Liczną stajnie na Partynicach prowadzi Robert Świątek, trener najlepszego konia przeszkodowego w Polsce Haad Rina, jednak dziesięciolatek – choć jest ostoją – to nie jest jedynym asem w rękawie wrocławskiego trenera. Najciekawiej zapowiadają się It’s Highest i jego półsiostra Masked Marvel, których właścicielem, jak i Haad Rina, jest Tadeusz Sieradzki. Do nich dopisać trzeba konie Leszka Adamczuka oraz młode nadzieje – dziewięć dwuletnich folblutów i dziewięć trzyletnich arabów.
Michał Celmer: To na start – ile ma Pan koni w treningu na sezon 2024?
Robert Świątek: W biuletynie jest ich 29, ale ta liczba ciągle się zmienia, ale rzeczywiście oscyluje ona około 30.
Ogólnie jest Pan zadowolony z tego zestawu?
Przede wszystkim to jest trochę taki ciekawy układ, bo mam kilka bardzo dobrych koni starszych na przeszkody i dużo młodych koni dwulatków na gonitwy płaskie, więc sezon zapowiada się interesująco. Nie wypada narzekać, natomiast nie mam dużo trzylatków i czterolatków, szczególnie na wyścigi płaskie, ale myślę, że ta reszta będzie swoje nadrabiała. Do tego dochodzi spora liczba koni czystej krwi arabskiej.
To przejdźmy do omówienia kolejno koni, od najstarszych folblutów do najmłodszych arabów. Zaczynamy z grubej rury, czyli od Haad Rina.
Dziesięcioletni wojownik własności Tadeusza Sieradzkiego dalej ma się dobrze. Jest zdrowy, wszystko jest z nim okej. Zobaczymy go w Nagrodzie Otwarcia Sezonu. Na razie nie planujemy wyjazdu za granicę, Wielka Wrocławska ma być jego celem w tym roku, podobnie Crystal Cup, a potem zobaczymy. Próbowaliśmy już raz pojechać do tej nieszczęsnej Anglii, ale te wszystkie przepisy uniemożliwiły nam wyjazd. To jest takie marzenie właściciela i moje, żeby występować na Wyspach Brytyjskich.
Haad Rin pozostaje najmocniejszym koniem w stajni?
Myślę, że ciągle tak. Są młode, które będą pretendowały do tego miana, szczególnie It’s Highest, jak już ta jego głowa się troszeczkę wyciszy, trochę się uspokoi. To jest trudny koń, ma nawet bardzo ciężki charakter, ale myślę, że może pójść w ślady Haad Rina. Ten też jako czterolatek nie był łatwy, a wręcz bardzo trudny, więc i tutaj sobie poradzimy super.

Dalej mamy dwa siedmiolatki, czyli Tonerre i Yennefer.
Z Yennefer zobaczymy, czy wróci do treningu, jest jeszcze u właściciela. Tonerre już pracuje, zobaczymy go w drugiej części sezonu, jest to bardzo dobry koń. On ma tylko jedną wadę, mianowicie jest bardzo słabego zdrowia. Wykonaliśmy już wszystkie potrzebne badania i jest w porządku. Natomiast co do Yennefer, to zobaczymy, co się będzie działo w sezonie, natomiast jest już zdrowa i powoli wraca do pracy, jeszcze u właściciela.
Dalej mamy dwa sześciolatki, czyli Witchera i Rhum Bleu.
Rhum będzie biegał w pierwszy dzień wyścigowy. On jest koniem bardzo delikatnym, świetnie skacze, pięknie galopuje, ale jest taki bardzo wrażliwy i bardzo wszystko przeżywa. Jest to pozostałość po bardzo częstych startach we Francji, ale uważam, że pokaże się jeszcze z bardzo dobrej strony. Jeżeli chodzi o Witchera, to zostanie przy gonitwach płaskich. To taki koń czwartogrupowy, ciężko będzie cokolwiek więcej nim osiągnąć, ale właściciel zdecydował, że pozostawia go na kolejny sezon.
W stajni ma Pan tylko jednego pięciolatka, jest to Roc’h Breizh.
Wrócił po kontuzji i zobaczymy co pokaże.
Zobaczymy go jeszcze w gonitwach płaskich?
