Życie związane z wyścigami wymaga wielu poświęceń i wiąże się w całą masą utrudnień i niewiadomych na porządku dziennym, ale w polskim społeczeństwie wyścigowym nie brakuje niestrudzonych postaci, które codziennie walczą o spełnienie swoich marzeń. Jedną z nich jest Emil Zahariev, trener bułgarskiego pochodzenia, który od lat śmiało mówi o pragnieniu odnoszeniu sukcesów na zagranicznych torach. Nie boi się wyjazdów z końmi i mimo, że prowadzi stajnię na Służewcu, to bardzo często oglądamy trenowane przez niego konie na wrocławskich Partynicach. Przyjął strategię prowadzenia stajni zróżnicowanej, ma w niej folbluty i araby, choć liczba tych drugich w ostatnich latach spadła. Za to większą uwagę ostatnio znów zaczął poświęcać treningowi koni pod kątem gonitw płotowych i przeszkodowych. Może pochwalić się kontaktami z możnymi właścicielami koni, którzy co roku dają mu do treningu ciekawe roczniaki. Nie inaczej było tym razem. Sezon 2023 zakończył na 9. miejscu w czempionacie trenerskim, ale w tym roku ma apetyt na wdrapanie się jeszcze wyżej.
Michał Celmer: Wśród starych koni wyróżniają się Emiliano Zapata i Comin’Through. Dobrze przezimowały?
Emil Zahariev: Emiliano jest takim flagowym koniem naszej stajni. Co roku na niego liczymy i nigdy jeszcze nas nie zawiódł. Myślę, że podobnie będzie i w tym roku. Comin’Through też swoje robi. Jest już stary, bo ma 11 lat. Obecnie jest już stajenną własnością, więc nie musi biegać tak dużo, żeby sprostać czyimś oczekiwaniom finansowym. Nie nakładamy na niego żadnej presji. Jeśli będzie się czuł dobrze, to będzie biegał, jeśli nie, to będzie odpoczywał. Póki chce się ścigać, a teraz jak najbardziej chce, to nie będziemy mu tego odbierać. W razie czego ma u nas zapewnioną emeryturę. Mamy łąkę, pastwiska, będzie miał gdzie się bawić.

Trochę niżej pewnie trzeba postawić Fugaza i Izalora.
Fugaz się zmienił, co mnie trochę zaskoczyło. Ostatni wyścig w tamtym roku wygrał w tak imponującym stylu, że postanowiliśmy go zostawić na kolejny sezon. Nie wejdzie teraz nagle na bardzo wysoki poziom, ale w gonitwach III, IV grupy może punktować. Wbrew pozorom w stajni takie konie też są istotne, trenerzy potrzebują koni na każdym poziomie. Tak samo z Izalorem i Apfel Nonantaise. Nie mówimy w ich przypadku o wielkich gonitwach, ale starcia w trzecich, czwartych grupach jak najbardziej wchodzą w grę.
Apfel to chyba jesienna klacz.
Tak, raczej tak, bo ona potrzebuje miękkiego toru. Jeśli tor nie będzie wystarczająco elastyczny, to będziemy ją wycofywać. Podobnie Fugaz. Z kolei Izalorowi wszystko jedno, dla niego tor nie ma znaczenia. Izalor lubi dystanse powyżej 2000 metrów, więc całe szczęście, że nie ma wielkich wymagań co do bieżni, ponieważ gonitw na tych dystansach w planie i tak jest niewiele. Apfel za to najlepiej czuje się na dystansach od 1800 do 2000 metrów, mimo że pochodzenie ma sprinterskie.
A specjaliści od skoków – Karak, Mageek?
Karak dalej utrzymuje swój przyzwoity poziom. Jest po kontuzji, ale liczymy, że przebiegnie kilka niezłych wyścigów. Celujemy w drugą część sezonu, Partynicką, a także planujemy jeden wyjazd do Francji. To wszystko oczywiście jeśli zdrowie pozwoli. Mageek z kolei przeszedł zabieg stawu skokowego. Na początku sezonu go nie zobaczymy, ale pewnie w czerwcu wróci na tor. Nie jest asem, nie zawojuje świata, ale raczej stabilnie biega, prawie zawsze łapie się na płatne miejsca. Myślę, że gorzej nie będzie.
A jak spisuje się Kabula?
Kabula dopiero w tym miesiącu wróci do stajni. Jest delikatna, miała kontuzję i będziemy ją szykować na drugą część sezonu.

Jaki to uraz?
