Szykuje się wielki spektakl, aż ciarki chodzą po plecach. Auguste Rodin, zwycięzca angielskiego i irlandzkiego Derby oraz Breeders Cup Turf, w Japan Cup 2024 (dystans 2400 m) zakończy karierę. Będzie chciał wygrać tę gonitwę tak jak jego słynny ojciec Deep Impact w 2006 roku i powetować klęskę innego derbisty z Coolmore – City od Troya w Breeders Cup Classic. Od sezonu 2025 będzie krył w Coolmore z ceną stanówki 30 tysięcy euro. Niemiecki Goliath to zwycięzca prestiżowego King George and Queen Elizabeth Stakes G1 w Ascot (ograł wtedy późniejszą triumfatorkę Łuku Bluestocking, a sam na Longchamp nie mógł biegać, bo jest wałachem), niedawno 75 procent udziałów w nim wykupili Amerykanie. Jego matka należy do Ukraińców z Millennium Stud (są potentatami wśród właścicieli koni na Służewcu), była w piątek licytowana na aukcji firmy Goffs do kwoty 4,8 mln euro, ale nie została sprzedana. Jeśli Goliath wygra Japan Cup G1 to matka pójdzie do Japonii powyżej 10 mln euro? Do Tokio przyleciał też niemiecki derbista 2023 Fantastic Moon, który niedawno ścigał się ze swoim bratem po mieczu, zwycięzcą Derby na Służewcu Westminster Moonem. Ta trójka europejskich cracków rzuci wyzwanie gwiazdom z Japonii, wśród których są – oaksistka Cervinia, derbista Do Deuce, wicederbista Sol Oriens, syn Deep Impacta Justin Palace, czy brat zwycięzcy Łuku Sottsassa – Shin Emperor, któremu nie udało się podbić Paryża. W puli nagród jest ponad miliard jenów (około 7 milionów euro) plus premie.
To może być wyścig roku. Kwestia czy górą będzie Japonia, czy Europa. Od 2005 roku, gdy w Japan Cup zwyciężył (w znakomitym czasie 2 min 22,1 s) pod Lanfranco Dettorim trenowany w Anglii przez Lukę Cumaniego ogier Alkaased, nie wygrał tego wyścigu żaden koń spoza Japonii. W Coolmore liczą, że sztuki tej dokona Auguste Rodin, stawiając kropkę nad „i” w swojej bogatej karierze w ojczyźnie swojego wybitnego ojca. Specjalnie dla niego do Japonii pierwszy raz poleciał trener Aidan O’Brien, nazywając go najlepszym koniem jakiego Coolmore wystawiło w Japan Cup w całej historii. Japończycy wpiszą Auguste’a Rodina do swojej galerii sław, jako pierwszego konia spoza ich kraju, to dlatego, że jest synem ich chluby – Deep Impacta. Będzie też na torze w Tokio specjalna uroczystość z okazji zakończenia przez niego torowej kariery – pożegnanie z pompą, fanfarami i kwiatami.
Po bolesnych porażkach w poprzednim sezonie w 2000 Guineas i King George VI & Queen Elizabeth Qipco Stakes oraz w tym roku w Dubai Sheema Classic, Auguste Rodin (Deep Impact – Rhododendron po Galileo) – angielski i irlandzki derbista – 27 lipca tego rok zaliczył czwartą wpadkę w karierze. Ponownie w Ascot w gonitwie „Króla i Królowej”, jednym z najważniejszych wyścigów sezonu w Europie. Tym razem klęska nie była aż tak druzgocąca jak w 2023 roku, gdy był ostatni, tracąc do zwycięskiego Hukuma ponad 126 długości, ale też bolesna. Z pozycji zdecydowanego faworyta (7:4) Auguste Rodin zajął w pod Ryanem Moorem dopiero piąte miejsce w stawce dziewięciu koni, 11,5 długości za triumfatorem – niemieckim Goliathem. Trener Aidan O’Brien narzekał wtedy na stan bieżni w Ascot, Auguste Rodin nie znosi miękkiego toru. W Tokio bieżnia ma być dość szybka, ale dystans 2400 m nie jest dla niego optymalny, wolałby około 2 km.