Raczej myślimy o startach w gonitwach skakanych. Nie chcemy już wracać do płaskich, ale zobaczymy, jak będzie się spisywał po kontuzji. Jest pod kontrolą, jeszcze lekko pracuje, zażywa wybiegów i na razie nie można jeszcze powiedzieć, co uda się zdziałać.
Pierwszy czterolatek w biuletynie to Al Khawaneej Storm, wałach z fajnym papierem na gonitwy płaskie.
Tak, z bardzo fajnym papierem. Zobaczymy go w pierwszym wyścigu w pierwszy dzień wyścigowy we Wrocławiu. Pobiegnie bumper na 3200 metrów. Dość mocno był eksploatowany w Szwecji, biegał tam cztery razy z rzędu zaledwie po tygodniu, a właściciel Leszek Adamczuk kupił go właśnie ze względu na ten rodowód (Sea The Moon – Ana Shababiya po Teofilo – przyp. red.). Brakuje mu trochę warunków fizycznych, musi się jeszcze trochę wzmocnić. Widzę tego konia w ogóle na pięciolatka, może nawet sześciolatka. Jak w gonitwach płaskich się dobrze nie pokaże, to na pewno będzie skakał, z resztą już skacze bardzo dobrze, ale później będziemy myśleć o przeszkodach. Mamy dla niego zaplanowany start w czerwcu w Szwecji i w zależności od tego, jak będzie się spisywał, pobiegnie w płotach albo w płaskiej gonitwie długodystansowej.
Kolejny jest Ekwador.
To potężny koń, jeszcze urósł nam strasznie, ma sto siedemdziesiąt kilka centymetrów w kłębie. Myślę, że to też będzie koń na przyszłość i pokaże się lepiej w wieku pięciu, sześciu lat w gonitwach crossowych. Zaczniemy sezon w cyklu czterolatków, chcemy spróbować go w tym roku w Pardubicach, bo odpowiada mu skakanie zielonych przeszkód w wolniejszym tempie. Jest to jest półbrat Roc’h Breizha, więc dystans powinien trzymać.
Doszliśmy do It’s Highesta.
Zapowiada się dobrze. Pierwszy rok startów był totalnie udany, na 3 starty dwa zwycięstwa i jedno drugie miejsce. To pobudliwy koń, z resztą jak cała jego rodzina, ale tylko dzięki temu udało się go kupić w „rozsądnych pieniądzach” we Francji. Potrafi naprawdę dobrze galopować i śmieję się, że może przegrywać tylko ze sobą. Natomiast to co będzie się działo na torze, jest zawsze niewiadomą. Gonitwy przeszkodowe to inny świat niż gonitw płaskich, choć też piękny. Zacznie w cyklu czterolatków, żeby się zakwalifikować do docelowych gonitw, a potem będziemy patrzeć, jak pójdzie mu właśnie ten pierwszy start i będziemy decydować, jak dalej prowadzić jego karierę. Na pewno chcemy pojechać w tym roku do Francji i wykorzystać premie finansowe należące mu się we Francji z racji pochodzenia, ale to już raczej jesienią.

Są jeszcze jakieś konie, z którymi chciały się Pan wybrać do Francji w tym sezonie?
Wie Pan, nie jest łatwo to jeszcze ocenić, ale jest ten Rhum Bleu, który może się do tego nadawać. Al Khawaneej ma przewidziane raczej starty w Szwecji. Myślę jednak też o Masked Price. Ona jest pokrojowo już tak duża jak It’s Highest. Myślę, że jesienią będzie na tyle mocna żeby móc wyjechać za granicę. To półsiostra It’s Highesta, a ma według mnie jeszcze lepszego ojca, który w tym roku we Francji jest absolutnym topem, jeżeli chodzi o krycie końmi na gonitwy przeszkodowe. Także myślę, że rodzeństwo mogłoby się spokojnie wybrać razem jesienią do Francji.
To by była bardzo ciekawa i wyjątkowa sprawa. Następny koń to Kakao Blue.
Kakao jest ciekawym koniem, stricte przeszkodowym Jego matka dała bardzo dobrego Starmana. Tylko, że to jest strasznie późny koń, wręcz niewyobrażalnie późny. Nawet jego hodowca dzwonił do mnie i prosił, żeby się z nim nie śpieszyć, bo cała ta linia jest bardzo późna. Chcemy spróbować w gonitwie dla debiutów w pierwszy dzień i zobaczymy jak mu to będzie szło. Ja bym go docelowo widział w crossach, bo skacze stiplowo.
