More

    Alexander Kabardov: Obecność trenera Walickiego w mojej stajni to zaszczyt

    Alexander Kabardov to jeden z trenerów młodego pokolenia, który w nowej roli zadebiutował w sezonie 2023. W nowej, ponieważ wcześniej kibice poznali go z roli jeźdźca. Dżokeja. Przez lata na stałe współpracował z Maciejem Janikowskim, ale w zeszłym roku rozpoczął karierę trenerską i z asystenta stał się pełnoprawnym szkoleniowcem. W pierwszym roku zajął 24. miejsce w czempionacie trenerskim z siedmioma wygranymi na koncie i skutecznością na poziomie 13 procent. To bardzo dobry wynik jak na debiutanta. Fundament jego stajni stanowią konie hodowli ukraińskiej, ale pojawiają się też kolejni właściciele z końmi polskimi oraz zachodnioeuropejskimi.

    Alexander Kabardov zaczynał karierę na Służewcu jako jeździec

    Michał Celmer: Ile masz obecnie koni w stajni? Trener Andrzej Walicki wspominał w wywiadzie o dziesiątce. 

    Alexander Kabardov: Przyjechały jeszcze dwa niezgłoszone, ale jeden z nich jest za słaby do biegania, więc ostatecznie możemy myśleć o jedenastce. Nowy koń to trzyletnia kobyła z Irlandii, która wcześniej sporo biegała w Anglii. Catena, która jest za słaba do treningu, to pięciolatka po Mehmasie. Właściciel chciał sprawdzić, czy będzie się do czegoś nadawała, ale jest za słaba. Zamiast trenować ją, lepiej kupić innego konia. Próbował z nią w różnych miejscach, zaczęła karierę w Anglii, później dwa sezony startowała w Grecji, a do mnie przyjechała z Włoch. 

    To sporo zwiedziła. Może jednak zaczniemy od tych koni zgłoszonych już do sezonu w Polsce. Najstarszy w stajni jest Algoritm…

    Został na kolejny sezon. Dobrze się czuje. Miał biegać w Nagrodzie Otwarcia Sezonu, ale nie chciałem żeby zaczął sezon od wyścigu pod dużą wagą. Inni rywale mieliby dużo lepsze warunki i mogło obrócić się to przeciwko nam. 

    Dalej jest najlepszy w stajni?

    W tej chwili tak, szczególnie jeśli chodzi o potencjał wśród starszych koni, bo tu jednak nie ma za bardzo w czym wybierać. Mam tylko trójkę, Algoritma oraz Chelsi Rym i Solomon Rym, a ta para jest znacznie słabsza.

    Algoritm dużo się zmienił, poszedł do przodu?

    Na pewno nabrał na siebie ciała, zmężniał, zobaczymy co pokaże w sezonie. 

    To jak te dwa stare wypadają na jego tle? Są dużo gorsze od niego?

    Tak, Algoritm jest od nich dużo lepszy, zarówno na treningach i dotąd też znacznie lepiej sprawdzał się na torze. Mam nadzieję, że teraz wszystkie trzy pójdą do przodu. Solomon też się wzmocnił, a to ważne, bo wcześniej był bardzo lekkim koniem, mimo że Alandi dawał zazwyczaj mocniejsze potomstwo. Nie poprawił tyle, ile chciałem, ale nie jest źle. Prawdopodobnie wyjdzie do startu w połowie maja, więc pewnie jak Chelsi. Jej sytuacja jest praktycznie odwrotna, bo ona była zbyt masywna, a teraz doszła do formy. Jednak i tak to będą raczej starty na poziomie III, czy IV grupy. Na robocie lepiej wypada Chelsi, jest równiejsza. Solomon ma swoje humory i zachowuje się jak klaczka. Nie jest najlepiej ułożonym koniem, raz chce lecieć z miejsca, innym wcale. 

    To starsze konie mamy za sobą, przejdźmy do trzylatków. Czy Svarog jest najlepszy z tej trójki? 

    Bez wątpienia najlepszy jest Svarog. Kobyłka Greek Star jest fajna, ale potrzebuje bardzo dużo pracy, podobnie Eagle Dream.

    Czy Svarog dostanie zapis do Derby?

    Jeszcze nie wiem, ciągle się zastanawiam. Dużo będzie zależało od jego pierwszego startu. Teoretycznie, patrząc na jego rodowód, nie powinien biegać na dystansach dłuższych niż 1600 metrów, ale patrząc na robotę, wygląda to odwrotnie i powinien startować tylko na ponad 1600 metrów. Trochę przez zimę urósł i się wzmocnił, ale nie jest całkiem dojrzały, to dość późny koń. 

    Svarog ogrywa Loco w debiutanckim starcie.

    A jak oceniasz Greek Star?

    Ona ostatecznie nie będzie biegała. Właściciel zdecydował, że pójdzie na matkę. Miała spore problemy w wieku dwóch lat. Pracuje całkiem sporo, ale to ciągle za mało, żeby móc biegać na odpowiednim poziomie. Jest za słaba fizycznie. 