Japończycy mają w tej chwili jedne z najlepszych koni na świecie, a może nawet najlepsze. Wciąż jednak ich niespełnionym obiektem pożądania jest puchar za zwycięstwo w Prix de l’Arc de Triomphe, najważniejszym wyścigu porównawczym w Europie, a może i na świecie. Najbliżej zwycięstwa dla Japonii w pierwszą niedzielę października był Orfevre, ale dwukrotnie zajmował na Longchamp drugie miejsca. Japończycy jednak nie odpuszczają. Do Irlandii na rekonesans przed Łukiem – w Royal Bahrain Irish Champion Stakes G1 na 2000 metrów na torze Leopardstown w Irlandii (suma nagród 1,25 mln euro) – przyjechał trzyletni Shin Emperor (Siyouni – Starlet’s Sister po Galileo), który 26 maja zajął trzecie miejsce w Derby w Tokio, 3 i 1/4 długości za Danon Decile. W Japan Cup ponownie spotka się z Augustem Rodinem, dla którego występ w Irlandii był jak na razie ostatnim w tym roku.

Wtedy dopiero jednak rozpędzał się na finiszu. To dość późny koń, który powinien progresować i był dla Japończyków koniem specjalnym, kupili go właśnie z myślą o zwycięstwie w Nagrodzie Łuku Triumfalnego. Jesienią 2022 roku na aukcji Arqany w Deauville wyhodowany we Francji przez Ecurie Des Monceaux – Shin Emperor, którego właścicielem został Susumu Fujita, kosztował – bagatela – 2,1 mln euro. I nic dziwnego, że tyle kosztował, będąc bratem wybitnego Sottsassa, zwycięzcy Derby w Chantilly i Łuku.
W Leopardstown bieżnia była dość szybka, a więc dobra dla chimerycznego Auguste’a Rodina, choć przez chwilę siąpił drobny deszczyk. Na padoku kasztanowaty Economics wyglądał jak smok, momentami przywodził na myśl legendarnego Secretariata. Jest od niego o kilka centymetrów niższy, ale ma niesamowicie umięśnioną klatkę piersiową i bardzo mocną szyję. Prezentował się jak kulturysta.
Syn niepokonanego Frankela Hans Andersen, który pod Chrisem Hayesem miał pełnić w ośmiokonnej stawce rolę lidera dla Auguste’a Rodina, nie był nawet w stanie wyjść po starcie w posyle na front, bo tempo było mocne. W tej sytuacji podwójnego derbistę oraz ogiera Los Angeles, rozprowadzał lepszy koń z Coolmore, pięcioletni Luxembourg (Camelot – Attire po Danehill Dancer), na którym jechał Declan McDonogh (kurs 11:1).
Auguste Rodin galopował przedostatni, lekko wysunięty od zewnątrz przed niego był Economics, przez moment nawet była między nimi drobna przepychanka o jak najlepszy tor jazdy, a może to była już wojna psychologiczna doświadczonego Ryana Moore’a z młodym Tomem Marquandem, który zdecydowanie wychodzi z cienia swojej słynnej żony – Hollie Doyle. Tuż przed nimi biegł japoński Shin Emperor, a Los Angeles był prowadzony przy kanacie pod koniec stawki.
Przy wyjściu na prostą Economics zaczął w posyle gonić Luxembourga i uciekać najgroźniejszym rywalom. Auguste Rodin ruszył za nim, ale Ryusei Sakai na Shin Emperorze trochę się zagapił i dał się zamknąć. Economics wyszedł na prowadzenie, ale idący za nim jak cień, rozpędzony syn Deep Impacta wyprzedził faworyta o łeb na około 100 metrów przed celownikiem. Wyglądało to jakby drobny fizycznie syn walczył z potężnym ojcem.
Economics, gdy poczuł, że rywal go wyprzedza, pokazał charakter walczaka, ponownie stanął do konfrontacji i niemal przyklejony do Auguste’a Rodina centymetr po centymetrze zaczął wysuwać się przed niego. Ostatecznie zwyciężył o szyję, a gdyby dystans był dłuższy niż 2000 metrów, np. 2400, jak w Króla i Królowej, czy Łuku, to pewnie wygrałby ze sporo większą przewagą.
Około długość za zwycięzcą finiszował Shin Emperor, który na finiszu musiał być wstrzymany, bo wpadły mu pod nogi inne konie, gdy japoński dżokej nie zabrał się od razu do walki. Na ostatnich metrach jednak ewidentnie przyspieszał i w końcówce zbliżał się do walczącej na froncie dwójki. Dochodziły sygnały, że w tym wyścigu był gotowy na 70-80 procent (nie biegał od maja, co mogło go trochę wtrącić z rytmu, poza tym to był jego pierwszy start w Europie) i w Nagrodzie Łuku Triumfalnego miał być bardzo groźny, zwłaszcza, że dystans 2400 m mógł być dla niego lepszy niż dwa kilometry, mimo że to syn szybkiego Siyouniego (ale też wnuk dystansowego Galileo, na którego idzie genotypem). Jednak na Longchamp poległ z kretesem. Shin Emperor zajął w Łuku dopiero dwunaste miejsce, aż 12 długości za Bluestocking.