Dalej mamy Zhuyrika.
Niestety, został sprzedany i za kilka dni wyjedzie ze stajni. Szkoda, bo to piękny pokrojowo koń, w dodatku świetnie skaczący, ale okazało się, że będzie zmieniał właściciela.
To teraz może Pan powie coś więcej o tej Masked Price.
To jest klacz, która – według mnie – jest kompletna. Nie widzę w niej w ogóle wad, co rzadko się zdarza, szczególnie przy koniach przeszkodowych, bo zawsze jest jakaś albo za cienka noga, albo ma złe kąty w budowie, jest nieproporcjonalna, a to z głową problemy, natomiast na nią jak się patrzy, to po prostu czysta przyjemność. Jest jeszcze ciągle przerośnięta, więc wystartuje tak jak It’s Highest dopiero w sierpniu. Tu nie ma żadnego pośpiechu, właściciel Tadeusz Sieradzki jest znany z tego, że ma dużo cierpliwości do koni i zawsze mu się najzwyczajniej w świecie te konie odwdzięczają dobrymi wynikami. Masked Price przepięknie galopuje, a do tego jest tak dobrze zbudowana, że ma 166 cm w kłębie, ale tego wcale nie widać. Wygląda bardzo dobrze i jeżeli będzie tak biegać jak wygląda, będzie super.
Ostatnio w niemal identyczny sposób Aidan O’Brien opisywał swojego najlepszego młodego konia – City Of Troya, ale wracajmy do Pańskiej stajni. Teraz przechodzimy do dwulatków. Pierwszy to polskiej hodowli koń Tadeusza Sieradzkiego od Tagry.
Tak, Tula. To imię robocze, ale tak pewnie zostanie nazwana. Skarogniada przepiękna, duża klacz po Sinopie. Tutaj niewiadomą jest Sinop, bo Tagra wiadomo jaka była. Tula jest masywniejsza od matki, bardzo dobrze pracuje, ale to taki typowo długodystansowy koń. Przepracowała całą zimę, ale na pewno nie jest żadnym wcześniakiem i nie ma co jej poganiać. Jest plan, żeby wystartowała, ale nie ma co liczyć, że sporo wywalczy jako dwulatka, bo nie ma dużo szybkości, za to ogrom staminy.
A Cr Tentwoone szwedzkiego pochodzenia?
To taka mała sprinterka. Ona jest bardzo późno rodzona, pod koniec maja. Jest szybka, ale rośnie bardzo skokowo, zad ma tak wysoko w górze, że jeździec czuje się jak na zjeżdżalni. Musimy dać jej spokój i czas na podrośnięcie. Ważne, że rośnie, bo jest bardzo drobna i mam nadzieję po prostu, że dorówna reszcie jeśli chodzi o wymiary.
Z tej samej stajni co ona, czyli Call me Leszek, są też Hasselito Almqvist i Salileo.
Hasselito to przepiękny koń, jego matka bardzo dobrze biegała w Szwecji, dała też dziennego konia, który wygrał tam trzy wyścigi. Jestem ciekaw tego reproduktora, ogiera Nova. To syn Galileo, ale tych było całkiem sporo, jednak w tym przypadku jest bardzo dobra linia żeńska i chciałbym żeby to się przełożyło na jego wyniki w roli reproduktora. Ten Hasselito ma przepiękną akcję, długi jest bardzo, podobnie Salileo. One są typowo szwedzkie. Wybujały wzwyż, a teraz stopniowo będą łapać masę. Oba są bardzo wysokie, już po 1,62 m bodajże, ale to jeszcze takie szczupaki. To konie o obustronnie dystansowych rodowodach. Też przepracowały całą zimę, są pięknymi końmi i szykujemy je na długodystansowe wyścigi dla dwulatków.
Z koni polskiej hodowli są jeszcze dwa konie po Yucatanie.
Medute to taki trochę mały zwierzak, pierwszy przychówek. Jest bardzo szczera, ambitna, razem z właścicielem stajni Zirgo Startas i hodowcą Witkiem Miedzianowskim jesteśmy bardzo ciekawi jak ta para i pozostałe konie po Yucatanie będą się sprawdzać na torach, ale już mogę powiedzieć, że wierzymy w to, że ona pokaże się z dobrej strony. Z tym, że kobyłka jest bardzo drobna, zobaczymy jeszcze o ile podskoczy, bo na razie jest naprawdę bardzo mała.
