myślimy przede wszystkim o jego powrocie do wyścigów stipowych. Jeśli wszystko będzie przebiegało zgodnie z planem, to chcielibyśmy, aby wystąpił w Wielkiej Wrocławskiej i Crystal Cupie, jednak na razie jeszcze zbyt wcześnie, by snuć takie plany.
A co z jego młodszym o 3 lata półbratem – Modus Vivendi? On wygrał w połowie 2022 roku w płotowym debiucie, ale od tamtej pory też pauzował.
Niestety, jego także dopadła kontuzja. W jego przypadku ewentualny powrót do rywalizacji może nastąpić najwcześniej w drugiej połowie sezonu, jednak niewykluczone, że damy mu więcej czasu. Na pewno nie będziemy nic na siłę przyspieszać. Jeśli będzie taka konieczność, ten rok jeszcze przeczekamy.
Drugim ośmiolatkiem w stajni jest wicederbista sprzed pięciu lat – Ophelia’s Aidan. Dotąd ścigał się wyłącznie w gonitwach płaskich…
W poprzednim sezonie miał słabszy początek, ale potem wygrał dwie gonitwy na poziomie grupowym. Bywa ciężki w prowadzeniu. Jest naskakiwany i nie wykluczam, że w tym roku wystartuje w gonitwach przeszkodowych. Na treningach skacze obiecująco, jednak wyścigi rządzą się swoimi prawami.
Z trójki siedmiolatków dwa specjalizowały się biegach płaskich i startowały w ostatnim czasie głównie w sprintach. Mowa o Saigecie i El Pago Pago.
Saiget jest zgłoszony do sezonu, ale na ten moment nie planujemy jego występów. Trening ma za zadanie utrzymać go w dobrej kondycji. El Pago Pago z kolei jest przygotowywany do biegów płotowych. Na treningach skacze chętnie, wytrzymałościowo także sobie radzi, choć nie wiadomo, jak to się przełoży na same wyścigi. Wstępnie planuję dla niego start w gronie płotowych debiutantów, który da nam odpowiedź na pytanie, czy się w tej dyscyplinie sprawdzi. Największe obawy budzą właśnie kwestie „trzymania” dystansu. Jeśli ten pomysł nie wypali, wróci zapewne do rywalizacji sprinterskiej.
Ostatnim siedmiolatkiem w stajni jest Le Mur, która będzie kontynuowała starty w stiplach. Widzę w niej większy potencjał niż to, co do tej pory pokazała. Raczej nie jest w stanie doskoczyć do czołówki i liczyć się w tych najważniejszych gonitwach sezonu, ale liczę, że w tych mniej prestiżowych zacznie punktować.
Optymistycznie patrzę także na starty w gonitwach „skakanych” czteroletniej Long Island, bowiem udało jej się pokazać w ub. roku całkiem spory potencjał. Z czasem może radzić sobie coraz lepiej.
Pańską stajnię zasiliły trzy bardzo ciekawe czteroletnie klacze. Marigold Blossom oraz Migliore Speranza zaliczały się do czołówki rocznika. Również z Lady Gigi były wiązane spore nadzieje. Od kiedy Pan je trenuje i czy ich obecność na Partynicach oznacza początek ich kariery w gonitwach płotowych lub przeszkodowych?
Nie, nie zostały do mnie przeniesione ze względu na takie plany. Dwie pierwsze, reprezentujące stajnię Dozbud 2, przyszły tu jesienią. Lady Gigi miała uraz i odpoczywała na padokach. Na Partynicach jest od niedawna, więc do startu na pewno wyjdzie później.
Marigold Blossom wygrała w ub. roku dwa biegi na poziomie pozagrupowym, czy uważa Pan, że może w dalszym ciągu biegać na tak wysokim poziomie?
To trudne pytanie. Nie wiem, jak sobie radziła na treningach wcześniej, ale ja nie mam do niej zastrzeżeń. Po ubiegłorocznych wygranych jest wysoko „zagrana” i przyjdzie jej rywalizować z najlepszymi końmi w Polsce. Na początku na pewno postaramy się powalczyć w biegach sprinterskich, ponieważ w takich radziła sobie najlepiej. Ma za sobą intensywny sezon i widać było jesienią, że odczuła jego trudy. Przez zimę nabrała świeżości, odpoczęła, nabrała masy. Teraz to kawał klaczy i może spisywać się coraz lepiej na tle nawet tych bardziej doświadczonych sprinterów.
Migliore Speranza też zaliczała się do czołówki trzylatek, jednak jej występy pozostawiły pewien niedosyt. Jak się sprawuje obecnie?