Miała ułamaną małą kosteczkę, ale już się wszystko ładnie zarosło. W tym momencie jest jeszcze na pastwiskach, mimo że sezon zaraz rusza, ale nie chcemy jej poganiać. Dajemy jej czas. Później spokojnie będziemy ją wdrażać w pracę treningową i jesienią chcemy pobiegać, jak już będą mokre tory.
To jeden z najbardziej pechowych koni ostatnich lat. Niespełniona nadzieja stajni. Prawda?
Niestety tak. Jest pechowa do potęgi entej. Praktycznie nie ma wyścigu, w którym wszystko pójdzie dobrze i nie skończy się jakimś problemem. Chciałem ją już wdrożyć do hodowli, ale ostatecznie pozostali właściciele mnie przekonali, żeby ją jeszcze zostawić w treningu wyścigowym na ten rok. Ciągle nam trochę mało, bo nie pokazała jeszcze tego, na co ją stać.
Ciekawym koniem, który też nie pokazał tyle, ile można było się spodziewać, jest Marcus Aurelius.
Zmieniamy mu dyscyplinę, będzie biegał płoty, zacznie na początku sezonu we Wrocławiu. On nie zawodzi, po prostu nie ma głowy. Jest naprawdę wspaniałym koniem, ale panikuje w grupie koni. Jest już wałachem. Mieliśmy nadzieję, że kastracja rozwiąże problem, jednak dalej ma trochę problemów i to mnie nieco martwi. Jest trudnym koniem, ale kiedy już mu wszystko podpasuje, to pokazuje klasę.
Tak jak wtedy, gdy wygrał w ręku pod Alexem Reznikovem… Nieźle pokazywał się też Trijumf.
Trijumf wystartuje pierwszego dnia we Wrocławiu. Nic nie stracił z formy, prędzej trochę zyskał. Czuje się dobrze, świetnie przezimował. Nie zagrał się, bo wygrywał malutkie handikapy, gonitwy z niższej półki i znowu może mieć dobry sezon.

Kolejny koń to Masterpeace.
Sprzedany.
To już koniec starych koni, teraz trzylatki. Pierwszy Black Greek.
Mimo że z przodu w papierze ma ogiera Exceed And Excel, to nie widzę w nim nic ze sprintera. Nawet na robocie nie wygląda na szybszego konia, poszedł raczej w ojca matki – Nathaniela. Jest nawet trochę taki figo fago. Powinien trochę pójść do przodu, ale do którego momentu, ciężko powiedzieć.
W stajni są też bardzo ciekawe trzyletnie konie, które dotąd nie biegały, w tym Blushing Meadows, córka Al Kazeema.
Zadebiutuje w drugim wyścigu dla debiutantów. To fajna kobyła, jest trochę wyrośnięta, ale bardzo lekko galopuje. Wzmocni się i będzie w sam raz na drugi wyścig z cyklu gonitw dla koni, które dotąd nie biegały.
Miała jakieś problemy zdrowotne?
Miała kolkę, ale na szczęście jej za bardzo nie zaszkodziła. Lekko ją otwarto, minimalnie poprawiono jelito, nie była to bardzo skomplikowana operacja.
Dalej Break In Your Eyes.
Pojechał do Wrocławia na debiut, ale nie pobiegł, ponieważ dżokej spadł we wcześniejszym wyścigu i nie było odpowiedniego zastępstwa. Teraz spróbujemy znowu we Wrocławiu, mamy nadzieję, że tym razem obejdzie się bez komplikacji. Jest fajnym koniem, na początku wystartuje w dwóch, może trzech wyścigach płaskich, a później przejdzie na płoty.
Następna Cherie Noire, córka Le Havre’a od matki po Camelocie.
Pokazała się w zeszłym roku z dobrej strony. Pobiegnie pierwszego dnia w Warszawie. Nie ukrywam, że to moja duża nadzieja. Jest zarówno szybka i wytrzymała, do tego mocna jak ogier. Zapisujemy ją do Derby.
Z polskich trzylatków ma Pan Ferruma i Trojana.
Ferrum poprawił się od zeszłego roku, a zadebiutował już dobrze, bo z rozbieganymi końmi dobrze wypadł, zajmując trzecie miejsce. W tym roku powinno być lepiej, ale jego celem i tak są płoty. Trojan będzie biegał w gonitwach dystansowych dla polskiej hodowli, jest mała nadzieja, że coś tam zwojuje.
I doszliśmy do konia, którego omówienie budzi z pewnością największe emocje – Hazard.
