More

    Po Prix de Diane. Powrót Il Maestro

    Szybsza niż błyskawica Gezora w doskonałym stylu sięgnęła po triumf w Prix de Diane. Po biegu nie mniej chwalony niż klacz był jej dżokej Christophe Soumillon. Dla Belga był to trzeci triumf w tym klasyku.
      

       We wrześniu 2022 roku Soumillon brutalnie zaatakował łokciem Rossę Ryana, wyrzucając go z siodła, co mogło skończyć się tragedią. Został za to zawieszony na (zaledwie!) 60 dni, ale stracił prestiżową posadę w stajni Agi Khana. Dodatkowo Belg po całym wydarzeniu przeprosił… pracodawcę, kompletnie nie wyrażając skruchy z powodu incydentu na bieżni. Wydawało się wtedy, że jego kariera ulegnie załamaniu. Mimo że pakistański właściciel zostawił swoim trenerom prawo wyboru jeźdźców, ci raczej rzadko sięgali po usługi Christophe’a. W tym czasie topowy przecież dżokej w Europie nie wygrał żadnego dużego biegu nad Sekwaną dla miejscowego trenera!
       Belg nigdy nie był ulubieńcem dziennikarzy (choć ożenił się z prezenterką telewizyjną) i nie raz potrafił okazać im swoje niezadowolenie, nie chcąc udzielać wypowiedzi lub nawet atakując kamerzystę po wyścigu. Za co bywał karany i bojkotowany. Kiedy wydawało się, że wiecznie skrzywiony po porażkach chłopiec wreszcie dojrzał, przyszedł fatalny incydent z Irlandczykiem podczas biegu na Saint-Cloud.
       Długo trzeba było czekać na odkupienie, choć… dużo było w tym szczęścia. Soumillon w klasyku miał dosiadać drugiej w Prix Saint-Alary Audobon Park, która doznała urazu, który wykluczył ją z być może najważniejszego startu w karierze.
    – We wtorek rano otrzymałem złą wiadomość ze stajni o kontuzji klaczy, na której miałem pojechać – przyznał Christophe. Wydawało się, że to koniec marzeń o sukcesie. Wtedy trener Graffard, po akceptacji właściciela, zaproponował dosiad na innej swojej gwieździe, która… pokonała Audobon Park w ostatnim trialu. – Trzeba mieć jednak trochę szczęścia w życiu. Środowisko Gezory mi zaufało. To zwycięstwo to przekaz dla młodych jeźdźców: nigdy nie należy się poddawać – dodał Soumillon.
       Szczęście nie opuściło Belga także i później. Podczas losowania dostali boks nr 1, podczas gdy inne mocno liczone klacze trafiły fatalnie: Better Together (9), Mandanaba (10), Cankoura (11), Bedtime Story (12). W miarę dobrze losowała tylko Shes Perfect (4), ta jednak wyraźnie nie poradziła sobie ze średnim dystansem. Jej ekipa już zapowiedziała powrót na milę.
       Sam bieg miał elektryzujący przebieg. Po starcie Soumillon w swoim stylu szybko znalazł sobie miejsce przy kanacie, lekko spychając łokciem Cristiana Demuro na D’Ores et Deja. Szybko jednak zszedł do środka, ustawiając się za Better Together, którą wykorzystał jako liderkę dla Gezory. Po wyjściu na prostą pierwszy zaatakował Ryan Moore na Bedtime Story. W dystansie ta para była ostatnia, bo tym razem rywale pokazali, że tegoroczne klasyki czegoś ich nauczyły i nie przepuścili klaczy trenera O’Brien’a do swojej liderki. Według oceny irlandzkiego szkoleniowca jego klacz pokonała ostatnie 600 metrów w czasie poniżej 34 sekund, ale to nie wystarczyło na kapitalnie dysponowaną Gezorę. Dosiadający jej Christophe przez moment szukał pomysłu na finisz, po czym dopiero na 300 metrów przed celownikiem zdecydował się na skontrowanie świetnie idącej Cankoury. To był dobry pomysł, bo jego klacz pewnie sięgnęła po klasyk, łatwo odpierając późny atak Bedtime Story! Jedna z francuskich gazet natychmiast oceniła wyczyn Belga prostym przydomkiem: Il maestro!
       Tym zwycięstwem Gezora wprawiła w ekstazę zarówno trenera, jak i właściciela.
    – To był niesamowity moment, kiedy zobaczyłem jak ta moja zielona fala pędzi do mety. Nie byłem pewien jak wysoko może zajść, ale nie jestem zaskoczony jej klasą – cieszył się Francis-Henri Graffard. Dzięki nowemu systemowi kwalifikacji do Prix de l’Arc de Triomphe francuska oaksistka ma już zapewniony start w tym biegu.
       Radości nie krył także Peter Brant, który kupił klacz po tym, jak była druga dwulatką za Lazy Griff. Poprzedniej soboty ten koń był drugi w Derby w Epsom, prowadzony do nieoczekiwanego sukcesu przez… Christophe’a Soumillon.
    – To wspaniała linia i długo się nie wahałem. Są trzy albo cztery biegi, które były zawsze moim marzeniem. Diane to na pewno jeden z nich – wyznał właściciel, który miał świetnego Sottsass, a teraz także część udziałów w Camille Pissarro.
       Gezora
    rzeczywiście ma ciekawy rodowód. Jej matka Germance także wygrała trialowy Prix Saint-Alary, ale w Diane była „tylko” druga. Córka okazała się być nieco lepsza…
       Nie minęła nawet godzina, kiedy Soumillon wygrał Derby Arabskie na klaczy Hajmah. Podczas niedzielnego mityngu na Chantilly Belg triumfował w sumie aż cztery razy. To się nazywa powrót w wielkim stylu!

    Singspiel

    Zdjęcie – Equidia.fr

    Udostępnij

    Powiązane artykuły

    Zbliżające się wydarzenia

    Najnowsze artykuły