Odległości na celowniku były niewielkie i to czyniło sprawę otwartą w dalszej części sezonu, w tym w Łuku. Irlandzki derbista Los Angeles finiszował czwarty, tylko o łeb za koniem z Japonii, a biorąc pod uwagę, że jest synem Camelota, to na 2400 m w Paryżu powinien czuć się znacznie lepiej niż na 2 km w Irlandii. 3/4 długości za nim był Ghostwriter, a tylko pół długości dalej Luxembourg, mimo że wziął wyścig na siebie. I rzeczywiście w Łuku Los Angeles wypadł lepiej niż rywal z Japonii, zajął trzecie miejsce.

Shin Emperor to brat wybornego Sottsassa (rating 124 funty), który w 2019 roku w treningu Rougeta wygrał francuskie Derby (dwie długości za nim finiszował Persian King), a rok później Nagrodę Łuku Triumfalnego, bijąc o szyję niemieckiego ogiera In Swoop, kończąc tym samym karierę. Kryje obecnie w Coolmore po 25 tysięcy euro, pierwsze dwulatki po nim wyszły do startu w tym roku. Zakupiony na aukcji roczniaków w Deauville za 2,1 mln euro Shin Emperor (Sottsass kosztował jako roczniak 340 tys. euro) będzie chciał w Japan Cup powietować sobie niepowodzenie w pierwszą niedzielę października na Longchamp. Ale czy znów górą nie będzie Auguste Rodin?
– To byłoby niewiarygodne, gdyby Auguste Rodin na zakończenie kariery wygrał Japan Cup – powiedział trener Aidan O’Brien. To bardzo prestiżowy i trudny wyścig. Próbowaliśmy ostatnio rywalizować w najlepszych gonitwach na całym świecie, ale nie można oczekiwać, że wszystkie nasze konie wygrają. City of Troy nie dał rady w Breeders Cup Classic. Czujemy jednak, że przylatując do Tokio z tym koniem w tym roku, mamy realną szansę, by powalczyć o zwycięstwo. Myślę, że tor będzie mu dobrze odpowiadał i na półtorej mili sobie poradzi. Zmieniliśmy jego trening po Irish Champion Stakes, aby zapewnić mu przygotowania do wyścigu na 2400 m i jak dotąd wszystko szło gładko. W piątek przebiegł na treningu milę, szedł stabilnie i byliśmy z niego zadowoleni. Zawsze marzyliśmy, że zakończy karierę w tym wyścigu, a Auguste Rodin to najlepszy koń, jakiego wysłaliśmy na Japan Cup – zakończył Aidan O’Brien.
Auguste Rodin to koń wańka wstańka. Wychowanek stadniny Coolmore był też jako trzylatek zdecydowanym faworytem (kurs 13:8) 2000 Guineas Stakes G1 w Newmarket na milę. Wypadł jednak fatalnie, zajął dwunaste miejsce na 14 koni, tracąc do triumfatora, ogiera Chaldean, 22 długości. W cudowny sposób Auguste Rodin jednak odbudował formę na angielskie Derby i wygrał w Epsom, później wygrał też Irish Derby.
W Newmarket w 2000 Gwinei bieżnia była grząska, a takiej Auguste Rodin nie lubi. W Ascot w tym roku tor też był elastyczny, ale nie jakoś przesadnie. Został określony jako „good to soft”, choć sprawiał wrażenie bardziej wymagającego. W ubiegłym roku po klęsce w „Króla i Królowej” Auguste Rodin znów cudownie został wskrzeszony. We wrześniu wygrał Irish Champion Stakes G1, natomiast na początku listopada poradził sobie z rywalami w Breeders Cup Turf. Na początku tego roku nastąpiła kolejna wpadka. Taką zaliczył tym razem w Dubaju, zamykając pole w Sheema Classic G1. Pod koniec maja zajął drugie miejsce w Tattersalls Gold Cup G1, ale w Curragh wyraźnie przegrał ze sporo niżej sklasyfikowanym White Birchem.
