Stajnia Wojciecha Olkowskiego to już uznana marka na Służewcu. Już w drugim roku (2010) prowadzenia stajni trenowany przez niego Dancing Moon zwyciężył w Wielkiej Warszawskiej, a cztery pozagrupowe laury zdobył Dżulietto (Strzegomia, Rulera, Iwna i Kozienic). W kolejnych latach największymi gwiazdami pod jego skrzydłami były Espadon (w 2015 roku wygrał Nagrodę Prezesa TS), a przede wszystkim znakomity trójkoronowany Bush Brave, który dołożył do kolekcji trenera drugi laur za sukces w Wielkiej Warszawskiej. W ostatnich sezonach stajnia Esperance nie miała tak wybitnych jednostek, ale jedną z rewelacji ubiegłego okazał się Anator, który w Nagrodzie Golejewka ustanowił nowy rekord toru (2000 m – 2’01”), a jesienią wygrał milerską Nagrodę Mosznej.
Krzysztof Romaniuk: Proszę powiedzieć, jak przebiegały przygotowania do nadchodzącego sezonu. Czy nadal współpracuje Pan na stałe z dżokejem Antonem Turgaevem?
Wojciech Olkowski: Uważam, że dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy, choć ja nie „szlifuję” koni maksymalnie już na pierwsze starty. Ważne, żeby miały one jeszcze rezerwy i mogły pokazywać się przez cały sezon, który trwa przecież ponad pół roku. Mam ten komfort, że pracuję z doświadczonym Antonem Turgaevem. Ponadto szansę w wyścigach będzie dostawał Mikołaj Przybek. On musi jeszcze nabrać doświadczenia, bo ma jeszcze niewiele gonitw przejechanych.
Bez wątpienia jedną z obecnych gwiazd Pańskiej stajni jest Anator. Od początku kariery zaliczał się do czołówki rocznika, wygrał wyścig o Nagrodę Iwna, jednak potem miał trochę mniej szczęścia. W ubiegłym sezonie jakby się przełamał i zaczął wygrywać na nowo.
Dał nam tym bardzo dużo radości, a także nadziei. Jak widać, jeszcze się rozwija i może powalczyć o kolejne sukcesy. Mało kto wiosną 2023 r. spodziewał się z jego strony tak dobrych występów. Na początku w rekordowym czasie wygrał Nagrodę Golejewka, potem biegał z najlepszymi końmi i radził sobie nieźle, a jeszcze większą bombę „odpalił”, wygrywając jesienią Nagrodę Mosznej.
Jakie są plany wobec niego na nadchodzące miesiące? W początkowej fazie kariery wydawało się, że lepiej biega mu się po torze elastycznym, jednak wyniki z 2023 r. chyba trochę zweryfikowały tę teorię?
Rzeczywiście, okazuje się, że radzi sobie na miękkiej bieżni, choć tak naprawdę bardziej odpowiada mu szybki tor. Także wykrystalizowało się jego optimum dystansowe, które jest w przedziale od 1600 do 2000 m. Jesienią zaryzykowaliśmy eksperymentalnie start w Criterium, ale to nie to. Jeśli chodzi o plany startowe, to na początku sezonu nie mamy specjalnego wyboru.
Nie myślał Pan o jakimś zagranicznym starcie?
Nie ma przekonania do jeżdżenia z końmi za granicę już na początku sezonu. Rozważaliśmy taką opcję z właścicielami, szczególnie z myślą o Turf Gali w Bratysławie, ale moim zdaniem wiosna to jeszcze nie czas na takie wyprawy, które sporo mogą konia kosztować, a cały sezon jeszcze przed nim. Na początku mojej kariery udało mi się wygrać tam Inheritorem (Cenę Scottish Rifla w 2011 r. – przyp. red.). Tam konkurencja jest mocna, bo oprócz miejscowych koni, przyjeżdżają także te wiodące prym w Czechach, Austrii, czy na Węgrzech.