Pracuje bardzo dobrze, ale z tego co wiem, to i w ub. roku tak było. Prawie za każdym razem była mocno liczona, a nawet faworyzowana. W wyścigach czegoś jej brakowało. Dopóki nie wystartuje w moim treningu ze dwa-trzy razy, nie będę mógł powiedzieć, czy coś się zmieniło. Na pewno ma spory potencjał. Trzeba brać jednak pod uwagę fakt, że nie zawsze klacze w wieku czterech lat mają jeszcze serce do rywalizacji na torze. Zobaczymy, jak będzie w przypadku tej trójki.
W poprzednim sezonie część przygotowywanych przez Pana dwulatków odniosła zwycięstwa, ale żaden nie pokazał się na poziomie pozagrupowym, w rywalizacji z czołówką rocznika. Czy któryś wiosną się wyróżnia i zostanie zgłoszony do Derby?
W pierwszych zgłoszenia uwzględnię jednego, może dwa konie. Na ten moment najlepsze wrażenie sprawia na mnie King Street, który zadebiutował na koniec sezonu i zajął drugie miejsce. Przez zimę urósł i rozwinął się. Na treningach także się poprawia. Zapiszę go prawdopodobnie do Nagrody Generała Andersa, dzięki czemu szybko się sprawdzi, choć jeszcze nie na tym najwyższym poziomie.
Zastanawiam się także nad zapisaniem do Derby klaczy Soma Bay, która w drugim ubiegłorocznym starcie pokazała się bardzo dobrze i wygrała. To ciekawa, choć drobna klacz. Jej atutem jest ambicja i chęć do ścigania się. Zobaczymy, na ile to wystarczy.
Tu mnie trochę Pan zaskoczył. Myślałem, że wśród polskich koni wyróżnia się Konspiracja, która zwyciężyła już w debiucie.
Ona doznała po ostatnim biegu w Warszawie kontuzji, pęknięcia kości w nadgarstku. Na razie trudno mi powiedzieć, kiedy może być gotowa i czy wytrzyma treningowe obciążenia. Wygląda jednak świetnie. Wróciła do stajni po kontuzji i trzeba przyznać, że nie widać było po niej przerwy. Traktuję to jako dobry znak.
W pamięć zapadły mi udane starty Blue Birda na krótszych dystansach.
Początkowo zapisywałem go na dłużej, bo wydawało mi się, że nie ma aż tak dużo szybkości. Nie poradził sobie nadzwyczajnie i przebudził się po zapisaniu na krócej. Przez zimę się wzmocnił, więc liczę na jego dobre występy na dystansach do mili. Jest dość wyrywny i czasem go trudno utrzymać, ale powinien nieźle biegać.
Na krótsze dystanse będzie prawdopodobnie także Lay Low, który całkiem nieźle się pokazał. Był drugi we Wrocławiu i czwarty w Warszawie.
Jest jeszcze dwójka irlandzkiej hodowli, które są chyba nowe w stajni: Vivavaldi oraz Tracey Belle.
Klacz przyszła jesienią i wystartowała już w moim treningu. Wcześniej była przygotowywana przez Macieja Janikowskiego. Nawet mi się podoba, może solidnie biegać, choć raczej na poziomie grupowym. Vivavaldi przeszedł do mnie od Janusza Kozłowskiego, po zmianie właściciela. Były z nim wiązane pewne nadzieje, ale miał kontuzję. Dość szybko się zregenerował, jednak będę go uważnie obserwował. Jeśli wszystko będzie w porządku, to niebawem może pojawić się na starcie.
Mamy jeszcze kilka trzylatków polskiej hodowli.
Zwycięstwo, oprócz wspomnianych już Somy Bay oraz Konspiracji, odniosła w ub. roku Lima. To półsiostra Long Island i myślę, że też może fajnie sobie radzić w gonitwach płotowych. Nieźle skacze, fajnie się rusza. Niestety, jest trochę ostrawa, ale za to chętnie pracuje.
Rówieśniczkom ustępuje trochę Sunny Side, natomiast Page jeszcze nie startowała – miała kontuzję i raczej wyjdzie na bieżnię później. Mr Roman to półbrat Ministra Wojny, który potrafił wygrywać w ub. roku gonitwy płotowe i przeszkodowe. Zobaczymy, czy pójdzie w jego ślady.
W biuletynie można wyczytać, że w stajni jest siedem dwulatków, trzy zagranicznej hodowli i cztery polskie. Czy to się zgadza ze stanem rzeczywistym?
Tak.
Jak Pan je ocenia, czy któryś się wyróżnia?
To bardzo fajna grupa, prezentują się dobrze. Późniejszy wydaje się jedynie brat Long Island – Lissabon. To potężny ogier. Nie sądzę, aby pobiegł w tym roku, ale jeśli okaże się w pewnym momencie gotowy, to nie wykluczam tego. Na drugim biegunie jest jedyna klaczka, irlandzka córka ogiera Bated Breath. Ona sprawia wrażenie najwcześniejszej. O potencjale poszczególnych koni na razie trudno mi się wypowiadać.