Pokazał znów swoje lepsze oblicze podczas czerwcowego słynnego mityngu Royal Ascot, kiedy wygrał Prince of Wales’s Stakes (G1, 2000 m). To był ósmy sukces w karierze ogiera, w tym szósty na poziomie G1. Później jednak poległ w Króla i Królowej, a w Irish Champion Stakes było tak po środku. Ani klęska, ani spektakularny występ. Co będzie w niedzielę w Tokio na koniec kariery?

W kwietniu ubiegłego roku Aidan O’Brien podgrzał atmosferę. Stwierdził, że trenowany przez niego trzyletni ogier, wybitny pochodzeniowo Auguste Rodin (Deep Impact – Rhododendron po Galileo) jest w stanie odczarować klątwę Nijinsky’ego i ma potencjał, by sięgnąć po potrójną koronę. Wychowanek stadniny Coolmore był zdecydowanym faworytem 2000 Guineas Stakes G1 w Newmarket na milę, ale wypadł fatalnie, zajął dwunaste miejsce na 14 koni i tak skończyły się sny o potrójnej koronie.
Kreowany na następcę w hodowli swojego dziadka Galileo – Auguste Rodin to koń o fantastycznym pochodzeniu. Jest synem legendy japońskiej hodowli, ogiera Deep Impact (Sunday Silence – Wind In Her Hair), który na torze na 14 startów wygrał 12 wyścigów i zdobył potrójną koronę w Japonii. W hodowli okazał się fenomenem, w latach 2012-2022 jedenaście razy z rzędu był championem reproduktorów. Odszedł niestety w 2019 roku, ale przed śmiercią zdążył pokryć znakomitą na torze i wyborną pochodzeniowo klacz Rhododendron, przysłaną do Japonii z Coolmore.
Deep Impact jest synem ogiera Sunday Silence (Halo – Wishing Well po Understanding), który w 1989 roku był koniem roku na świecie, po wygraniu m.in. Kentucky Derby, Preakness Stakes, Breeders Cup Classic, Super Derby, Santa Anita Derby. Nie udało mu się zdobyć potrójnej korony w USA – w Belmont Stakes (2400 m) zajął drugie miejsce, ale aż o 8 długości za swoim odwiecznym rywalem Easy Goer, którego ograł na 2000 m w Kentucky Derby i BC Classic.
Sunday Silence został zakupiony przez Japończyka Zenyę Yoshidę. Ten początkowo nabył 25 procent udziałów, gdy koń biegał jeszcze jako czterolatek, a później wykupił od partnerów za 7,5 mln dolarów pozostałe udziały. Sunday Silence od 1991 roku krył w słynnej Shadai Stallion Station. W latach 1995-2007 był nieprzerwanie trzynaście razy championem reproduktorów w Japonii i 9 razy najlepszym na liście ojców matek. Od lat wielkie triumfy w hodowli święcą jego synowie i wnukowie, z których najwybitniejszy był Deep Impact.
Matką ogiera Auguste Rodin jest znakomita na torze Rhododendron (Galileo – Halfway to Heaven po Pivotal), która na 19 startów wygrała dla Coolmore (jest hodowli Orpendale oraz Chelston & Wynatt) 5 wyścigów i 1,36 mln funtów. Zwyciężyła w trzech gonitwach G1 – Fillies’ Mile w Newmarket na 1600 m, Prix de l’Opera na 2000 m w Chantilly i Lockinge Stakes na milę w Newbury. Była też druga w wielkich gonitwach G1 – 1000 Guineas Stakes na 1600 m, Epsom Oaks na 2400 m, Breeders’ Cup Filly and Mare Turf w USA na 1800 m. Auguste Rodin jest jej pierwszym przychówkiem.
20 października w Prix du Conseil de Paris G2 na 2200 m potwierdził zwycięstwem swoje ogromne możliwości znakomity niemiecki Goliath, który nie biegał od 27 lipca, gdy w Ascot w wielkim stylu wygrał prestiżowy King George and Queen Elizabeth Stakes G1 (ograł wtedy triumfatorkę Łuku Bluestocking), po czym 75 procent udziałów w nim wykupili Amerykanie. W niedzielę w Tokio Goliath będzie jednym z faworytów, ale wolałby, jak w Ascot, grząską bieżnię, a podczas Japan Cup będzie ona raczej szybka. Goliath nie mógł wystartować w Nagrodzie Łuku Triumfalnego, ponieważ jest wałachem, a nie ogierem, podobnie jak znakomity Calandagan, który zajął niedawno drugie miejsce w Champion Stakes G1 w Ascot na 2000 m.