Jest trochę bardziej zaawansowany w pracy niż Blushing Meadows, dlatego pobiegnie w pierwszym wyścigu dla debiutów w Warszawie. Zostanie zgłoszony do Derby, aczkolwiek nie wierzę, żeby trzymał dystans. Mimo to jednak chcemy go zapisać do Derby, bo jeśli okaże się świetnym koniem to i na takim dystansie poleci. Uważam go za dobrego konia, ale jak wysoko zajdzie, to ciężko powiedzieć.

Konie z takimi papierami nieczęsto trafiają na Służewiec.
Markę zrobił mu półbrat Big Rock, francuski wicederbista, jeden z najwyżej ocenionych koni na świecie. Big Rock jest synem Rock of Gibraltara, ale matka jest po Sea The Starsie, z kolei Hazard jest po ogierze Ten Sovereigns. Od strony matki ma predyspozycje dystansowe, ale ojciec daje sporo szybkości. Jest późny, cały czas się zmienia, spokojnie sobie dojrzewa. Nie chcemy go gonić, ale według planu idzie z pierwszymi trzyletnimi debiutami w Warszawie.
To największa nadzieja stajni? Na taką ewidentnie jest kreowany w środowisku.
Ludzie go na takiego kreują, ja nie. Dla mnie kobyła (Cherie Noire) i Black Greek na ten moment są lepsze.
O to ciekawe. Idąc dalej – Jeremys Iron.
Biegał w kratkę, raz z przodu, raz z tyłu. Zawodzi mnie. Nie widać, żeby się znacznie rozwijał. Damy mu wziąć udział jeszcze w dwóch gonitwach płaskich i jak nie będzie znacznej poprawy, to przerzucimy go na ścieżkę płotową.
I został nam ostatni trzylatek, Kurkul.
To jest duża zagadka stajni. Chciałbym go zgłosić do Derby. Przyszedł do mnie od Vaclava Luki z Czech. Właścicielem jest Pan Milovanov, współpracujący z Viktorem Timoshenko. Jest bardzo ciekawym koniem. Boję się go pogonić, bo widać, że w Czechach nie pracował mocno. Z każdym cięższym treningiem się widocznie poprawia, ale nie na tyle, żeby pobiec w pierwszej gonitwie dla debiutów z Hazardem, zobaczymy go razem z Blushing Meadows w drugim wyścigu z tej serii w Warszawie.
Pierwszy dwulatek w biuletynie to Almaz.
Lepiej omówić je wszystkie jako grupę, ponieważ jeszcze nie robiłem im badań skostnienia i nie za duże są między nimi różnice. Wszystkie robią spokojne kentry i żaden nie odstaje, więc nie wiadomo też, który jest lepszy od całej reszty, bo nie było jeszcze okazji się wykazać. Dla mnie wszystkie na ten dzień są jednakowe. Nie będę tu mydlił oczu, mówiąc, że są fantastyczne. Nie. Póki co są takie jak powinny być, choć łapią za oko, są piękne. To raczej dobry rocznik, ale ciężko coś więcej o każdym z kolei opowiedzieć. Odpukać, żaden nie ma kłopotów zdrowotnych. Tak naprawdę ani jeden z koni w stajni nie ma dolegliwości, pomijając Kabulę, która jest jeszcze na pastwiskach, wszystkie konie rzetelnie pracują i oby tak zostało.
W tej grupie czternastu dwulatków są 2 konie mojej hodowli po Yucatanie, Sijana i Imperator, których właścicielem jest mój kolega z Bułgarii. Do nich dołożyć trzeba ogiera Solidago po Va Banku. Wszystkie trzy są fajne, jak na konie polskiej hodowli. Póki co nie mogą odstawać od tych zagranicznej hodowli, bo jeszcze każdy koń się wyrabia. Trudno powiedzieć, co będzie jak przyspieszymy. Na początku maja zrobimy prześwietlenia i te skostniałe z automatu dostaną mocniejszą pracę. W każdym razie te trzy będą miały głównie punktować w gonitwach PSB, zamkniętych dla polskiej hodowli. Jeśli już miałbym wskazać, które dwulatki moim zdaniem będą najwcześniejsze, to byłyby to trzy konie Pana Rashita Shaykutdinova. Dwie kobyłki po ogierze De Treville i syna New Baya od matki po Frankelu.
Szczególnie ten ogier wygląda jak z papierem na wyścigi w Anglii, nie w Polsce.