W poprzednim sezonie, obok Ministra Wojny, który wygrał przeszkodową gonitwę o Nagrodę Galeriusa we Wrocławiu, a także Wielką Służewiecką w Warszawie, najwięcej radości sprawił Panu, chyba trochę niespodziewanie, Gensik. Początkowo wydawało się, że kasztan najlepiej czuje się na dystansach do 2000 m, ale jego jesienne popisy zupełnie temu zaprzeczyły. Spytam żartobliwie, czy znów możemy spodziewać się zmiany pod względem optimum dystansowego?
Mam nadzieję, że nie! Świetnie pokazał się w Nagrodzie Wielkiego Szlema, a potem Porównawczej. Nie planuję już więcej z nim eksperymentować. Chcę dać mu trochę więcej odpoczynku na początku sezonu, a potem przygotować do startów w wyścigach o Nagrody Europy i Porównawczej. Chciałbym, żeby utrzymał poziom z tych jesiennych startów. Wygląda też na to, że lepiej czuje się na bieżni mocno elastycznej.
W roczniku derbowym koni arabskich ma Pan piątkę koni. Trochę zaskakujące jest to, że dotychczasowe wyniki wyżej stawiają polskiej hodowli klacze: Clarę Al Khalediah i Ghyat Al Khalediah, niż francuskie ogiery reprezentujące stajnię Muscat Stud. Z drugiej strony zwłaszcza Clara ma imponujący rodowód.
Obie klacze są wyhodowane przez Polska AKF w kraju, a zatem są uprawnione do startów w gonitwach dla koni PASB (wpisanych do Polskiej Księgi Stadnej Koni Arabskich Czystej Krwi – przyp. red.), w szczególności Derby i Oaks. Clara Al Khalediah ma większe możliwości, co wynika też bezpośrednio z jej pochodzenia – jej ojciec dał przecież fenomenalnego Fazzę Al Khalediah, a także szereg innych bardzo dobrych koni, jak chociażby ubiegłorocznego zwycięzcę Derby Europy Centralnej i rekordzistę Służewca na dwóch dystansach – Bahwana. Z kolei pewnym utrudnieniem w jej przypadku może być fakt, że jest bardzo delikatna i ma dość kruchą psychikę. W wieku trzech lat z każdym kolejnym wyścigiem była bardziej nerwowa. Przez zimę jednak odpoczywała i nieco później wróciła do treningów. Teraz jest bardziej zrelaksowana, ale nie wiadomo jak to będzie, gdy wróci na bieżnię. Trochę później rozpocznie sezon, ponieważ docelowe wyścigi, Derby czy Oaks, są rozgrywane po przerwie letniej. Ghyat jest mocniejsza fizycznie i spokojniejsza. Powinna biegać na dobrym poziomie. Z nią także nie będziemy się spieszyli.
Jeśli chodzi o czteroletnie ogiery z członem „Muscat”, a więc Karam, Logman i Muhimin, nie pokazały dotąd nic nadzwyczajnego. Największe możliwości ma ten ostatni, ale jest trochę oporny we współpracy. Jeśli w tym roku wykaże większe chęci, to może być niezły. Pozostała dwójka raczej nie podskoczy powyżej średniego poziomu, podobnie jak sześcioletnia Dioriska, której wszyscy już dobrze znają.
Pozostała nam do omówienia grupa młodych arabów. Jest ich tylko pięć, ale ich rodowody są obiecujące. Jak sprawują się na treningach?
Na pewno na ciekawe konie zapowiadają się zakupione przez pana Płatka Power Bolt oraz Taoo, jednak one trochę później trafiły do treningu, więc jeszcze będą potrzebowały trochę czasu, zanim zadebiutują. Z kolei najbardziej zaawansowana w pracy jest Al Balqa’a. Liczę, że będzie dobrze sobie radziła na torze. Większość potomstwa Mareda Al Sahry spisywało się co najmniej solidnie na Służewcu. Pozostała dwójka została wyhodowana w Polsce. Snad NH jest półbratem fantastycznej Shannon Queen, więc warto go obserwować, choć trzeba też pamiętać, że pozostałe rodzeństwo toru nie zwojowało. Na ten moment trudno powiedzieć, w kogo wda się ogierek.
Dziękuję za rozmowę. Wkrótce widzimy się na Służewcu.
Dziękuję i do zobaczenia.
Rozmawiał: Krzysztof Romaniuk
Na zdjęciu tytułowym dekoracja po zwycięstwie Gensika w wyścigu o Nagrodę Porównawczą. Puchary odebrali trener i właściciel ogiera Michał Borkowski oraz dżokej Anton Turgaev