    Więc zostają tylko dwa trzylatki – Svarog i Eagle Dream?

    Teoretycznie tak, ale jeszcze dochodzi do tego Catena i grupa koni, która jest zgłoszona do sezonu i ma dojechać z Ukrainy, szóstka koni.

    Czy te konie i Eagle Dream biegały w zeszłym sezonie w Ukrainie?

    Nie, w Ukrainie ze względu na wojnę w zeszłym roku nie odbywały się wyścigi. Cały czas pracowały, ale nie mają żadnego doświadczenia wyścigowego. Właściciel nie chciał przywieźć tu koni wcześniej, nie do końca wiem dlaczego.

    Pewnie trening w Ukrainie był dużo tańszy. 

    To na pewno, a dodatkowo tu musiałyby ścigać się z końmi zagranicznej hodowli. Dwuletnim koniom, nawet polskim, jest ciężko w gonitwach otwartych, co dopiero ukraińskim.

    A kiedy ta szóstka przyjedzie na Służewiec?

    Powinny dotrzeć tu w ciągu dwóch tygodni, ale to wszystko zależy od sytuacji na granicy. 

    Ten Eagle Dream zapowiada się całkiem nieźle, jak na ukraińskiego konia?

    Dopiero w listopadzie do nas przyjechał i był zajeżdżony jako trzyletni koń, więc też nie jest u nas od dawna i nie zapowiada się zbyt dobrze. Jest u nas na próbę, właściciel chce go przetestować. Trochę pobiega i jeśli da sobie radę, to zostanie. Jak nie to wróci do Ukrainy. To raczej późny i wytrzymały koń, może się jeszcze poprawi. 

    To o trzylatkach więcej już nie porozmawiamy, skoro większość przyjedzie dopiero za około dwa tygodnie. Za to coś pewnie już wiadomo o dwulatkach. Jest ich czwórka w stajni?

    Tak, z tego trzy polskie. Dwa od Zielińskich po Baliosie. 

    Który z nich jest lepszy?

    Trudno na ten moment powiedzieć. Oba mi się podobają, ale są raczej późne, bo jak na dwulatki są bardzo duże, nawet przerośnięte. Fajnie pracują, chociaż potrzebują czasu. 

    To pewnie szybko ich na torze nie zobaczymy…

    Szybko to na pewno nie. 

    A jak spisuje się ta zagraniczna klacz po Shamanie?

    Klaczka Melnyka po Shamanie cały czas rośnie, ale jest fajna. Też będzie trochę późniejsza, chociaż dobrze pracuje. Chęci ma, ale z budowy jest trochę słabsza. 

    Klacz po Shamanie jako odsadek. Fot. Tattersalls

    Z tej samej stajni jest jeszcze Tayra. 

    Tak, ale to już polskiej hodowli. Urodziła się w lutym, jej mama biegała w Polsce, ale bardzo słabo. To jej pierwszy źrebak, tak samo ojca. To raczej taki eksperyment. Jest najmniejsza w stajni, ale z ruchu bardzo mi się podoba. Najlepiej się spisuje z dwulatków i naprawdę robi dobre wrażenie. 

    Czyli może być wczesna?

    Tak, na pewno jest wczesna. Jest mała, ale potrafi galopować. Zobaczymy, co pokaże na torze. 

    A z tej pozostałej trójki klacz po Shamanie na ten moment jest lepsza od koni braci Zielińskich?

    Może trochę tak, ale na razie ciężko je tak dokładnie oceniać. Całą czwórka pracuje razem, jeszcze za mocno nie trenują, więc dopóki żaden nie odpada, albo znacznie nie wyróżnia się na plus, to ciężko wskazać, które są najlepsze.

    Można się spodziewać, że do Twojej stajni dojadą też kolejne konie dwuletnie?

    Tak, ale te przyjadą już później. Umówiliśmy się wstępnie, żeby przed Derby były już u mnie. 

    O to fajnie, bo jeszcze trochę czasu na pracę nad nimi będzie,

    Tak, cieszę się, dzięki temu, że przyjadą wcześniej, będziemy mogli jeszcze sprawdzić je w gonitwach dla dwulatków zamiast czekać kolejny rok. 

    Z tego co pamiętam z rozmowy z Andrzejem Walickim, mimo niewielkiej stajni, masz całkiem liczną i doświadczoną załogę. 

    Tak, ekipę mam dobrą. Jest Robert Małczuk, Mariusz Małczyński, Sanzhar Abaev i ja też jeżdżę. 

    A trener Walicki dalej na stałe przychodzi do stajni? Służy radą?

    Tak. Jeśli cokolwiek potrzebuję, to pomoże. To ogromne wsparcie na początek. Dla mnie to bardzo dużo znaczy. Trener Walicki ma tyle lat doświadczenia, że głowa mała. 