Anator ma już sześć lat, czy jeszcze się zmienia?
Jak najbardziej, przez zimę wyraźnie zmężniał, dlatego mam nadzieję, że będzie biegał jeszcze lepiej niż w minionym sezonie. To bardzo dobry koń, ale wcale nie wczesny, pomimo solidnej kariery w wieku dwóch i trzech lat.
W stajni ma Pan trzy starsze od Anatora konie, ośmiolatki. Jednym z nich jest dzielny Caresser, który wydaje się żelaznym koniem.
Właśnie on wcale nie jest takim twardzielem. Owszem, biegał już sporo i zawsze solidnie, ale on jest płochliwy, mimo wieku łatwo go wystraszyć. Przez to dość często sprawia problemy przed maszyną startową, czy ogólnie przed startem. Jak zwykle wspaniale wygląda już u progu sezonu i jest w dobrej kondycji.
Bardzo mnie ciekawi Grossier, który był wielką nadzieją, ale jego karierę przerywały kontuzje…
Nie mieliśmy z nim szczęścia. W wieku dwóch lat wygrał dwa wyścigi, a miesiąc przed Derby bardzo łatwo Memoriał Jerzego Jednaszewskiego. Myślę, że miał dusze szanse powalczyć o błękitną wstęgę, ale z powodu kontuzji nie pobiegł i pauzował niemal dwa lata. Powrót miał niezły, wygrał wyścig III grupy i był 5. w Nagrodzie Prezesa TS w starciu z najlepszymi końmi. Niestety, od lipca 2021 roku znów nie biegał. Miejmy nadzieję, że teraz wszystko będzie w porządku, ale jeszcze trochę poczekamy z jego zapisaniem.
A Bint Marshal?
Ona i pięcioletnia Sofronia to średnie klacze. Jeśli uda im się coś wygrać, to sprawią nam sporo radości, ale raczej na wyższy poziom nie zawędrują. Są własnością mojej żony, więc startują bez szczególnej presji.
Jakie nadzieje są wiązane z trójką czteroletnich ogierów?
Teraz już z dwójką, ponieważ External Power został sprzedany i nie ma go w stajni. Soter miał kontuzję i jeszcze potrzebuje trochę czasu, wystartuje później. On się jeszcze rozwija, w ub. roku był taki „nieposkładany”. Raczej też lepiej powinien spisywać się na miękkie bieżni. Espresso to koń, który potrafi świetnie biegać. Trzeba jednak znaleźć na niego sposób, bo potrzebuje bardzo precyzyjnej jazdy, żeby pokazać pełnię możliwości. Anton już zdążył go poznać, więc ten duet może pokusić się o jakieś niespodzianki w tym roku.
Przejdźmy zatem do reprezentantów rocznika derbowego. Trzy konie miały okazję pokazać się z już z dobrej strony. Mowa tutaj przede wszystkim o wyhodowanym przez Pańską żonę Beatę Streaku, ale też o obiecujących Belli Antonelli oraz Ristretto. Jakie nadzieje są z nimi wiązane? Czy zostaną zgłoszone do Derby?
Tak, to jest właśnie trójka, którą planuję uwzględnić w pierwszym zapisie, aby nie odbierać im szansy zawczasu.
Przybliżmy ich sylwetki. Powinniśmy zacząć od Streaka, który okazał się najlepszym dwulatkiem polskiej hodowli w sezonie 2023. Musieli być Państwo z niego dumni, bo przecież hodowczynią i właścicielką ogiera jest nie kto inny, a Beata Olkowska!
Oczywiście, przyniósł nam wiele radości i powodów do dumy. Trochę szkoda, że nie został wyróżniony, jako najlepszy polski koń w roczniku, na koniec sezonu, podobnie jak jego hodowczyni… Zimę przepracował bardzo dobrze, a ponieważ wygrał w wieku dwóch lat wyścig kategorii B, zaczyna rywalizację w tym roku z wysokiego szczebla.