Czteroletni Goliath w Ascot został sensacyjnym zwycięzcą (przedostatnia gra, kurs 25:1) „Króla i Królowej” i nową gwiazdą europejskiego turfu. Fantastycznie przeprowadził go Christophe Soumillon, który pojedzie na nim również dziś w Tokio. Wyhodowanego w niemieckiej stadninie Schlenderhan Goliatha (Adlerflug – Gouache po Shamardal) trenuje we Francji Francis-Henri Graffard dla młodego Philipa Barona Von Ullmanna, spadkobiercy dwóch wielkich rodów. Bliskimi krewnymi Goliatha są dwa konie dobrze znane polskim kibicom – zwycięzca Nagrody Widzowa Good Gift i Polanzor, wyhodowany przez Krzysztofa Goździalskiego. W sierpniu większość udziałów w Goliathcie (75 procent) wykupiła jednak Resolute Bloodstock, należąca do Amerykanina Johna Stewarta, a Von Ullmann zachował sobie 25 procent.

Po bolesnych porażkach w poprzednim sezonie w 2000 Guineas i King George VI & Queen Elizabeth Qipco Stakes oraz w tym roku w Dubai Sheema Classic, Auguste Rodin – angielski i irlandzki derbista – zaliczył podczas wiktorii Goliatha czwartą wpadkę w karierze. Ponownie w Ascot w gonitwie „Króla i Królowej”, jednym z najważniejszych wyścigów sezonu w Europie. Tym razem klęska nie była aż tak druzgocąca jak w 2023 roku, gdy był ostatni, tracąc do zwycięskiego Hukuma ponad 126 długości, ale też bolesna. Auguste Rodin zajął pod Ryanem Moorem dopiero piąte miejsce w stawce dziewięciu koni, 11,5 długości za triumfatorem.
Auguste Rodin (Deep Impact – Rhododendron po Galileo) znów był faworytem (7:4), a wydawało się, że rywali miał raczej słabszych niż przed rokiem. Tylko wydawało się, bo – jak się okazało w wyścigu – dwa konie zrobiły w ostatnich miesiącach ogromny postęp. Można było odnieść wrażenie, że tym razem stajnia Coolmore kontroluje sytuację. Oprócz Auguste’a Rodina trener O’Brien wystawił dobrego Luxembourga oraz zdecydowanie do pomocy, w roli lidera – Hansa Andersena. I krótko po starcie cała trójka znalazła się na czele wyścigu.
Po około dwustu metrach Hans Andersen znalazł się na czele. Na drugim miejscu podpierał go Luxembourg. Tempo było mocne, co raczej zaszkodziło niż pomogło koniom z Coolmore, przede wszystkim derbiście z Epsom i Curragh, bo dwa pozostałe nie liczyły się. Można powiedzieć, że Coolmore zginęło od własnej broni, sami sobie zgotowali ten los. Choć przy wolniejszym wyścigu Auguste Rodin tez chyba nie dałby rady powalczyć o czołowe miejsce, a Goliath był kapitalnie tego dnia dysponowany.
Ryan Moore jechał na synu Deep Impacta przy kanacie, a od pola obok niego galopował pod Williamem Buickiem drugi faworyt (5:2) Rebel’s Romance (Dubawi – Minidress po Street Cry) ze stajni Godolphin. Goliath był prowadzony w dystansie przez Christophe’a Soumillona na piątej pozycji. Przy wyjściu na prostą Buick zaatakował od pola na synu Dubawiego i starał się spychać konie Coolmore do kanatu, zbaczając w kierunku Luxembourga, który zrobił przejście przy bandzie dla Auguste’a Rodina.
Podwójny derbista zaatakował, ale widać było, że idzie ciężko. Buick na Rebel’s Romance wysunął się w połowie prostej przed konie z Coolmore i mogło się przez chwilę wydawać, że trenowany przez Charliego Appleby sześciolatek galopuje po zwycięstwo. To było jednak tylko złudzenie. Środkiem toru zaczął rozpędzać się przybyły z Francji Goliath, który był przedostatnią grą (25:1), niżej od niego stały tylko akcje „zająca” z Coolmore Hansa Andersena.