    W końcu najlepszy trener w historii polskich wyścigów. 

    No to na pewno, dlatego jego obecność w stajni to dla mnie ogromny plus. Zawsze jak potrzebuję rady, to mi pomaga i jestem z tej naszej współpracy bardzo zadowolony.

    Trzeba przyznać, że miałeś sporo szczęścia jeśli chodzi o doświadczonych mentorów trenerów. Najpierw pracowałeś przez lata u Macieja Janikowskiego, dla którego wiem, że byłeś jak prawa ręka, a teraz masz okazję uczyć się od drugiego mistrza fachu trenerskiego. 

    To fakt. Jak ktoś robi coś dobrze, szczególnie jak Janikowski czy Walicki, to trzeba się od nich uczyć. Żeby móc dobrze trenować, trzeba zadbać o wszystko dookoła, całe otoczenie, a ich lata praktyki pozwalają mi się tego od nich uczyć. Trener Walicki to najważniejszy trener w historii, nie wiadomo kiedy będzie taki drugi i czy w ogóle kiedykolwiek będzie, więc to, że przychodzi do mojej stajni i, że zawsze mogę pójść do niego po radę, to ogromny zaszczyt. 

    Andrzej Walicki po zwycięstwie Wielkiej Warszawskiej 2014. Fot. Stadnina Pegaz

    Trener Walicki mówił mi o tym, że kluczowe w przypadku Twojej stajni i kariery trenerskiej będzie to, czy uda Ci się znaleźć kolejnych właścicieli, którzy będą zasilać końmi Twoją stajnie. Czy proces pozyskiwania właścicieli, czy tacy nowi właściciele pojawiają się na horyzoncie?

    Właśnie teraz przyszła ta nowa kobyłka od właścicieli z Izraela, którzy mają kilka koni w polskim treningu. 

    A właśnie, ta Catena (pochodzenie: Cable Bay – Koduro po Kodiac – przyp. red.) Dobrze się spisuje?

    Tak, ale to bardzo lekka kobyłka. Biegała dotąd aż 13 razy, z czego jeden wyścig wygrała (na 1500 metrów – przyp.red.). Ona jest dosyć drobna i miała za dużo startów. Zaczęła biegać w połowie czerwca, a sezon dwuletni zakończyła z dziesięcioma wyścgiamia w nogach. Jako trzylatka biegała już trzy razy. Teraz muszę ją trochę odkarmić, odmoczyć, żeby nabrała na siebie masy i się wzmocniła. Na razie nie będzie biegała, musi miesiąc odpocząć i dojść do siebie. Oprócz tego ma przyjechać do mnie jeszcze jeden dwulatek irlandzkiego właściciela, który nie ma jeszcze imienia. To syn ogiera Galileo Gold, a matkę ma po Pride Of Dubai. Ma do mnie dotrzeć jeszcze w tym tygodniu.

    To nieźle, coś się dzieje. Niby dziesięć koni, ale szóstka zaraz dojedzie z Ukrainy, do tego doszła Catena, za nią dojedzie koń z irlandzkiego treningu, po czym pojawią się kolejne dwulatki z Ukrainy. To wygląda na niezłą stawkę na start. 

    Myślę, że ostatecznie będzie ich na stałe około 16, 17 koni. Póki co wszystko okej, najważniejsze żeby były zdrowe.  

    Jest jednak jeszcze kwestia tego, czy konie ukraińskiej hodowli, które stanowią większość Twojej stajni, będą w stanie rywalizować na równi z końmi polskimi oraz tymi importowanymi z Europy Zachodniej. Widać, że te ukraińskie stajnie, szczególnie Millennium Stud i Rymchuk, dysponują sporymi środkami, które chcą inwestować w wyścigi oraz rozwój hodowli.

    Rozmawiałem z chłopakami, którzy pracują z tymi końmi w Ukrainie i dowiedziałem się, że odświeżają i poprawiają swoje linie hodowlane. Podobno kolejne roczniki są znacznie lepsze od poprzednich. Nieźle oceniali już te trzylatki, które będą biegać w tym roku, a podobno kolejny rocznik, obecnych dwulatków, jest jeszcze znacznie lepszy. 

    W takim razie teoretycznie może się okazać, że konie ukraińskiej hodowli będą coraz lepiej radzić sobie na naszych torach. 

    Tak. Pewnie nie okażą się wybitne, ale oby były chociaż niezłe. Wiesz, jak byłyby takie jak Algoritm, to byłbym bardzo zadowolony (śmiech).

    No tak, chciałoby się, żeby wszystkie były co najmniej jak Algoritm. Dobra Alex, dziękuję Ci za rozmowę i życzę, żeby konie dalej były zdrowe i rosły jak należy. 

    Dzięki.  

    Rozmawiał Michał Celmer

    Na zdjęciu tytułowym Algoritm wygrywa na Służewcu.

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły