Dziewiąty dzień wyścigowy w sezonie 2024 w Warszawie w planie wyścigowym wyglądał skromnie, jednak emocji nie zabrakło. Oglądaliśmy siedem gonitw, żadnej pozagrupowej, ale jedną specjalną – Nagrodę Fair Play oraz szczególnie interesujący wyścig dla debiutujących trzylatków pełnej krwi angielskiej.
Zaczęło się dość spokojnie i z początku wygrywali sami faworyci. W pierwszym wyścigu, przeznaczonym dla 3- i 4-letnich kłusaków francuskich, triumfował Keyval, który upolował klasycznego hat-tricka, wygrywając trzy wyścigi z rzędu tydzień po tygodniu, co jest wielkim i niesamowicie rzadkim osiągnięciem. Można było zakładać, że dziś powalczy z nim Kibella du Dorat, która przed tygodniem nieźle się pokazała, ale galop na prostej nie pozwolił jej stoczyć bezpośredniej walki z Keyvalem.
Dziś obeszło się bez galopu, a mimo wszystko nie dała rady, więc śmiało można powiedzieć, że liderem rocznika derbowego jest Keyval, trenowany przez Manuelę Wasiak. Trenerka, właścicielka i powożąca w jednym, osiągnęła spory sukces w pierwszym wyścigu dnia, ponieważ drugie miejsce zajęła Kadabra Heuvelland, którą trenuje od niespełna tygodnia. Kadabra stworzyła bardzo dobry duet z Moniką Melinger i doskonale finiszowała na ostatnich metrach, dzięki czemu zajęła drugie miejsce i dała swojej stajni Unihorse cały porządek na starcie dnia.
Drugim wyścigiem dnia był sprinterski sprawdzian dla trzylatków III grupy, w którym mogły liczyć się tylko dwa konie – Blue Bird i Mollys Pride i tak faktycznie się skończyło. Mollys Pride zgodnie z oczekiwaniami poprowadziła w mocnym tempie, a na końcówce zwycięstwo odebrać próbował jej Blue Bird. Ogier zawahał się sekundy przed minięciem celownika, jakby nie chciał stanąć do bezpośredniej konfrontacji z faworytką, ale jednak w kluczowym momencie zebrał się w sobie i minął rywalkę, dając kolejne, już trzynaste zwycięstwo Sanzharowi Abaevowi, liderowi czempionatu jeździeckiego. Ostatecznie okazał się o lepszy o pół długości od Mollys Pride, a całkiem przyzwoicie wypadł finiszujący za nimi Maynard pod Szczepanem Mazurem, który był trzeci ze stratą 3,5 długości.
Pierwszą triplę kończyły trzyletnie debiuty, które dostarczyły kibicom niesamowitych emocji. To za sprawą rewelacyjnej walki do ostatnich metrów faworyzowanej Zuzzy z najlepszą pod kątem rodowodu Blushing Meadows. Bolot Kalysbek w dystansie utrzymywał Zuzzę na drugiej pozycji, a tej pary pilnował Kamil Grzybowski na Blushing Meadows. Przy wyjściu z zakrętu zyskał Aramis Al Gunay, drugi faworyt, pod Szczepanem Mazurem i próbował uciekać, ale szybko dorwały go finiszujące klacze.
Ta trójka walczyła o zwycięstwo aż do ostatnich stu metrów, wtedy odpadł ogier i w grze zostały Zuzza i Blushing Meadows. Druga świetnie galopowała i w pewnym momencie wydawało się, że lekko minie faworytkę, jednak ta pod Bolotem dzielnie się broniła i dowiozła pierwszą lokatę aż do celownika.
W czwartym wyścigu pojawiła się pierwsza niespodzianka. Zdecydowanie najmocniej liczony był Tullamore pod Szczepanem Mazurem, ale ten nie dał sobie rady i wygraną sprzed nosa sprzątnął mu, nakręcony po zwycięstwie na Zuzzie dwa kwadranse wcześniej, Bolot Kalysbek. Kirgiz jechał na Eliminatorze trenowanym przez Janusza Kozłowskiego i obaj dzięki temu ustrzelili dublę.
250 metrów przed celownikiem wszystkie konie galopowały bardzo blisko siebie i zanosiło się na super finisz. Z peletonu urwały się Tullamore i Eliminator, a od pola rozpędzał się Sindicato. Piękną walkę do ostatnich metrów finalnie wygrał Eliminator, który mimo półtorarocznej przerwy wyglądał na doskonale przygotowanego i rozprawił się z mocnym faworytem wyścigu. Sindicato nie dał rady na tyle przyspieszyć i kończył długość dalej.