Tego dnia ten koń nie był mitycznym Dawidem, ale faktycznie Goliathem. W zasadzie szedł sam z siebie, do 300 metrów przed celownikiem Christophe Soumillon nie popuścił go z ręki, a syn Adlerfluga połykał rywali. Gdy belgijski dżokej włączył posył, było po wyścigu. Od pola finiszowała jeszcze pod Rossą Ryanem jedyna klacz w stawce, czteroletnia Bluestocking ze stajni Juddmonte, która była grana 9:2, ale wystarczyło to tylko do drugiego miejsca. Straciła do Goliatha ponad dwie długości. 6 października Bluestocking wygrała Nagrodę Łuku Triumfalnego, co jeszcze bardziej podnosi wartość zwycięstwa Goliatha w Ascot. Czas, jak na elastyczny tor, bardzo dobry – 2 min 27,43 s. Nagroda dla zwycięzcy – 708 tysięcy funtów.

Matka Goliatha – Gouache (po francuskim derbiście i super reproduktorze Shamardalu) należy do Ukraińców z Millennium Stud (są potentatami wśród właścicieli koni na Służewcu), była w piątek licytowana na aukcji firmy Goffs do kwoty 4,8 mln euro, ale nie została sprzedana. Oczekiwano za nią ceny w granicach 5-6 mln euro. A została nabyta przez Millennium Stud w grudniu 2023 roku za „zaledwie” 200 tysięcy euro podczas aukcji firmy Arqana, bo wówczas Goliath nie miał jeszcze na koncie spektakularnych sukcesów. Jeśli wygra pod Soumillonem w niedzielę Japan Cup, cena za jego matkę może wynieść nawet kilkanaście milionów euro.
Goliath (Adlerflug – Gouache po Shamardal) to koń wyhodowany w słynnej niemieckiej stadninie Schlenderhan (tam na świat przyszły takie legendarne konie jak Schwarzgold, czy Monsun, wyhodowano aż 19 zwycięzców niemieckiego Derby), która przez lata należała do rodziny zamożnego bankiera Eduarda von Oppenheima, a następnie zarządzał nią Georg Baron von Ullmann, który ożenił się z Karin Baronin von Ullmann (z domu von Oppenheim). Przez pewien czas, gdy właściciele mieli kłopoty, stadninę przejął Deutsche Bank, ale w 2019 roku Georg von Ullmann ją odkupił od banku.
Współwłaścicielem wyhodowanego w Schlenderhan Goliatha jest syn Karin i Georga – Philip Baron Von Ullmann, który kontynuuje rodzinne dzieło. Goliath to późny i dystansowy koń o mocno niemieckim rodowodzie, ale z domieszką szybkiej amerykańskiej krwi. Zaczął karierę dopiero jako trzylatek w maju ubiegłego roku od razu na dystansie Derby. W treningu Graffarda wygrał pod Bauyrzhanem Murzabayevem trzy gonitwy z rzędu na 2400 metrów, w tym w lipcu Listed w Clairefontaine. Jednak we wrześniu był dopiero czwarty w Prix du Prince d’Orange G3 na Longchamp, 4,5 długości za zwycięskim Horizon Dore i już do startu w sezonie 2023 nie wyszedł, borykał się z problemami zdrowotnymi, potrzebował też w pełni dojrzeć.
W tym roku rozpędzał się powoli, wystartował po 224 dniach przerwy. W kwietniu był drugi za Galashielsem z Godolphin w Listed na Longchamp na 2400 m, ale w maju zrewanżował mu się aż o trzy długości w Prix d’Hedouville G3, trafiając na ciężki tor, który mu odpowiada. 2 czerwca nie dał jednak jeszcze rady na grząskiej bieżni w Grand Prix de Chantilly G2, był czwarty, prawie cztery długości za Junko. Ograł go też wtedy Dubai Honour, którego w Ascot Goliath odsadził o ponad 15 długości. To pokazuje jaki progres zrobił wnuk Shamardala.
To, że jego forma idzie w górę zasygnalizował 22 czerwca podczas Royal Ascot, gdy pod Maximem Guyonem zajął drugie miejsce w Hardwicke Stakes G2 na 2400 m. To był, jak się okazuje, taki rekonesans w Ascot, przed jego głównym popisem na tym torze. W „Króla i Królowej” wsiadł na niego po raz pierwszy Soumillon i ten kapitalnie zbudowany, silny, w długich liniach, bardzo dobrze umięśniony koń, odjechał od rywali, jakby był innej klasy. Przed nim duża przyszłość, ale możliwości zapisów trochę ogranicza fakt, że jest wałachem, co blokowało mu występ w Łuku, gdzie warunki dla niego były idealne.