Faktycznie i on się nieco może wyróżniać na plus, a takie rodowody to nie przypadek. To właściciel, który ma konie u wielkich europejskich trenerów, takich jak John Gosden, czy Jean-Claude Rouget. Za to przypadkiem było to w jakich okolicznościach się poznaliśmy, ale to szczegół. W każdym razie po owocnej rozmowie, uznaliśmy, że możemy wspólnie działać, z czego jestem bardzo zadowolony. Okazał się człowiekiem, z którym doskonale się współpracuje. Rozumie moje potrzeby i marzenia. Powiedział, że będzie mnie wspierał, na ile tylko będzie mógł. Poprosił o to, żeby nie czekać z żadnym koniem jeśli ten zacznie się wykazywać. W takiej sytuacji mamy niczym się nie przejmować, tylko ładować konia do samochodu i jechać na wyścig do Francji. Mamy nie patrzeć na koszty transportu, ani utrzymania na miejscu. Ma swoje zaplecze. Własną stadninę, pastwiska, stajnie z wolnymi boksami. Te dwie kobyły są bardzo fajne, ogier też. Jeśli okażą się skostniałe, to mogą wcześnie się pokazać z dobrej strony.

Na koniec zostały nam araby, w biuletynie są cztery, tyle też stoi w stajni?
Nie, Billi Ali Izi jeszcze do nas nie dotarł.
Przyznaję, że w drodze do stajni zatrzymałem się przy torze roboczym i widziałem pracę ogiera Black de Saularie, podobał mi się.
Cała trójka dobrze wypada. Mach de Saularie zacznie od Nagrody Skowronka. Mamy pewne plany co dalej, ale nie chcę się nimi chwalić dopóki nie zobaczę, że Mach dobrze wypadnie w pierwszym wyścigu. Black jest niezły, ale jednak zauważalnie gorszy. Z Harleyem de Saularie jest nieco inaczej. Z takimi końmi, które przyjeżdżają do stajni wyścigowej w wieku czterech, czy pięciu lat i dopiero zaczynają przygodę z treningiem wyścigowym, jest sporo problemów.
To ta sama sytuacja co z Damask Bladem…
Dokładnie. Damask odwdzięczył się za spokój i cierpliwość jaką wykazaliśmy się my i właściciel i do dnia dzisiejszego super biega. Wygrał już trzy wyścigi we Francji, u nas sporo zwyciężał, a i w Niemczech dobrze się pokazał. To był koń do oddania za 2 tysiące złotych. Jednak na to nie pozwoliliśmy, mimo że lekarz, który go oglądał, doradził się z nim pożegnać, bo kulał na trzy nogi. Daliśmy mu ostatnią szansę i pokazał, że było warto. Trener we Francji jest z tego bardzo zadowolony, tak samo zresztą jak właściciel. To pokazuje, że koniom trzeba zawsze dać szansę, być cierpliwym, a nawet przede wszystkim pokornym. Koń z człowiekiem nie rozmawia, trzeba do niego dotrzeć, obserwować, poznawać, odkrywać. Do każdego należy podchodzić indywidualnie. Wracając do Harleya, bardzo ciężko jest takiego konia przygotować do startów w krótkim czasie i jeszcze wygrywać. W wieku pięciu lat wychodziły mu bukszyny, bolą go pęciny. Przestawianie starego konia jest tak ciężkie, jak przestawianie starszego człowieka. Nie trwa tyle, co w przypadku młodzieży i jest bardzo trudne, ale Harley przepracował całą zimę i myślę, że da nam sporo radości.
To mamy wszystkie konie omówione. Jeszcze na koniec, czy może Pan powiedzieć, kto będzie jeździł na koniach z Pana stajni?
Mamy świetną obsadę jeździecką. Będę współpracował na stałe z dwoma dżokejami – Szczepanem Mazurem i Kamilem Grzybowskim. Na pewno się dogadają, nie znają się od wczoraj, a żyjemy w takich dobrych relacjach, że zadbam o to, żeby na siebie krzywo nigdy nie musieli patrzeć. Do tego dochodzi jeszcze pracowita amazonka Nikola Cyrkler, która w zeszłym roku dostała ode mnie sporo szans i je pozytywnie wykorzystywała. Dalej dzielnie pracuje i jeśli nic się nie zmieni, to dalej będę na nią stawał i inwestował w jej rozwój. Nie mam co narzekać, gdy mówimy o jeźdźcach.

Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję, wszystkiego dobrego.
Rozmawiał Michał Celmer
Na zdjęciu tytułowym Emil Zahariev i Anton Turgaev