Vigoroso nic nie brakuje, duży, rosły koń. Bardzo ładnie pracuje, ma świetną głowę, zresztą Medute też ma kapitalną głowę. Są to bardzo spokojne, ułożone i bezproblemowe konie. Pracują bardzo chętnie, więc to też jest fajne, nie stawiają żadnych oporów. On jest też mocno jeszcze przerośnięty, zad ma bardzo wysoko w górze, ale to jest piękny koń. Mocny na zadzie, ale też na przodzie, szykujemy go na starty w gonitwach dla dwulatków.
Jest jeszcze Zumba po Sinopie, własności Tadeusza Sieradzkiego.
Zumba na razie to jest taki najbardziej problemowy koń z tych wszystkich dwulatków. Ma dosyć krnąbrny charakter. Nie wiem dlaczego, bo jej matka Zara była kompletnie bezproblemowa, ale z tego co mówił mi Witek Miedzianowski, jeśli doszukiwać się mocnego pokrewieństwa między Sinopem a Sea The Moonem, to może właśnie razem przekazują geny trudniejszego charakteru. Ona jest taka troszeczkę kłopotliwa, ale myślę, że to kwestia rozwojowa. Musi troszkę czasu upłynąć, a ona musi się bardziej zaadoptować ze wszystkim dookoła. Z transportem, z wchodzeniem do maszyny, ale myślę, że sobie poradzimy, tylko po prostu potrzeba czasu.
Ostatni z dwulatków to francuskiej hodowli Star Of The Show.
Właśnie pasie się przede mną na trawie. To klacz Anny Prusak. Jest na razie najbardziej dojrzała z dwulatków. Jest już taka wyrównana, a jak przyszła do naszej stajni była malutka i chyba tylko dlatego udało się ją kupić. Jest od matki ze statusem black type, która sama też już dawała konie black type (Kosztowała 6 tysięcy euro. Jej matka Savoie – 99 rpr, jako trzylatka wygrała Listed dla klaczy na 1900 metrów. Urodziła Fire Fightinga – 116 rpr, który wygrał Listed w Anglii na 2100 i 2400 metrów – przyp. red.). Za takie pieniądze bardzo ciężko kupić młodego konia z takim rodowodem. Według mnie jest to koń z dużym potencjałem. Pokazuje najwięcej klasy z naszych dwuletnich klaczy, a pracuje na równi z Hasselito, tak bym je oceniał. Na pewno wystartuje jako dwulatka i zobaczymy, ile pokaże, ale jestem pełen nadziei.

Na koniec została dziewiątka koni czystej krwi arabskiej, z resztą wyłącznie trzylatków.
Zacznę od klaczy białeckich. Późno przyszły, ale już pracują normalnie. Cirilka na początku, powiem szczerze, utrudniała nam pracę… do dzisiaj mnie trochę kości bolą po tym, jak przetestowała, czy jestem wystarczająco twardy. Nie jest wielkich rozmiarów, ale jednak mieć na plecach konia, który, że tak powiem weźmie człowieka pod siebie, to nic przyjemnego. Na szczęście jest już opanowana i mam nadzieję, że jak będzie pracowała ciężej, to się nie odezwą żadne humory. Jest naprawdę wyjątkowo urodziwa i dobrze zbudowana.
Pelerta kompletnie bez żadnych problemów pracuje. Od początku nam kłopotów nie sprawiała, ładnie galopuje i tylko wzrostu jej brakuje. Myślę, że byłoby fajnie jakby jeszcze trochę podrosła, ale te konie z Białki przyszły do mnie później, więc może się jeszcze rozwiną, w tym momencie obie klacze mają 147 centymetrów w kłębie. Są bardzo drobne w przeciwieństwie do tych michałowskich. Przykładem jest Diafora, czy Mahima, albo Pustynna Aria. Te trzy pracują już bardzo mocno i równo. Wyróżnia się z nich Diafora, piękna, mocna. Pustynna Aria również jest lżejsza i długa w ramie, Mahima delikatna, ale poprawna z budowy, nie brakuje jej też chęci do pracy.
Na początku Fringilla była troszeczkę elektryczna, ale chyba posłuchała już swoich koleżanek i jest wszystko okej. Pracuje teraz z nimi na równi. Jest drobniejsza, ale nie odstaje. Te cztery klacze są bardzo fajne, dawno nie miałem takiej sytuacji, żeby po prostu się nie martwić o to, że któreś tam młode są wyraźnie opóźnione, czy mają kłopoty zdrowotne. Teraz wszystkie bardzo dzielnie pracują.
A jak wypada Erast?
Wygląda bardzo ciekawie, jest duży, mocny. Ma bardzo szeroką akcję. W mojej ocenie brakuje mu trochę zadu. Jak przyszedł był taki wybujały, ale mało mięsisty. Teraz się to zmienia. Ładnie pracuje, jest odważny przede wszystkim, chętnie galopuje po froncie. Zobaczymy na ile po takich mocnych galopach poprawi. Ja zawsze się tam bawię z tymi końmi czystej krwi arabskiej troszkę dłużej, bo je zawsze łatwiej odchudzić niż później nałożyć na nie masy. Nie skupiam się od razu na pracy szybkościowej, tylko daje im trochę więcej czasu na spokojne zapoznanie się z treningami. Zdecydowanie z tych wszystkich koni eksterierowych jest obecnie najlepszy.
Więc na razie najlepsze są Erast i Diafora?
Tak, one mi się najbardziej podobają na tym etapie. Chciałbym żeby to się potem przełożyło na galopy po trawie. Różnie to w życiu bywa, czasami konie dobrze spisują się na piasku, a później na trawie niekoniecznie.
Trzeba wtedy jechać do Stanów lub na Bliski Wschód… (śmiech)
O ho ho (śmiech). To by było bardzo sympatyczne wydarzenie.
Doszliśmy do końca listy koni wpisanych do biuletynu.
Tak, ale mam jeszcze dwa konie, które dopiero zostaną zgłoszone do sezonu. Wrócił czteroletni Wizou. Zmienił się niesamowicie, sporo urósł. On miał, niestety, problem taki jako trzylatek, że miał bardzo miękkie kości, trapiły go nakostniaki i nie mógł się optymalnie rozwijać. Zobaczymy jak to będzie w tym roku. Do tego dołączył też dwulatek Segu (po Dux Scholar) od czeskiego właściciela Zdenka Ratouskiego, tak samo jak Wizou. Segu ma bardzo ciekawe pochodzenie sprinterskie. Naprawdę przepiękny koń z potężnym zadem. Myślę, że powinien pokazać się bardzo dobrze. Ma obustronnie szybkie pochodzenie. Późno przyjechał, bo dopiero miesiąc temu. Jest już zajeżdżony i jeżeli czas do końca sezonu przepracuje uczciwie, a póki co wszystko łapie szybciutko i sprawnie, to powinno być dobrze. Na tle pozostałych dwulatków już teraz wypada dobrze i jest zdecydowanie najszybszy. Nie ma u niego kompletnie wytrzymałości, ale ta u sprintera nie jest wymagana.
Z jakimi jeźdźcami będzie Pan współpracował w tym sezonie?
Jeżeli chodzi o przeszkody to Pavel Slożil oraz Marcel Novak młodszy. Wcześniej jeździł Marcel Novak starszy, jego ojciec, więc zaszła teraz zmiana pokoleniowa. To super chłopak z olbrzymim talentem, bez problemów z wagą. Pavel niestety już nie na każdego konia usiądzie ze względu na ograniczenia wagowe. Jeżeli chodzi o gonitwy płaskie, to chciałbym, o ile tylko będę mógł, korzystać z usług Erbola Zamudina. Jeździ w stajni Marleny Stanisławskiej, podoba mi się jego jazda, jest zaangażowany, bardzo ciężko pracuje, codziennie oglądam go na treningach. Myślę, że warto to docenić. Chciałbym żeby Daria Sieńko wróciła do ścigania i pokazała się w gonitwach Women Power Series. Przepracowała świetnie zimę i będziemy w ten sposób próbować. Do tego jak zwykle będziemy korzystać z osób, które z nami współpracują już od lat, więc wielu zmian nie będzie.

Dziękuję za rozmowę.
Serdecznie dziękuję.
Na zdjęciu tytułowym Haad Rin wygrywa Nagrodę Tiumena.