Trener Francis-Henri Graffard powiedział po wyścigu w Ascot: – Uwielbiam takie wygrane nieliczonych koni. Wiedziałem, że przy mocnym tempie mój koń będzie w stanie tak przyspieszyć na finiszu. Przyjechaliśmy tutaj, żeby szukać dobrego tempa, ale kiedy zobaczyłem, że Goliath ma kurs 25:1, pomyślałem: „O mój Boże, nikt w niego nie wierzy”. Ale szedł w dystansie dobrze i gdy wychodził na prostą, wiedziałem już, że powinien dać sobie radę. Cztery lata pracowałem tutaj, w Anglii, dla szejka Mohammeda. Jeździłem na każdy tor wyścigowy i zakochałem się w ściganiu się tutaj. Zawsze chciałem trenować konie w Chantilly, ale wiedziałem, że gdy tylko będę miał dobrego konia, przyjadę i spróbuję rywalizować w Anglii. Zawsze fantastycznie jest tu być. Niestety, moje dwa najlepsze konie, Goliath i Calandagan, to wałachy, więc zobaczymy, co zrobimy dalej. Wiosnę zaplanowaliśmy wokół tego wyścigu i cieszę się, że się udało. Teraz możemy usiąść, wypić dobrego drinka i zobaczyć, dokąd pójdziemy dalej.

Ta wygrana w Ascot to był też wielki „powrót z zaświatów” wybitnego belgijskiego dżokeja, od lat jeżdżącego na stałe we Francji – Christophe’a Soumillona. Po tym jak w 2022 roku popchnął łokciem w wyścigu w Saint-Cloud młodego Rossę Ryana, a ten spadł z konia, Soumillon został zawieszony na 60 dni, stracił kontrakt ze stajnią księcia Agi Khana oraz zaufanie wielu właścicieli i trenerów. Powoli je odzyskuje. Los tak to wyreżyserował, że w w Ascot w „Króla i Królowej” na pierwszych dwóch miejscach przyszły konie dosiadane przez Soumillona i… Rossę Ryana.
Ojcem Goliatha jest wyhodowany także w stadninie Schlenderhan – Adlerflug (In The Wings – Aiyana po Last Tycoon), który wygrał niemieckie Derby w 2007 roku (GAG aż 100,5 kg) i okazał się wybitnym reproduktorem. Najlepszym jego synem był dotąd Torquator Tasso, który w 2021 roku zwyciężył w Nagrodzie Łuku Triumfalnego. Jest też ojcem tak znakomitych koni jak In Swoop, Alenquer, Iquitos, Ito, Mendocino, czy Savoir Vivre z ratingami od 117 do 122 funtów. Adlerflug padł, niestety, w 2021 roku na atak serca tuż po pokryciu jednej z klaczy.
Matka Goliatha Gouache (z cennej niemieckiej odnogi rodziny 22-d) jest córką francuskiego derbisty i znakomitego reproduktora Shamardala, którego syn Balios kryje w Polsce w stadninie Andrzeja i Ryszarda Zielińskich. Syn Baliosa God of War wygrał na Służewcu nagrody Demon Cluba i Zamknięcia Sezonu. Gouache (od klaczy Guantana po Dynaformer) też jest wyhodowana przez rodzinę Ullmannów, była niezła wyścigowo. Na 8 startów wygrała dwa razy, zdobyła status black type winner po zwycięstwie w Preis vom Berliner Hoppegartener Stutenpreis LR na 1800 m (GAG 87,5 kg).
Jej matka, a babka Goliatha – Guantana biegała jeszcze lepiej dla Georga Barona von Ullmanna (miała GAG 93 kg). Wygrała dwa wyścigi rangi Listed na 2200 m – Monsun Oster-Stutenpreis i Hanshin Cup, była też druga w Walther J.Jacobs-Stutenpreis G3 na tym samym dystansie. Jej matka, prababka Goliatha, to słynna Guadelupe (GAG 96 kg), córka wybitnego Monsuna. Guadelupe wygrała dla Ullmannów włoski Oaks G1 i była druga w Yorkshire Oaks G1. Synami Guadelupe są wysoko cenione na torze i w hodowli ogiery Guignol i Guiliani.
Guadelupe odznaczyła się także dla Polaków. Jest babką dobrze znanego z występów na Służewcu w barwach firmy Westminster (wygrał Nagrodę Widzowa) i we Francji Good Gifta. Także matka dobrze biegającego we Francji, wyhodowanego przez Krzysztofa Goździalskiego Polanzora – Polonia Lady jest wnuczką świetnej Guadelupe.