W ostatnich latach brakowało koni polskiej hodowli, które walczyłyby o najważniejsze laury. Czy Streak może przełamać ten schemat?
Mamy taką nadzieję, chociaż nie mam przekonania, czy on poradzi sobie w na dystansie 2400 m. Raczej nie powinien mieć problemów z dobrymi wiosennymi występami na milę, a potem zobaczymy – trzeba będzie go sprawdzić na dłużej.
Ristretto udanie zadebiutował, choć pamiętam, jak mówił Pan, że to nie jest koń na dwulatka.
I podtrzymuje to zdanie. Nie galopował jak dorosły folblut, w pełni ukształtowany. Podejrzewam, że dlatego nas rozczarował w kolejnych występach. Teraz jest zdecydowanie bardziej dojrzały, wyciszył się. Daje się spokojnie prowadzić, a to ważne. Może okazać się koniem z predyspozycjami dystansowymi.
Bella Antonella była wysoko oceniana już przed debiutem, a potem próbowana w mocnych stawkach. Jak wysoko może zajść?
To niezła klacz. Bardzo ładnie się prezentuje, wyścigi w wieku dwóch lat wydawały się dla niej zbyt krótkie, by mogła rozwinąć skrzydła. Z tego powodu jest dość trudna do oceny i dopiero konfrontacja w tym roku da nam więcej odpowiedzi. Wierzę, że się pokaże. Na razie myślimy o udziale w Derby, a w zanadrzu zawsze pozostaje Oaks.
A pozostała trójka trzylatków?
Nieco wyścigowego doświadczenia ma tylko Asgard, który przeszedł do mnie ze stajni Andrzeja Walickiego. Przez zimę obrósł w mięśnie i wyraźnie się wzmocnił. Powinien być pożyteczny. Salai i Unatello dopiero zadebiutują. Pierwszy jest bardzo szlachetny, ma też ciekawy rodowód. Mocno się rozwija. Unatello też rusza się nieźle i może być z niego pociecha. W przypadku koni, które nie biegały w wieku dwóch lat, trudno mieć jakieś wielkie nadzieje. Muszą same pokazać wyścigami, że są gotowe piąć się w hierarchii rocznika.
Liczba dwulatków w stajni wydaje się nie zbyt duża, ale też nie za mała. Mamy tu przedstawicieli zarówno polskiej hodowli, jak i zagranicznej.
Z przewagą tych zakupionych na aukcjach. Mam aż trzy konie po Ribchesterze, więc bardzo dużo optymizmu w moje serce wlał sukces jego syna (Facteur Cheval wygrał Dubai Turf – przyp. red.) podczas słynnego mityngu Dubai World Cup. To pokazuje, że jego potomstwo może walczyć o wysokie cele i mocno ożywiło moje nadzieje związane z tą trójką. Nie mogę na razie jednak wyróżnić żadnego konia z grona młodzieży, bo mocniejsza praca dopiero przed nami. Podobają mi się także dwa ogierki hodowli Roberta Gorczycy. Są od bardzo dobrych matek, Jam Julietty i Hospitalite, więc w ich rodowodach jest spory potencjał. Wyhodowany przez moją żonę Scarto wydaje się z kolei koniem późniejszym, na ten moment mniej rozwiniętym.
Na koniec zostały nam dwa konie czystej krwi arabskiej, sześcioletni Magor HB i trzylatek Ferdynand.
Pierwszy z nich jest dobrze znany. Biegał na rzetelnym poziomie i tak też powinno być nadal, chociaż trzeba pamiętać, że z roku na rok konkurencja wśród starszych arabów, nawet na poziomie III grupy, jest coraz większa. Ferdynand ma pochodzenie „eksterierowe” i w takich gonitwach postaramy się szukać dla niego szansy na dobre wyniki.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.
Rozmawiał: Krzysztof Romaniuk
Na zdjęciu tytułowym Beata i Wojciech Olkowscy wraz z Streakiem po jego wygranej w gonitwie o Nagrodę Intensa