Szczególnie miłą chwilą dla miłośników polskiej hodowli był wyścig piąty, wygrany przez Stay Brave, hodowli Marty Filipowskiej, a własności Sławomira Pegzy. Po rewelacyjnym zwycięstwie, ale w słabej stawce, najmocniej liczona była Regina Force, która ponownie sprawiała sporo problemów przed wyścigiem. Nerwowa klacz ostatecznie doszła bezpiecznie do maszyny startowej i nawet nieźle ruszyła. Poprowadziła w solidnym tempie, a po wyjściu na finiszową prostą zaczęła uciekać.
Z kolei drobna Stay Brave miała wyścig pełen przygód. Najpierw przy starcie zderzyła się ze sporą masywniejszą Smooth Queens i galopowała dwie długości za stawkę. W zakręcie doszła do koni, ale była zamknięta, nie miała jak finiszować. Dastan Sabatbekov przecisnął się między końmi, co córka Bush Brave’a momentalnie wykorzystała i zaczęła gonić faworytkę. Zbliżyła się do niej, ale zamiast ją minąć, trochę się za nią chowała. Na szczęście dla jej kibiców, udało się dżokejowi skorygować tor jazdy i Stay Brave w końcu miała sporo przestrzeni do galopowania, a to wystarczyło do rozłożenia skrzydeł. Pięknie przyspieszyła i jak chciała rozprawiła się z Reginą Force. W pięknym stylu odleciała od rywalki, zapewniając sobie drugie zwycięstwo z rzędu.
Przedostatnim wyścigiem septymy i soboty na Służewcu był handikap III grupy dla koni czystej krwi arabskiej, których zebrało się osiem. Typerzy wskazywali na dwa konie -czteroletniego Winameera de Thouarsa oraz o rok starszą Shandharh Alfalah w treningu Claudii Pawlak. Dziś trenerki jednak nie można było odnaleźć na torze, podobnie jak Konrada Mazura, których dziecko przyszło na świat właśnie w trakcie dziewiątego dnia wyścigowego. Córeczka ma na imię Enola, czyli w tłumaczeniu – Mała Wojowniczka.
Shandharh Alfalah pod Ireneuszem Wójcikiem nie zdołała jednak sprawić świeżo upieczonej mamie prezentu i zajęła drugie miejsce. Ładnie sobie radziła, bo po wyjściu na finiszową prostą zyskała przewagę kilku długości nad resztą stawki, ale 61 kilogramów na plecach przycisnęło ją na ostatnich stu metrach i zdążył złapać ją finiszujący od pola Winameer de Thouars w treningu wicelidera rankingu trenerskiego Macieja Kacprzyka (przed dzisiejszym dniem jego stajnia miała skuteczność na poziomie 35 procent) pod Erbolem Zamudinem, starszym uczniem, który obecnie jest trzecim jeźdźcem czempionatu.
Na zakończenie dnia do startu wyszły najlepsze kłusaki francuskie trenowane w Polsce, z Factorielem na czele. Mimo ostatniej porażki w Wiosennym Sprincie był mocnym faworytem dzisiejszej Nagrody Fair Play, która była gonitwą specjalną i powożący nie mogli używać w niej bata. Factoriel dobrze ruszył, ale na front wyjechała Havane d’Elma. W połowie dystansu klacz jednak nie miała już sił i to Factoriel znalazł się na czele stawki. Taras Salivonchyk miał idealną pozycję do ataku i ją wykorzystał.
Na końcu ostatniego zakrętu zaatakował i dziewięcioletni Factoriel szybko wypracował kilka długości przewagi. Próbujące gonić go Furnika i Hugo des Bois robiły co mogły, ale nie miały szans z Factorielem, w dodatku na ostatnich trzystu metrach zagalopowały, przez co 27. wygrana Factoriela w karierze stała się jeszcze bardziej imponująca.
W rankingach bez większych zmian. Dzięki dwóm zwycięstwom Bolot Kalysbek (5 wygranych) zbliżył się do przodującej trójki, ale dalej ma sporą stratę. Sanzhar Abaev (13 wygranych), Dastan Sabatbekov (12 wygranych) i Erbol Zamudin (7 wygranych) zgarnęli po jednym zwycięstwie, więc sytuacja na szczycie klasyfikacji jeźdźców pozostaje bez zmian.
W rywalizacji trenerów dalej króluje Maciej Jodłowski z jedenastoma wygranymi, mimo że dwa konie, które wystawił do sobotnich wyścigów zajęły drugie i trzecie miejsce. Podgonił Maciej Kacprzyk, zdobywając siódme zwycięstwo, a także Michał Borkowski wraz z Januszem Kozłowskim. Janusz Kozłowski dzięki dwóm wygranym i przewadze drugich miejsc wskoczył na pozycję wicelidera (7 zwycięstw), a Michał Borkowski jest tuż za podium z sześcioma zwycięstwami.
mc
Na zdjęciu tytułowym Zuzza wygrywa przed Blushing Meadows