W Tokio duże zamieszanie wokół Goliatha robi jego hałaśliwy nowy główny właściciel John Stewart, który spodziewa się powtórki oszałamiającego zwycięstwa w Króla i Królowej w Ascot, gdzie pokonał z łatwością Bluestocking i Rebel’s Romance.
– Goliath miał dobry wyścig przygotowawczy do Japan Cup w gonitwie rangi G2 we Francji – powiedział trener Graffard. – Czuje się bardzo dobrze i dystans, tor i jazda na lewą rękę będą mu odpowiadać. To duże wyzwanie, ale chętnie go podejmiemy. Koń podróżował naprawdę dobrze i jesteśmy zadowoleni z jego formy. Nie stracił na wadze, jest w dyspozycji i zdrowiu na 150 procent.
Zwycięzca Derby 2023 na Służewcu Westminster Moon jesienią był trzeci, jeszcze w treningu Macieja Janikowskiego, w Wielkiej Warszawskiej LR i zyskał status black type. 4 lipca tego roku zajął – przygotowywany już przez Andreasa Wöhlera – trzecie miejsce w Grosser Preis von Lotto Hamburg (G3, 2000 m). 28 lipca as stajni Westminster był trzeci, ale w wyścigu znacznie wyższej rangi – Grosser Dallmayr-Preis – Bayerisches Zuchtrennen (G1, 2000 m, 155 tys. euro) w Monachium. Do zwycięskiego Califa stracił 5 długości, a do swojego brata po mieczu, niemieckiego derbisty Fantastic Moona 4 długości. Tego drugiego zobaczymy w niedzielę w Tokio, lubi on szybki tor i może być czarnym koniem gonitwy. W Łuku na miękkiej w tym roku bieżni mu nie poszło, zajął dziewiąte miejsce.
Tej wspaniałej europejskiej trójce w Japan Cup będzie chciała się przeciwstawić koalicja koni z Japonii, wśród których są – oaksistka Cervinia, derbista Do Deuce, wicederbista Sol Oriens, syn Deep Impacta Justin Palace, czy brat zwycięzcy Łuku Sottsassa – Shin Emperor, któremu nie udało się podbić Paryża. W puli nagród jest ponad miliard jenów (około 7 milionów euro) plus premie.
Trzyletnia klacz Cervinia (Harbinger – Cecchino po King Kamehameha) po zwycięstwie w japońskim Oaks G1 (2400 m) w imponującym stylu, wygrała też Shuka Sho G1 na 2000 m w Kioto. Pojedzie na niej rekordzista Japan Cup Francuz Christophe-Patrice Lemaire. Jej ojciec Harbinger wygrał w Ascot w wielkim stylu King George VI and Queen Elizabeth i został sprzedany do Japonii za ponad 20 milionów dolarów.
Do Deuce (Heart’s Cry – Dust and Diamonds po Vindication) to kolejny pretendent do zwycięstwa. Zwyciężył w prestiżowych gonitwach – Arima Kinen i Tenno Sho, po tym jak w zeszłym roku zajął czwarte miejsce w Japan Cup, wygranym przez Equinoxa.
29 maja 2023 roku w Tokyo Yushun G1, czyli japońskim Derby 2022, doszło niezwykle emocjonującej walki dwóch wychowanków Northern Farm, z których Do Deuce jest wnukiem Sunday Silence, a Equinox jego prawnukiem. Dosiadany przez znakomitego dżokeja Yutaka Take Do Deuce pokonał o szyję Equinoxa, na którym jechał Lemaire. Zwycięzca 2000 Guineas Geoglyph był dopiero siódmy, a faworyt Danon Beluga (zobaczymy go w Japan Cup 2024) czwarty.
Do Deuce wystartował w w Prix l’Arc de Triomphe 2022, ale zajął na Longchamp dopiero 19 miejsce na 20 koni, tracąc na błocie do Alpinisty ponad 42 długości. Jednak w grudniu 2023 roku potrafił wygrać wielki wyścig Arima Kinen G1. W tym roku był piąty w Dubai Turf G1, a 27 października wygrał Tenno Sho G1 w Tokio i trzeba liczyć się z nim w Japan Cup.
Lista startowa Japan Cup 2024 pod linkiem:
6:40 Tokyo (JPN) | Standard Racecard | 24 November 2024 | Racing Post
Robert Zieliński
Na zdjęciu tytułowym Economics wygrywa Irish Champion Stakes G1, drugi finiszuje Auguste Rodin. Fot. drf.com